Lilypie Kids Birthday tickers
Lilypie Kids Birthday tickers

piątek, 22 stycznia 2016

Ach, te pierwsze razy...

Calkiem niedawno Asia pisala o pierwszych cukierkach zaniesionych do przedszkola przez jej corcie z okazji urodzin. To niesamowite ile tych pierwszych razow przezywaja male dzieci. A matki razem z nimi. ;)

Dzisiaj swoj kolejny pierwszy raz miala Bi, niestety znacznie mniej przyjemny. Nadszedl bowiem czas na zaleczenie pierwszego ubytku w zebie!

Brrr... Nie wiem jak Wy, ale ja nienawidze dentysty... Mimo, ze mam stalego lekarza, ktory dobrze wie, ze bez znieczulenia nie ma sie nawet zblizac do mojego uzebienia, to jednak przed kazda wizyta czuje stress i niechec... Bi jednak dotychczas dentyste uwielbiala, sama odliczala dni i dopytywala o kolejne wizyty. Coz, jest jednak pewna roznica miedzy wizyta kontrolna, a leczeniem... ;)

Nie wiem, ktora z nas zniosla dzisiejsza wizyte gorzej... Bi dostala znieczulenie, wiec pokusze sie o wniosek, ze nic jej nie bolalo. Nie mniej, "nie bolalo" nie znaczy, ze nic nie czula. I tu jest pies pogrzebany. Zaczelo sie juz po posmarowaniu dziasla zelem znieczulajacym. Dretwieje od niego jezyk i policzek i Bi juz wtedy miala mine dosc niewyrazna. Kiedy nastapilo wlasciwe uklucie znieczulajace, polala sie juz fontanna lez. Ktora juz sie nie zatrzymala az do konca zabiegu... :( Wczesniej dentystka pokazala jej wszystkie narzedzia, wyjasnila, ze tu psika powietrze, a tu woda, itd. Na nic sie to nie zdalo, przy kazdym kolejnym etapie leczenia, Bi wpadala w coraz gorsza histerie. Dentystka probowala ja uspokoic, asystentka probowala, ja rowniez... A Bi nadal wyla, latal jej podbrodek, w rezultacie dentystka musiala przerywac i cos, co powinno zajac moze z 10 minut, trwalo pol godziny... Katastrofa... A mnie oczywiscie strasznie trudno bylo patrzec na moje szlochajace, wijace sie na fotelu dziecko, wiedzac, ze nie moge chwycic jej pod pache i po prostu z tamtad wyniesc... A mialam wielka ochote... :/

Koniec koncow obie przezylysmy traume... Obawiam sie, ze Bi bedzie teraz urzadzac histerie nawet przed rutynowymi wizytami... A co gorsza, zrobili jej tez przeswietlenie i okazalo sie, ze ma dwa kolejne ubytki, schowane gleboko miedzy zebami! Czekaja nas wiec kolejne dwie przymusowe wizyty... Chyba bede musiala wyslac na nie M, bo sama osiwieje... ;)

Ech... Wiem co u nas zawinilo... Mamy fluorowana wode, Bi ma zabki myte przynajmniej raz dziennie (przyznaje, ze z porannym myciem bywa roznie, bo i tak nasze poranki odbywaja sie w biegu...), uzywamy nici, itd. Najgorsze sa jednak slodycze! M. ma do nich ogromna slabosc, a wiec zawsze sa obecne w domu i nie moge tego zwalczyc... Dziadek to samo - wiecznie przynosi cukierki badz lizaki. I nie, nie jestem straszna przeciwniczka slodyczy. Wszystko jest dla ludzi, tyle, ze w umiarze... A Bi tego umiaru miala najwyrazniej za malo... :/

Podsumowujac, Moje Drogie, dbajcie o zabki Waszych pociech! Dla tych, ktore jeszcze tego nie przezyly, gwarantuje, ze patrzenie na Wasze dziecko u dentysty, jest sto razy gorsze niz siedzenie (u nas - lezenie) na tym strasznym fotelu samemu. :D

43 komentarze:

