Zmobilizowalam sie do jeszcze jednego posta w tym tygodniu, zeby nieco poprawic kwietniowe statystyki. Zreszta, niektore tekscicki siedza w "roboczych" juz od dobrych, kilku tygodni... Ogolnie widze, ze z miesiaca na miesiac pisze coraz mniej, ale tegoroczny kwiecien pobil niechlubny rekord - zaledwie 3 posty! Niech wiec bedzie chociaz te 4... ;)
Dzieciece pojecie czasu, a raczej jego brak:
Nik: "Mamo, jak bylas taka mala dziewcynka jak ja, to chodzilas ze mna do babci i lazem sie bawilismy!"
Przypominam, ze "babcia" to nikowa opiekunka. :)
***
Nik wkracza do lazienki z maskotka - reniferem.
Nik: "Mama, a lenifelki umiom latac?"
Matka (myjaca zeby, mruczy niewyraznie): "Nie."
Nik (uparcie): "Potlafia!"
Matka (wypluwa w koncu paste): "Hmm... Wiesz, wiekszosc nie potrafi. Tylko Mikolaj ma takie czarodziejskie renifery, ktore lataja."
Nik (zadowolony podrzuca swoja maskotke do gory): "Tak i moj lenifelek tes potlafi latac!"
W koncu imie Nicholas (pol. Mikolaj) zobowiazuje!
***
Humor koscielny, poraz ktorys tam.
Przed Niedziela Palmowa, pierwszy raz od Bozego Narodzenia, poszlam do spowiedzi (bardzo religijne z Was, niech udadza, ze tego nie czytaly :D). Tata juz jako tako oswiecil Bi na temat korelacji miedzy spowiedzia a przyjmowaniem oplatka. Kiedy wiec podczas mszy zaproponowalam corce, zeby poszla ze mna do Komunii, ta zapytala zdziwiona: "To jestes juz grzeczna dziewczynka?".
Zawsze jestem grzeczna dziewczynka. :D
***
I znow w kosciele i ponownie to Bi jest obserwatorem oraz komentatorem (Nik woli rozrabiac i jak najglosniej spiewac (czyt. krzyczec) Alleluja).
Organista zawodzi: "Paaaanieee, cos tam, cos tam..."
Bi: "Mamo, on spiewa "panie"?
Mama: "Tak, "Panie"."
Bi (ucieszona): "Panie, czyli dziewczyny! On spiewa o dziewczynach!"
Taaa... W wybitnie patriarchalnym Kosciele Katolickim, jedyna "dziewczyna", o ktorej sie spiewa, jest Maryja... ;)
***
Chwytam wladke do nocnika z "grubsza" zawartoscia, w celu wyniesienia do kibla.
"Ale parowki..." mrucze z obrzydzeniem. M. parska smiechem.
Nik (oburzony): "To kiepski zalt!"
***
Zasypalo nas. Kiedy maszerujemy do drzwi domu opiekunki, Nik wola radosnie:
"Mamy snieg! Bedzie choinka!"
Nom. W kwietniu. Z drugiej strony, kwiecien mielismy bardziej zimowy niz grudzien. Chyba trzeba zamienic pory roku Swiat. ;)
***
Bi dostala od moich tesciow ksiazke z zadaniami dla 4-latkow. Na jednym z obrazkow ma opisac gdzie znajduje sie pilka w stosunku do stolu.
Bi: "A tu jest under the stolem".
***
Ulegajac prosbom syna (Mamo nalysuj! Mamo nalysuj! Mamo nalysuj! Mamo nalysuj! Mamo! Mamo! Mamo!), podchodze do tablicy suchosciernej, zeby naszkicowac samochod.
Bi: (z duma w glosie): "Wyczyscilam ja mamo. Moim jezykiem i moja slina."
Boszzz... Czasem wolalabym nie wiedziec co liza moje dzieci... ;)
***
Sprzedawczyni (podajac Nikowi lizaka): "Here you go sweetheart."
Nik (obrazony): "I'm NOT your sweetheart, I'm brother!"
Nic mi nie wiadomo o rzekomym pokrewienstwie mojego syna oraz tej ekspedientki. ;)
***
Nik biegnie za tata udajacym sie do kuchni. Zdyszany krzyczy: "Tata, zacekaj ty waliatku!" To "wariatku" nawet smiesznie brzmialo. Niestety z matka juz tak ladnie nie wyszlo. Nik wpadl do kuchni w momencie kiedy z niej akurat wychodzilam i pogonil za mna z okrzykiem: "Mama, co ty lobis ty waliatko!".
Stara wariatka. :D
***
Trzymam Kokusia na rekach, opowiadajac mu, ze jak byl malym dzidziorkiem, to podniesiony, zawsze mi glowke kladl na ramieniu.
Nik: "Ale telas jus jestem duzy!"
Mama: "No wlasnie, skad ty sie tu taki duzy nagle wziales, co?"
Nik: "Moze mnie gdzies kupilas?"
Na Alledrogo. ;)
***
Na koniec, moj osobisty HIT ostatnich dni.
Chyba pomalu zarazam Bi zamilowaniem do ogrodnictwa. Codziennie robimy sobie obchod wokol ogrodu i patrzymy jak rosna kwiatki. Kazdego Starsza kazde mi wymienic z nazwy. W koncu docieramy do jednego, ktory nie ma chyba polskiej nazwy, ale tutaj nazywa sie Spiderwort.
