Lilypie Kids Birthday tickers
Lilypie Kids Birthday tickers

sobota, 27 lipca 2019

W minionym tygodniu, dla odmiany, dzialo sie sporo

Rownowaga w przyrodzie musi zostac zachowana. Jak w poprzednim tygodniu nie dzialo sie niemal nic, tak kolejny nadrabial zaleglosci. ;)

We wtorek poznym popoludniem, wpadla do mnie kumpela. My sobie pogadalysmy, a jej starsza corka pobawila sie z moimi Potworkami. Przy okazji mialam okazje potrzymac sobie jej mlodsza pocieche - 9-miesieczne malenstwo. Ta mala to marzenie kazdego rodzica. Spokojna, usmiechnieta, denerwowac zaczela sie dopiero kiedy przyszla pora na mleko. ;) No i ciagle usilowala sciagnac ciotce okulary. Raz sie udalo. Okulary przezyly. :D
Starszaki za to wskoczyly radosnie do basenu, bo upaly w zeszlym tygodniu byly niemilosierne...


Nasz gosc jednak dosc szybko wymiekl, a za nia poszla solidarnie Bi. Nik zostal w wodzie sam, bo stwierdzil, ze nie ma sie z kim bawic. Dziewczyny to wyraznie nie jest dla niego towarzystwo. ;)

W srode za to znienacka... wymieniono nam tarasowe drzwi oraz kuchenne okno! Nooo... nie bylo to moze tak do konca niespodziewane, bo zaliczke zaplacilismy juz w czerwcu... Potem jednak facet, ktory mial nam to zrobic, polecial do Polski i sluch po nim zaginal. Wiedzielismy, ze leci na 3 tygodnie, ale kiedy one minely, a po gosciu nadal ani widu ani slychu, zaczelismy sie lekko niecierpliwic. Na szczescie ta sama ekipa w starym domu wymienila nam dach, wiedzielismy wiec, ze to nie zadni oszusci. ;) W koncu, we wtorek wieczorem, facet znienacka zadzwonil do M. i poprosil, zeby mu zostawic klucz w jakims miejscu, bo chce nastepnego dnia przyjechac i wymienic. :O Nie bardzo mi sie usmiechalo zostawiac klucz pod donica i w dodtatku badz co badz obcej osobie, ale coz bylo robic... Spodziewalismy sie, ze przyjedzie po poludniu, zeby jeszcze zahaczyc o powrot M. z pracy i dostac reszte kasy. A gdzie tam! Kiedy moj malzonek zjechal do domu i drzwi i okno byly juz wymienione, stare zabrane i tylko smietniki zostaly zapelnione kartonami oraz izolacja.

Stare

Nowe

I z zewnatrz:

Stare

Nowe

Przyznaje, ze jestem zachwycona ta zmiana! Niby zwyczajna rzecz, zadna sensacja, ale ile radosci! :) Okno jak okno, malo zauwazam roznice, oprocz tego, ze wszystko tak ladnie przez nie widac. W starym bowiem, w jednej polowie puscila uszczelka miedzy dwiema szybkami, okno zaszlo mgla i tak juz zostalo. Daloby sie to naprawic oczywiscie, ale przy okazji okno bylo stare i potwornie nieszczelne. Zima na parapecie trzymalismy recznik, bo wiatr hulal przez nie az (nie)milo! Do tego mialo ciemno brazowe ramy (jak wszystkie okna w tym domu), a ze wymienialismy tarasowe drzwi, to zmienilismy je tak przy okazji, zeby pasowalo. ;)

Z drzwiami byl podobny problem co z oknem. Zima nie mozna sie bylo do nich zblizyc, tak przepuszczaly ziab. Poza tym, te kolka, czy po czym one sie tam przesuwaja, sie wyrobily i przeskakiwaly, walac i wprawiajac cale szyny w wibracje. Tylko czekalam az zacznal nam pekac kafle przy drzwiach. :/ Dodatkowo siatka przesuwala sie nierowno i co chwila utykala. Nieraz wpadla mi jakas mucha czy komar, bo szarpalam sie z siatka, a tymczasem "zwierzyniec" korzystal z otwartych wrot. ;)
Nowymi drzwiami jestem po prostu zachwycona! Nie dosc, ze otwieraja sie gladko i cichutko, to jeszcze ta kratka dodaje im stylu! Moim skromnym zdaniem, oczywiscie. ;) Przy starych drzwiach zastanawialam sie czy dodac jakas zaslone, zaluzje, cokolwiek zeby je "upiekszyc". Nowe sa piekne same w sobie. :D

