Lilypie Kids Birthday tickers
Lilypie Kids Birthday tickers

sobota, 15 grudnia 2018

Grudniowe dni

Czas pedzi nieublaganie... Zaraz mina trzy tygodnie od powrotu z urlopu, nadeszly (i przeszly) urodziny Mlodszego, a to oznacza, ze 1/4 miesiaca sobie smignela i zanim sie obejrzymy beda Swieta. Zaskakujaco, w tym roku je "czuje", czy raczej czulabym, gdybym miala czas sie zatrzymac. Te Swieta beda jednymi z bardziej wyjatkowych, bowiem to pierwsze Boze Narodzenie w nowym domu. W zwiazku z tym, mocno zaszalalam i kupuje girlandy, wience, serwetki, itd., a ze do tego dochodza prezenty dla Potworkow oraz rodzinki w Polsce, wiec naprawde boje sie kolejnego rachunku z karty kredytowej. Mysle, ze bedzie grubo ponad $1000, auc... Maz mnie udusi... ;)

Tymczasem kartek swiatecznych nadal nie zamowilam, o wyslaniu nawet nie mowiac! Mialam je w koncu zamowic w poniedzialek, ale kiedy zasiadlam przed kompem, okazalo sie, ze internet sie zbiesil. Przerywal, wracal na kilka minut po czym znow uciekal, az w koncu znikl kompletnie! :/ Wtedy jednak zrobila sie juz prawie polnoc i nie chcialo mi sie schodzic do piwnicy zeby walczyc z modemem. Wolalam pospac chociaz te prawie 7 godzin...
Update: kartki zamowilam we wtorek poznym wieczorem! Kiedy przyjda... niewiadomo. Kiedy je wysle... jeszcze mniej wiadomo. :)

Zanim przejde do grudniowych opowiesci, wroce na momencik do listopada i pierwszych zawodow plywackich Bi. Liste wynikow dostalam akurat w czasie urlopu i nie bylo kiedy wczesniej o nich napisac, a byly czesciowo zaskoczeniem.
W pierwszym wyscigu - kraulem, zgodnie z moimi obserwacjami, Bi zajela miejsce 5 (na 6). W drugim, na plecach, mimo ze nam obojgu z M. wyszlo, ze byla trzecia, zajela miejsce 4 (na 6). Za to w ostatnim wyscigu - zabka, ktory opisywalam Wam jako zalamke, bo Bi zmarnowala mnostwo czasu na brzegu kiedy inni plywacy zaczeli juz wyscig, spotkalo nas pozytywne zaskoczenie. Mimo, ze z filmiku wynika wyraznie, ze doplynela czwarta, dwoje dzieci musialo zostac zdyskwalifikowanych, bowiem Bi niespodziewanie zajela miejsce 2 (na 8). :D
Okazalo sie przy okazji, ze nie tylko podczas zawodow panuje w klubie balagan. Dwa tygodnie po ogloszeniu wynikow do odebrania byly wstazki za zajecie odpowiedniego miejsca. W pudle z nagrodami, gdzie kazde dziecko ma swoj folder, panowal taki burdel, ze jedna ze wstazek Bi zniknela i to jak na zlosc ta z drugim miejscem! :D Na szczescie Bi posiada ducha rywalizacji na dosc narazie ograniczonym poziomie i cieszyla sie, ze otrzymala dwie wstazki. Nie przejela sie ani brakiem jednej, ani ze byla ona za najlepsze zajete przez nia miejsce. ;)

Teraz juz przeskakujemy w grudzien.
Poniewaz wrocilismy z wojazy na sama koncowke listopada, nie czekajac wiec, kiedy tylko ogarnelismy sie nieco po powrocie, kazalam Potworkom napisac listy do Mikolaja.

