Lilypie Kids Birthday tickers
Lilypie Kids Birthday tickers

wtorek, 1 września 2015

Dzien 2: Pierwsze sliwki robaczywki

No i mamy pierwszy kryzys...

A nie pisalam, ze poniedzialek to bedzie zaskoczenie, a dopiero wtorek prawde ci powie? Pisalam. Czyli albo znam moje dzieci (no ba!), albo sobie wykrakalam...

Bi zostala dzis w przedszkolu z mina niepewna, ale kiedy wychodzilam jeszcze sie trzymala. A ja nie czekalam czy sie rozklei, bo nie bylam pewna jak to zniose, a nie chcialam samej tam uderzyc w bek. Okazalo sie tez po rozmowach z corka, ze wczorajszy placz Bi nie byl spowodowany tesknota za domem czy strachem przed nowym miejscem. Okazuje sie, ze moja corka po prostu mocno przezyla fakt, ze inna dziewczynka pierwsza dorwala zestaw kucykow, a wiadomo, ze Bi kocha koniki miloscia gleboka i namietna. :D

Dzis rano, dzielny przedszkolak, kiedy skrecilysmy w ulice gdzie znajduje sie placowka, podspiewywal wesolo: "Moje przedszkole, moje przedszkole, lalalala!".

Pisze juz po jej odebraniu i przyznala mi sie, ze dzis znow plakala, poniewaz zbyt krotko bawila sie kucykami zanim panie zawolaly ja do drugiej sali. :D
Poza tym znowu jest pobudzona i ma chyba jeszcze wiekszy problem z zasnieciem niz wczoraj... :/ No i nic w przedszkolu nie je. Juz drugi dzien na codziennym raporcie panie napisaly, ze rano popila tylko wody, a na lunch zjadla jablko. :( Ciekawe jednak, ze po przyjsciu do domu rowniez nie ma apetytu. To chyba jednak nadal emocje...

Bi przyjela wiec zmiany w swoim zyciu calkiem niezle (narazie, bo kryzys nadal moze sie pojawic). Kto wiec przezywa jej przedszkole jak ta mrowka okres (matke, ktora nadal ma sensacje zoladkowe, a za pare dni dostanie okres autentycznie, pomijam)?

Nik oczywiscie!

Czesciowo wine moze ponosic to, ze Mlodszy jest dosc mocno podziebiony, a wiec marudny i niedospany bo przytkany nos oraz kaszel obudzily go w nocy. W kazdym razie odstawil "piekna" scene, kiedy odwozilam go do opiekunki. Juz przy wysiadaniu z auta ryczal, ze Bi nie ma jechac do przedszkola tylko do babci i z kazda sekunda bylo tylko gorzej. Kiedy wychodzilam, akurat wrzeszczal wyrywajac sie opiekunce, ktora probowala go zagadac i odwrocic jego uwage. No cudnie. ;)

Czekam wiec z obawa na to, co przyniesie dzien jutrzejszy. Poniewaz w czwartek ide juz do pracy, jutro zostawie Bi w przedszkolu do podwieczorku (wczoraj i dzis odbieralam ja po lunch'u). Chce zeby zostala juz na drzemke, ale jednoczesnie mysle, ze lepiej zeby jeszcze ten jeden dzien zostala odebrana wczesnym popoludniem...
Jeszcze bardziej chyba jednak niepokoje sie jak zachowa sie Nik. A konkretnie to martwie sie, ze jesli sie zbytnio wkurzy, to znow wstrzyma oddech do omdlenia. Nie przytrafilo mu sie to od zimy, ale juz mial przeciez niemal polroczne przerwy, a potem bach! cos sie zdarzylo i znow mdlal. Tak naprawde tylko tego sie boje. Poza tym niestety Mlodszy musi sie przyzwyczaic do nowej "ery" w naszej rodzinie...

Aha, wychodzi tez na to, ze mam slabo myslacego meza. :/ Wkurzylam sie wczoraj niemozliwie! Otoz, wkrotce po tym jak zdalam mu relacje, ze Bi plakala, ze pewnie tesknila i nie rozumiala Pan oraz dzieci (jeszcze wtedy nie znalam "kucykowej" przyczyny szlochu mojego dzieca), itd., M. wyskoczyl do corki z pytaniem: "Plakalas Bi? To co, nie chcesz juz isc do przedszkola? Wolisz wrocic do babci?". No przeciez myslalam, ze go na miejscu udusze!!! Na szczescie Bi odpowiedziala, ze chce chodzic do przedszkola i na moje warkniecie, tatus zdziwiony, ze w ogole mam jakies pretensje, wytoczyl takiz argument. Super! A gdyby tak Bi rozbeczala sie, ze ona jednak woli opiekunke?! Co wtedy zrobilby madry ojciec?! Po co mieszac dziecku w glowie?! Po co dawac wybor, ktorego w praktyce nie ma?! Decyzja podjeta, Bi ma chodzic do przedszkola. I tylko kochany tatus moze wpasc na pomysl, zeby w ogole poddawac to (nawet pol zartem) w watpliwosc...

