Lilypie Kids Birthday tickers
Lilypie Kids Birthday tickers

piątek, 16 maja 2014

Czy wczoraj byl "trzynasty"???

Uch, fatalne mialam wczoraj popoludnie, FA-TAL-NE! Jeden nerw za drugim! Niby w sumie drobiazgi, ale jak ma sie PMSa to wszystko powoduje skok cisnienia!

Coz takiego sie wydarzylo zapytacie. Po kolei:

- malzonek moj szanowny, pracoholik cholerny, wrocil do domu dopiero o 19. Bo chcial skonczyc pisanie programu, a mu nie wychodzilo i stracil rachube czasu... Pierdzielony perfekcjonista, on po prostu nie moze przezyc jak cos nie jest idealne (dziwne, ze zone sobie wzial taka nieidealna...)! A ja sie tu morduje z Potworami i psem! Sama!

- deszcz padal, wiec tradycyjnie lepetyna mnie rypala (jestem meteopata, nie smiac sie!) i klulo za lewym okiem.

- po powrocie do domu, zastalam dwie wielkie kupska i kaluze siuskow na pol kuchni. Pisalam kiedys, ze Maya to fajny psiak? Zmieniam zdanie coraz bardziej z kazda wytarta kaluza! Zlosliwa Kupa Klakow!

- zepsul nam sie "invisible fence", wiec Maya vel "Wstretny Kundel", poleciala w lasek za domem i przepadla. Bite 10 min. darlam sie stojac w krzakach, a ta %^$#$ nie wracala. Juz oczami wyobrazni widzialam ja rozszarpana przez niedzwiedzia albo innego kojota, a w lagodniejszej wersji ukradziona (po drugiej stronie lasku jest parking jakiejs firmy i kreci sie tam sporo ludu). Juz wracalam do domu z zamiarem zadzwonienia po M., zeby wracal do domu szukac psa (bo ja przeciez nie poleze z dziecmi w las), kiedy kundlica wybiegla z krzakow jak gdyby nigdy nic... Dzis drapie mnie gardlo i nie wiem czy cos mnie bierze, czy zdarlam je wrzeszczac, cmokajac i gwizdzac na pieprzonego szczeniaka.

- Bi znalazla sobie zabawe w lizanie kamieni z podjazdu, fuuuj! Wlasciwie to robila to "od zawsze", ale myslalam, ze trzylatki wyrastaja juz z brania wszystkiego do buzi! Co gorsza, uznala, za swietny pomysl wtajemniczenie w to brata. Co jeszcze gorsze, kiedy stanowczo zabronilam takiej zabawy, co chwila odwracala sie do mnie plecami i mowila do Nika konspiracyjnie "Koko patrz, yummy...!" pokazujac mu znow lizanie kamyka. Takie to male a juz otwarcie nieposluszne i bezczelne!

- O niezliczonej ilosci klotni o rowerek/wiaderko/taczke/patyk nawet nie wspomne. Mam czasem wrazenie, ze nic nie robie tylko co 3 min. ratuje Nika przed zmasakrowaniem przez siostrunie...

- Wreszcie wrocilismy do domu, gdzie okazalo sie, ze dla Nika podwieczorek jest "be". Za to stal i wyl pod szafka z przekaskami.

- Odkrylam, ze Nikowi chodzi po wlosach KLESZCZ! Najgorsze, ze paskudztwo musialo przyjechac do domu na psie albo naszej odziezy, wdrapac sie gdzies na meble i zeskoczyc Malemu na glowe, bo chwile juz bylismy w domu, a nie zauwazylam go wczesniej. Oczywiscie sprawdzilam szybko dzieciaki i zadne nie mialo wbitego nigdzie kleszcza, ale mnie potem wszystko caly czas swedzialo... Zaczynam widziec nasz ogrod jako jedno wielkie siedlisko niedzwiedzi i kleszczy (M. mial w srode kleszcza wbitego na plecach), czyli miejsce do unikania zamiast rodzinnych zabaw...

- Wisienka na torcie byla godzina 20, kiedy Bi nagle zaczela smarkac, a moment pozniej wydala mi sie podejrzanie ciepla. Zmierzylam temperature: 38.5. Czyli witamy kolejne chorobsko... :(

Wniosek: nienawidze jak M. zostaje dluzej w pracy!

Oraz nie zawsze to 13 jest pechowy! ;)

P.S. Bi wyladowala o 23 w naszym lozku. Oczywiscie spanie z nia to mordega. Mimo, ze goraczka jej spadla, wiercila sie, przewalala z boku na bok, wbijala mi niekapek w zebra, mamrotala przez sen cos w stylu "Nu-nu, Kokus...", a za kazdym razem jak odwracala sie w moja strone, jej lekkie jak piorka wlosy laskotaly mnie w nos. Jestem dzis potwornie niewyspana, zieeeeeew...

Milego weekendu!

24 komentarze:

  1. ojejejejjee....
    Dzieci wyrosna....bedzie kiedys dobrze- serio :)
    ale to z kleszczem- to troche mnie zdenerwowalo, masz dzieci zaszczepione na zapalenie opon mozgowych przenoszone przez kleszcze??
    a jak dziadostwo przeniesie bolerioze??- moze psikaj jakims specyfikiem dzieci gdy ida na dwor??