Pisamy, pisamy... ;)

Na te okazje specjalnie zakupilam gotowce, gdzie byly tylko dwie linijki miejsca na zyczenia prezentowe. Okazalo sie, ze nie stanowilo to wielkiej przeszkody dla Bi, ktora pisala drobnym maczkiem, byle zmiescic jak najwiecej. ;)

Bi uparla sie, zeby zaznaczyc, ze byla "grzeczna", co wedlug mnie mocno mija sie z prawda. ;) Cos wyjatkowo milego, co zrobila w tym roku to "I was cleaning my room every morning". Potem nastepuje litania zyczen: FurReal Friends, Little Live Pet (czy to nie praktycznie to samo???), Lego, Golden Hatchimal, LOL. Ulubionym reniferem Bi jest (przewidywalnie) Rudolph. ;)

Nik jak zwykle poszedl w minimalizm. Gdzie mial napisac co wyjatkowo milego zrobil w tym roku, wpisal "Nice to friends". Nie chcialo mu sie nawet napisac calym zdaniem! :D Lista zyczen to: NERF gun, RC car, Pokemon cards, Magic car (kto mi powie co to takiego?!). A ulubionym reniferem Kokusia jest oryginalnie Dasher. Dobra, wybral go na chybil trafil sposrod tych reniferow, ktorych imiona pamietalam (wszystkich nie kojarze, za duzo ich ;P), byle bylo inaczej niz Bi. :D

Bi, nawet po zaklejeniu koperty nadal zastanawiala sie czy wymienila wszystko, co chce i czy na pewno chce to dostac. W rezultacie, jeszcze na kopercie dopisala notke:

"Instead of Golden Hatchimal I want a Fingerling"

W koncu jednak listy byly gotowe do wyslania. "Mikolaj" grzecznie odebral zamowienie. :D Wiecie, ze dopoki Bi nie wpisala na liste, nie mialam pojecia, ze istnieje cos takiego jak laleczki LOL? A to podobno jest teraz szal wsrod dziewczynek! :D


Jak napisalam wyzej, wraz z poczatkiem grudnia dopadl mnie szal dekorowania na Swieta. Wyciagnelam pudla z dekoracjami, a tam... bieda. Poniewaz stary dom byl malutki, nie bardzo mialam mozliwosc i miejsce na rozmach w tym zakresie. Rzucialam sie wiec w szal... zakupowy. ;) Na pierwszy ogien poszedl wieniec na drzwi. Ten z dawnego domu byl juz nie tylko strasznie splowialy (mielismy drzwi wychodzace na poludnie i slonce prazylo w nie przez wiekszosc dnia), ale tez byl glownie w odcieniach brazu i czerwieni. Tam mielismy drzwi biale, wiec ladnie sie odznaczal. Tutaj drzwi sa... czerwone, wiec ni chu chu...

Nowy wieniec w dzien jest slabo widoczny za szyba

Strasznie spodobala mi sie tez (w zalozeniu) kulka z iglaka, widoczna po lewej. Po zawieszeniu jej stwierdzam jednak, ze jest malo efektowna... :/
Caly urok wienca objawia sie zas po zmierzchu:

Swiatelka sa na baterie. Ciekawe czy wytrzymaja do konca czasu bozonarodzeniowego? ;)
W okienku, na dole, mozecie dojrzec szpiega :D

Po tym pierwszym zakupie juz poszlo. ;) Wrzuce Wam kilka ujec:

W salonie nadal nie mam zaslon, ale za to mam skarpetkowa girlande! :D

Na stole stroik...

Na kanapie poduchy w nowych pokrowcach...

Na obu stolach jadalnych gwiazdy betlejemskie

I nawet schody upieknione ;)

Zaraz po powrocie z wakacji, M. spial sie tez, zeby w koncu wykonczyc nasza lazienke. Nie mialam kiedy o tym napisac, ale tuz przed wyjazdem udalo sie mu, przy pomocy mojego taty, wstawic drzwi prysznicowe. Zostaly juz wiec tylko wykonczeniowki, czyli polki w prysznicu, lustro oraz obrazki na scianie.

