Nie przerazajcie sie tytulem, bedzie w sumie smiesznie, chociaz ja dopiero teraz jestem w stanie dostrzec troche humoru w calej sytuacji.
Wierzycie w intuicje? Przeczucia?
Mialyscie kiedys sytuacje, gdzie przyszlo Wam na mysl, ze wszystko "mowi", ze powinnyscie zawrocic z obranej tego dnia sciezki? Ja zazwyczaj na takie rewelacje prycham i wzruszam ramionami, ale powinnam chyba odswiezyc wlasna wiare w przeczucia i "znaki". ;)
Opisujac nasze Swieta wspomnialam krotko, ze dzien przed Wigilia zdarzylo sie cos, co sprawilo, ze mialam ochote pierdzielnac wszystkim i odwolac Swieta, pamietacie? Oto moja historia (jak to patetycznie zabrzmialo!). :)
Wszystko tak naprawde zaczelo sie w czwartek przed Swietami, 18-ego grudnia. Bylam wtedy w stanie lekkiej paniki, wywolanej kartkami swiatecznymi, a w zasadzie ich brakiem. Dopiero dzien wczesniej na zdjecie dzieciakow nanioslam zyczenia swiateczne i kilka poprawek. Czas uciekal, Swieta zblizaly sie wielkimi krokami, postanowilam wiec wyjsc na chwilke z pracy, podjechac do najblizszego punktu wywolywania zdjec, zrobic odbitki i nastepnego dnia je wyslac. Przy okazji chcialam jeszcze zatankowac auto, bo po drodze mialam ulubiona stacje. Wszystko mialo mi zajac nie wiecej niz 30-40 minut.
Coz, chyba zostalam pokarana za wyjscie z firmy w godzinach pracy. ;)
Najpierw, kiedy skrecilam radosnie na ulubiona stacje benzynowa, znalazlam ja cala obklejona zolta, ostrzegawcza tasma (zazwyczaj uzywana przez policje) oraz znakami "nieczynne". Spieszylam sie, wiec nie mialam czasu, zeby zglebic co sie tam stalo, ale juz poirytowala mnie koniecznosc jazdy na dalsza stacje.
Ale najpierw pojechalam w miejsce docelowe, zeby wydrukowac kartki. Wchodze do sklepu (punkt jest w supermarkecie), a tu zonk. Wywolanie "od reki" niemozliwe, prosze skoczystac z 1-godzinnego. Podchodze do komputerow przeznaczonych do drukowania godzinnego, a tam wielkie kartki informujace, ze maja opoznienie 4-6 godzinne! No szlag!
Co robic? Nie usmiechalo mi sie jezdzic w te i z powrotem, postanowilam pojechac wiec do innego punktu. Moze tam bede mogla wydrukowac kartki "od reki"? Ten jednak oddalony byl o jakies 15-20 min. jazdy. To oznaczaloby, ze zamiast pol godziny, nie bedzie mnie w pracy poltorej...
Tu tknelo mnie wlasnie przeczucie, zeby dac sobie spokoj, wrocic grzecznie do pracy, a kartkami martwic sie poznej. Ze cos mowi mi wyraznie, ze mam tego ranka pecha i lepiej nie kusic losu. Pomyslalam, ze moge zlapac gume, albo skrecic kostke gdzies na oblodzonym chodniku, itd. Po czym natychmiast skarcilam sama siebie, jako glupia, zabobonna babe. Zaplanowalam sobie wydrukowanie tych kartek na ten ranek i uparlam sie, ze to zrobie, o!
