Lilypie Kids Birthday tickers
Lilypie Kids Birthday tickers

poniedziałek, 31 sierpnia 2015

Dzien 1: Pierwsze koty za ploty + update

Bylam dzielna!!! :)

Nie rozryczalam sie ani w przedszkolu, ani w aucie. W drodze powrotnej co prawda, przemknelo mi przez glowe cos w stylu "O Boszzzz, moja coreczka, jak ona sobie poradzi...". Poczulam naplywajace lzy, ale szybko odgonilam ponure mysli, skupilam sie na jezdzie i jakos udalo mi sie nie rozplakac. :)

Pomoglo oczywiscie to, ze Bi nie plakala, nie trzymala sie mnie kurczowo, tylko patrzyla z oniesmieleniem na panie i dzieciaki hasajace po sali. Na pytanie "What's your name?" powiedziala swoje imie, na kolejne "Are you excited?" odparla "Yes". To chyba dobry znak. ;) Co prawda prosby o umycie rak (ktora zreszta bardzo mi sie podoba, znaczy ze dbaja tam o higiene) juz nie zrozumiala, ale mysle ze sobie poradzi. :) Dala mi buziaka, tulasa, potrzasnela moja dlonia (mamy taki swoj pozegnalny rytual), po czym odwrocila sie na piecie i ruszyla w strone zabawek. :D

Caly weekend cwiczylismy tez z nia jak ma prosic o pojcie do lazienki. Stanelo na nie do konca wyraznym "I wanna go pee-pee" za to z jednoczesnym zlapaniem sie za krocze, wiec chyba panie zrozumieja. ;)

Tak wiec Bi zostala w przedszkolu bez problemu. Martwilam sie rowniez o Nika, tego mojego buntowniczego gagatka. Na szczescie zeszlotygodniowe tupanie nogami i krzyki, ze on tez chce, przeszly w dopytywanie dlaczego on nie moze isc do przedszkola, a Bi tak. ;) Czyli glowka mysli, analizuje i chyba pomalu godzi sie z nowa rzeczywistoscia. Rano poszedl do "babci" bez oporu i dal sie rozebrac, a potem P. Marysia szepnela, zebym lepiej poszla zanim zacznie sie rozgladac za siostra, wiec czym predzej czmychnelam. ;) Bardzo jestem ciekawa czy pozniej nie zaczal chlipac, bo w piatek tez zostal bez oporu, ale pozniej na wiesc, ze Bi przyjedzie po niego dopiero po poludniu, jednak sie rozplakal...

Ja zas we wzglednym spokoju wrocilam do domku. I tu dogonil mnie stres. Nie, nie siadlam na podlodze szlochajac. Ale zaczely mi sie trzasc rece i kolana, musialam tez pobiec na kibelek (zreszta juz trzeci raz dzisiaj, a jest dopiero 11...). Wychodzi na to, ze dzisiejszy dzien musze spisac na straty, bo nie jestem w stanie na niczym sie skupic... Snuje sie po domu bez celu, a myslami co chwila wracam do Bi i przesylam jej telepatycznie odwage. ;) A tyle sobie na te 3 dni wolne zaplanowalam! W koncu siadlam do napisania notki, zeby znalezc chociaz zajecie dla drzacych rak. ;) Coz, jak sie jest matka - wariatka, to sie tak ma...

Moj plan zabrania Bi po przedszkolu na lody rowniez spalil na panewce, bowiem moje dziecko w sobote zaczelo smarkac! Przeziebic sie na sam poczatek roku szkolnego, to trzeba miec wyczucie czasu... :/

Jeszcze niecala godzinka i pedze po mojego przedszkolaczka! A poki co zostawiam Was z piatkowym zdjeciem, ktore strzelilam na pamiatke. :)


(Dzielny przedszkolak! :D)
 
Teraz prosze o kciuki, zeby jutro poszlo rownie gladko! :)

Update po-odebraniowy:

Ekhem... No coz, panie zareportowaly, ze po moim wyjsciu Bi plakala 20 min. Potem juz podobno bylo ok.

Dziecko jest jakies rozkojarzone, w ogole nie slucha co do niej mowie. Jest tez pobudzona, biega i skacze bez zadnego sensu. Teraz probuje ja uspic na drzemeczke, ale kreci sie i wierzga po kanapie zamiast zasypiac... Ziewa, ale nie moze usnac. Jakies dopalacze im tam serwuja, czy jak? Mam nadzieje, ze to po prostu nadmiar wrazen oraz emocji... ;)

Przed momentem usiadla i spytala kiedy bedzie chodzic do "babci". To chyba kiepski znak... :(

A wiec ten tego... Poprosze podwojne kciuki za jutro...

