Opowiesc z dreszczykiem (obrzydzenia), wrazliwi niech nie czytaja. :)
Za nami kolejna interesujaca nocka... Tym razem "frajde" zafundowalo nam starsze dziecko...
Pisalam juz pare razy, ze Bi ma dosc czesto takie nocne akcje, kiedy budzi sie, ryczy i wlasciwie to sama nie wie czego chce. Prosi, zeby ktos sie z nia polozyl, potem chce przyjsc do naszego lozka, zeby za pare minut obrazona pojsc do salonu i oznajmic, ze ona chce sie bawic albo ogladac bajki. O 2 nad ranem!
Poprzednia noc wlasnie tak sie zaczela. Od ryku. Najpierw odkrzyknelismy z naszej sypialni, ze jest noc, a w nocy sie spi. Nie pomoglo. Szlochanie trwalo nadal. M. zwlokl sie z loza i poszedl do corki. Po jakims czasie wrocili razem i Bi ulozyla sie pomiedzy nami. Ale dalej chlipala, a nie potrafila za bardzo okreslic co jej dolega.
W ktoryms momencie, uznajac to za kolejna fanaberie, podnioslam sie na lokciu i ochrzanilam dziecie, ze jest do jasnej cholery noc i wszyscy chca spac, wiec ma przestac smarkac i ryczec, tylko ulozyc sie do spania! Az mi teraz troche glupio... :) Bo dokladnie wtedy, kiedy zakonczylam swoja tyrade, Bi nagle... CHLUST! Przy tym okazalo sie, ze moje dziecko zupelnie nie wie jak nalezy wymiotowac! Widzieliscie, zeby ktos kiedys rzygal lezac plasko na wznak??? Dla mnie to pierwszy raz. W sumie musze jej oddac sprawiedliwosc, ze ostatnie zatrucie miala bedac niewiele starsza od Nika, wiec ma prawo nie wiedziec...
Lekko spanikowana przewrocilam ja na bok, skoro panna stracila gdzies instynkt samozachowawczy, ale i tak bylo juz za pozno - Bi miala buzie, szyje i wlosy pokryte wymiocinami... Kiedy probowalam ogarnac sytuacje zaspana mozgownica (byla 1:30 nad ranem), Bi chlusnela ponownie. Ulozywszy sie zawczasu na wznak, a jakze. Tym razem zlapal ja M., ale zamiast przekrecic, to idiota uniosl ja do gory! Oczywiscie ustawil ja w moja strone, cwaniak jeden. Efekt? Pokryta rzygami poduszka i koldra matki oraz jej pizama i pol przescieradla. Oprocz poduszki, pizamki i spiworka Bi rzecz jasna...
Tak wiec o niemal 2 nad ranem, M. zafundowal Bi prysznic, a ja zmienialam posciel. Zdecydowanie nie jest to moja pora. Zlapalam sie na tym, ze stoje i wpatruje sie tepo w szafe z poszewkami. Zajelo mi kilka sekund, zeby sobie przypomniec po co ja wlasciwie otworzylam, hehe... Nie bardzo wiedzac co poczac z "brudami", a nie majac ochoty na zeskrobywanie niestrawionych resztek i wstawianie prania o takiej nieludzkiej porze, wywalilam wszystko na taras. Zajme sie tym jak wroce z pracy, chyba ze M. mnie uprzedzi...
No nic, posciel zmieniona, dziecko wykapane i wcisniete w stary i nieco przyciasny spiworek i polozylismy sie ponownie. Bi kilka razy zaczynala znow jeczec (i dopraszac chlebka), a ja lecialam w panice z miska, ale wymioty juz sie nie powtorzyly. Na szczescie...
Potem jeszcze pobudka na cyca po 4-tej (Nik jakims cudem przespal cale zamieszanie) i po krotkiej drzemce mozna wstawac do pracy, hej! ;)
Biedna Bi :(((( nie znoszę rzygać! Musiała sie wystraszyć nieźle!
OdpowiedzUsuńWlasnie nie. :) Raczej byla zaskoczona, ze dzieje sie cos tak dziwnego. A po wszystkim koniecznie chciala zeby wytrzec jej buzie i raczki. :)
UsuńBiedulka!
OdpowiedzUsuńmam nadzieje, że od rana już czuła się lepiej?
Tak, rano juz szalala jakby przespala spokojnie cala noc. :)
UsuńAhahaha ale niezła akcja z mężem, nieźle wymyślił no jasne niech rzyga ma matkę:/
OdpowiedzUsuńBiedna Bi pewnie coś jej stanęło na żołądku:(
Gliko rzyganko przeszedł tuż przed świętami-okazało się ze to grypa żołądkowa. Niedługo potem zaatakowało nas i wszystkich z którymi mieliśmy kontakt przed świętami-taki prezent przed świętami roznosilismy (oczywiscie nic o tym nie wiedzielismy:)).
