Lilypie Kids Birthday tickers
Lilypie Kids Birthday tickers

wtorek, 4 czerwca 2013

Zapomniany post

Przez ten zapierdziel w pracy jestem kompletnie rozkojarzona. Zapomnialam opublikowac jeden z majowych postow. Bardzo wazny zreszta.

W niedziele 19 maja ochrzcilismy Potworka Mlodszego. :) Uroczystosc byla skromniutka, tylko my, dziadek i chrzestni. Chrzestnymi mieli byc moja siostra i brat M., ale oboje znalezli wymowki, zeby nie przyleciec. :( Ja sama moze i poczekalabym z chrztem az bedziemy (byc moze) za rok w Polsce, ale M. i jego rodzina nawet nie chcieli o tym slyszec. No bo jak to tak, chrzcic dziecko ponad roczne? Juz chodzace??? Skandal i swietokradctwo po prostu!!! :)))

Wobec tego chrzestna zostala ciotka M., ktora srednio lubie, a chrzestnym ojciec chrzestny Bi. Glupio nam bylo prosic go drugi raz, ale bylismy w kropce. Widzicie, tutaj, zeby zostac chrzestnym trzeba byc zapisanym do parafi, a poniewaz duzo jest roznorakich wyznan, kazdy sam musi sie zapisac, nie jest nigdzie przydzielony poprzez adres. A ciotka M. stanowczo odmowila zapisania sie (wiaze sie to z placeniem skladek), twierdzac ze nalezy do parafi w Polsce, gdzie planuje wrocic po przejsciu na emeryture. Ja tam powiedzialabym glupiej babie, zeby sie w takim razie pocalowala, ale M. nie chcial robic jej przykrosci, a ksiadz zgodzil sie uznac ja za chrzestna jesli znajdziemy chrzestnego spelniajacego wszystkie warunki. No i tu bylismy w kropce, bo wszyscy blizsi znajomi byli albo nie zapisani do zadnej parafi, albo innego wyznania. Padlo wiec na A., chrzestnego Bi. Na szczescie sie zgodzil...

Maly bambaryla ledwie sie zmiescil w stroj rozmiaru na 9 mies. (mial 5 i tydzien). Polany woda mial wielki szok w oczach, ale nie zaplakal, jak przystalo na mlodego kawalera (no dobra, Bi tez nie plakala). :)



 
 
Mila niespodzianka byl upominek od babc z Kolka Rozancowego. Niko dostal puchaty kocyk, pieczolowicie wydziergany na drutach przez jedna z pan. :)
 
Jedynym zgrzytem byl moj wlasny ojciec. Co ja mam za rodzicow... Same zreszta wiecie, bo od czasu do czasu opisuje ich wyskoki... Tym razem tata spoznil sie na msze, nastepnie usiadl na szarym koncu jakby sie nas wstydzil (musielismy prosic kompletnie obca osobe o zrobienie kilku zdjec, a Bi pomaszerowala z nami na oltarz bo nie mielismy jej z kim zostawic w lawce) i ubral sie na chrzest wnuka w dzinsy i dresowa bluze. Ten czlowiek, nawet po tylu latach nadal mnie zadziwia i to negatywnie...


39 komentarzy:

  1. Jej... jakie szczęście że w dooopie mam to co mówią inni i Zuzka jest jeszcze nie ochrzczona :P
    Gdyby mi ktoś cyrki odstawiał albo bym go nie lubiła to od razu zostałby skreslony.
    Przeciez chrzestni dla dziecka sa dośc ważnymi osobami w późniejszym życiu...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ...i musisz ich widywać potem na tych wszystkich iventach...

      Usuń
    2. Dla mnie chrzestni to akurat kwestia wylacznie symboliczna. Moze dlatego, ze ani moi ani mojej siostry chrzestni nie brali az tak bardzo udzialu w naszym zyciu. Kiedys pokutowalo przekonanie, ze w razie smierci rodzicow, to chrzestni powinni przygarnac dziecko, ale w dzisiejszych czasach to przezytek.
      Inaczej byloby gdybysmy mieszkali w Polsce, wtedy krewnych i znajomych odpowiednich na chrzestnych byloby bez liku. Tutaj niestety praktycznie rodziny nie mamy, a znajomi sa najczesciej innego wyznania...