Pewnie oberwie mi sie za firanke, wiec napisze od razu, ze wisi tymczasowo, bo nie mam czasu poszukac czegos lepiej pasujacego. Moze po Nowym Roku. ;)

 
Ta strona tez mi sie podoba :D

Te ostatnie moze az tak do konca nie pasuja, ale maja dla nas ogroma wartosc sentymentalna, bowiem w starym domu wisialy w naszej sypialni. :)

Wraz z koncem lazienkowego remontu, przyszlo pytanie: co dalej. Oczywiscie w kolejce czekaja dwie nastepne, tyle, ze wykonczenie naszej zajelo M. ponad 2 miesiace, wiec trzeba zalozyc, ze z lazienka dzieci bedzie sie bujal tyle samo. Albo i wiecej, bo tam chcemy tez skuc podloge, a moze i kafle ze scian. Kladzenie nowych kafelkow wiaze sie zas z cieciem ich na powietrzu, bowiem pile trzeba podlaczyc do wody. Zima to srednia na to pora... Mysle, ze (chyba, ze M. bedzie mial nagly zryw, co czesto mu sie zdarza) remont dwoch pozostalych lazienek trzeba odlozyc gdzies do kwietnia.

Poniewaz lazienki czekaja na cieple, wiosenne dni, M. wpadl na genialny pomysl, ze moze pora zabrac sie za salon! No super, tylko ze za (wtedy) 3 tygodnie Swieta, ja tu zaczynam dekorowac chalupe, czas pomyslec o choince, a on mi chce caly pokoj rozpie**yc, bo nagle, 9 miesiecy po przeprowadzce zachcialo mu sie malowac i klasc kamien na kominku!!! :O Na poczatku powiedzialam, ze absolutnie nie. Potem skusila mnie wizja kominka jak z zurnala. ;)
Dla przypomnienia, kominek prezentowal sie tak:

Po-przeprowadzkowy burdelik ;)

Pojechalismy do marketu budowlanego, wybralismy kamien oraz farby i M., ambitnie oswiadczajac, ze wszystko zajmie mu gora 2 tygodnie (hahaha!!!), zabral sie za robote. Cale szczescie, ze juz w czasie kladzenia kamienia zapal mu nieco ostygl. Na zdjeciach widac, ze sciany w naszym salonie unosza sie ostro w gore i od strony strony kominka sa juz zabojczo wysokie. Malowanie ich oznacza sporo przygotowania, logistyki i sprzetu, ktory pomoze uniknac wdrapywania sie na drabine raz za razem. Poniewaz nagle Swieta zaczely sie doslownie czaic za rogiem, M. zdecydowal sie odpuscic, a ja radosnie mu przyklasnelam. :)

Krok pierwszy to zerwanie drewnianego obramowania oraz polki, ktore i tak nie dodawaly kominkowi ani grama uroku... Kokus uparl sie, ze chce byc na focie ;)

Tu juz w trakcie kladzenia "kamykow"

Skonczony kominek prezentuje sie rewelacyjnie! ;)


6 grudnia obchodzilismy oczywiscie Mikolajki. Co prawda M. puka sie w czolo ze powinnam odpuscic skoro zaraz sa urodziny Kokusia, a dwa tygodnie pozniej Swieta, ale jakos tak szkoda jest mi rezygnowac z tej polskiej tradycji. Co prawda Potworki opowiadaly, ze w ich klasie nikt na "Malego Mikolaja" (tak sie mowilo u mnie w domu) prezentow nie dostawal, ale ze tutaj pelno jest roznych religii i w szkole nie wszystkie dzieci obchodza Boze Narodzenie, wiec jakos specjalnie sie nie dziwily.
Na Mikolajki zadnych wiekszych prezentow nie robilam. Potworki dostaly puzzle 3D - Bi domek, Nik zamek oraz elektryczne szczoteczki do zebow. Efekt jest taki, ze teraz mycie zebow trwa dwa razy dluzej, bo najpierw myja im kly rodzice, a potem Potwory musza koniecznie jeszcze same. :) Powstalymi z puzzli makietami pieknie bawia sie razem, az jestem zaskoczona.


