Tak wiec Bi ma u mnie permanentnie 6 lat, za to Nik jest w wieku nieokreslonym. Jest moim maluszkiem, moim przytulaskiem i pierdzioszkiem, ale jakos moj umysl nie przypisuje mu konkretnego wieku. ;)
Nie ulega jednak watpliwosci, ze podoba mi sie czy nie, syn moj skonczyl zaszczytne 6 lat. I bardzo jest z tego zadowolony, bo tym samym dogonil ulubionego kumpla, ktory szosteczke nosi juz od wakacji. ;)
Szescioletni Nik jest taki, jak opisalam wyzej. Pewnie, ze ma swoje humory, ze zlosci sie i buntuje. Potrafi tupac nogami i machac lapkami w skrajnej frustracji, skrzeczac przy tym z wsciekloscia. ;) W przeciwienstwie jednak do siostry, nie jest zawziety i furia mija mu tak szybko jak przychodzi. Wiekszosc czasu, Kokus jest naprawde uroczym dzieckiem: empatycznym, przyjacielskim i przytulasnym. Nawet w stosunku do Bi, ktora najczesciej albo usiluje nim rzadzic, albo go tlucze, jest kochany. Ona twierdzi, ze nie lubi miec brata, a on zapytany, zawsze powie, ze kocha swoja siostre. Gdyby Bi miala inny charakter mogliby miec naprawde mocna wiez... Nik lubi tez mlodsze dzieci i jest w stosunku do nich bardzo delikatny. Uwielbia byc czescia grupy i jest najszczesliwszy kiedy moze bawic sie swobodnie z rowiesnikami. Zmienia sie wtedy nie do poznania. Znika moj "przytulas", a na jego miejsce wkracza chlopak, ktorego najlepszym tekstem, wypowiadanym sztucznie poglebionym, zachrypnietym glosem, jest "C'mon DUDE!!!". :D
To moje "chlopaczysko" jest inteligentne i wygadane. Co nie przeszkadza mu miewac nieraz iscie kretynskich pomysow. Na przyklad, odebralam go ostatnio z polskiej szkoly z dziura w rekawie. Coz, dziura, jak dziura, nie pierwsza i nie ostatnia. Matki bywaja jednak czesto glupio ciekawskie, wiec zapytalam, co sie stalo. A moj syn na to "Chcialem sprawdzic czy moje nozyczki przetna material...". Tak tak, dobrze czytacie! To se, kurna, sprawdzil!!!
Wolalabym juz zyc w niewiedzy, naprawde. :D
Bywa wiec Kokus nierozgarniety, ale za to jest ambitny. ;) Dla przykladu, pisalam o Bi, ze z pracy domowej robi tylko wymagane minimum i ani kroczku dalej? Nik - odwrotnie, robi nie tylko podstawe, ale jesli ma dodatkowa kartke zaznaczona jako "challenge", upiera sie, zeby ja rowniez zrobic. Co gorsze (lepsze?) on sam sie zglasza, ze chce robic dodatkowe zadania! :O Nawet jesli widze, ze "wyzwanie" jest ponad jego sily, ze nie rozumie i rozwiazuje je za niego ja. Dostal kartke, wiec musi zostac rozwiazane. ;)
Jak nieraz pisalam, Nik swietnie czyta (jak na swiezo upieczonego 6-latka). Czyta pomalu oczywiscie, co czesto go zlosci i dopytuje sie jak nauczylam sie tak szybko czytac. Kiedy tlumacze, ze praktyka czyni mistrzem i musi cwiczyc, cwiczyc i jeszcze raz cwiczyc, patrzy na mnie z lekkim niedowierzaniem. ;)
Bardzo fajnie tez pisze. Angielski jest pod tym wzgledem koszmarny, wiec piszac fonetycznie, dzieciaki robia rzecz jasna mnostwo bledow, ale fakt, ze pisaniny Bi do dzis czesto nie moge rozszyfrowac, za to malo kiedy mam problem z rozgryzieniem tego, co nasmarowal Nik.
Widze za to to, co opisywala nauczycielka - Nik nie rozwija mysli. Pisze ladnie, ale krotkie, 3-4 wyrazowe zdania i zupelnie nie potrafi splodzic dluzszej opowiastki. ;)
Probka pisaniny Nika, jeszcze z poczatku roku szkolnego. Gdzies pogubilam nowsze... ""My dad fell off his bike. "Ouch" he said. "Ouch". Dad felt sad."" Zrywalismy boki czytajac to z M.
