Lilypie Kids Birthday tickers
Lilypie Kids Birthday tickers

piątek, 17 stycznia 2014

Blondynka

Dzien mi dzis mija jak rasowej blondynce. Takiej z kawalow... ;)

Tajemnica oczywiscie moj kolor wlosow nie jest. Zawsze mowie, ze Bi swoje lokasy ma po mnie. I chociaz nie wierze w stereotypy, to sa takie dni, kiedy sama do siebie mrucze "nosz kurna, typowa blondyna!".

Przy wyjsciu rano z domu, cud, ze wlasnej glowy nie zapomnialam. Po torebke wrocilam sie tylko dlatego, ze poczulam spierzchniete wargi, co przypomnialo mi, ze nie posmarowalam ich blyszczykiem. A blyszczyk oczywiscie siedzial grzecznie w torbie. Potem wrocilam sie po komorke, ktora zostawilam beztrosko na stole. Pozniej juz tylko jak mantre powtarzalam sobie "nie zapomniec kluczykow, nie zapomniec kluczykow...". Kiedys zapomnialam i musialam dzwonic do drzwi, budzac oczywiscie wszystkich domownikow... :/

I nie, nie plataly mi sie pod nogami maluchy, co byloby calkiem wygodnym wytlumaczeniem roztargnienia. I nie, dzieci nie budzily sie po 1745437 razy w nocy, wiec nie bylam niewyspana. Taki dzien po prostu... :)

Wpisalam zle haslo do komputera. W hasle do skrzynki mailowej pomylilam sie 3 (slownie: trzy) razy zanim wpisalam je prawidlowo... Logujac sie na drugi computer znow wklepalam zle!

Ale i tak najlepszy numer zrobilam rano. Zajechalam przed praca na stacje benzynowa. Strasznie nie lubie tankowac, stac na zimnie i wietrze, szczegolnie o tej porze roku. No ale auto wola jesc, rezerwa blyska mi wkurzajaco od wczoraj, wiec trzeba nakarmic wozidupke. ;) Zajechalam na stacje, zaparkowalam pod dystrybutorem, wygrzebalam karte kredytowa, namacalam wajche do otwierania wlewu, wysiadam z auta... I konsternacja. Gdzie ten chorerny wlew??? No jak to gdzie?! Z drugiej strony! :) Przyzwyczajenie ze starego auta... No ale gdybym jeszcze to nowe miala tydzien-dwa. A tu zaraz pol roku stuknie! Chcac nie chcac musialam wsiasc do auta, odpalic je raz jeszcze i przejechac na okolo stacji, zeby stanac dobra strona...

Na usprawiedliwienie wlasnego braku rozgarniecia napisze, ze od paru miesiecy zawsze jezdzimy moim autem w weekendy i zazwyczaj M. dotankowuje mi je po drodze. Nie musialam wiec tego robic od dluzszego czasu. I chociaz to zawsze JA mu przypominam, ze "pamietaj, ze wlew mam z prawej strony!", to ostatecznie, o godzinie 6:50 i przed pierwsza kawa, mam prawo nie myslec. Przynajmniej tak to sobie litosciwie tlumacze i prosze mnie nie poprawiac... ;)

Az sie boje czego jeszcze dzis moge zapomniec! :)

16 komentarzy:

  1. Po prostu dzis był dzien blondynki i już;-) jutro będzie lepiej:D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzien blondynki ma chyba cos wspolnego z praca. Caly weekend byl spokoj, a dzis znow dopadla mnie skleroza. :)

      Usuń
  2. Znaczy sie mysli masz zajete czyms innym i jesli nie zalatwisz tego w swojej glowie to z dnia blondynki moze sie zrobic tydzien blondynki..:)
    Pociesz sie, ze to sie nam wszystkim zdarza (taki wlasnie dzien :))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Juz zapowiada sie tydzien blondynki, ledwie poniedzialek sie zaczal. ;)

      Usuń
  3. Podoba mi się określenie "wozidupka" :D
    I spokojnie, każdy ma taki dzień ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hihi, woze sobie autkiem leniwa dupke, wiec pasuje jak ulal. ;)

      Usuń
  4. :-) dobre. Mi też się to czasem zdarza. A jak moja córka była mała i wozilam ja jeszcze do przedszkola przed pracą, miałam w robocie taką fuche że czasami musiałam przyjechać przed wszystkimi pół godziny, otworzyć biznes;-) z firmą ochraniajaca i puścić trochę naliczań w komputerach. I pewnego ranka zespana jak zwykle pojechałam na 7 do pracy i w pewnym momencie ochroniarze mnie zapytali czy ja dzisiaj z dzieckiem pracuję ;-). Moja grzeczna córeczka siedziała sobie cichutko w foteliku samochodowym zastanawiając się pewnie czemu ta droga do przedszkola taka długa ;-).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hehehe, to Twoja corcia musiala byc niespotykanie cichym dzieckiem. Bi z fotelika sie wydziera, spiewa, gada jak nakrecona, nie udaloby mi sie o niej zapomniec nawet gdybym chciala. Predzej pogubilabym sie po drodze z nadmiaru bodzcow. :)

      Usuń
  5. Oj tam, oj tam... Taki dzień po prostu :) Ja blondynką jestem niemal codziennie. Dzień, w którym się nie skompromituję, powinien być odznaczany na czerwono w kalendarzu...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja tez niestety jestem zapominalska... Moj malzonek od jakiegos czasu (czyt. kilku lat) placi wszystkie rachunki, bo ja wiecznie sie spoznialam i placilismy kary... :)
      Ale taka liste w ciagu jednego poranka uzbieralam sobie poraz pierwszy. ;)

      Usuń
  6. Rozumiem Cię doskonale- wczoraj wyszłam z domu i zapomniałam kluczy, żeby zamknąć mieszkanie- stałam i się głupio zastanawiałam, że coś miałam zrobić. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mi sie czesto zdarzalo kiedys wybiegac z domu w kapciach. orientowalam sie dopiero poza klatka, na chodniku, kiedy robilo mi sie podejrzanie zimno w stopy. :)

      Usuń
  7. Oj znam takie dni. I mnie się one trafiają . I przeżywam wtedy szok żem jest TAKA blondynka.
    Jutro będzie lepszy dzień

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja niestety swiece oczami sama za siebie dosc czesto, ale taki poranek to zdarzyl mi sie pierwszy raz! :)

      Usuń
  8. Prawda jest taka, że choć w danym momencie takie rzeczy nas wkurzają i złoszczą, to pod koniec dnia się z nich śmiejemy. I dobrze, bo dzięki temu nasze życie jest znacznie lepsze :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja smialam sie juz jak usiadlam wreszcie spokojnie za biurkiem z kubkiem kawy. :)

      Usuń