A trzeba bylo sluchac przeczuc! Teraz mam za swoje! ;)
Zeby sie strescic... Pojechalam do dalszego punktu, dotarlam tam (tak mi sie wtedy wydawalo) bez przygod. Moj pech trwal dalej, bo tam rowniez nie dalo sie wydrukowac zdjec natychmiast, a 1-godzinne wywolanie mialo opoznienie "tylko" 2-3 godzinne. Zrezygnowana, wgralam kartki i zatwierdzilam zamowienie, postanawiajac odebrac je po pracy i po prostu wrocic do domu okrezna droga. Wkurzona bylam nieziemsko, bo to przedostatni dzien w firmie a wiec million spraw do zamkniecia, a ja trace prawie dwie godziny na te nieszczesne kartki. A potem docieram do domu z niemal godzinnym opoznieniem, spowodowanym koniecznoscia przeciskania sie przez zapchane swiatecznym-szalem-zakupow miasto. Myslalam jednak, ze na tym moj pech sie wyczerpal.
Hehe... Najgorsze bylo dopiero przede mna...
Fast forward do przed-wigilijnego wtorku...
Siedze w kuchni urobiona po pachy, wlasnie mam zabrac sie za tego nieszczesnego makowca, kiedy M. przynosi ze skrzynki poczte. Miedzy listami znajduje sie koperta zaadresowana do mnie, a wyslana z urzedu policji miasta, w ktorym pracuje. Najpierw zartuje z M., ze pewnie prosza o jakies przedswiateczne dofinansowanie. Mina mi rzednie kiedy otwieram kopertke, znajduje w niej bowiem soczysty mandacik z fotoradaru. Opiewajacy na kwote niemal 500 dolcow!!! No zesz ku*wa! Co zrobilam? Okazuje sie, ze minelam gdzies po drodze schoolbus w wlaczonymi swiatlami sygnalizujacymi, ze wlasnie odbiera lub wysadza dzieci... A on mnie nagral (najwyrazniej teraz schoolbusy maja kamery)!!!
Kiedy to sie stalo? Oczywiscie w ten pechowy, cholerny, czwartkowy poranek! A mowilam (sama sobie), ze trzeba bylo wracac do pracy, a nie jezdzic za glupimi kartkami!!!
Najpierw nie moglam uwierzyc. Ja nawet nie pamietalam, ze mijalam gdzies tego dnia schoolbus! Schoolbusy to utrapienie na drogach i szczerze ich nienawidze, ale tu chodzi o bezpieczenstwo dzieci, wiec grzecznie sie dla nich zatrzymuje... To napewno jakas pomylka i to nie JA! Najpierw sprawdzilam marke i tablice rejestracyjna auta. Niestety, zgadza sie... Potem doczytalam sie w liscie, ze moge wejsc na taka-a-taka strone, zalogowac sie i obejrzec nagranie. Ha! To ci technologia (chociaz wtedy zupelnie mnie ona nie zachwycila)! No to weszlam i zobaczylam moje auto jak byk przejezdzajace obok schoolbusa...
Jak to sie stalo? Poniewaz ja zupelnie nie pamietam miniecia autobusu, poskladalam sobie do kupy lokalizacje schoolbusa (w liscie podali dokladne wspolrzedne geograficzne!), to co widze na kiepskiej jakosci filmiku i to co pamietam z tego ranka. Autobus stal na szczycie dosc stromego pagorka, ja podjezdzalam pod gorke. To bylo rano i slonce dawalo mi prosto w oczy, wiec mialam opuszczona zaslonke. Ponadto, wkurzona cala przeprawa z kartkami, bylam pograzona we wlasnych myslach. To wszystko sprawilo, ze nie zauwazylam schoolbusa stojacego po przeciwnej stonie, szczegolnie ze dzielily mnie od niego trzy pasy ruchu... Nie ja jedna zreszta, bo na filmiku widac wyraznie, ze przede mna, obok autobusa przejezdzaja jeszcze dwa samochody. Ne mowiac juz o jednym za mna...
Teraz wyobrazcie sobie mnie, stojaca w swiatecznie rozpiep**onej kuchni, ze lzami w oczach, trzymajaca w reku "milutki" liscik i mandacik opiewajacy na zawrotna sumke 500$. Nic dziwnego, ze odechcialo mi sie wszystkiego...
