Znow o kupie bedzie. Wybaczycie? ;)
Po przedwczorajszym sukcesie, Bi probowala go wczoraj powtorzyc. Niestety zapomnialo jej sie, ze siadajac na nocnik trzeba sciagnac majty... :/ Ale i tak wychwalilam ja i wycalowalam, bo to krok w dobrym kierunku. :) Z sikaniem niestety juz tak fajnie nie jest (jesli okreslenie "fajnie" pasuje do zeskrobywania odchodow z majtek) bo nadal sika gdzie popadnie i dziwi sie, ze nagle stoi w kaluzy. Nici tez z przekonania, ze bedzie jej niewygodnie w mokrych, zimnych majtach i da jej to motywacje do szybszego nocnikowania. Bi po kazdym "wypadku" ze stoickim spokojem sciaga sobie zasikane gacie i skarpetki, po czym idzie do szuflady po czyste. :)
Koniec wywodu o przemianie materii. :) Poza tym Bi testuje nas na kazdym kroku i raczej szybko jej to nie minie. Wczoraj podeszla do brata i znienacka pierdzielnela go w czolo! Maly taki byl zaskoczony, ze nawet nie zaplakal. :) Za to ja podeszlam do corki w celu zaserwowania wykladu na temat przemocy w rodzinie. Rezultat? Ta diablica probowala walnac rowniez mnie, a kiedy pogrozilam jej palcem, rzucila we mnie zabawka! Zabawka (twarda, plastikowa grzechotka) odbila sie rykoszetem od mojego barku i o maly wlos uderzylaby znow w brata!
Teraz o Niku. Jestem z synusia straszliwie, okropniscie dumna, bo wczoraj, w wieku 5.5 miesiaca, wreszcie przeturlal sie sam z pleckow na brzuszek! Co prawda na miekkim lozku, gdzie bylo mu troche latwiej, na matce edukacyjnej nadal mu nie wychodzi. Ale co tam, nie bawmy sie w szczegoly. :) Przeturlal sie? Przeturlal. Sam. I to sie liczy. :)
Poza tym nie smakuje mu ziemniak. Chociaz krzywi sie jakby mniej niz przy marchewce. :) Jutro kupie slodkie ziemniaki (mniam mniam). Moze to bardziej mu podejdzie, a przy okazji upieke pare i dla nas. Wiem, ze slodkie ziemniaki nie sa popularne w Polsce, ale jesli bedziecie kiedys mialy okazje, to polecam pieczone, posypane brazowym cukrem, pychota!
Wczoraj przed domem kical nam malenki kroliczek, wielkosci moze mojej dloni. Bi malo ze skory nie wyskoczyla z zachwytu jak go zobaczyla. :) Nie widzialam ani matki, ani rodzenstwa. Prawdopodobnie schowane byly pod krzakami, a ten maly zuchwalec byl najodwazniejszy z miotu. Sliczny! I tu bede hipokrytka, bo takimi slodkimi maluchami sie rozczulam, ale kiedy dorosle kroliki wskakuja mi do warzywnika i zzeraja sadzonki, to mam ochote zlapac wiatrowke M. i pocelowac w te ich biale ogonki! :)
Czas wyczyscic tez karmnik dla kolibrow i zrobic "nektar", czyli po prostu roztwor cukru. Juz sie pojawily w naszym Stanie. Obawiam sie tylko, ze skonczy sie jak w zeszlym roku, kiedy ciagle zapominalam czyscic karmnik i wlewac swiezego nektaru. Bardzo szybko kolibry zaczely omijac nasz ogrod z daleka. Wcale im sie nie dziwie. Kto by tam chcial pic skisly nektar. ;) Szkoda, bo swietnie sie je obserwuje, jak unosza sie w powietrzu przy karmidle. Zawsze tez trafial nam sie jakis zaborczy samiec, ktory siedzial na pobliskiej galezi i choc sam nie pil, to odganial wszystkie inne kolibry od karmnika. A one tylko czyhaly az sie zagapi. Po jakims czasie nauczylismy sie rozpoznawac, ktory to "wlasciciel" nektaru, a ktore to zlodziejaszki. :)
A na koniec troche humoru z pracy. Ktos wywiesil na drzwiach naszej "kuchni" kartke z wydrukowana prosba, zeby zamykac za soba drzwi. Pod spodem, ktos dopisal odrecznie "zeby trzymac z daleka gremliny". Dzis, korzystajac z tego, ze wiekszosc pracownikow zebrala sie na ciasto, probowalismy odgadnac po pismie, czyj to tekst. W koncu padlo na jedna z dziewczyn, ktora jednak gorliwie zaprzeczala, na co inna, znana z braku taktu, wyskoczyla, ze "Zemelia nie portafilaby napisac takiego dlugiego zdania bez bledu!". Auc!!! Dobrze, ze Zemelia ma poczucie humoru! ;)
Milego weekendu!