Na wywiadowce miesiac temu, wychowawczyni powiedziala, ze Nik radzi sobie dobrze z matematyka. Dla mnie jednak Mlodszy wypada marnie na tle siostry. Ona trzaska zadania niemal bez wysilku, a Nik liczy na paluszkach i nieraz i tak zle policzy. Biorac jednak pod uwage poziom jego czytania, ide o zaklad, ze lepiej poradzi sobie z zadaniami z trescia, ktore Bi doprowadzaja do szewskiej pasji, bowiem tu nie wystarczy policzyc, tu trzeba jeszcze zrozumiec tresc i czesto dodatkowo uruchomic zdrowy rozsadek. ;)
Rysowanie czy ogolnie prace plastyczne nie sa ulubiencami Nika, ale czasem cos tam nasmaruje i zaskakujaco, okazuje sie wtedy, ze calkiem niezle oddal podobienstwo.
Rekin - czy nie swietny? ;)
Ulubionym ostatnio rysunkiem jest waz wijacy sie miedzy drzewami (i tez, kurcze, jak na zlosc nie moge zadnego znalezc!). :D Nie mam pojecia od czego sie to zaczelo, ale rysunek ten pojawia sie wszedzie - nawet na kartkach urodzinowych dla kolegow i kolezanek. ;) Upodobal sobie tez zel z brokatem i leje go na rysunki bez opamietania. A potem jest kosternacja, bo po wyschnieciu obrazek jest pomarszczony i pomiety. ;)
Nik nie przepada rowniez za sportem i jak na chlopca nie jest chyba szczegolnie sprytna jednostka. Owszem, latem jezdzil na rowerze jak szogun, na glazy przed domem wspina sie lekko niczym malpka, ale za to ja regularnie dostaje telefony ze szkoly, ze Mlodszy na w-fie potknal sie o wlasne nogi, wywalil i rabnal glowa o podloge. Cos ma to dziecko z upadaniem, ze zamiast asekurowac sie rekoma, zawsze leci na lepetyne. Kiedy byl malutki, glowe mial smiesznie duza w stosunku do ciala i nic dziwnego, ze przewazala. Teraz te proporcje sie wyrownaly, ale Nik nadal jak leci, to prosto na makowke. ;)
Nie wykazuje zainteresowania uprawianiem zadnego sportu. Pytam regularnie czy nie chcialby sprobowac pilki noznej, tenisa moze? Nie, on chce sobie siedziec w domu. :/ Poki co oznajmilam mu, ze skoro nie pociaga go zaden sport, to bedzie chodzil na plywanie az nauczy sie porzadnie poruszac w wodzie. Oczywiscie mlodziez kloci sie ze mna, ze przeciez on juz umie, ale nie daje sie nabrac na te numery. Utrzymywanie sie na powierzchni, nurkowanie zabka oraz plyniecie na "pieska" machajac rozpaczliwie ramionami, to jeszcze nie plywanie. Jego instruktor wspomnial ostatnio, ze cwicza plyniecie przez wode, a nie bicie sie z nia. :D Skoro Nik nie chce uprawiac innego sportu, niech poki co chociaz podlapie porzadnie plywanie, a potem sie pomysli. ;)
Od zawsze wiedzielismy, ze jest wybredny jesli chodzi o jedzenie, ale dopiero niedawne wakacje otworzyly nam oczy na to jak bardzo. Zeby przezyc 6 dni na tostach z miodem oraz frytkach, to trzeba byc wlasnie Kokusiem. Nik ma konkretne upodobania kulinarne i nawet jesli cos lubi, to delikatnie odmienny smak i danie zostanie odrzucone. Na wakacjach bylo przeciez kakao, za ktore Nik normalnie dalby sie pokroic, ale bylo w smaku troszke inne i juz go nie ruszyl. Podobnie z bananami - mieli tam "swojskie" banany z lokalnych plantacji, ale Mlodszy sprobowal i wiecej ich nie tknal. A w domu (poza jablkami) banany to jedyne owoce, ktore je! :/
Mlodszy przezywa ostatnio okres strachu przed ciemnoscia. Niewiadomo skad mu sie to wzielo, ale zasypiajac domaga sie, zeby i lamka nocna i "kule" na zaglowku byly wlaczone. Kladac sie spac gasze "kulki", ale gaszenie lampki nocnej owocowalo pobudkami z placzem, wiec poki co ja zostawiam. Nie mam pojecia jednak skad wzial mu sie ten lek, bowiem jeszcze kilka miesiecy temu sam domagal sie wylaczania wszystkich lampek. Najwyrazniej swiatlo przeszkadzalo mu w zasypianiu. Teraz najchetniej spalby przy zapalonej, duzej lampie.