Poki co zaplacilismy za moj mandat zmarnowanym makowcem, ale nie wiadomo czy nie przyjdzie zaplacic wiecej...
Co teraz? Nie wiem jak jest w Polsce. Tutaj, po otrzymaniu mandatu mozna przeslac go wraz z czekiem opiewajacym na odpowiednia kwote na policje i to bedzie koniec sprawy (no, zostanie ci na kilka lat rekord, ze cos takiego mialo miejsce). Mozna jednak zaznaczyc, ze czuje sie "niewinnym" przekroczenia i rowniez odeslac go z powrotem. Tak zrobilam i ja. Kilka dni pozniej (tak, tak, jesli chodzi o kary i oplaty, to biurokracja jest tu nadzwyczaj sprawna!) otrzymalam liscik, w ktorym prosza o wyjasnienia. Musze teraz przysiasc i splodzic cos przekonywujacego (za cholere tego schoolbusa nie widzialam) oraz wzruszajacego (przystanek jest w niebezpiecznym dla dzieci miejscu, itd). W zaleznosci czy urzednikowi spodoba sie moje wyjasnienie czy nie, albo anuluja mi mandat, albo bede musiala sie stawic w sadzie celem dodatkowych wyjasnien... Tak czy owak warto, bo w sadzie tez czesto mandaty anuluja, albo chociaz zmniejszaja kwote kary...
Cdn. :)
A poki co, sypnelo nam jakies 3 cm sniegu. Moze niewiele, ale wiem, ze Potworki beda przeszczesliwe. Mroz nadal trzyma, wiec nawet ta odrobinka sniegu pozostanie nietknieta. Moze jakies saneczkowanie jutro? :)
A tak w ogole, po wczorajszych -18 stopniach, dzisiaj o 6 rano bylo "az" -4 i kiedy otworzylam drzwi, zeby wypuscic psa, poczulam niemal ciepelko! :)
Milego weekendu!
Wierzę w przeczucia, przed oierwszym i drugim wypadkiem takie miałam i nikt mi nie uwierzył teraz wierzą...
OdpowiedzUsuńMiałaś pechowy początek świąt :/
Zaczely sie pechowo, ale na szczescie potem bylo juz z gorki. :)
UsuńMam nadzieje, ze uda CI sie odwolac I za niego nie placic, bo mandacik niemaly :/
OdpowiedzUsuńEch, tez mam taka nadzieje. Stowke to bym im zaplacila zeby nie musiec sie potem ciagac po sadach, ale nie 5x tyle... :/
Usuńprzeczytalam jednym tchem, ta kobieca intuicja, a my jej nie chcemy czasem sluchac, a warto by bylo ;PP mam nadzieje ze umoza Ci kare ;) pozdrawiam ps. w pl jak dostajesz mandat masz 7 dni na zaplacenie a jak nie zaplacisz a idziesz sie rozliczyc do skarbowki z pit-em to pani przemila z usmiechem na ustach zawiadamia Cie ze masz egzekucje z powodu nie zaplaconego mandatu - tak mialam wlasnie,a jak sie nie zgadzasz to sad grodzki czy cos.... jeszcze raz pozdrawiam
OdpowiedzUsuńUuuu... W Polsce sie widze nie certola... :(
UsuńZ ta intuicja to jest roznie. Ja ogolnie jestem bardzo ostrozna, zeby nie powiedziec tchorzliwa, wiec czasem mam jakies tajemnicze obawy, ktore okazuja sie moja wybujala wyobraznia. Nie tym razem niestety... :/
O kurczę, to ładnie dowalili z kwotą. Oby udało się uniknąć "kary".