Grunt to mieć poczucie humoru i umieć śmiać się z samej siebie. :P
OdpowiedzUsuńKróliczka i ptaszków Ci zazdroszczę. Mogę wpaść do Ciebie pod namiot do ogrodu, zająć się dziećmi i popatrzeć na zwierzątka. :P
Zapraszam! Chociaz gwarantuje, ze jak zajmiesz sie dziecmi to na podpatrywanie natury juz nie starczy Ci czasu! ;)
UsuńAleż macie cudnie z tą przyrodą w ogródku :). Kolibry - to się nazywa egzotyka ;)
OdpowiedzUsuńNasze koliberki sa raczej skromne. Mamy tu tylko 2 gatunki i jeden jest niepozornego, szaro-brazowego ubarwienia. Drugi jest sliczny, zielony z czerwonym podgardlem, ale sa rzadkie, tylko raz mielismy jednego przy karmniku.
Usuńwow, rozczuliły mnie te kolibry! pewnie dla Was to normalka i codzienność, ale dla mnie totalna egzotyka :-)
OdpowiedzUsuńDla mnie to caly czas nowosc, bo mieszkamy w domu dopiero od 4 lat. Wczesniej mieszkalam w mieszkanku, wiec o kolibrach mowy nie bylo. A jak tutaj pierwszy raz je zobaczylam to malo z krzesla nie spadlam z wrazenia! :)
Usuńhhahahaha:D fajnie masz w pracy Królisie? Takie malutkie? Uwielbiam <33333 A ziemniaki słodkie jeszcze nie spróbowane. Ale kuszą, oj kuszą!
OdpowiedzUsuńMam kroliczki i rzeczywiscie sa slodkie, ale tylko dopoki trzymaja sie z dala od moich roslinek! :)
UsuńJa też nabrałam chęci na bataty, może uda mi się gdzieś je kupić. Zazdroszczę Ci tych kolibrów i w ogóle, tego, że wszystko takie u Was inne :) Nigdy nie byłam patriotką jakąś szczególną, ale teraz to już w ogóle! Jeśli Cię to pocieszy, to Eliza do całkiem niedawna potrafiła się zamachnąć na tatę jak zwracał Jej uwagę :) Mała z kolei się jeszcze od Niej nie załapała na żadne uderzenie, za to właśnie Mała ciągnie Elizę za włosy :)
OdpowiedzUsuńHaha, no bo siostrzana milosc to jest to! Bi specjalnie nadstawia Nikowi glowe, zeby ja ciagna za wlosy, a potem jeczy bolesciwie. Jakas forma masochizmu, czy jak? ;)
UsuńWlasciwie to nasz klimat malo rozni sie od polskiego. Jest tylko troche cieplejszy, wiec i flora i fauna sa troche inne. I chociaz zwierzatka na ogrodzie mnie ciesza, to jednak jak idziemy na szlak to sie boje bo pelno tu niedzwiedzi, kojotow, a zdarzaja sie i pantery. No i z roslinnoscia jest tu tragedia. Tyle jest trujacych roslin, ze nawet do pielenia klombow pod laskiem ubieram dlugie rekawy i rekawiczki, bo juz raz meczylam sie ze swedzaca wysypka na ramieniu. Masakra, miesiac zajmuje, zeby sie tego cholerstwa pozbyc! :)
Już sobie wyobrażam Bi w kałuży, ściągającą wszystkie ciuszki i pędzącą po czyste.. haha widzisz jaka sprytna :) Uśmiałam się :) I chociaż humor mi się poprawił :)
OdpowiedzUsuńA Niko niech się turla i turla :) To fakt na łóżeczku jest łatwiej, ale co tam. Liczą się chęci i to, że wie jak tego już dokonać :) Gratulacje :)
Dzieki! On juz takie harce wyczynia az boje sie co to bedzie jak zacznie chodzic! Widac, ze chlopak, bo Bi byla spokojniejsza! Twoj maly pewnie tez tak szaleje, a jak nie to zaraz zacznie. ;)
UsuńBi cwaniarstwa nie odmowie. :) Szkoda tylko, ze jest taka uparta i konsekwentnie ignoruje moje prosby zeby usiadla na nocnik i chociaz SPROBOWALA cos zrobic...