Lilypie Kids Birthday tickers
Lilypie Kids Birthday tickers

poniedziałek, 27 marca 2017

Z serii: w tym domu sie gada!

Bi: "Mamo, a wiesz, w nocy nic mi sie nie snilo. Ale to dobrze, bo ja zawsze mam zle sny i one potem nie chca wyjsc z mojej glowy."

Sny uparte. Po wlascicielce. Ktora ich zreszta nigdy nie pamieta. :)


***

Nik przyglada sie Bi rozkladajacej jakas edukacyjna gre.

"Czy mozemy sie learn that together?"


***

Siedze na tronie. Po chwili Nik dobija sie do drzwi.
"Mama, jestes in there?!"
Poirytowana, odpowiadam: "Nie, wyszlam przez okno i zwialam z domu..."
Nik nie pojmuje ironii. Wsuwa glowe do lazienki i mimo, ze mnie widzi, dopytuje: "Ale jestes?"
Matka (zgryzliwie): "Skoro odpowiadam, to przeciez jestem..."
Nik (zupelnie niezrazony, wyjasnia rzeczowo): "Bo ja chce siusiu..."

No tak. Matka nie ma prawa do malego sam-na-sam, nawet na kiblu... :/


***

Kolejna scena lazienkowa.
Ranek. Maluje oczy. Tym razem na klopie siedzi Nik. W tle slychac echo bajki, dochodzace z tv w salonie.
Zamykam pudeleczko cieni do powiek z kliknieciem. Syn marszczy brwi i ochrzania swoja rodzicielke:

"Nie halasuj tak, bo ja probuje sluchac bajki!"

Pieknie. Wolnosci bronia we wlasnym domu... ;)


***

Ostatnio wylapane Nikowe przekrecenie:

ublaj [ubraj] - ubierz


***

Na nartach, w kolejce do wyciagu, Bi prosi o pozyczenie kijka, bo ciagle zeslizguje sie do tylu. Daje jej kijek, ale Starsza zaczyna wymachiwac nim naokolo, straszyc szpikulcem Nika, itd. Prosze, zeby przestala. Prosze raz, drugi, trzeci, w koncu kijek zabieram. Bi obrusza sie nie na zarty. Czas na wyciagu wykorzystuje, zeby wytlumaczyc, ze po pierwsze mogla komus zrobic krzywde, a po drugie zupelnie ignorowala moje prosby o zaprzestanie glupiej zabawy. Bi milczy jak zakleta. Ze dwa razy wjezdzamy wyciagiem, a potem zjezdzamy z gorki, a corka nadal rzuca mi tylko obrazone spojrzenia.
W koncu, zmeczona fochami, pytam jak dlugo zamierza sie jeszcze dasac?

"Jeszcze dwa razy wjedziemy do gory, a potem zjedziemy i juz nie bede na ciebie zla"

Najwyrazniej nawet foch ma odgorne granice czasowe. ;)


***

Podjezdzamy pod dom. Potworki marudza, ze chca pobawic sie w moim aucie. Poniewaz takie zabawy koncza sie zawsze poprzyciskanymi wszystkimi mozliwymi guzikami, zapalonymi lampkami, ze juz nie wspomne o sladach butow na absolutnie kazdej powierzchni, stanowczo odmawiam, a pelne rozczarowania jeki, kwituje:

"Jak dorosniecie i bedziecie mieli wlasne auta, to sobie bedziecie w nich siedziec do woli"

Potworki rozgladaja sie po podjezdzie: "Ale gdzie nasze auta beda staly? Tu nie ma miejsca!"
Matka (usmiecha sie pod nosem): "Oooo, jakos sie pomiescimy..." (w myslach: na auta sami sobie bedziecie musieli zarobic, a kiedy to nastapi, raczej juz w domu rodzinnym mieszkac nie bedziecie).

Bi: "Ale one musza byc pod daszkiem, zeby deszcz na nie nie padal!"

Dzieci roszcza sobie prawo do wszystkiego. Mojego telefonu, laptoka, kremu, blyszczyka i okazuje sie, wiaty na samochod! ;)


***

Wiedzialam, ze predzej czy pozniej ktores z Potworkow zada mi pytanie w stylu "skad biora sie dzieci", a jednak nie odrobilam tej rodzicielskiej lekcji i zostalam wzieta z zaskoczenia...

Bi: "Mamo, a jak bylismy tacy malutcy, w twoim brzuszku, to jak my z tego brzuszka wyszlismy?"