W srode pojechalam rowniez do biblioteki, odebrac z dzieciakami nagrody za czytanie. Juz wczesniej dostali duperelki za 10 dni czytania (naklejki, plastikowe bransoletki i tym podobne), tym razem przyszedl czas na dzien 20. Dostali po plecaku na wypozyczane ksiazki oraz mogli wybrac sobie po jednej ksiazce, w ktorej na pamiatke pani umiescila naklejke z ich imionami i nazwiskami, upamietniajac, ze brali udzial w wyzwaniu na letnie czytanie w roku 2019. :)

Plecak przypomina bardziej worek na obuwie, ale co tam ;)

I pamiatkowa naklejka

W czwartek i piatek robilam po pracy zakupy w Polakowie oraz hamerykackim supermarkecie. Jesli robie je w obu sklepach tego samego dnia, to schodzi mi ponad 2 godziny, lubie wiec sobie rozlozyc to niewdzieczne zadanie na dwa dni. Wlasciwie to jeszcze bardziej lubie do Polakowa wyslac M. po pracy w sobote, tym razem jednak i polski chleb i szynki skonczyly sie niespodziewanie juz w srode i chcac nie chcac musialam ruszyc na zakupy w tygodniu. ;)

A potem nadeszla sobota i fala najgoretszych upalow w tym roku. Temperatura przekraczala 40 stopni, a wilgotnosc osiagnela 70%. Bez klimatyzacji mozna bylo po prostu zdechnac. ;)
M. juz tradycyjnie w sobote pracowal, wiec zostalam sama na placu boju. Mimo protestow malzonka, ktory przestrzegal mnie, "ze jeszcze cos sie stanie, ze jeszcze nie dopilnuje ktoregos z dzieci, ze po co, ze przeciez maja basen przy domu, ze, ze i jeszcze raz ze..." (Iwosiu, masz racje, z mojego meza robi sie niemozliwa maruda!) postanowilam zabrac Potworki rano nad ocean. To tylko godzinka od nas. Oczywiscie autostrada i przy predkosci 120 kmh. ;)

Wariaciuncia :)

Plaza najblizej nas to wlasciwie zatoka, wiec ocean okazal sie w miare cieply, ale za to plaski niemal niczym tafla lustra.

Z braku innych mozliwosci, na poczatku wozili na deskach... Barbie, ktore Bi przywiozla ze soba ;)

Potwory rozczarowane bo marzyly im sie fale (Bi nawet w ktoryms momencie zaczela jeczec, ze chce do domu :O), ale na szczescie byl akurat odplyw i kawalek od brzegu utworzyla sie plycizna. Chcac nie chcac, nerwowo zerkajac na dobytek pozostawiony na brzegu, spedzilam polowe czasu z Potworami na tym kawalku plytszej wody, gdzie mozna bylo dostrzec rybki, raki pustelniki, a jak sie mialo szczescie, to nawet kraby.

Tutaj jeszcze jestesmy spory kawalek od plycizny. Jak widac trzeba odejsc dosc daleko od plazy

Znalezlismy taaakieeego kraba! To raczka Kokusia, dla lepszego oddania skali :D

W koncu jednak poziom wody zaczal sie podnosic i trzeba bylo sie ewakuowac na brzeg, zeby nie byc zmuszonym potem do plyniecia. ;) Nawet podczas odplywu bowiem, glebsza woda, ktora trzeba bylo przejsc zeby dotrzec do plycizny, siegala mi dupki. Podczas przyplywu spokojnie miala szanse zakryc mi glowe. :)

Podczas przyplywu zaczelo sie robic tez cos na ksztalt fal ;)

W miedzyczasie dostalam sms'a od sasiadki, z ktora nie znam sie az tak dobrze, ale ze jest szczesliwa posiadaczka basenu kolo domu, to zaprosila do siebie polowe sasiedztwa na wspolna ochlode w wodzie. :) Rzecz jasna M. nie poszedl, bo po co. Ja troche bylam zmeczona poranna plaza, ale stwierdzilam, ze taka okazja moze sie dlugo nie powtorzyc, a Potwory byly oczywiscie cale chetne, wiec pomaszerowalismy. Na szczescie to na tyle blisko, ze dzieciaki poszly juz ubrane w stroje. Bylo tez tak goraco, ze reczniki okazaly sie zupelnie nieprzydatne. Potworki nawet nie chcialy slyszec o wytarciu sie, wolaly zeby stroje schly bezposrednio na nich. ;)
Basen okazal sie rewelacja.

