Lilypie Kids Birthday tickers
Lilypie Kids Birthday tickers

poniedziałek, 24 marca 2014

Zlapal katar Katarzyne...

Aaaaa... Psik!!!

Tym razem nie Kaske, tylko mnie niestety... :( Kicham, prycham, oczy mi lzawia, prawa dziurka kompletnie zapchana, z lewej cieknie, zatoki przytkane, lepetyna peka... W przerwach kiedy prochy przestaja dzialac czuje, ze chyba mam nawet stan podgoraczkowy... Noooo, taka biedna jestem dzis, prosze o wirtualne przytulaski! I goraca herbatke z cytryna jesli mozna. O, i wolne z pracy tez! ;)

Reszta familii na szczescie narazie sie jakos trzyma. Nie wiem skad zreszta JA zlapalam to katarzysko. Podejrzewam, ze mnie zwyczajnie przewialo. Bo w sobote mielismy prawdziwa wiosne, ciepelko, sloneczko i tylko wiatr od czasu do czasu powial. Za to jak juz dmuchnelo, to lodowato. No i chyba sie doigralam, szczegolnie, ze Potworki przyodzialam w kurtki i czapki, a ja, ich matka chodzilam sobie w wiosennym plaszczyku i bez czapeczki (ktora zreszta nakladam tylko w mrozy).

No ale ale! Dzis pierwszy dzien naszego nowego "zycia"! ;)

Czasowo i orgnizacyjnie poszlo nam calkiem niezle. Co sie dalo popakowalismy wczorajszego wieczora, wiec rano tylko wrzucilismy do toreb rzeczy, ktore musza byc trzymane w lodowce. Udalo mi sie nawet przekasic kanapke i wypic obowiazkowa goraca wode z miodem (moj ulubiony poranny napoj). M. zdazyl ugotowac dzieciom kaszke (czapki z glow, chociaz Bi zjadla moze z 3 lyzeczki, a Nik wszystko wyplul...).

No a potem trzeba bylo budzic Potwory... Tak jak podejrzewalam, jak chcemy, zeby spaly to wstaja o 5:30 rano. A jak czlowiek chcialby zeby sie obudzily, to spia w najlepsze. Pozapalalismy swiatla w calym domu, wlaczylismy tv, otworzylismy drzwi do ich pokoi, a oni dalej spia jak zabici... W koncu wstala Bi, ponarzekala, ze sieci [swieci] jej po oczach, ale poza tym nie zglaszala pretensji. Za to niedospany Nik to straszny Nik... W sumie od przebudzenia do wyjscia mial okolo 40 minut i cale te 40 minut przewyl. Ryczal przy zmianie pieluchy, darl sie przy przebieraniu pizamki na normalne ciuszki, smarkal i plul przy probie nakarmienia kaszka... Mimo, ze pierwsze 10 minut po przebudzeniu nosilismy go na zmiane na rekach, zeby doszedl do siebie... Wlasciwie to caly ranek go przenosilam, bo bylo mi go zwyczajnie zal... A potem nalozylam mu buty i przeszlo jak reka odjal. Nagle dziecko podreptalo do kuchni pozaczepiac psa, a w samochodzie juz wesolo sie smialo... Za to poplakala sie Bi, nie mogaca zrozumiec, czemu tata wychodzi z domu bez nas i dlaczego to mama zabiera ja do baci [babci].

Wychodzi wiec na to, ze wszyscy musimy sie przystosowac. Zobaczymy jak pojdzie jutro, bo dzis Nik bardzo ufnie poszedl do Pani Marii i patrzyl jak wychodze bez zalu, ale tez bez wiekszego zrozumienia w oczach. Jutro juz sie bedzie spodziewal, ze go zostawie, wiec oczekuje histerii. No chyba, ze mnie syn zaskoczy. :)

A poki co siedze w pracy i rozmyslam jak sobie radza moje Potworki, jak sobie M. radzi pierwszego dnia w pracy, co chwila smarkam w chusteczke i staram sie zapomniec o bolu glowy i zmusic do zrobienia czegos pozytecznego... :)

Nie lubie poniedzialkow!

25 komentarzy:

  1. hahahah- siedze w pracy ;) i pisze posta na blog!!! :))))
    A moze to ja cie wirtualnie zarazilam ??
    Mezon juz skacze jak mloda koza a ja??? mam wypluc pluca, glowa nie moja.. dupiato...sorry ale tak sie czuje.
    Zdrowka zycze i tule!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja prawie zawsze pisze posty w pracy. :) Dlatego jak mamy zapieprz pisze kazdego po kilka dni.
      No wiedzialam, ze od KOGOS sie musialam zarazic! ;) Ja trzymam kciuki, zeby rodzina sie nie zarazila, tzn. mezon moze sobie solidarnie posmarkac, ale dzieci lepiej niech sie uchowaja. :)
      Mnie to najgorzej oczy lzawia. Nie widze ekranu, tusz splywa, musze wygladac jak kupka nieszczescia, ale przezornie nie patrze w lustro. ;)

      Usuń
  2. Wszyscy sie przyzwuczaicie, dzieciaki może będą wczesniej kładly sie spać, a najwiekszy plus to oczywiscie waszr wspólne rodzinne popoludnia:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na Bi nie ma co liczyc, ze polozy sie przed 20:30. :) Ale Nikus wczoraj juz o 19:30 byl nie do zycia. Tylko nie wiem czy byl bardziej zmeczony przez wczesniejsze wstawanie czy po prostu mial stresujacy dzien. :)