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Naprawde, te kleszcze to plaga... U mnie w pracy niemal nie ma osoby, ktora by choc raz w zyciu nie zlapala boreliozy... :/ Inne choroby przenoszone przez kleszcze sa tu zadziwiajaco rzadkie...
      Ech, mowie Ci, czasem nie moge sie doczekac az Bi i Niko wreszcie urosna. Ale zaraz zal mi sie robi tych wczesnych lat, kiedy mama i tata sa dla nich wszystkim czego potrzebuja. :)

      Usuń
  2. oj duzo jak na jeden dzien... oby weekend byl laskawszy;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Zdrówka...i postaraj się wykorzystać męża abyś odpoczela, ja swojego próbuję ale jak na razie się broni ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hehe, u nas jest ciagla walka o to kto zajmuje sie dzieciakami, a kto robi cos pozytecznego.

      Usuń
  4. potrzebujesz preparatu na kleszcze i na niedźwiedzie

    OdpowiedzUsuń
  5. nie gniewaj się na mnie za ten żart ale ja bezustannie myślę o tym, że to bydlę może tam być, naczytałam się o tych syberyjskich mordercach i dlatego mam stracha

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie gniewam sie. :) Na niedzwiedzie to chyba tylko gaz pieprzowy, w ktory zreszta zamierzamy sie zaopatrzyc. ;)

      Usuń
  6. ojoj no to faktycznie dzień z przygodami. Może weekend będzie spokojniejszy? A co do niedźwiedzia to faktycznie ja bym miała mega stracha... w końcu to nie jakieś tam małe byle co :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U nas weekendy zazwyczaj uplywaja w biegu i na sprzeczkach malzenskich, wiec na spokoj nie licze. :)

      Usuń
  7. O matko, co za armagedon! Współczuję Ci, Agatko, z całego serca! Oby weekend okazał się dla Ciebie łaskwaszy. Współczucie jednak nie przeszkodziło mi parsknąć śmiechem na wieść o zepsuciu się invisible fence - hahha, bomba! A Bi to niesamowicie kreatywna istotka, żeby taki yummy przysmak dostrzec w tak zaskakującym miejscu ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bi niestety jest kreatywna tam gdzie nie trzeba. :) Nie wiem co ona ma z tymi kamieniami, ale od malenkosci zawsze probuje je lizac. W tym roku myslalam, ze bedzie juz na to za duza, ale jak widac sie przeliczylam. :)
      Ten cholerny invisible fence mnie dobija. Raz dziala, raz nie. A pies lazi w krzaki i ktoregos razu moze nie wrocic... Z jednej strony chcialabym kupic nowy, ale z drugiej maz jest w trakcie stawiania plotu, wiec troche szkoda mi kasy. Z drugiej strony nie wiadomo czy M. postawi reszte plotu w 2 tygodnie czy 2 miesiace...

      Usuń
  8. nie niedzwiedz jest zagrozeniem, tylko ten kundel. najpierw przynosi kleszcze, a pozniej kto wie moze jak dorosnie to zaatakuje jedno z twoich dzieci. nie obraz sie ale ten pies na przyjazna rase dzieciom mi nie wyglada!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Obstawiam, że ten "kundel" zagryzie niedźwiedzia :)

      Usuń
  9. Wiesz, miałam napisać, jak Ci współczuję takiej kumulacji, ale nie- nie zrobię tego. Współczuję Ci natomiast takich makabrycznych komentarzy, jak ten nad moim. ZGROZA!!!

    Trzymaj się Kochana!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. naucz sie bezmozgu czytac ze zrozumieniem.

      Usuń
    2. Na szczescie Martus, przez prawie 2 lata blogowania, takich anonimow trafilo mi sie raptem kilka, wiec nie jest zle. ;)

      Usuń
    3. Anonimie, nie zycze sobie podobnych komentarzy. Nie pozwole na swoim blogu obrazac mnie, mojej rodziny oraz nikogo z moich czytelnikow. Kolejne obrazliwe komentarze beda usuwane.

      Usuń
    4. To całe szczęście, że tylko kilka, bo inaczej zwariować można by było...
      A Tobie anonimowy czytelniku bez twarzy, imienia (Stąd ta zabójcza odwaga w obrażaniu innych? Gratuluję w takim razie.), radziłabym cofnąć się do czasów podstawówki- tam uczono, że zdanie zaczyna się wielką literą.

      Usuń
  10. Z kleszczami nie ma żartów, nie chce straszyć, ale mój wujek miał przez 1 głupiego kleszcza sporo kłopotów zdrowotnych. Oczywiście nie życzę tego nikomu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiem niestety... Staramy sie uwazac, ogladac siebie dokladnie... Niestety pies wlazi w krzaki i zbiera paskudztwa, a potem przynosi do domu...

      Usuń
  11. Poza kleszczem co nie jest śmieszne, a wręcz niebezpieczne uśmiałam się do łez, bo to są takie rzeczy, za które w danej chwili byśmy pozabijały, ale jak poczytasz o tym za jakiś czas, to sama będziesz się śmiała. Najgorzej jest jak to wszystko uzbiera się w jeden dzień. Trzymaj się :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Masz racje, w sumie to juz sie smieje. Jak sie ma dwoje dzieci i jeszcze psa, to taka "kumulacja" zdarza sie prawie codziennie. :)

      Usuń