Za to ich ukladanie! O matko i corko! Fajne bylo to, ze niepotrzebne byly nozyczki ani klej. Kazda czesc idealnie wchodzila w druga, wszystko bylo ponumerowane... Bi ambitnie skonczyla swoj domek sama, ja musialam pomoc Nikowi, bo jednak wymiekl... Ale wszystko zajelo nam, z przerwami, jakies 3 godziny! Zabawka niby od 6 lat, a prawie 40-latka czasem skrobala sie po glowie. :D Bi ma 7.5 i dala rade sama, ale ze nie patrzyla na instrukcje (akurat te byly bardzo ogolne i slabo czytelne), w paru miejscach polaczyla czesci odwrotnie, co zaowocowalo tym, ze potem kolejne nie pasowaly, ona dostawala furii i matka musiala biec na ratunek. ;)

Tu jeszcze Nik uklada sam... dlugo to nie potrwalo... :D

Miniony weekend przelecial w biegu. Powinnam sie chyba juz do tego przyzwyczaic. Wine za ten stan rzeczy ponosza oczywiscie zajecia na basenie. W niedziele rano Bi miala znowu dodatkowy trening ze skokow do wody. To pomieszalo nam niedzielna rutyne, bowiem do kosciola musielismy jechac na 17 w sobote. Poniewaz z polskiej szkoly dojechalismy dopiero po 13, te kilka godzinek "pomiedzy" minelo w mgnieniu oka. A po powrocie juz wlasciwie czas byl szykowac Potwory do spania.
Za to, jesli chodzi o trening, musze Bi pochwalic. Zajecia odbywaja sie z dwoma trenerami. Jeden cwiczy z wieksza grupa dzieciakow i uczy ich po prostu podstaw. Jak ustawic sie na slupku i glownie zeby sie nie bac. Z tej gromadki, wiekszosc skacze "za zabe", niezgrabnie rozkraczonych i ladujac w wodzie na brzuchu. Kiedy ktores z dzieci zaczyna wykazywac sie nieco lepszym stylem, przechodzi do drugiej grupy. Tam trener daje im juz dokladne, konkretne wskazowki jak mocniej odbic sie od slupka i jak ukladac cialo, zeby skok byl jak najdluzszy. I podczas ostatniego treningu, Bi juz po pierwszym skoku zostala przeniesiona do tej "lepszej" grupki. To tylko potwierdza moja teorie, ze Bi jest naprawde niezla technicznie. Z szybkoscia roznie to bywa. :D

Glowa nizej, dupka wyzej... :D

A! Wspomnialam o polskiej szkole! Otoz, w poprzednia sobote nastapil sadny dzien, bowiem po raz pierwszy Potworki od rana az skakaly ze szczescia, ze tam jada! Jesli jednak sadzicie, ze to jakis nagly przyplyw milosci do jezyka Ojcow, to sie mylicie. To byl po prostu dzien, kiedy do polskiej szkoly przychodzil Mikolaj. :D
Wszystkie dzieciaki dostaly po pakunku, w ktorym znajdowala sie maskotka ubrana w bluzeczke z nazwa szkoly, ptasie mleczko oraz delicje, ale wystarczylo to, zeby dzieciaki byly w siodmym niebie. ;)

W sobote mialy wiec Potworki Mikolaja w Polskiej Szkole, a pod wieczor jechalismy do kosciola na msze. W niedziele rano Bi miala trening skokow, zas po poludniu jechalam z dziecmi na przyjecie Mikolajowe... ponownie w kosciele. Na pewno nie mozna powiedziec, ze dzieciaki mialy nudny weekend, ja zas mialam wrazenie, ze tylko jezdze w te i we wte. A moze to wcale nie bylo wrazenie... :D
W kazdym razie, przyjecie odbylo sie wedlug tego samego schematu co zawsze. Bylo dekorowanie ciasteczek:

Dekorowanie natychmiast konczylo sie konsumpcja ;)

Malowanie twarzy:

Dwa lata temu tez byla tygrysem...