Niestety, moja ogolnikowa odpowiedz, ze pan doktor pomogl ich wyjac, nie wystarczyla. Bi koniecznie chciala sie dowiedziec "Ale jak?!", a matka, coz, stchorzyla... ;) nawet nie pamietam co dokladnie odpowiedzialam, ale w zasadzie szybko zmienilam temat. Musze sie doedukowac. ;)


***

Bi przechodzi ostatnio, rozwojowo chyba nieco opozniona, faze pytan. O wszystko. Caly czas pyta, glowkuje, analizuje, po czym znowu pyta. Najgorzej, ze oczekuje tylko jednej, oczywistej odpowiedzi, a wszelkie niuanse kwituje fochem. Albo stwierdzeniem, ze wie lepiej. To po co pyta?! :D Z jakiegos tez powodu, to mnie upodobala sobie jako adresata. ;)
Jedziemy sobie ktoregos dnia autem i z tylnego siedzenia pada pytanie:
"Mamo, a czy auta sa ciezkie?"
Matka: "Tak, auta to ciezkie, potezne maszyny."
Bi: (zaczyna sie zastanawiac) "A czy auta sa ciezsze niz krzaczory?"
Matka: "No tak, jakby samochod najechal na krzaki, napewno by je zgniotl."
Bi (drazy dalej): "A od drzew?"
Matka: "Czy auta sa ciezsze od drzew? Hmmm, to zalezy od wielkosci drzewa oraz auta... Samochod jest ciezszy od malych drzewek, ale wielkie drzewa moga byc od niego ciezsze..."
Bi (nie ustepuje): "No, a to drzewo, o tam! Jest ciezsze od auta?"
Matka (wzdycha): "Tamta wiegachna sosna? Tak, raczej jest ciezsza od auta."
Bi (nie zamierza konczyc sledztwa): "A czy auta sa ciezsze od dinozaurow?"

Zastrzelcie mnie! Az mi sie cisnie na usta: sprecyzuj marke i model samochodu oraz gatunek dinozaura! :D


***

Zastanawiajac sie co poczac z deszczowym, zimnym weekendem, pod wplywem impulsu zakupilam bilety na "Piekna i Bestie". Nawiasem mowiac, zeby kupic bilety, trzeba miec, poki co, sporo szczescia. Kupowalam je w piatek. Na sobote zostaly juz tylko jakies pojedyncze miejsca, a na niedziele udalo mi sie chwycic ostatnia pare miejsc obok siebie! :O
W kazdym razie, w sobote rano, wracajac z Bi z zajec na basenie, ucieszona powiedzialam Starszej, ze mam dla niej niespodzianke. Po czym wyjasnilam, ze kupilam bilety i nastepnego dnia pojedziemy zobaczyc bajke. Musicie zas wiedziec, ze Bi dopytywala sie o to caly tydzien, bo wyglada, ze wszystkie jej kolezanki juz widzialy lub ida na ten film. Myslicie, ze Mloda sie ucieszyla? A gdzie tam, odebralam ochrzan:

Bi: "Mamo, o niespodziance mowi sie, kiedy sie juz tam jedzie!"

Moj blad, moj blad... ;)


***

Juz po seansie. Wychodzac z kina, zagaduje Bi czy film jej sie podobal. Dwie godziny to jednak na nia sporo i pod koniec juz mocno sie wiercila. Potwierdza jednak, ze tak, podobalo jej sie. Dopytuje wiec dalej, ktory moment jej sie najbardziej podobal?

Bi: "Jak tanczyli."
Matka (drazy nadal): "Aha, ale jak Belle tanczyla z bestia, czy na koniec z ksieciem?"
Bi: "Z ksieciem, bo nie mial wtedy bosych stop."

Coz, na wielkie, wlochate nogi bestii, raczej butow nie szyja. :D


***

To by bylo na tyle. Mam nadzieje, ze Potworki wywolaly choc cien usmiechu. :)

22 komentarze:

  1. Nie wiem czy miałabym tyle cierpliwości odpowiadać na miliony pytań :D Ale na łopatki rozwalił mnie Nik, siedzący na kibelku próbujący słuchać bajki 😂 wesoła ferajna ;) PS U nas (prawie) lato!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U nas lato ma byc na poczatku przyszlego tygodnia. A na Swieta pogoda ma sie spierniczyc! :/

      Usuń
  2. Jak dla mnie najlepszy foch (z terminem ważności) Twojej córci;)))

    PS. Mama, no ej! Ty się szykuj, na te ważne pytania, bo to się tak na jednym nie skończy;)) My z córcią to co kilka dni to przerabiamy;))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Masz racje, te pytania jak sie juz zaczely, to nie ma konca. :)

      Usuń
  3. Cień uśmiechu? Mam niezłego banana na twarzy, a jestem w pracy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Udawaj, ze tak sie usmiechasz do wlasnych mysli. :D