      Usuń
  2. bo Nik to rozmiar premium :) o!
    ja miałam rok jak byłam chrzczona i żyję. ;p może srednio wierząca jestem ale myslę ze jakby mnie dzien po urodzeniu zaniesli do kosciola byloby tak samo więc spoko.
    szkoda, że nie udało się wybrać rodziców chrzestnych z prawidzwego zdarzenia... no cóż..
    ale rodziców masz egzotycznych- przyznaję ;-))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Taaak, o moich rodzicach to ksiazki mozna pisac. A raczej poradniki dla dzieci zmagajace sie z toksycznymi rodzicami... :)
      U mnie w rodzinie wszystkie dzieci zawsze byly chrzczone dopiero jak mialy okolo 10-11 miesiecy. Wiekszosc juz zaczynala chodzic. :) Ale w rodzinie meza 3 miesiace to juz pozno. ;)

      Usuń
  3. Ja nie ochrzciłabym dziecka, bo tak wypada, na siłę i robić coś z musu. ;/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To nie tak. My oboje jestesmy wierzacy (przyznaje, ze ja raczej "poszukujaca"), wiec oboje chcielismy ochrzcic Nika. Spor pojawil sie tylko kiedy przyszlo zdecydowac "kiedy". Mnie sie specjalnie nie spieszylo, ale M. pod presja rodzicow zaczal zalatwiac formalnosci jak tylko moja siostra odpowiedziala, ze jednak nie przyleci, wiec nie mamy co na nia czekac. Ale decyzje podjelismy wspolnie, nikt nas nie zmuszal. :)

      Usuń
  4. Nasza Lilka nadal nie ochrzczona, chyba w sierpniu się zmobilizujemy :) Ale tak jak przy Elizie, jakoś nam na tym w miarę jeszcze zależało, tak teraz-zero jakiegoś spinania się. Nawet moja mama się już poddała i nie pyta się kiedy :) A co do ojców... No mój kościół omija zawsze szeroki łukiem, więc na chrzcie Elizy, mimo że to styczeń był, stał na zewnątrz i na żadnym zdjęciu go nie ma. A ubrał się podobnie, bo mimo, że zaraz 60-tka stuknie, on się czuje jak nastolatek chyba i najlepiej lubi spodnie bojówki... Tak ogólnie to mi wisi w czym chodzi, ale głupio czasami mi przed rodziną Marcina...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U nas, tak jak napisalam wyzej Eewelce, to M. sie sprezyl i wszystko zalatwil. Ja sama bujalabym sie moze i pare lat, bo dla mnie nie bylo to az TAK wazne, ani z Bi ani z Nikiem...
      Moj ojciec tez nigdy do kosciola nie chodzi. Teraz widze, ze dobrze, ze na chrzest wnukow chociaz wszedl do srodka! ;)
      No i jestem wdzieczna, ze nie przyszedl w dresach, bo jako byly pilkarz na codzien tylko tak sie ubiera. :)

      Usuń
    2. Po moim zawsze i wszędzie można się spodziewać wszystkiego, więc mało rzeczy może mnie zdziwić... Szkoda słów po prostu, o ojcu to mogłabym też niejedno napisać, ale po co :) Bo to ani śmieszne ani straszne, zresztą-to musiałby być osobny blog, poświęcony tylko jemu chyba... A zdecydowanie na to nie zasługuje.

      Usuń
    3. Ach Ci rodzice. Czasami, czytajac takie komentarze jak Twoj, albo inne blogi, ciesze sie, ze jednak jest wiecej takich "kwiatkow". Bo przy np. moich tesciach, moi wlasni rodzice wypadaja baaardzo bladziutko...