24 komentarze:

  1. Trzymam mocno kciuki. Ale nie martw się... nowość mają. Ja proszę o kciuki z rana :))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ech... Teraz jak sobie przypomne o poniedzialku, to byl pikus... :(

      Usuń
  2. Nasza córeczka przygodę przedszkolną zaczęła w 2012 roku mając skończone 2 latka. U nas okres adaptacyjny z rodzicami trwał 3 dni każdego dnia stopniowo wydłużając nieobecność rodzica. Pierwszy i drugi dzień bylo rozstanie z rodzicem kolejno godzinne i dwugodzinne, natomiast trzeciego dnia coś ok 3 godzin. Pierwszy i drugi dzień z Antosią ok nawet nie zauważyła jak nas nie bylo, trzeciego dnia adaptacyjnego niby bylo ok ale panie mówiły, że jakoś tak sie dziwnie rozglądała i pytała o nas ale juz czwartego dnia kiedy ja przyprowadziłam do sali weszła bez problemu ale też bez entuzjazmu ale przy odbieraniu to sie zaczęło, ona nie płakała, ona wyła (dosłownie jakby ktoś ją żywcem podpalał a głosisko to ona ma) w dzień nic nie lepiej też przeryczała praktycznie cały pobyt w przedszkolu. I tak przez bite dwa tygodnie, to była męczarnia psychiczna dla niej, dla nas i na pewno dla "cioć" z przedszkola również. Córeczka darła się przy pożegnaniu, wyła (z bardzo krótkimi przerwami) przez cały pobyt w przedszkolu i nie wiem nawet jak to nazwać ale to było ryczenie spazmatyczne przy odbieraniu (jak sobie to przypomnę to aż mnie teraz ciarki przeszły). Tak jak pisałam wcześniej ten stan trwał niecałe 2 tygodnie po prostu z dnia na dzień przeszlo i było już dobrze. Zdarzyło jej sie przez ten okres przedszkolny mieć może ze trzy razy kilka dni takiej "fazy" że płakała bo nie chciała iść do przedszkola ale to był zwykły płacz podyktowany jej humorami i "niechceniem" iść do przedszkola. Czas w przedszkolu zleciał nam nawet nie wiem kiedy i teraz kontynuując przygodę w przedszkolu rozpoczyna zerówkę:) Ale córeczka odkąd pamiętam to była przylepa do rodziców i przywiązana do swojego domu;) w 2012 i 2013r. spędziła kilka dni wakacji u babci a teraz nawet nie ma o czym mówić, nie ma mowy żeby została na noc gdzieś indziej niż w domu od razu jest lament ze ona wraca z nami do domu i bedzie spała w swoim pokoju. Także mimo tego, że ma skończone 5 lat też jeszcze potrafi się poryczeć gdy tylko straci z oczu rodziców;) Trzymam i nie puszczam kciuków za pozytywną przygodę Bi z przedszkolem i życzę mało nerwów a samych sukcesów :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ojej, dziekuje za tak dluga i pocieszajaca historie! Mam nadzieje, ze Bi tez szybko przywyknie... Narazie z kazdym dniem jest nieco gorzej. :( Mam nadzieje, ze z czasem, nawet jesli uzna, ze przedszkola jednak nie lubi, to bedzie zostawac bez placzu...

      Usuń
  3. Trzymam podwojne albo nawet potrojne. Wiesz, to wszystko bylo dzis troche duzo jak na takiego malego czlowieczka... z dnia na dzien powinno byc lepiej. Na zdjeciu wyglada Bi naprawde jak uczennica anie przedszkolak :) Sliczna laleczka :)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie znajac tutejszych "obyczajow" ubralam Bi tak troche na "galowo". :)

      Niestety, jak narazie z kazdym dniem jest gorzej...

      Usuń
  4. Dzielna Bi! Przygotuj się na to że przez pierwszy miesiąc tak będzie - może ci w domu ryczec, być nerwowa, placzliwa, rozkojarzona właśnie itd Jak mówi moja znajoma przedszkolanka- przedszkole dla takiego malucha i Nowe doświadczenia z nim związane są jak napinanie łuku - gdzieś musi strzelić :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hahaha! Niezle powiedzenie!
      U nas ten luk zaczyna cos strzelac w wielu kierunkach... :(

      Usuń
  5. Ojej! Super się spisałyście! I Ty i Bi. No bo w sumie Ona poszła zadowolona i tylko ciutkę płakała a Ty się nie popłakałaś ;)
    Dobrze będzie!
    A dowiedziałaś się czy Nik płakał ponownie za siostrą? Myślę że wszyscy się przyzwyczaicie.
    A Wasza niania w razie choroby zajmie się Bi? Czy Ty zostajesz wtedy w domu?
    Czy tam u Was też jest ciepło? Jaką macie pogodę?