Bi z przyjaciolka - sasiadka

Dzieciaki jeden za drugim skakaly do wody, przescigajac sie w najdurniejszych pozach. Tu prym wiodl nikt inny jak Nik, ktory skakal robiac w powietrzu obrot i wpadajac do wody plecami. :D

Tu Nik wlasnie wpada do wody ;)

Potem jeden z obecnych tatusiow wymyslil zabawe, gdzie dzieciaki skakaly do wody, a on im w tym samym czasie rzucal pilke. Ich zadaniem bylo zlapanie jej w locie. Troche biedakowi wspolczulam, bo zaczal te gre z jednym synem, po chwili dolaczyl drugi, a za moment mial juz ogonek 8-miorga malolatow, ktorzy ustawili sie do skokow. Bita godzine stal w basenie i rzucal pilke raz za razem! :D

A po powrocie do domu, Potworki wskoczyly jeszcze do naszego basenu. W koncu malo mieli wody jak na jeden dzien... ;)


W niedziele po poludniu, wpadla za to inna sasiadka ze swoimi dwiema dziewczynkami, w tym ukochana przyjaciolka Bi. Rozlozylam dzieciakom zjezdzalnie i cala czworka biegala od zjezdzalni, ktora, podlaczona do weza, tryskala lodowata woda, do basenu, ktory po 3 dniach ekstremalnych temperatur nagrzal sie niczym zupa. ;)

Nie patrzcie na panoszace sie na trawie chwasty. Od tamtego dnia M. zdazyl juz skosic, przysiegam! :D

Wieczorne sasiedzkie chlapansko ;)

Tymczasem wakacje mijaja w takim tempie, ze nie nadazam. U nas juz za 4 tygodnie poczatek roku szkolnego. I dobra, niby cztery tygodnie to kupa czasu, ale ja nadal nie wiem kiedy zlecialo poprzednie szesc! :D
Wiem za to juz teraz, ze bede tesknic za tym czasem. Niby codziennie chodze do pracy, niby dzieciaki praktycznie kazdego dnia sa na polkoloniach, ale czas jakos tak inaczej plynie. Nadal pedzi, ale spokojniej, bez ciaglej nerwowki i biegu z jednego miejsca w drugie. Stwierdzam tez, ze wstawanie o 7:30 dobrze mi sluzy. Chodze spac duzo pozniej niz w roku szkolnym (ostatnio czesto grubo po polnocy), a wstaje w miare wyspana. "W miare", bo taki spioch jak ja musialby spac po 12 godzin zeby poczuc dosyt. ;) Kiedy wstawalam o 6:45, to nawet jesli teoretycznie spalam dluzej i tak czulam sie niedospana i zla. No i rano mam teraz jakos wiecej czasu. Na przygotowanie siebie i dzieci mam poltorej godziny. W roku szkolnym mialam godzine i 20 minut i ledwie wyrabialam na zakretach. Teraz mam tylko 10 minut wiecej, a jest czas na rozladowanie zmywarki, wysiorbanie paru lyczkow kawy i posmarowanie dzieciakow kremem z filtrem. Niepojete. Ten wakacyjny czas jest rozciagliwy niczym lycra. ;)

23 komentarze:

  1. Oj mokry tydzien za wami ;) u nas rowniez bylo bardzo goroaco ale niestety wody, basenu, oceanu brak :( Fajnie moc sie tak ochlodzic i wyplywac nie muszac daleko wyjezdzac!
    Od dzis ochlodzenie.... 42 stopnie w Niemcowie dobijaja...
    Okno- taras swietne, gdy jeszcze pomysle ile wk...wow zaoszczedzisz lekko zamykajac i grzejac zima nie powietrze a mieszkanie- swiena inwestycja. Fajnie, ze Potworki czytaja, ja niestety nie umialam zarazic pasja czytelnicza dzieci...czytaja fb i komorki a ksiazki to tylko szkolne :(
    Pozdrawiam z chlodniejszego juz Niemcowa!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiesz, czy Potworki beda w przyszlosci czytac, to jeszcze niewiadomo. Poki co czytaja bo mama przypomina, no i chca dostac nagrody. Bi sama z siebie czasem chwyci za ksiazke, ale Nik praktycznie wcale. ;)