18 komentarzy:

  1. Eh ci faceci... nie bez powodu mówią, że oni z Marsa, a my z Wenus ;-)

    Ale jazda z tymi kucykami! :) Może zasponsoruj kilka dodatkowych sztuk, żeby dla Bi starczyło ;)))

    Nikuś biedny tęskni za siostrą... On też na pewno się wkrótce przyzwyczai, ale wyobrażam sobie, co musi biedaczek przeżywać :( Oby tylko się nie zaniósł, trzymam kciuki z całych sił za całą Waszą trójeczkę!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To prawda, dla Kokusia to tez duza zmiana. Odkad skonczyl 15 miesiecy praktycznie nie rozstawal sie z siostra, a tu nagle mu ja zabrali! :O

      Hehe, tych kucykow jest tam chyba kilkanascie. Wydawaloby sie, ze dla wszystkich starczy. :)

      Usuń
  2. Zdecydowanie na Marie nie istnieje kult używania mózgu :) Faktycznie- pytania M. były totalnie bez sensu :( Chociaż czy mnie to dziwi? Absolutnie nie- przecież mam męża!

    Tak sobie myślę, że może dla Nika to jest większy stres niż dla Bi? Jego świat się na chwilę zawalił. Ale i On się w tym odnajdzie, tylko oby bez bezdechu. A pani Marysia wie, że On tak potrafi?

    Miłość do kucyków- ach... Eliza miała hopla na ich punkcie! Spokojnie Jej pokój można by określić, jako "kucykowo" :)

    Nadal trzymam kciuki i mam nadzieję, że Bi nacieszy się w końcu kucykami. Kurczę, jednak dzieci też mają swoje małe, wielkie problemy i stresy!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja mam czasem wrazenie, ze M. traktuje Bi jak 10-latke. oczekuje od niej, ze zrozumie ironie, sarkazm oraz dorosly racjonalizm. :/

      Dla Nika to tez spory stres, ale mimo wszystko zostaje w znanym sobie miejscu, z osoba ktora lubi i dziecmi, ktore zna. Nie powinien byc to az taki szok.
      Tak, pani Marysia wie, ze on sie zanosi, ale u niej, podczas mojej nieobecnosci, nigdy tego nie zrobil. Taka mala bestia. :)

      Ja sie smieje, ze nasz salon wyglada jak polaczenie stadniny z bardzo ruchliwa stacja kolejowa, bo Nik z kolei szaleje za pociagami. ;)

      Usuń
  3. Kurcze- Taka milosc do Ponny :O Moze z czasem uda sie Bi "dopchac" do konikow i dluzej pobawic?? Biedny Nikus, wiesz jemu nie jest latwo - malutki jeszcze jest, zawsze z siostra a tu nagle sam :( Moze moglby "w zamian" cos dostac, badz cos wyjatkowego wziac ze soba do niani- kawaleczek "domu" aby nie czul sie taki samotny??
    Haslo twego Meza- no kurcze zabilabym z zimna krwia ;) chlopina niech pomysli....

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tatusiowie z mysleniem maja na bakier. ;)

      Nik co rano zabiera z domu jakies auto, wiec taki kawalek domku ma ze soba. Niezbyt teraz pomaga. :)

      Tak tak, Bi od dzis przychodzi do przedszkola o 7 rano, wiec wszystkie kucyki beda jej. Ale dzisiaj zupelnie jej to nie pocieszylo...

      Usuń
  4. A Nika nie mozesz tez do jakiegoś zlobka pospać? Najlepiej tam gdzie Bi, choć na 3-4 godziny?
    Placz z powodu kucykow rozumiem;-) u nas tez kucyki ponad wszystko!
    A moja chrześnica dzis poszla do 2 klasy a jak wrocila ze szkoly to ze taka wszystkie swoje kucyki z polki nad biurkiem, schowala do szafki a na ich miejsce wstawila.... Ksiazki! Szok!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hahaha, chyba przejela sie swoja "dorosloscia"!

      Bi ma na punkcie kucykow bzika i wcale mnie jej placz nie dziwi, szczegolnie, ze ona dopiero musi sie nauczyc jak walczyc o swoje wsrod innych dzieci...

      Mysle, ze Nik poslany do zlobka przezylby jeszcze wieksza traume. Latwiej byloby mu z siostra, ale akurat przedszkole Bi jest takim "przyszkolnym" i dzieci musza tu miec ukonczone 3 lata i byc w pelni odpieluchowane. Nik nie spelnia jeszcze zadnego z tych warunkow. :)

      Usuń
  5. Odpowiedzi
    1. Jest biedaczek, troche mi go szkoda. Ale Bi jednak bardziej...