  1. Ojej. Jak się wycierpiałyście. I Bi i Ty. Taka bezsilność, że nie można ulżyć dziecku jest straszna. Może po takich przejściach Bi odpuści ze słodyczami?
    Ja również należę do osób, które panicznie się boją dentysty. Jak siadam na fotelu, od razu robi mi się słabo. Choć ostatnio trafiłam na dentystkę, która tak mnie zagadała, że zanim zaczęłam panikować, było po wszystkim.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie ma szans. Czterolatka na dluzsza mete nie zapamieta zwiazku przyczynowo - skutkowego. ;)

      Usuń
  2. A ja nie ☺ Swojego bardzo lubię- jest świetnym fachowcem i jest szalenie przystojny ☺

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja mojego dentyste tez w sumie lubie. Rowniez jest dobrym lekarzem, chociaz jest nizszy ode mnie o glowe i okragly jak kuleczka. :D

      Usuń
  3. A ja nie ☺ Swojego bardzo lubię- jest świetnym fachowcem i jest szalenie przystojny ☺

    OdpowiedzUsuń
  4. O rany, biedne Wy! Współczuję z całego serca, bo wiem dokładnie co przeszłaś. Eliza miała refluks, często wymiotowała, kwaśna treść żołądka, te wszystkie kwasy bardzo osłabiło Jej zęby. A z myciem u nas było bardzo różnie- nie, że tego nie pilnowaliśmy. Tyle, że... Ona nie lubiła, a potrafiła się tak nakręcić przy każdym myciu, że albo miała odruch wymiotny, albo po prostu wymiotowała... I przyznaję- często Jej odpuszczaliśmy. No głupota, wiem. W każdym razie skończyło się na tym, że dorobiła się kilku ubytków, które trzeba było wyleczyć... Tu pochwalę Elizę, bo była mega dzielna. Często miała łzy w oczach, ale wszystko dała sobie zrobić. Dla mnie to był jednak zawsze wielki stres. Dlatego Lilki zębów pilnuję bardzo, ale... Jak wiesz, Ona ma ogromną słabość do słodyczy, staram się to oczywiście kontrolować, ograniczać kiedy trzeba, ale i tak mam poczucie, że je ich za dużo. Niedługo jedziemy na kontrolę, także będę wiedziała na czym stoimy.

    Mam nadzieję, że Bi nie zrazi się aż tak bardzo... Chociaż jak znam życie, to pewnie będzie miało dziecko traumę :(

    Agatko, maile dostałam, przez weekend na pewno odpiszę. Buziaki i miłego weekendu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Spokojnie Martus, nie ma pospiechu! Jak bedziesz miala czas, to odpiszesz. Ja zreszta tez wisze Ci jeszcze druga czesc maila. ;)

      Ja poniekad tez jestem z Bi dumna, bo mimo ze ryczala i sie troche wila, to nie probowala z tego fotela uciekac, a balam sie, ze bede musiala solidnie ja trzymac. Na nastepne leczenie umowilam sie na 12 lutego i mimo, ze to jeszcze dwa tygodnie, juz mam cykora... :/

      Usuń
  5. Ja nie mam problemu z pójściem do dentysty i nigdy nie była to dla mnie trauma. O zęby dbam bardzo i swoje i Synka i mam nadzieję, że on też będzie chętnie i bez strachu chodził do dentysty.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja mam trauma od podstawowki, kiedy w mojej szkole pracowala taka dentystka - sadystka, doslownie. ;) Mimo, ze od dawna lecze zeby ze znieczuleniem, to niechec pozostala...

      Bi na kontrole tez chetnie chodzi. Wrecz dopytuje sie kiedy nastepna. Niestety jak widac leczenie to juz nie to samo... :/