      Usuń
  2. Dzieciaki chyba nigdy nie mają dość wody. Nasze też wbrew pozorom mogłyby z niej nie wychodzić. :) Mam wrażenie, że z każdym kolejnym rokiem M. robi się coraz większym samotnikiem i najchętniej w ogóle nie wychodziłby z domu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Masz niestety racje co do M. :(
      A dzieciaki tak, wode uwielbiaja. Ja kiedys tez tak mialam, a teraz musi byc naprawde bardzo ciepla zabym sie zamoczyla. Najczesciej mocze tylko nogi. :D

      Usuń
  3. Oj woda to wybawienie w taką pogodę. My ostatnio też cała czworka moczyny dupki w naszym basenie. I mamy taką samą zjeżdżalnie tylko odrobine węższa ��

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zapomniałam dodać, ze okno piękne. Całkowicie odmienia pomieszczenie z zewnątrz i od środka

      Usuń
    2. Oj tak, w lipcu mi tez zdarzylo sie kilka razy chlapac z Potworkami. :)
      Wyboru okna nadal sobie gratuluje za kazdym razem jak na nie spojrze. Zobaczymy jak bedzie sie sprawowac zima. ;)

      Usuń
  4. Basen i woda to fajna rzecz.
    My moczymy się w Adriatyku. Ostatnio byłam na plaży sama z dwójką, a my ostatnio głównie snorklingujemy. Sama z dwójką też się da. Może M Wam po prostu zazdrościł ;)
    A nowe, porządnie działające okna to dobra inwestycja

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Moj M. to straszny panikarz jesli o dzieci chodzi. ;)

      Ja obiecalam Potworkom, ze jesli znow polecimy na Karaiby, kupie im maski do snorkelingu. W tym roku jednak sie nie zapowiada. ;)

      Usuń
  5. Przepiękne to nowe okno tarasowe, jak ja kocham szprosy, to jest mega ozdoba okna i całego domu. Masz rację, nic więcej mu nie trzeba :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Hehe wykrakalam marudę 😂😂
    Ja tez bym nie słuchała tych "że" mając morze tudzież ocean godzinę od domu 😉🌊 basen to nie to samo. Bałtyk w tym roku obfity w fale ku radości moich Potworkow 😋😆 choc piekny, to osobiście wolę jak jest "jeziorem bałtyckim", bo mniej się stresuję gdy te moje szajbusy nurkuja.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam tak samo! Fale sa piekne, ale niebezpieczne. Wole jak ocean jest plaski, choc Potworki maja odmienne zdanie. :)

      Usuń
  7. Nowy basen to znakomity sposób na nawiązanie świeżych znajomości
    Korzystajcie z wakacji
    Uwielbiam ten czas❤️

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja tez!!! :)
      Sasiedzi najwyrazniej tez tak mysleli, ale chyba ich przeroslo, bo wiecej juz sasiedzkiej imprezy nie urzadzili. :)

      Usuń
  8. Dzisiejszy post sponsorowały DRZWI:) Są absolutnie FANTASTYCZNE!!! Miłość od pierwszego wejrzenia:)))

    OdpowiedzUsuń
  9. Ooo widzę że się działo, oj działo ;)
    Super. Okno rewelacyjne!
    Super zdjęcia.

    OdpowiedzUsuń
  10. Nowe drzwi tarasowe udaly sie na medal. Mozesz teraz czesto mowic: "Ide na taras i wracam zaraz!"- zeby sie nimi nacieszyc.
    Ale ten krab morski nie bardzo sie udal. Jakis krabi malolat.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak tak, to bylo takie krabowe "baby". Ale Kokus byl nim zachwycony i mial ochote wziac go do domu, zeby sie nim zaopiekowac. :)
      Drzwi tarasowe nadal mnie zachwycaja, 2 miesiace pozniej. :)

      Usuń
  11. Nowe drzwi piękne :) Jej, jak taki szczegół jednak potrafi wiele zmienić!
    Mówisz, że dałaś się sąsiadce złapać na basen tak? hehe ja też bym się dała, zwłaszcza na taki :D
    A wypad nad ocean, godzinka, marzenie :)) Ale jak tak przypominam sobie z dzieciństwa to faktycznie najlepsza zabawa była wtedy, gdy były fale :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No tak, wedlug Potworkow tez bez fal nie ma zabawy. ;)
      Szkoda, ze sasiadka wiecej nie zaprosila. :D
      Drzwiami tez jestem zachwycona!

      Usuń