      Usuń
  3. Wszyscy ostatnio chorują, na szczęście nas to omija :)
    Obyście wszyscy szybko się przyzwyczaili do nowego i mam nadzieję, lepszego życia ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No to zycze, zeby Was nadal choroby omijaly z daleka! :)

      Usuń
  4. Z każdym dniem na pewno będzie łatwiej. Super, że macie nawet polską opiekunkę - nie wiem czy dobrze wnioskuję po imieniu? :) Szybko wracaj do zdrowia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, Pani Marysia jest Polka. Ja tez sie z tego bardzo ciesze, bo mam nadzieje, ze moje dzieci beda dwujezyczne. Im wiecej kontaktu z jezykiem rodzicow, tym lepiej. :)
      Dziekuje za zyczenia zdrowia, przydadza sie. :)

      Usuń
  5. zycze zdrowka duzo duzo... ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Zycze szybkiego powrotu do zdrowia. U nas z tym wstawaniem jest podobnie. W weekend to nam JJ juz o 5:00 potrafi wstac, a jak trzeba isc do przedszkola to do 6:55 potrafi spac a na 7:00 do przedszkola trzeba go zaprowadzic :) Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z tego co wiem, to regula u wszystkich dzieci. Takie juz instynktownie przekorne sa. :)

      Usuń
  7. U nas właśnie tak było z Elizą w przedszkolu- pierwszy dzień super i w ogóle czad przy rozstaniu, a następnego już tak łatwo nie poszło :) Ale Nik ma tam część rodziny, więc może tragedii nie będzie :) Proponuje zdrowy egoizm- krzywa Mu się tam na pewno dziać nie będzie, a Wam też się należą te wspólne popołudnia, wieczory no i noce :)
    To chyba wszystko dzieci tak mają z tym wstawaniem, co nie ukrywam- dobija mnie momentami. Mogą spać- nie śpią, muszą wstać- śpią jak zabite... Trafić za nimi to sztuka kochania...
    Oj zdrowiej nam Agatko, bo ta wiosna na pewno się gdzieś czai :) Tyle, że nie u nas- zimno, ponuro- fuj :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U nas tez tej wiosny jakos nie czuc. Gdyby nie to, ze kwiatki kielkuja, pomyslalabym, ze to dalej luty! Jutro ma padac snieg, uwierzysz???
      Tak sobie powtarzam, ze Pani Maria ma do tej swojej gromadki tyle serca co niejedna babcia. Bi jest do obcych strachliwa i ostrozna, a uwielbia tam chodzic, wiec i Nik polubi. No i ma kolege o dzien mlodszego, jak podrosna beda napewno dobrymi kumplami. Wszystko wiec na plus, tylko przyzwyczaic sie musi. :)

      Usuń
  8. Z każdym dniem będzie lepiej...Mi na przeziębienia pomaga scorbolamid i inhalacja z olbasu na katar :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Biore moje sprawdzone prochy. To dopiero drugi dzien, wiec narazie nie widze jakiejs spektakularnej poprawy, ale moze jutro juz wstane z lepszym samopoczuciem. :)

      Usuń
  9. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  10. Och coś poplątałam :)
    Ale chciałam napisać, że głowa do góry będzie dobrze!!
    Katar też się kiedyś skończy :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na szczescie. I dobrze, ze tym razem kaszel sie nie przyplatal. Czesto przy przeziebieniach miewalam kaszel, ktory meczyl mnie jeszcze 3 tygodnie po "ozdrowieniu". :)

      Usuń
  11. Noo? I daliście radę:* zdrowiej! Katar to nic fajnego :<

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To prawda, obylabym sie spokojnie bez katarzyska, ale kolega z biura ma grype zoladkowa, wiec raczej zostane przy moim katarku. ;)

      Usuń
  12. Po pierwsze, daję ci od pracy wolne (mogę sobie, więc "se" pozwalam), po drugie przytulać nie będę bo rozsiewasz zarazki, ale mogę herbatę z wielką ilością cytryny zapodać.
    Po trzecie, mamy wtorek więc już jest lepiej.
    A po czwarte, w "nowym" zawsze najpierw mus się zorganizować i do niego przyzwyczaić, później idzie jak z płatka. Chyba, żeby nie ale o tym masz szansę się przekonać osobiście ;-)
    Zdrowiej!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziekuje Akularku, pomalu dochodze do siebie, pewnie ta wirtualna herbatka pomogla. :) Bo jednak przemeczylam sie w pracy do konca dnia...
      Dzis widze, ze i Niko musi sie przyzwyczaic i ja tak samo...

      Usuń
  13. Nie lubię takiej pogody, ni to ciepło, ni to zimno i choróbsko gotowe. Trzymaj się i szybko wracaj do zdrowia :)
    Dzieci nigdy nie robią nic tak jak powinny, a już na pewno nie wstają tak jakbyśmy chcieli :) Ale mam wrażenie, że poszło Wam sprawniej niż się spodziewałaś i oby tak dalej :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, organizacyjnie idzie nam calkiem niezle. tylko Nikus z kazdym dniem gorzej znosi rozstanie... :(

      Usuń