Robienie cudeniek z balonow:

Nik mial w tym roku jedno zyczenie, a raczej dwa - MIECZE! ;)

Bylo dekorowanie kartek swiatecznych, nawijanie cukierkowych naszyjnikow:


...oraz mnostwo slodkosci. Roznica w porownaniu z poprzednimi latami bylo to, ze po raz pierwszy Potworki rzucily sie do zabawy same, a ja zostalam przy stoliku zastanawiajac sie co ze soba zrobic. Na szczescie znalazly sie trzy inne mamy, ktore znam z Polskiej Szkoly (na cos sie ona jednak przydaje! ;P), wiec mialam z kim pogadac popijajac kawke. ;)
Podobnie jak rok temu, Mikolaj zjawil sie strasznie szybko. Potworki dopiero co zaczely sie na dobre rozkrecac, a niektore dzieciaki ledwie dojechaly. Trzeba wbic sobie do glowy, zeby w przyszlym roku przybyc punktualnie. ;) W niedziele dotarlam z dzieciakami jakos 10 minut po rozpoczeciu przyjecia i Nika musialam niemal sila odrywac od zabawy, zeby usiadl w koleczku z innymi dzieciakami kiedy Mikolaj czytal opowiadanie. ;)
Prezenty trafily sie srednio udane w tym roku. Nik dostal Kotboja z Pidzamersow wraz z pojazdem (i westchnal, ze on juz przeciez tej bajki nie oglada) a Bi lalke, tez z jakiejs bajki, ale nie kojarze (i naburmuszyla sie, ze "znooowu lalka?!"). Ups... :D Bawili sie jednak niezle, szczegolnie Kokus, ktory mial przy sobie kumpla z polskiej szkoly, a ten z kolei skumal go z kilkoma innymi urwisami i razem szaleli tak, ze myslalam, ze w koncu ich ktos pogoni. Zabawa polegala glownie na okladaniu sie balonowymi mieczami, az dziw, ze zaden nie pekl. ;)
Przy okazji, bardzo wzruszyl mnie Nik. Pod koniec przyjecia, kiedy czesc osob z mlodszymi maluchami juz poszla, na sali zrobilo sie spokojniej. Mikolaj, po rozdaniu prezentow siedzial porzucony w fotelu i nikt nie zwracal na niego uwagi. Sama zerkalam na niego co jakis czas i widzialam, ze siedzial troche smutny. To taki starszy pan, ktorego broda wyglada na naturalna, nie zadna atrape i ktory co roku przychodzi na to przyjecie, zeby przeczytac dzieciom opowiadanie i rozdac podarunki. Przy rozdawaniu zawsze cos do smarkaterii zagada, skomplementuje, no taki przyjacielski z niego typ. Niestety, maluchy po otrzymaniu zabawek, widzialy juz tylko zabawe. Zastanawialam sie nawet czy do niego nie podejsc i nie zagadac, podziekowac chociazby za te wszystkie lata... Tylko wiecie, ja jestem niesmiala jednostka i nie potrafie swobodnie zagajac rozmowy z nieznajomymi. Nawet ze znajomymi czasem mi ciezko. ;) Stalam wiec i probowalam zdecydowac czy podejsc czy nie, ale uprzedzil mnie... Kokus. Mlodszy w tym czasie stanal w kolejce do malowania buzi, ale ze mu sie nudzilo, to rozgladal sie po sali. Widzialam, ze tak jak ja zauwazyl "porzuconego" Mikolaja, zerknal na niego raz, zerknal drugi... Tylko tam gdzie ja nadal stalam nabierajac odwagi, Nik po prostu porzucil kolejke, podszedl i swoim zwyczajem zaczal nawijac. Mikolaj sie ozywil i usmiechnal odpowiadajac na gadulstwo Kokusia. A mi zrobilo sie cieplo na sercu widzac kolejne potwierdzenie, ze moj maly synek jest wrazliwym dzieckiem, potrafiacym zauwazyc samotna, smutna osobe i natychmiast ruszajacym, aby ja pocieszyc. Mam nadzieje, ze ta wrazliwosc na emocje innych oraz instynkt niesienia pokrzepienia juz mu zostana...