OdpowiedzUsuńJa czasami miewam takie przeczucia, ale nie zawsze się sprawdzają, więc je olewam. Obym się kiedyś nie przejechała :) Dosłownie i w przenośni. Jak już wsiądę za kierownicę :)
Ja, jak napisala wyzej Katii, tez wlasnie mam "przeczucia", ktore okazuja sie potem tym strachem co ma wielkie oczy. ;) Dlatego nieczesto im dowierzam. Ale moze powinnam, tak na wszelki wypadek? :)
UsuńOby chociaż zmniejszyli!
OdpowiedzUsuńPrzeczucia mam i wkurzam się, gdy nie posłucham intuicji!
Ja sobie pluje w brode... :/ Mam nadzieje, ze chociaz z polowe podaruja...
Usuń500 dolców ??? W Polsce niektórzy nawet tyle nie zarabiają !
OdpowiedzUsuńJa niestety ostatnio tez dostałam dwa " listy miłosne " z Głównego Inspektoratu Transportu Drogowego . Fotoradary ! I tak stałam się biedniejsza o 600 zł i bogatsza o 12 punktów karnych . Bo u nas karają podwójnie . Jeden fotoradar uchwycił mnie tuż po tym jak wyjechałam ze stacji paliw - zadowolona , że cena ropy poszła w dół ...
A przeczucia rownież miewam . Czuje wtedy taki nienaturalny strach . Ściska mnie w żołądku , jestem rozkojarzona , nie moge się skupić i wszystko mnie wtedy denerwuje ...
Często wtedy spada coś jak grom z jasnego nieba ...
Oj nie lubię tego ...
Trzymam kciuki za powodzenie w anulacji mandatu !
Moje przeczucia czesto okazuja sie po prostu stresem, wiec nie za bardzo im ufam. :)
UsuńPowiem Ci, ze z ta suma to pojechali rowno, bo to jest naprawde spora czesc mojej miesiecznej wyplaty... Mam nadzieje, ze umorza chociaz polowe, ale kto ich tam wie...
U nas, z tego co wiem, tez naliczaja punkty karne, ale nie wiem nawet ile, na mandacie tego nie bylo...
P.S
OdpowiedzUsuń" Fatum czy wolna wola " - heh to był temat mojej pracy maturalnej :-) Tak mi się wlasnie przypomniało
Haha, ze tez pamietasz takie rzeczy! Musial Ci wyjatkowo ten temat podpasowac! ;)
Usuń'No to ładny "prezent świąteczny" dostałaś, nie ma co!
OdpowiedzUsuńJa też miewam takie przeczucia i mało kiedy słucham się ich i niestety nie wychodzi mi to na dobre :(
Trzymam kciuki aby chociaż porządnie zmniejszyli mandat, a najlepiej go anulowali. Oczywiście czekam na wieści :)
No i ciekawe jaką bajeczkę im wymyśliłaś na wytłumaczenie! hihi :D
Nie bajeczke, probowalam po prostu udowodnic, ze ten autobus byl niewidoczny dla ruchu. ;) A ze nie wiem dokladnie jak to sie stalo, ze go minelam, musialam "nieco" improwizowac. :)
UsuńNo daj spokoj, tak mi zepsuc humor przed samymi Swietami! :/
Jeny...trzymam kciuki aby urzędnicy wzruszyli się twoją "story" :))
OdpowiedzUsuńi anulowali mandat...
Sama sie o to modle... Niestety tu duzo bedzie zalezalo na kogo trafi. Lata temu, za pewne przewinienie dostalam mandat, ale poszlam do sadu i go anulowali. Kilka tygodni temu moj tata dostal mandat za identyczne wykroczenie, a w sadzie zmniejszyli go tylko o polowe i nie zgodzili sie anulowac... :/
UsuńZobaczymy co wymysla u mnie...
Oj tak, często mam przeczucia (przeważnie dotyczą tej złej strony życia) i nie lubię ich, przerażają mnie.