      Usuń
  6. Niektorzy maja po prostu slabsze zeby, cos wiem o tym. Cale dziecinstwo ( i zycie dorosle) mialam problemy z zebami. Ale mialam wspanialego dentyste,ktory mial super podejscie do dzieci,wiec obylo sie bez traumy. Za to moje dzieci maja niby dobrego dentyste ale za to z zupelnym brakiem podejscia do dzieci. Szkoda. Przykro mi,ze Bi miala taki nieciekawy start w temacie zebow,:( U nas do leczenia zebowsa specjalne dzieciece kliniki. Kiedy Lukasz mial wyrywanych 6 zebow (!) w wieku Bi chyba, mial zrobiona narkoze i naprawde byla to wieksza trauma dla nas niz dla niego. A jak chodzi o leczenie ubytkow to nasz dentysta nie zawsze wierci, zalezy to od samego ubytku,czasem nie potrzeba wiercenia. Ale sie rozpisalam ;) No nic. Mam nadzieje,ze jednak otrzasniecie sie po tej nieprzyjemnej wizycie i nastepna mimo wszystko bedzie juz lepsza. Udanego weekendu!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja w dziecinstwie mialam dosc solidne zeby, posypaly mi sie dopiero jako nastolatce, nawet nie wiem dlaczego...

      Ja tez zapisalam Bi do specjalnej kliniki dla dzieci i musze przyznac, ze dentystka ma calkiem fajne podejscie. Niestety, w tym wypadku Bi tak sie nakrecila, ze nic to nie dalo. :(
      Z ubytkami Bi jest ten problem, ze robia sie jej one gleboko miedzy zebami. Na kontrolach nic nie bylo widac, wyszly dopiero na przeswietleniu. :(
      Bi ma niewielki ubytek miedzy gornymi jedynkami, ale tego tez dentystka nie rusza narazie, bo to sa jedne z pierwszych zebow do wypadniecia. Jednak ta dziura leczona ostatnio, byla naprawde ogromna... I powiekszala sie w niesamowitym tempie.
      Mam nadzieje, ze zaleczymy jeszcze te dwa ubytki i to bedzie koniec na przynajmniej kilka lat... Mysle, ze kiedy bedzie starsza, Bi tez przyjmie leczenie spokojniej...

      Usuń
  7. Ojej... Dotychczas nie myslalam o tym, ze może być coś gorszego niż samemu być u dentysty :) muszę ograniczyć Kubie słodycze :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Haha, ja po ostatniej wizycie zapowiedzialam, ze zadnych slodyczy w domu nie chce widziec, ale maz tylko popukal sie w czolko. :D

      Usuń
  8. dobry pomysł, niech idzie z tatą:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niestety, takie glupie godziny maja, ze zmuszona bylam znow umowic sie na rano, wiec padlo na mnie kolejny raz. :(

      Usuń
  9. nam się jeszcze upiekło z leczeniem zębów, ale ja jestem mega przeciwniczką słodyczy i w domu ani kawałeczka nie ma :D

    Emil ma mini dziurkę, ale nie do leczenia jeszcze, przez dziadków, którzy soki z kartonów dawali co wizyte u nich, brr :p oduczyłam ich jak tylko się pojawił mini ubytek :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bi tez ma taki malutki ubytek miedzy jedynkami, ale tego dentystka narazie nie rusza.

      Ja tez uwazam, ze im mniej slodyczy, tym lepiej, ale moj malzonek jest ich wielkim fanem i hojnie sie z dziecmi dzieli. :/

      Usuń
  10. Aż mnie ciarki przeszły! Musisz mieć nadzieję, że jakoś Bi zapomni o tej traumie i da się zaprowadzić na kolejne wizyty... A może wytłumaczyć jej, że to od słodyczy te dziurki i może to trochę pohamuje jej apetyt na słodkie?
    My chodzimy od 3 roku życia z Tusią do dentysty i na razie są to wizyty kontolne... uffff.. jedynie musimy ćwiczyć zgryz bo od ssania palca dolna szczęka jest krzywa, tzn cofnięta. No i prawdopodobnie czekać nas będzie w przyszłości aparat na ząbki.
    Buziaki

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ech, tlumaczyc, ze to od slodyczy, tlumacze, ale wez przekonaj 4-latke, ze musi z nich zrezygnowac... :/

      My chodzilysmy na wizyty kontrolne i wszystko bylo super. Bi pieknie buzie otwierala, ubytek byl tylko malutki przy jedynkach i dentystka nie chciala go ruszac. Dopiero jak ten ostatni urosl w miesiac do ogromnych rozmiarow, zrobili Bi przeswietlenie i okazalo sie, ze ma dwa nastepne, gleboko miedzy trzonowcami. :(