Niestety, zauwazylismy tez wieksza czestotliwosc nocnych "wpadek". Dlugo, dluuugo byl spokoj, a ostatnio zdarzylo mu sie juz kilka razy zmoczyc lozko. Dobrze, ze nieprzemakalny pokrowiec na materac nadal na wszelki wypadek jest na miejscu. :/
Jak wiecie, Nik od wrzesnia chodzi do Polskiej Szkoly, ale efekty sa hmm... wymierne. Mlodszy jest sprytny i leniwy. Do dziadkow latem mowil po polsku, bo nie mial wyjscia. Do nauczycielki z Polskiej Szkoly rowniez mowi w jezyku "ojcow". Ale do nas niestety ciagle po angielsku. Wie skubany, ze rozumiemy, a tak mu wygodniej i latwiej, wiec co sie bedzie wysilal? :/
Cos mu tam jednak w tej malej lepetynie zostaje, bowiem spiewa sobie czasem piosenke z pasowania: "Dostal Jacek elementarz". Po kazdej uroczystosci szkolnej, rozbrzmiewa nam tez w domu "Marsz, marsz, do Po-olski!" :) A dodatkowo, czesto przylapuje go jak mruczy sam do siebie piosenke "Kolorowe kredki". Kiedy jednak prosze, zeby zaspiewal glosniej, wstydzi sie. ;)
Aktualne rozmiary dopisze juz tradycyjnie po bilansie, bo ten dopiero za tydzien. Z innych "fizycznych" nowosci, to Kokusiowi rusza sie, tym razem juz wyraznie dolna jedynka. Troche jednak czasu minie zanim wypadnie, bo Mlodszy uparcie odmawia jej kiwania, a dodatkowo ma awersje do gryzienia twardych rzeczy. ;) Czy gyzienia w gole. Albo jakiegokolwiek wysilku przy jedzeniu. Mimo skonczonych szesciu lat, Nik wcale by nie protestowal, gdyby matka i ojciec nadal go karmili. :D
A na koniec maly wzrusz (przynajmniej dla mnie). Cofnijmy sie w czasie:
17 miesiecy - bym go po prostu schrupala! :D
Trzylatek (na moim lapku nie mam zadnych zdjec dwuletniego Kokusia :/)
Czterolatek - glowa nadal duza :D
Pieciolatek - zaczyna wygladac tak "Kokusiowo" ;)
I na koniec, swiezo upieczony szesciolatek, z na szybko zapalonymi do zdmuchniecia swieczkami, bo na wiecej w dzien urodzin nie starczylo czasu. :)
Dlugo tego nie widzialam, ale teraz juz dostrzegam, ze z wiekiem Nik bardzo upodabnia sie fizycznie do mnie. Patrzac na ostatnie zdjecie, mozecie sobie wyobrazic mini - Agatke! ;) Po mnie Mlodszy ma rowniez szczuple dlonie z dluuugimi palcami. Moglby zostac pianista, chyba, ze jak mamusi, slon mu na ucho nadepnal!!! :D
Dopisek pobilansowy:
wzrost: 118.7 cm
waga: 22.7 kg
Jeszcze raz sto lat Kokusiu!!
OdpowiedzUsuńU nas ze sportem jest tak samo. Junior stwierdził, że może chodzić na basen, ale z tatą. Na kurs z instruktorem nie chce iść. Dobre i to.
No to przybijam pione... Chcialabym, zeby Nik znalazl sobie jakis sport, ktory naprawde pokocha, ale poki co pcham go w plywanie, choc on sam bylby zupelnie szczesliwy siedzac w domu. ;)
UsuńSto lat Kokusiu!!! Niech ci sie spelnia wszystkie marzenia :-*:-*
OdpowiedzUsuńMoze lepiej nie, bo aktualnie marzy o kolejnych NERF gun'ach... :D
UsuńMatko jedyna! lat Kokusia jest tak samo niewiarygodne jak 6lat Lilki. To się po prostu nie dzieje. Nasze małe pierdzioszki, maluszki kochane... one nie mogą tak sobie po prostu rosnąć :) I tak wiele wspólnego widzę u Kokusia i Lilki. To chyba ten rocznik, w gruncie rzeczy taki dobry- mimo swoich małych przywar haha.