Zanim zdaze podac Bi nazwe, ona zaczyna skakac cala podniecona i krzyczec: "Nie mow mi, nie mow! Pamietam! Ten kwiatek nazywa sie... Spiderman!"
:D
***
To na tyle. Milego dlugiego weekendu! Szczesciarze! ;)
A my jutro jedziemy na wyczekany przez dzieciaki (a szczegolnie Bi, ktora codziennie po przebudzeniu pedzi do kalendarza i liczy dni) "Thomaskowy ride", jak to moja corcia okresla. :)
Udanego tomaszkowania:-)
OdpowiedzUsuńSpiderman, dobre:-) moze łacińska nazwa będzie do zapamiętania:-)
Lacinska to Tradescantia, wiec nie bardzo. ;)
UsuńThomaskowy ridem to i Tygrys byłby zafascynowany.
OdpowiedzUsuńA z taką rośliną w ogrodzie możecie być spokojni :)
No nie? Tym bardziej, ze rozsiewa sie sama niczym chwast, wiec po calym ogrodzie paletaja mi sie tacy Spidermani! :D
UsuńMoja droga! Ja do religijnych naleze a u spowiedzi bylam ostatnio... trzy lata temu ( nie mam kiedy i do kogo niestety).
OdpowiedzUsuńUdanej wycieczki Wam zycze! Niech pogoda sie uda i humory wszystkim dopisza:)
A mi wstyd, bo mamy w poblizu dwa polskie koscioly, gdzie spowiedz odbywa sie praktycznie co tydzien, tylko mi ciezko dupsko ruszyc. ;)
UsuńPogoda dopisala, dziekujemy! :)
Uwielbiam takie scenki rodzajowe z życia rodziny :) Najbardziej rozśmieszyła mnie "waliatka" i organista śpiewający o paniach - urocze :D
OdpowiedzUsuńŚciskam weekendowo!
Ja tez uwielbiam komentarze moich dzieciakow i ich postrzeganie swiata. Dlatego jak tylko zaczely sie pierwsze dialogi, zaczelam serie na blogu. :)
UsuńTo moja ulubiona seria . Uwielbiam jak w tym domu się gada ! Panie mnie powaliły na łopatki . Podobnie zresztą jak Spiderman i wszelkiego rodzaju wariatki .
OdpowiedzUsuńUdanej wyprawy !
Wyprawa udana, dzieki! ;)
UsuńZaluje, ze czesto pamiec mnie zawodzi. Smieje sie z jakiegos powiedzonka dzieci, ale zanim zdaze je zapisac, ulatuje. :)
hehehe, uwielbiam gadanie Twoich skarbów :)
OdpowiedzUsuńJak cos powiedza, to juz... powiedza! :D
UsuńSweetheart. .. cóż, ja tego nie lubię. Jak ekspedientka zwraca się tak do mojego męża to zaczynam się zastanawiać,co ich łączy... 😉
OdpowiedzUsuńHaha, no sa takie kobitki, co po prostu "kochaniuja" do wszystkich naokolo... :D
UsuńSweetheart. .. cóż, ja tego nie lubię. Jak ekspedientka zwraca się tak do mojego męża to zaczynam się zastanawiać,co ich łączy... 😉
OdpowiedzUsuńHahahah podwojna dawka humoru- najpierw tylko dla mnie ale po mych smiechach rowniez dla Menzona :)
OdpowiedzUsuńCiesze sie, ze Potworki sluza za pigulke smiechu! ;)
UsuńJaki tam długi weekend... H. w poniedziałek pracuje więc o wszelkich wyjazdach trzeba było zapomnieć. Pocieszający jest tylko wolny wtorek.
OdpowiedzUsuńHihi, niezła dawka humoru :)
Oooo... Szkoda!
Usuńheheh cwaniaki :)
OdpowiedzUsuńCwaniakuja i pyskuja, to w skrocie o moich dzieciach. ;)
UsuńO rany, no i jak tu wyłowić faworyta, jak wszystkie rozmówki są boskie :)
OdpowiedzUsuńLila ma podobne poczucie czasu. Uwielbiam ten okres w życiu dzieci. U nas hitem jest, kiedy mówimy Lilce, że coś wydarzy się jutro, a Ona ma na jutro swoją własną terminologię, a brzmi ona tak jutro=dzisiaj jak wstaniemy. I nieważne, że mówię Jej np. w czwartek wieczorem, że jutro rano idziemy do przedszkola. Lila zawsze mnie poprawia, że nie jutro, ale dzisiaj jak wstaniemy :)
A do komunii już z Nią nie chodzę. Ona też uważa, że jest grzeczną dziewczynką i robi awantury o "płatka", że też chce...
Co to za roślinka ten spiderman :)
Ps. Jaki długi weekend... Może ktoś ma. My jak zwykle same. Tatuś na sędziowaniu.
Usuń"Spidermana" kiedys tu przedstawialam, ale moze zrobie to ponownie jak zakwitnie. Rodzima roslina i bardzo ladna, ale rozsiewa sie niczym chwast! :O
UsuńJak zwykle się uśmiałam :)
OdpowiedzUsuńBardzo świątecznie u Was - śnieg, reniferki... :)
Prawda? ;) Co zrobic jak w kwitniu sypnelo sniegiem... :)
UsuńUwielbiam :) kocham takie dziecięce mądrości :) SAma zapisuję pogadanki moich smoków :)
OdpowiedzUsuńZapisuj, zapisuj, to swietna pamiatka! :)
Usuń