      Usuń
  11. Oj biedna kochana Bi :(
    Ucałuj słoneczko, od cioci Natalii
    I powiedz że była bardzo dzielną dziewczynką :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Powtarzamal jej to caly dzien. Bo mimo wszystko ciesze sie, ze nie probowala zwiac z fotela. ;)

      Usuń
  12. Oj, to nieciekawie... biedactwa Wy obydwie... w sumie wiadomo, ze musi byc wyleczone ale ten stres chetnie odebralabys Bi.. rozumie jak Ci matczyne serce krwawilo...U nas Mloda choc dbalismy ma zaleczone zeby a Mlody choc traktowalismy duzo luzniej wszystkie bez leczenia- tak to juz bywa -sa naprawde slabsze i mocniejsze zeby. Mam nadziej, ze ta przezyta trauma nie bedzie Bi przesladowac i uda sie Wam jakos wybrnac z tej sytuacji i zaleczyc te dwa ubytaki- pomysl z wyslaniem meza uwazam za swietny. Moze on bedzie to lepiej znosil, badz Bi inaczej zachowa sie przy Tacie?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pomysl spalil niestety na panewce, bo nie moglam umowic sie na jakas przyzwoita godzine. M. bardzo ciezko jest sie zwolnic z pracy, wiec znow padlo na mnie. :(

      Kurcze... Moze rzeczywiscie cos jest z tymi slabymi zebami... Bo przeciez dbamy o zabki Bi, uzywamy nawet nici dentystycznej, a tu takie numery! :(

      Usuń
  13. Kochana! Macie śnieg?! :)))

    OdpowiedzUsuń
  14. Współczuję! Mam malutką córcię, ale jeszcze zanim się urodziła o tym myślałam, jak będzie wyglądać nasza pierwsza wizyta u dentysty gdy mała będzie miała robionego zęba. Ja mam straszną fobie i nie chcę żeby moja malutka cierpiała. Na razie jednak jesteśmy na etapie wychodzących ząbków i też cierpienie straszne. Nie wiedziałam, że dzieciom podają znieczulenie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No wlasnie, ja myslalam, ze podaja tylko gaz rozsmieszajacy, a tu zastrzyk, zupelnie jak dla doroslego, brrr... :(

      Usuń
  15. Kochana,no przykra sprawa,ale bez się nie obejdzie..Też nie przepadam za dentystą,mam własnie uraz z dzieciństwa.
    Riczątko bardzo cięzko znosi zabkowanie i mam nadzieje,ze cierpi tylko ten jeden raz przez zęby,że uda mi się jej wpoić zasady-mało słodyczy-regularne mycie i pielęgnacja.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szczegolnie to malo slodyczy u nas sie klania... :( Bo pielegnacje moim zdaniem stosujemy solidna. Tylko te slodkosci zawinily. Chyba, ze Bi rzeczywiscie ma slabe zabki, bo jak dla mnie to wcale az tyle tych slodyczy nie je...

      Usuń
  16. I tak Bi była dzielna, że wysiedziala do końca. Tak właśnie wyobrażam sobie wizytę z dzieckiem u dentysty i mam pełne gacie na samą myśl o tym. Dlatego też nie odpuszczam mycia zębów Laury chociaż na ile to zagwarantuje zdrowe zęby to nie wiem. Słodycze bardzo lubi, zresztą nawet gdyby ich nie jadła i tak przyjdzie moment,w którym dorobi się pierwszego ubytku.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokladnie, ciesze sie, ze sie nie wyrywala i nie uciekala z fotela. :)

      Ja tez mialam takie wlasnie wyobrazenie o leczeniu prochnicy u dziecka, ale gdzies tam tlila sie nadzieja, ze nie bedzie tak zle... Taaa, akurat... :/