      Usuń
    4. U mnie to sprawa jest bardziej skomplikowana, bo owszem moi teściowie są baaardzo religijni, ale ich wiara to działa tylko w kościele przez 45minut, bo potem to bym mogła naprawdę duuuużo napisać jacy są. No ale oceniać moją dziwną rodzinę jak najbardziej lubią, a raczej lubili, bo zerwałam z teściami wszelkie kontakty i mam w d... ich pobożność. Kochana, rodzin nienormalnych to myślę, że jest znacznie, znacznie więcej niż tych normalnych :)

      Usuń
    5. Pewnie tak, chociaz jak zaczynam w myslach porownywac rodzicow znajomych i krewnych, to tylko moi sa jacys nienormalni. Wiadomo, kazdy ma cos za uszami, moi tesciowie tez mnie wkurzaja, ale za swoich synow daliby sie pokrajac, tymczasem moi rodzice chca tylko brac i brac, nawet od wlasnych corek, nie dajac nic w zamian...

      Usuń
    6. A to mój tatuś do brania też taki chętny by był, gdybyśmy mu dawali, dla mnie to on w ogóle honoru i ambicji nie ma. dobrze,że mama normalna, chociaż oczywiście czasami też mnie irytuje :)

      Usuń
    7. A u mnie to bardziej mama. Ma kobieta swoja pensje, tata wysyla jej co miesiac pieniadze, a mimo wszystko w prawie kazdej rozmowie telefonicznej zebrze (bo inaczej tego nazwac nie mozna), zeby jej przyslac troche dolarow. Dla jasnosci, mama razem ze swoja pensja i pieniedzmi od taty, ma na utrzymanie niemal 3 tys zl, co wydaje mi sie na jedna osobe jest calkiem przyzwoicie, ale wiecznie jej brakuje. Nie mam pojecia co ona z tymi pieniedzmi robi. A powtarza tez mi ciagle, ze mam pilnowac ojca, zeby sobie kogos nie znalazl, bo bede musiala ja utrzymywac! No, niedoczekanie... ;)
      Moj tato po prostu ma wszystko w doopie. Sam kiedys przyznal, ze w momencie kiedy jego corki wyszly za maz, przestal czuc sie za nie w jakikolwiek sposob odpowiedzialny. Teraz mamy mezow i to oni maja o nas dbac. Niby logiczne, ale sa rodzice, ktorzy cale zycie chca byc w jakikolwiek sposob pomocni swoim dzieciom.
      Nie moi...

      Usuń
  5. Nik jaki ogrooomny, niedawno jego pierwsze zdjęcie wstawiałaś, rety jak to leci! A ja nie ochrzczę Mi, kiedy będzie starsza i zechce, weźmie chrzest w tej czy innej religii. Zastanawiałam się nad chrztem ze względu na huczne celebrowanie w Polsce komunii, nie chcę żeby czuła się odosobniona. Mówiąc niedelikatnie, jest wystarczająco inna od reszty dzieci. Jednak stwierdziłam, że to marne pobudki, zawsze można zorganizować jakieś postrzyzyny w zamian, albo inną imprezę. Tatuś...cóż, rodziców się nie wybiera. Obyśmy byli lepszymi dla swoich dzieci.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wlasnie. Ja czasem sie lapie, ze zachowuje sie jak moja mama i az cierpne...
      Mysle, ze to dobre podejscie, zeby dziecku pozwolic zadecydowac o religii jak podrosnie. U nas to glownie M. zalezalo, zeby zrobic to teraz, jak najszybciej. A na niego presje z kolei wybierala jego religijna az do przesady rodzinka... Sama z siebie nie wiem kiedy bym sie zdecydowala... :)

      Usuń
    2. A ja myślę, że jednak z czasem, będzie coraz więcej dzieci nieprzystępujących do komunii. Z drugiej zaś strony, te dzieciaki w dzisiejszych czasach są na tyle okrutne, że każdą inność wytykają palcami, co też mnie dziwi, bo przecież niby my rodzice tacy chcemy być tolerancyjni i światowi... Łapię się momentami na tym, że ciężko mi pojąć na tym świecie cokolwiek :(

      Usuń
    3. Mysle, ze masz racje. Ludzie coraz smielej (nawet w katolickiej do gruntu Polsce) wyrazaja swoje przekonania i nie decyduja sie na pelen obrzadek zwiazany z uroczystym chrztem, komunia dziecka, itd. I mysle, ze za kilka lat i dzieci i dorosli przywykna do tego i przestana wytykac palcami, bo stanie sie to zupelnie normalne. Oby.