    Pozdrawiam!
    www.swiat-wg-anuli.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niestety, wyglada, ze z kazdym dniem jestesmy coraz mniej dzielne... No nic, musze miec nadzieje, ze to tymczasowy kryzys...

      Tak, w razie czego moge zostawic Bi z Pania Marysia. Tyle, ze bedziemy jej musieli zaplacic, a w przedszkolu nie obnizaja czesnego z powodu nieobecnosci... Tak wiec bedziemy raczej kombinowac, zeby w razie choroby zostala ze mna...

      Usuń
  6. Trzymam kciuki. Będzie dobrze!

    OdpowiedzUsuń
  7. Dzielne jesteście Obie! A Kokoś mój kochany też :*

    Myślę, że Bi miała dziś porządną dawkę emocji, także trzeba Jej wybaczyć :)
    A pytanie o babcię- pewnie Bi musi sobie to wszystko poukładać w swojej małej główce. Agatko! Myślę, że będzie dobrze, naprawdę. Dla Bi to wielka zmiana.
    Jutro nadal trzymam kciuki.
    Buziaki

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wielka, chyba nawet zbyt wielka. Nie wiem, czy nie zaczyna jej przerastac. Ja tez bylam pewna, ze bedzie ok, zmylil mnie jej poczatkowy entuzjazm. Narazie jest jednak gorzej... :(

      Usuń
  8. No dobra, kciuki muszę podzielić miedzy Bi a mojrgo chrzesniaka ktory jutro rozpoczyna przygodę ze szkołą. No to po kednej rączce i nozce dla każdego!
    Będzie dobrze!
    Dzielne kobity jestescie :)

    OdpowiedzUsuń
  9. ja poza innymi plusami jakie jednak widzę w żłobkach to dodać mogę też ten, że dziecko do przedszkola też idzie normalnie bez większego stresu;)
    trzymam kciuki za Bi i za Ciebie też;-P Bi da sobie radę, pewnie za kilka dni nie będzie chciała wracać do domu, zdjęcie piękne!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj, nie wiem. Jak narazie kazdego dnia jest gorzej... :(

      To chyba jednak zalezy sporo od dziecka. Mi tez przyszlo na mysl, ze moglam poslac dzieci do tutejszego zlobko - przedszkola. Ze moze wtedy Bi az tak by zmiany nie odczula...Wydaje mi sie jednak, ze mimo wszystko ciezko byloby jej sie przyzwyczaic do nowego miejsca... Kolezanka opowiadala mi, ze jej syn chodzil do przedszkola, ale kiedy poszedl do zerowki i tak plakal co rano. To jednak nowe miejsce, nowe dzieci, nowa nauczycielka, itd. Bi jest wrazliwa i mysle, ze byloby to samo...

      Usuń
  10. Wszystko dobrze! Przeżywa, ale dacie sobie z tym radę!! Moje dzielne dziewczyny kochane :*** jestem caly czas i myslę

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzieki ciociu Noelko! Prosimy wiecej tej pozytywnej energii! :D

      Usuń
  11. Głowa do góry! Wszystko się poukłada. Bi musi przestawić się na nową rzeczywistość. A nadmiar energii- dziecko w domu odreagowuje zmianę otoczenia, inną sytuację, więc przez jakiś czas możesz obserwować takie zachowania. W domu czuje się bezpiecznie, więc chce się wyładować. Najgorszy czas to wrzesień/ październik. Z każdym dniem będzie tylko lepiej :) i nie przeciągaj pożegnania. ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie przeciagam, a przynajmniej sie staram. Bo mimo wszystko ciezko jest uciec od dziecka, ktore takie nieszczesliwe, szlocha ci w ramie... :(

      Zachowanie tez wiem, ze moze sie na jakis czas pogorszyc. Staram sie byc cierpliwa i okazywac jej jak najwiecej czulosci...

      Usuń
  12. Ojej, ojej, co za newsy! Wiesz, wydaje mi się, że pomimo tego epizodu z płaczem to bardzo dobry początek! Bi jest dzielna, wierzę, że odnajdzie się w nowym otoczeniu szybciej niż myślisz.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Poczatek byl niezly, ale im dalej, tym gorzej, cholera... :(

      Usuń