Pamiatkowa fota z Mikolajem to tez tradycja

Oprocz tego wszystkiego, Mlodszy mial oczywiscie w poniedzialek urodziny. Na tort zaprosilismy dziadka oraz chrzestnego dopiero na nadchodzacy weekend, wiec nie planowalam na poniedzialek nic specjalnego. Kiedy otulalam Kokusia do snu w niedziele wieczorem, wyrazil on jednak zal, ze nie bedzie dmuchal swieczek w dzien swoich urodzin... Co bylo robic? Po polozeniu potomstwa do lozek, zabralam sie za pieczenie babeczek. ;)
Nastepnego dnia grafik mielismy napiety bowiem Bi miala wieczorem trening, ale szybko polalam dwie babeczki polewa, wsadzilam w nie swieczki, odspiewalismy Sto Lat, Mlodszy zdmuchnal i bylo po imprezie. :) Przy okazji okazalo sie, ze chociaz Kokus dzien wczesniej marudzil, ze musi tydzien czekac na obchody urodzin, kolejnego dnia o tym zapomnial i kiedy wsadzalam swieczki w babeczki, pytal po co to robie! :O

Niech Zyje!!! :)

Uleglam kilkumiesiacznym blaganiom i kupilam Kokusiowi NERF gun. Jeden z takich mniejszych. Kurde blade, jak to cholerstwo mocno strzela! Nik ma kategoryczny zakaz celowania (nawet w zartach) w ludzi i Maye, a takze w okna, kwiatki i inne pierdolki stojace na polkach, ale i tak "czekam" az cos nieuchronnie straci, stlucze i pistolet wyladuje na szafie. ;)
Drugim prezentem jest auto terenowe na pilota, o ktore mlodziez rowniez prosila. Auto terenowe z napedem na 4 kola, co pomaga mu przejezdzac przez najwieksze wertepy. I tu porazka, bowiem po trzech dniach wysiadl naped w tylnych kolach i auto nie wjedzie juz na zadna gorke. Ba! Nawet na poslanie psa, ktore znajduje sie 15 cm nad ziemia, nie podjedzie. :/
Na szczescie w sklepie przyjeli reklamacje bez obiekcji i Nik cieszy sie juz nowym autkiem. Oby to wytrzymalo troche dluzej. ;)

I na tym lepiej skoncze... Zaczyna sie goracy, przedswiateczny okres. Swiateczne menu gotowe, teraz pokupowac produkty (bo w nastepny weekend nie mam zamiaru przekraczac sklepowych progow) i mozna odliczac do dlugiego weekendu. ;) Niestety tylko weekendu, bo w czasie przerwy swiatecznej bede czesciowo pracowac, ech... Ale dobre i to. :)

24 komentarze:

  1. Fajne te Wasze dekoracje. Wieniec na drzwiach po zmroku nabiera dostojeństwa i zachwyca!
    Łazienka cudna!!!! No nawet mi przez myśl nie przeszło, że tak będzie super wyglądać jak pokazywałaś pierwsze fotki w trakcie remontu;))

    L.O.L - znamy;) pierwsze zetknięcie było w PL gdy moja córcia zrobiła mi o "tę piłkę" aferę (pierwszy raz w życiu!). Wczoraj miała przyjęcie urodzinowe na kulkach i dostała m.in. wymarzone L.O.L. ;))
    Kominek wygląda o niebo lepiej po metamorfozie:)))

    Ps. Ale dzisiejszy post wygrał dla mnie Kokuś... Normalnie wzruszyłam się jego miłym gestem. A Wasz święty Mikołaj rzeczywiście wygląda bardzo sympatycznie. Dobry człowiek z niego. Z Kokusia też:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To prawda, ze ten Mikolaj to naprawde sympatyczny facet. Nie wiem czy parafia go co roku wynajmuje, czy to maz ktorejs z parafianek, ale jesli w ogole mu placa, to raczej tylko symbolicznie. Zreszta, wszystkie te kobitki organizujace te impreze sa niesamowite i martwie sie, ze sponsoruja ja z wlasnej kieszeni, bo wiem, ze rodzice nie placa...
      Ech to L.O.L. :) Bi poki co nie oszalala na tym punkcie az TAK, ale widzialam u niektorych dziewczynek cala kolekcje. :)
      Tak to z remontami jest, ze na poczatku ciezko wyobrazic sobie koncowy wyglad, chociaz ja ogolna wizje efektu koncowego gdzies tam w glowie mialam. ;)