      Usuń
  6. No on jest co zdjęcie coraz słodszy :))
    Ale dziwię się, że pierwsi kandydaci na chrzestnych Nika nawalili. Przecież dziecku się nie odmawia:(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Noelko, to kiedyś tak się uważało, i też przyjaciółka odmówiła i chociaż mi w sumie przykro, to bardziej zła jestem, bo tylko Ją brałam pod uwagę, a teraz muszę, że tak powiem zadowolić się tym co jest...

      Usuń
    2. Pierwsi chrzestni najpierw ochoczo sie zgodzili. Tylko jak zaczelismy konkretniej podpytywac kiedy mogliby przyleciec (bo przeciez przylot z Kraju do Stanow to nie takie hop siup, szczegolnie, ze oboje mieszkaja na przeciwnych krancach Polski), zeby to jakos skoordynowac, to nagle zaczelismy skyszec "aaa, bo no wiesz..." i wkrotce okazalo sie, ze brat M. nie moze przyleciec w ogole. Moja siostra najpierw pytala czy mozemy poczekac do wakacji (jest nauczycielka), potem czy poczekamy do sierpnia (bo w lipcu maja z mezem zaplanowany urlop). Na wszystko sie zgodzilismy, byle przyleciala. A ona w koncu oznajmila, ze jednak nie da rady przyleciec w ogole (dluga historia)! :( I tak sie to skonczylo. Tak jak pisze Marta, musielismy zadowolic sie chrzestnymi, ktorzy sa na miejscu...

      Usuń
    3. U nas mój Brat się zgodził i mam nadzieję, że chociaż On mi numeru już nie wywinie, a chrzestna to szkoda słów, podała taki argument, że nie wiem czy śmiać się czy płakać. W każdym razie nie układa im się z mężem, chyba się rozstaną i powiedziała mi, że Ona nie może być chrzestną, bo nie wie czy Ją będzie na to stać! No k... jak ja bym oczekiwała nie wiem czego po byciu chrzestną! Szlag człowieka może trafić, ale tam mnie wkurzyła, że powiedziałam jak tak to ok... No ale ta chrzestna co będzie de facto chrzestną to działa mi na nerwy jak cholera, więc cienko to wszystko widzę.

      Usuń
    4. Rzeczywiscie argument kiepski, ale jak sie poczyta jakie prezenty teraz oczekuja niektorzy rodzice i dzieci na chrzest i komunie, to zaczynam troche ja rozumiec. :)
      Moja siostra nie jest lepsza. Ma wize do Stanow, a ostatecznym argumentem jaki podala, bylo ze ona sie boi urzedu imigracyjnego! W sensie, ze jej nie wpuszcza i zmarnuje tyle pieniedzy na bilet! Po prostu szczeka mi opadla...

      Usuń
    5. No to rzeczywiście... Jak to mówią, każdy pretekst jest dobry... No cóż, ja sobie zawsze powtarzam, że z rodzinką najlepiej na zdjęciu... Chciałabym tylko, żeby moje Dziewczyny mogły myśleć o naszej rodzinie inaczej jak już dorosną. Ale kto wie. Jak się ma takie geny jak moje, to czasami chcenie nie wystarczy :) A powiedz mi jak Wy się poznaliście skoro mąż z Zakopanego (Jezu jak mu zazdroszczę) a Ty z Trójmiasta (zazdroszczę też :))?