      Usuń
  4. Z tymi pytaniami to chlopcy tez maja, a co jest silniejsze samochod czy mur itp. Swietne rozmowki jak zawsze!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie Nik poki co oszczedza. Jego niekonczacych pytan to sie naprawde obawiam, bo ogolnie jest wygadany i dociekliwy. ;)

      Usuń
  5. U mnie młodsza jest na etapie pytań, czasem zupełnie abstrakcyjnych, do tego stopnia, że nie wiem co powiedzieć. Martyna natomiast zadaje pytania np. co to znaczy powściągliwy? Co to jest ikona? No takie tam, czasem coś od nas usłyszy, czasem w radiu rano i czeka żeby jej wyjaśnić :)
    Co do tych brzuchowych spraw dziewczyny oglądały Atlas człowieka i co nieco wyjaśniłam, ale póki co nie dopytują o szczegóły ;) Jakiś czas temu przerabialiśmy temat śmierci, bardzo to wszystko je interesowało ale nie zawsze to co można powiedzieć 7 latce zrozumie 3 latka, jakoś poszło ale łatwo nie było, chociaż wkładanie dzieci do brzucha jest dla mnie bardziej ekstremalne niż wytłumaczenie czemu umieramy.
    Potworki zdecydowanie i zupełnie naturalnie posugują się dwoma językami, ehh zazdroszczę dzieciom takiej chłonności.
    Na Piękną i Bestię się wybieram ale chyba bez dzieci ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wujek "Gugl" sie klania. :D
      Ja tez im zazdroszcze. ;) Szczegolnie, ze jakos tak gladko im to przychodzi, ze nie dosc ze przeskakuja sobie z jednego jezyka na drugi, to nawet z poprawna odmiana przymiotnika w polskim! :O
      Martynce mysle, ze Piekna i Bestia by sie bardzo spodobala. Ale Mlodsza rzeczywiscie jeszcze jest troche za mala. :)

      Usuń
  6. Oczywiście , że wywołały uśmiech ! Boscy są !

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak gadaja. Jak sie tluka i wrzeszcza, to mam ochote zamknac ich w szopce. ;)

      Usuń
  7. U mnie Potworki nie wywołały cienia uśmiechu - tylko wręcz całe salwy śmiechu. Siedzę przy kompie, mąż robi sobie śniadanie do pracy i patrzy na mnie jak na wariatkę, bo się do monitora chichram ;) I jeszcze muszę to robić względnie cicho, żeby Juniora nie zbudzić ;)

    Pozdrowienia dla Was :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mialam tak kiedys, dwano temu w Polsce kiedy czytalam Sapkowskiego w trolejbusie. Ja parskalam smiechem, a ludzie dziwnie sie patrzyli. ;)

      Usuń
  8. Nie tylko cień, ale uśmiech od ucha do ucha :D Przecież wiesz, że są kapitalni!

    Lila też od pewnego czasu drąży temat skąd się biorą dzieci. Przechodziłam to samo z Elizą, więc trzymam się tej samej wersji, że mama i tata bardzo się kochają, dużo przytulają, całują i każde daje swoją malutką komórkę, one łączą się i powstaje malutka kuleczka z której potem w brzuszku mamy rozwija się dzidziuś. Nam bardzo pomógł filmik z serii było sobie życie.
    Ostatnio Lila ma fazę na rodzeństwo (niestety Jej nie doczekanie) więc nie daję Jej nadziei, ale delikatnie próbuję przygotować, że raczej nie. Na co Lila mi odpowiedziała: No ale mamo to się poprzytulajcie trochę więcej.
    Proste? Bardzo proste :)

    Lila na razie o swoim aucie nie mówi, ale próbuje nam określić kolor przyszłego, rodzinnego auta. No zgadnij jaki to będzie.
    Tak,tak... różowo-fioletowy!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rozowo - fioletowy? W kazdym razie Lila dobrze wie, czego chce! A Wy bedziecie znani na calym osiedlu... ;)

      Moje Potworki od czasu do czasu tez dopytuja kiedy my bedziemy mieli dzidziusia. I tez delikatnie daje im do zrozumienia, ze moja "dzidzia" raczej pozostanie juz Nik...
      Na ogolne pytanie "skad sie biora dzieci?" tez mam podobna historyjke przygotowana. Niestety, Bi interesowala tylko konkretna informacja, jak ta dzidzia wydostaje sie z brzucha. Nie wiem jak przystepnie opisac 6-latce porod... ;)

      Usuń
  9. O, tak, dzieci i ich pytania oraz "logiczne" dumania... Kupa smiechu! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czasem kupa smiechu, a czasem irytacja, kiedy dociekliwosc nie konczy sie na dziesiatym pytaniu. ;)

      Usuń
  10. hehe :) Dzieci są niesamowite :)

    OdpowiedzUsuń