      Usuń
  2. Wow. Ten prysznic wyszedl M. naprawde cudownie. Kominek z reszta takze! Masz zdolnego chlopa w domu :-) listy do Santy super i w pl szkole widac,ze im sie podobalo!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z listow sie usmialam. :) Pstryknelam zdjecia na pamiatke, bo zatrzymac ich sie nie odwazylam. ;)

      A co do M., to musze przyznac, ze remonty zajmuja mu straaasznie duzo czasu, ale efekt koncowy zawsze jest rewelacyjny. :)

      Usuń
  3. Spóźnione życzenia urodzinowe dla Nika!! Przepraszam, ale dopiero dotarłam i przeczytałam wszystkie zaległości hurtowo ;) Sto lat dla Kokusia!! Spełnienia marzeń i wszystkiego najlepszego!!
    Świątecznie u Was i pięknie! U nas też już wszystko ustrojone i gotowe na święta :)) Czekamy i odliczamy..

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nic nie szkodzi! Dziekuje w imieniu Solenizanta!

      Szkoda, ze ozdoby czas juz posciagac. :(

      Usuń
  4. Schody przystrojone prezentują się mega pięknie!! Super ta łazienka Wam wyszła 😁 😘 macie choć trochę śniegu?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nic, Aniu! Od listopada jak cos spadnie, to warsteweczka, ktora topnieje w kilka godzin! :(

      Usuń
  5. Piękne dekoracje, piękny kominek i piękna łazienka �� A listy Potworkow pierwsza klasa ��

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Te listy to rewelacja i cudowna pamiatka! :D

      Dzieki! Szkoda, ze M. nie moge pokazac pochwal! ;)

      Usuń
  6. Przepiękny kominek! Miło też zobaczyć łazienkę w całej okazałości :D
    Listy dzieciaków mnie rozbawiły, szczególnie dopisek Bi!
    Ja też chciałam pięknie przystroić w tym roku dom, ale się zagapiłam i musimy zadowolić się choinką ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Choinka najwazniejsza! Pamietam, ze dorastajac, zawsze w domu byla choinka i moze jakis stroik na stoliku i to wszystko. A nastroj swiateczny byl. :)

      O tak, kominek wyszedl swietnie! To moj ulubiony element domu! :D

      Usuń
  7. Cudny kominek, marzy mi się taki. Łazienka też pierwsza klasa.
    Zakupy prezentów zrobione (oprocz dla polskiej strony), powoli splywaja z różnych części Europy (wiekszosc kupiłam on linę). Laleczki LOL sana topie i tutaj.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja dla rodziny w polsce jeszcze paczki nie wyslalam! :O Az mi wstyd normalnie!

      Dzieki, tez lubie ten nasz kominek, nawet pomimo, ze prawie go nie zapalamy. ;)

      Usuń
  8. Remonty, nawet jesli zbyt dlugo trwajace, po wykonczeniu prawdziwie upiekszaja Wasz dom. Lazienka - jak pamietam wg Twojego projektu - wyszla bardzo elegancka. Gratuluje doskonalego wyczucia architekta wnetrz. Robota mezowska - super. Wszak nawet najlepszy projekt, bez dobrego wykonania, nie obronilby sie w realnym uzywaniu tego pomieszczenia. Cudnie to Wam wyszlo. A kominek - marzenie. Zdolny ten Twoj slubny.
    Wzruszajaco zachowal sie Nick wobec samotnego Sw. Mikolaja. Bardzo ladnie wychowujecie swoje dzieci. Tez zatem chyle czola.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziekuje Tarheel. Tak naprawde to chyba niewielki wplyw mamy na to, jakie sa nasze dzieci. WYchowywane tak samo, a Nik jest empatyczny i wrazliwy, a Bi... coz, widzi glownie czubek wlasnego noska. :D
      Musze przyznac, ze M., jak sie juz za cos zabierze (a czasem trzeba jak w kawale - przypominac co pol roku ;P), to odwala kawal dobrej roboty. Pewnie pomaga to, ze jest cholernym perfekcjonista. :)