      Usuń
  6. I ja trzymam kciuki za Wasze przedszkolne podboje!!! I Nikowe podboje również.
    Z tym bezdechem i omdleniem trochę mnie wystraszyłaś - mam też takiego jednego gagatka na stanie i od dawna już był spokój, ale dziś znów mu się włączyła histeria, że aż się cały czerwony zrobił (za to po 15 minutach śmiał się i śpiewał jakby nigdy nic. Nie zrozumiesz dziecka, no nie zrozumiesz....)
    Pozdrawiam całą czwórkę - nawet tatę mąci-wodę ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czerwony to jeszcze nic... Nik sie robil siny, oczy uciekaly mu gdzies w tyl glowy i... autentycznie tracil przytomnosc! Na doslownie sekunde, bo w momencie jak rozluznial miesnie, przestawal sie tak napinac, wypuszczal w koncu powietrze i lapal oddech. Niby niektorym dzieciom sie to zdarza i z tego wyrastaja. Ale dla rodzica to koszmarne doswiadczenie... Pilnuj swojego gagatka, staraj sie zapobiegac takim histeriom (wiem, latwo mowic, mnie tez tak radzono), bo Nikowi zdarzylo sie to poraz pierwszy kiedy mial 9 miesiecy. W ciagu ostatnich kilku tygodni kilka razy byl juz-juz doslownie kilka sekund od omdlenia, ale jakos lapal kontrole nad soba. Liczymy wiec, ze w koncu z tego wyrasta, chociaz pewnosc bede miala dopiero jak minie jakis rok - dwa od ostatniego "epizodu", bo zdarza mu sie to raz na kilka miesiecy...

      Usuń
  7. Wcale się nie dziwię, że Nik przeżywa, przecież są bardzo zżyci. Do tej pory byli razem, a teraz taka zmiana. U nas nieobecność Mili bardzo przeżywa Sanczez. No, bo pańcia zabiera, a potem wraca i młodej nie ma. Wczoraj z dwie godziny siedział na progu i patrzył na drogę z wielce nieszczęśliwą miną...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Biedny siersciuszek... Powiem Ci, ze przez ostatnie kilka dni Maya tez byla zdezorientowana. Zawsze jak jestem w domu to sa i dzieci. A teraz nagle wychodzilam, wracalam sama, jechalam znow, wracalam z jednym. A pies wybiegal na taras szukajac brakujacej osoby! :D

      Nikowi nie dziwie sie ani troszke, co nie zmienia faktu, ze nie ulatwia mi Mlodszy zycia. Jedno mi ryczy, drugie mi ryczy, maz wzrusza ramionami, ze "sie przyzwyczaja", a ja cala w nerwach... :(

      Usuń
  8. Oj biedna Bi. Nie mam dziewczynki wiecmilosci do kucykow nie rozumiem, aczkolwiek rzeczywiscie to nie fair ze ich tam tak malo. A Nik pewnie sie przezwyczai tylko potrzeba czasu.
    I niemartw sie moj maz tez potrafi z tego typu rewelacjami wyskoczyc. Coraz rzadziej bo nauczylam ze mamy sie najpierw skonsultowac ale z takimi madrymi radami czasami wyskoczy. To jednak chyba rodzaj meskiego myslenia bez przeanalizowania konsekwencji. Dobrze ze Bi okazala sie madzejsza. Pozdrawiamy

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Haha, 4-latka dojrzalsza niz prawie 40-latek! Koniec swiata!

      Tych kucykow jest tam cale pudlo! ;) Tyle, ze najwyrazniej kazda dziewczynka chce je wszystkie zagarnac dla siebie. :D

      Spoko, ja mam corke, a tej kucykowej milosci tez nie ograniam. Bi nigdy tej bajki nie widziala, a kucyki pokochala namietnie niewiadomo skad ani kiedy. ;)

      Usuń
  9. Męża bym w tyłek kopnęła :P
    A Bi sobie daje radę bardzo dobrze, różne kryzysy w pierwszych tygodniach nadchodzą, ale oby jednak w większości to była kwestia dzielenia zabawkami :D

    A z tym niejedzeniem to bardzo czeste jest :/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiesz co, jak sobie przejrzalam przedszkolne menu, to stwierdzilam, ze moze to i dobrze, ze ona tam nie je. Jak jej sama prowiant zapakuje, to przynajmniej wiem, ze zje zdrowo, bo w przedszkolu serwuja prawie same smieciowe jedzenie...

      Kryzys niestety nadszedl...

      Meza opierniczylam, ale do niego i tak nie dociera o co mi wlasciwie chodzi. Chlopy... :/

      Usuń