Pamietalisko
Strasznie balam sie, ze to jelitowka, bo nastepnego dnia maz narzekal na bol brzucha. Ale chyba jednak nie, bo po tym jednym razie Bi juz nie wymiotowala, a mnie i Nika (odpukac) ominelo. Chyba wiec rzeczywiscie cos jej siadlo na zoladku.
UsuńAgata, nic co matczyne, nie jest nam obce :) I rzyganie w nocy też... Chociaż z dwojga złego- biegunka czy rzygi, wolę biegunkę :) A dzieci to już chyba tak mają, że najlepiej chlustają na płasko...
OdpowiedzUsuńZdrówka dla Bi a Tobie Kochana całej przespanej nocy- w końcu!
Ja tez raczej wybralabym sraczke, tak dla dziecka jak dla siebie. Chociaz jak Bi, w wieku 6 miesiecy, dostala rozwolnienia po antybiotyku to wesolo nie bylo. :) Szczegolnie, ze akurat jak na zlosc nie mielismy pradu przez ponad tydzien. Mowie Ci, to byla prawdziwa szkola przetrwania. :)
UsuńNo niestety takie pobudki są najgorsze. Oby już się nie powtórzyło.. zbyt prędko oczywiście bo pewnie to nieuniknione u dzieci...
OdpowiedzUsuńNiestety, podejrzewam, ze byl to pierwszy, ale napewno nie ostatni raz. :)
UsuńO patrz jaka ty sprytna! Ja nigdy nie wpadłem na to,żeby wywalic takie " brudy" na balkon- tylko zawsze wystawiałam pranie nawet w środku nocy;-). Jakiś czas temu mój malutki był chory i poszliśmy do lekarza i on raczył zwymitować się w gabinecie lekarskim siedząc na moich kolanach ;-). Też było świetnie - dobrze że jeżdżę samochodem bo do taksówki np nikt by jego i mnie wtedy nie wpuścił ;-).
OdpowiedzUsuńBleee... ;)
UsuńWidzisz, mowia, ze potrzeba jest matka wynalazku. U mnie slowo "potrzeba" nalezy wymienic na "lenistwo" I mamy doskonaly obraz Agaty. ;) A szczerze to moglam tak zrobic tylko dlatego, ze jest zima, latem nie odwazylabym sie zostawic, zeby sie to "kisilo" cala noc i dzien. :)
Pewnie jej coś zaszkodziło albo stanęło na żołądku. Identyczną sytuację mieliśmy ostatnio z Julkiem, też nam zwymiotował do łóżka w sypialni a później spał do rana i było już spoko. Antkowi za to co jakiś czas zdarza się jeszcze zesikać w nocy i też go muszę przebierać... a na 7 do pracy.
OdpowiedzUsuńZdrówka dla was, pozdrawiam.
No wlasnie, ja tez na 7, te pobudki o 5:30 mnie wykoncza. A jak jeszcze trzeba kilka razy w nocy wstac do dzieci to w ogole rano przypomina sie zombie. :)
UsuńBi tak samo jak Julek, rano byla jak nowo narodzona. Czego nie mozna powiedziec o rodzicach... ;)
To hej na końcu powaliło ;)
OdpowiedzUsuńCzasem tak nas dzieci urządzają, trzeba przetrwać te 15 lat, potem nie będziesz spała w nocy jak Bi zacznie imprezowac :P
Kararelka ;)
Kararelka, Ty mnie kiedys w depresje wpedzisz z Twoim cholernie trzezwym podejsciem do rodzicielstwa! ;)
UsuńW końcu znów mogę ci przybić piątkę z tymi nieprzespanymi nocami :)
OdpowiedzUsuńBasia raz w życiu miała taką akcję z wymiotowaniem, a mądry tatuś widząc, co się dzieje chwycił Basię w ręce i pobiegł z nią, nadal rzygającą, do łazienki... i poza calutką pościelą, samą Basią i tatą, maskotką, z którą spała, zarzygała jeszcze dywan, podłogę, zabawki przy trasie przebieżki, ścianę i drzwi oraz pół łazienki... a Basia się przy tym darła jak zarzynana, bo pierwszy raz miała z czymś takim do czynienia... to ci była noc ;)
Czyli nie tylko MOJ chlop nie mysli? Troche to pocieszajace. :) Z drugiej strony trudno byc logicznym w samym srodku nocy...
UsuńBiedna Bi, nie dość że się źle czuła, nakrzyczeli na nią to jeszcze coś lepkiego i cuchnącego się z niej wydobyło i ją pokryło. Aż żal maludy.
OdpowiedzUsuń...ale przyznam że się uśmiałam ;)
Az mi glupio bylo pozniej... ;) Ale sama jest sobie winna, skoro wiecznie urzadza nocne lazenie i marudzenie bez powodu...
Usuń