      Usuń
  9. Zazdraszczam, że tak szybko i latwo udało Ci się poddać świątecznemu flow! Mnie to jakoś totalnie nie idzie. A raczej szło dopóki mój małżonek nie wywiózł mnie na ziemie swoich ojców. Palmy jakoś nie bardzo przypominały mi święta :( a teraz po powrocie to już za kilka dni! Dobrze, że chociaż choinka ubrana ;)
    Kominek macie piękny. Bardzo mi się podoba. Przyznam, że w sklepach widziałam taki kamień, ale zawsze go mijałam niewzruszona. U Was jednak na tak dużej powierzchni wygląda super!
    Wesołych Świąt!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zebys Ty wiedziala ile ja sie naogladalam kamieni i potem wrzucalam w google zeby zobaczyc gotowe inspiracje! I do konca gryzlam pazury, bojac sie, jak to wyjdzie. Na szczescie kamien prezentuje sie rewelacyjnie.

      Taaa... Bylam kiedys przed Swietami w Miami. I rzeczywiscie, palmy + temperatury w okolicach 30 stopni zupelnie nie dodawaly nastroju Bozego Narodzenia. Nawet jesli oplecie sie je swiatelkami! :D

      Usuń
  10. Spóźnione, ale szczere 100 lat dla Nika!!!!!

    Działo się u Was i aż miło się to czyta. A to jak Nik zareagował na smutnego Mikołaja, to po prostu chwyta za serce, aż czytałam Krzyśkowi co napisałaś :) Ja ostatnio też mam problem żeby zagadać do nieznajomych, czy nawet kogoś kogo znam z widzenia - a przecież kiedyś tak nie było. Dziczeję od tej pracy w domu...

    A łazienka mi się bardzo podoba, aż Krzysiek widząc mój zachwyt zapytał czy robimy prysznic. Ale nie, łazienka wygląda bajecznie, ale ja potrzebuję wanny.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. My planujemy u dzieciakow zostawic wanne, tak na wszelki wypadek. :)

      Ja nie wiem, czy to ta praca z domu, czy wiek, czy co innego. Bo ja przeciez wychodze "do ludzi". Ale fakt, ze zawsze bylam strasznie niesmiala...
      A Kokus to maly wrazliwiec. :)

      Usuń
  11. Nie wchodziłam od dłuższego czasu do komputera, a w telefonie nie mogę pisać komentarzy. Nadrabiam więc teraz. Przede wszystkim najważniejsze: STO LAT DLA KOKUSIA! NIECH ŻYJE NAM! Jeszcze drugie tyle i będziesz mieć w domu nastolatka. Trudno uwierzyć, co? Porównanie zdjęć na przestrzeni lat fenomenalne... z malutkiego słodkiego bobaska do dużego chłopca.

    Ho, ho, ho, ale już macie świątecznie! Ja uwielbiam stroić dom, wprawdzie finanse trochę ograniczają, ograniczają też trochę dzieci i w tym roku też pies - niszczyciel, ale i tak staram się choć kilka elementów przemycać. A taka girlanda na poręczy już od dawna jest na mojej uwadze, gdy już wreszcie będziemy mieć porządną poręcz ;)

    I macie kominek! Piękny!

    Uściski dla Was, szczególnie dla solenizanta :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O, widzisz, mi tez cos sie zepsulo i w telefonie nie moge sie zalogowac. :/
      Jeny, nastolatek... Nic mi nie mow, nie moge sobie tego wyobrazic! A wiem, ze minie jak mrugniecie okiem! :O
      Zaszalalam z dekoracjami, a teraz trzeba to wszystko sciagac! :) Nie dosc, ze roboty kupa, to smutno i pusto sie robi... :(

      Usuń
  12. Ale macie piękny wieniec na drzwiach <3 coś cudnego

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzieki Noelko! Kolorystyke ma raczej nietypowa, ale mial sie maksymalnie od drzwi odznaczac i mysle, ze efekt osiagnelismy. :)

      Usuń