OdpowiedzUsuńZ tą różnicą między nimi, że Lila przeżywa fascynację angielskim i niemieckim i albo słyszę: I am Lila and you? Albo gram w memory-kolory po niemiecku :) Nigdy nie uczyłam się niemieckiego, a tu proszę- kolory już znam.
Kokusiu! Bądź jak najdłużej takim kochanym, słodkim chłopczykiem, jednocześnie gdzieś tam w tle wyrastając na mądrego, fajnego mężczyznę. Sto lat i dużo zdrowia!
Wlasnie. Z Kokusia jest takie fajne dziecko, ze boje sie, ze go "popsuje". ;) Jak bowiem sprawic, zeby zmeznial i byl prawdziwym facetem, ale zeby jednoczesnie zachowal te slodycz i wrazliwosc? Trudne zadanie przede mna...
UsuńHeh... Szkoda, ze Nik nie ma takiego zaciecia do jezykow. Moze by sie wtedy polskim zainteresowal? ;)
To prawda, ze ten rocznik 2012 jest baaardzo "udany". :D
Chryste Panie! Jak On się zmienił niesamowicie! <3 I rysunki jakie cudne! :D
OdpowiedzUsuńPS Kochana zmieniłam adres bloga na coś mniej skomplikowanego: bylenaprzod.blogspot.com . :*
Bardzo sie zmienia, chlip. ;)
UsuńAle już wyrósł! Jeszcze raz sto lat dla Nika :*
OdpowiedzUsuńEch, wlasnie... Niby 6 lat to jeszcze nie tak duzo, ale jednoczesnie tak inny Nik jest niz jeszcze 2-3 lata temu...
UsuńNie dowierzam tak samo, ze moja Tola "za rok" czyli już zaraz w lutym też skończy 6 lat... jezu, kiedy to zleciało? te małe pierdzioszki nasze :)
OdpowiedzUsuńSto lat raz jeszcze!!
Przesłodki był Kokuś malutki, widac, ze zmienia się i dorośleje na każdym ze zdjęć. I mimo, że cenzure sobie zawsze zarzucasz, to widac to podobieństwo Wasze, serio :)
Rekin genialny!
Marsz marsz do polski :D
Usuńz tym karmieniem to coś na rzeczy jest, Nie zdziwię się, jak Tola skończy 6 lat i już w pełni wrócimy do karmienia, jak i ubierania porannego, co kiedyś było "ja sama!" i nie ma zmiłuj... cofają się? :)
Cofaja to chyba nie... Po prostu rosna, madrzeja i widza, ze ta samodzielnosc to tylko strata czasu i energii. Lepiej jak mama/tata wyreczy. ;) Pocieszajace, ze, nie wiem jak Tymus, ale Bi znow ma zapedy na samodzielnosc, czy raczej "doroslosc". Nagle sama chce wybierac ubrania, sama robic sniadania. Zaczela rano scielic swoje lozko, czesac wlosy... I choc troche serce mnie kluje, bo to kolejny krok w dorastanie, to z drugiej strony... niech sie sama oporzadza, zawsze to wiecej czasu dla mnie! :D
UsuńBardzo fajny synek Wam rosnie. Na pocieche dla rodzicow i siostry.
OdpowiedzUsuńOby, oby! Bo z nastolatkami to juz roznie bywa! :)
UsuńUcałowania urodzinowe dla Takiego Dużego Chłopca :) Ale te dzieci szybko rosną... za szybko...
OdpowiedzUsuńZa szybko, dokladnie... Ani sie obejrze, a synek wyfrunie mi z domu... :(
Usuń100 lat dla Kokusia:)))
OdpowiedzUsuńPs. Piszesz, że nie lubi sportu, ale przecież on uwielbia ROWER!!! Może do innych dyscyplin musi jeszcze "dojrzeć";)
Uściski dla Was:))
Taka mam nadzieje!
UsuńO tak, rower to najwieksza milosc Kokusia! :)