      Usuń
    6. Cos Ty, Trojmiasta zazdroscisz??? Toz Ty tez znad morza! ;)
      A my poznalismy sie juz tutaj. Mieszkalismy w tym samym miasteczku, ktore jest w naszym Stanie nazywane Mala Polska, bo jest tu pelno rodakow i cala ulica polskich sklepow. :)
      W Polsce napewno bysmy sie na siebie nie natkneli. Ale musze przyznac, ze teraz kazda wizyta w Polsce, chociaz cholernie meczaca, bo przeciez musimy przenosic sie z jednego kranca Kraju na drugi, to jest tez fajna, bo zwiedzamy i morze I gory! :)

      Usuń
    7. Ale nie porównuj Trójmiasta do Szczecina :)))) Ja uwielbiam Gdańsk, Sopot... Zakopane też, ale raczej jako bazę do wypadów w góry. Natomiast Eliza jakbym Jej zostawiła portfel pełen kasy to spokojnie mogłaby zamieszkać na Krupówkach i żywiłaby się oscypkami i Mc Donaldem...
      Czekam tylko aż Lila troszkę podrośnie i pewnie wybierzemy się w Tatry, a do Gdańska to marzy mi się skoczyć bez dzieci, ale to też jeszcze trochę jakby nie patrzeć...

      Usuń
  7. Jak czytam o Twoich rodzicach, to się zastanawiam jak Ty wyszłaś na prostą i jak Ci się udaje być w miarę zrównoważoną matką dla swych dzieci. Podziwiam Cię za cierpliwość dla takich rodziców. A może Ty ich tylko demonizujesz, a to są cudowni ludzie ;)?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A bo ja tak specjalnie koloryzuje, zeby wywolac sensacje, nie wiedzialas??? ;)
      Powaznie to byly tez i dobre chwile z moimi rodzicami. Jako dziecko nie zdawalam sobie sprawy, ze sa "inni". Dziecko akceptuje mame i tate bezkrytycznie. Dopiero jak zaczelam dorastac zauwazalam coraz czesciej, ze mimo, ze moi rodzice dalecy sa od patologii, to jednak kazde jest egoista do potegi n-tej. Mowi sie trudno, rodzicow nie zmienie, moge tylko pracowac nad soba, zeby byc inna. Chociaz genow tez nie oszukam i czasem lapie sie, ze mysle tak jak oni. Probuje to zmienic, ale czasem wylazi ze mnie wlasna matka... :(

      Usuń
  8. U Nas do chrztu jeszcze trochę... Z resztą z moim rozkopanym życiem może to ciut potrwać. Zazdroszczę, że macie to już za sobą :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tez sie ciesze. Moj maz strasznie to przezywal i chcialam juz miec to zglowy, zeby przestal mi jeczec. ;)

      Usuń
  9. Ale fajny ten twój szkrab ;)

    Pozdrawiam i zapraszam do siebie ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Juz zajrzalam! Wlasnie rano zauwazylam, ze przenioslac bloga. :)

      Usuń
  10. Ah ten uśmiech :)
    U nas też się udało, choć oczywiście nie obyło się bez kilku negatywnych rodzinnych sytuacji, ale goście mam nadzieję, niczego nie zauważyli.
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Usmiech mojego szkraba sprawia, ze sie rozplywam. :)
      U nas gosci nie bylo, a chrzestni poznali juz troche mojego tate, wiec chyba sie niczego innego nie spodziewali. :)

      Usuń
  11. wiesz co ze Bi poszla z Wami na oltarz to nie uwazam za nic zlego , bo nasza Emmusia tez za nami poszla jak chcilismy Patricka i nic sie nie stalo, jednak uwazam, ze szkoda prosic obce osoby o zzdjecie no i o ubior Twojego taty... szkoda slow http://mama-we-francji.blogspot.fr/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bi na oltarzu tez bardzo mi nie przeszkadzala, tylko balam sie, ze zacznie tam wariowac. :) Na szczescie byla grzeczna.
      Ale reszta, to... ech...

      Usuń
  12. Jak to w rodzinie i na uroczystościach, zazwyczaj nigdy nie wychodzi idealnie choć nie wiem jak się staramy. Nawet jak my nic nie zepsujemy to inni zrobią to w tle psując nam humor. Jednak przystojniak na zdjęciu wygląda na zadowolonego :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Malemu na szczescie narazie jest wszystko jedno. Jak ma pelny brzuszek i czysta pieluche, to generalnie nic wiecej mu do szczescia nie trzeba! ;)

      Usuń