      Usuń
  17. Moja Martyna również na pierwszej wizycie zaleczającej zęby urządził histerię, a ja do tego byłam w ciąży w 5 mies wiec nawet nie moglam jej wziąć na kolana i jakoś razem to wszystko przetrwać. Skończyło się na założeniu plomby cóż powiedziałabym ze na siłę. A tu jeszcze były dwa inne zęby!! Na kolejną wizyte poszła z nią moja mama i nie uwierzysz ale nie działo się nic. Zupełnie nic, pani stomatolog która plombowała jej drugiego zęba sama nie wierzyła ze to ta sama Martyna, która była ze mną raptem dwa tygodnie wcześniej. I odtąd na wizyty chodzi z babcią. Nigdy nie ma problemu :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I ja tez mialam wlasnie pomysl, zeby wyslac meza, ale coz, nie da sie. Znowu padlo na mnie. :(

      Ja nawet nie mialabym jak wziac Bi na kolana, bo leczenie odbywa sie na lezaco. :/

      Usuń
  18. Domyślam się, że doświadczenie dość traumatyczne. Nasz Bąbel nawet na widok lekarskiego stetoskopu reaguje płaczem i histerią, choć badanie nim przecież wcale nie boli. Wolę nawet nie myśleć, co będzie się działo u dentysty - chyba najlepszy w jego przypadku byłby zabieg pod narkozą ;)Na razie ząbki chętnie szoruje, a słodycze dostaje tylko od wielkiego dzwonu - mam nadzieję, że to zaprocentuje zdrowymi zębiskami na przyszłość. Życzę Wam (i nam) jak najmniej ubytków i takich drastycznych przeżyć :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bi miala tak samo jak Babel u lekarza. Do ukonczenia 3 lat... Kazda wizyta z nia to byl koszmar. Do glupiego sprawdzenia gardla, uszu, itd., musialam ja trzymac ja i jeszcze inna osoba. ;) A potem nagle przeszlo, jak reka odjal! Ostatnio nawet szczepionki przyjela bez skrzywienia. Nik za to u lekarza plakal tylko do 4 miesiaca, potem juz zawsze mial szeroki usmiech. Mam nadzieje, ze tak samo bedzie u dentysty, ale licze, ze jeszcze dlugo nie bede musiala sie o tym przekonywac. ;)

      Usuń
  19. ojej, ten drgający podbródek, aż mnie w dołku scisnęło. Biedne dziewczyny, pamiętam histerie i przeprawy z dentystą i Zuzą, a było sporo starsza od Bi.. z maluchami poki co na szczęście tylko kontrole i jakoś nam to idzie, ale tak jak mówisz, to nie ma nic wspólnego i jak przyjdzie pierwsza naprawa ząbków to będzie niewesoło, ech..

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokladnie, Bi na kontrole uwielbiala jezdzic, ale przy leczeniu juz bylo koszmarnie. Pocieszam sie, ze nie uciekala z fotela, ale obawiam sie, ze nastepnym razem moze nawet nie chciec na nim usiasc. :(

      Usuń
  20. Wcale jej się nie dziwię...ja sama chyba wolę rodzić, niż iść do dentysty . Współczuję Ci, bo ja chyba też bym tam ryczała razem z dzieckiem.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mi tez malo brakowalo... Tym bardziej, ze czuje sie winna, ze nie moge z M. wygrac walki o ograniczenie slodyczy w domu, a wiec poniekad przyczyniam sie do cierpienia wlasnego dziecka. :/

      Usuń
  21. u nas niestety skonczyło się na zabiegu pod narkozą i usunięciu kilku ząbków bo tutejsi (szkoccy) dentysci maja beznadziejne podejscie do dzieci i nikt nie umiał(nie chciał??) zająć się ząbkami Amelki jak alarmowałam,że dzieje się niefajnie. teraz kiedy wypadają jej po kolei mleczaki i wyrastają zęby stałe przy najbliższej wizycie w Polsce zabieram ją do dentysty na kontrolę bo wolę dmuchać na zimne. W Szkocji chodzimy do kontroli co 6mcy ale nawet jak mi mówią, że wszystko jest ok to i tak nie bardzo im ufam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja zapisalam Bi do kliniki specjalnie dla dzieci I niby podejscie maja fajne, zachecaja te dzieciaki jak moga, to niestety kontrola to jedno, a leczenie to drugie. :( U Bi jest ten problem, ze przy rutynowych kontrolach nie bylo nic widac, bo dziurki ma gleboko pomiedzy trzonowcami. Dopiero na przeswietleniu "wyszly". :(

      Usuń