OdpowiedzUsuńCo do mandatów, u nas przeważnie musisz płacić, albo sąd (co w większości wypadków kończy się mandatem + koszty sądowe). Najlepiej jak się jedzie służbowym autem, wtedy można podać kogoś innego (akurat straż miejska często odpuszcza sobie szukanie winnego), albo zapłacić mandat 500, jako "nie wiem kto prowadził", a wtedy bez punkcików będzie.
Życzę by Ci anulowali ten mandat!!
Tez sobie tego zycze! :)
UsuńW Polsce widze nie maja litosci... Tutaj w sadzie maja takie specjalne posiedzenia "grupowe" dla przewinien drogowych. Trzeba swoje odsiedziec w kolejce, ale potem 5 min i po sprawie. Albo anuluja, albo zmniejsza, albo utrzymaja, ale nie slyszalam zeby jeszcze naliczali koszty sadowe...
Boze ale mialas przykra przygode... caly dzien zakrecony a na koniec... d...pa :( Chyba bym naprawde stracila ochote na swietowanie... pisz kochana, opowiadaj i zmyslaj jesli trzeba- krzywdy nikomu nie zrobilas a tyle kasy... to boli :/
OdpowiedzUsuńZdaj na tu koniecznie relacje jak sie ta sprawa zakonczyla!
Napewno bede na biezaco pisac.
UsuńW tej chwili to juz albo urzednik po wzruszeniu sie nad moim liscikiem (hehe) sie ulituje i anuluje mandat, albo czeka mnie wycieczka do sadu. Ech, oby to bylo to pierwsze... Jeszcze nigdy kartki swiateczne nie kosztowaly mnie tyle nerwow... :/
Rany boskie, Ile??? :(((((
OdpowiedzUsuńTyle, tyle, niestety... :(
UsuńTyle kasy za to że się busa szkolnego nie przepuściło??!! MASAKRA!!! Obyś wymyśliła dobre wytłumaczenie dla siebie faktycznie :) Trzymam za to kciuki :)
OdpowiedzUsuńDziekuje, przydadza sie! :)
UsuńNiestety, tutaj maja lekka paranoje co do bezpieczenstwa dzieci, co jeszcze moge zrozumiec. Tylko, ze autobusy szkolne, a raczej ich kierowcy sa bezczelni do granic mozliwosci i wydaje im sie, ze sa krolami na drodze! Oczywiscie tego w liscie nie napisalam, bo wtedy nie tylko utrzymaliby mandacik, ale moze i go podwoili! ;)
Podzielam zdziwienie wysokością mandatu. Chyba ocipieli, żeby takie kary nakładać za miniecie pieprzonego busa! Wcale Ci się nie dziwię, że chciałas wszystko zostawić w cholerę tym bardziej, że zdarzyło się to gdy starałaś sie dopilnować świąteczne sprawy. A przeczucie... No cóż, czasem je mam. A raczej nagły napad nieuzasadnionego strachu. Staram się wtedy pozostać mozliwie bierną i nie kusić losu, ale nie zawsze się udaje :-]
OdpowiedzUsuńJa czesto takie przeczucia myle z nerwowoscia i wlasna paranoja i zazwyczaj je ignoruje. Czasem jednak powinnam ich najwyrazniej posluchac... :)
UsuńA na wysokosc mandatu sama niemal spadlam z krzesla!
Czasem też mam wrażenie, że coś się stanie i czasem nawet się staje ;).
OdpowiedzUsuńMandat bolesny, ale warto się odwoływać. Nam się udało zmniejszyć mandat szczerą skruchą, brakiem wcześniejszych win i opisaniem sytuacji życiowej. Nie anulowano kary, ale obniżono grzywnę. Życzę więc powodzenia.
Nie dziekuje! ;)
UsuńMam nadzieje, ze jak go nie anuluja, to chociaz zmniejsza grzywne. Ostatni mandacik mialam chyba z 8 lat temu i z zupelnie innego powodu, wiec moze sie zlituja...
Mnie chyba pierwszy raz w zyciu przeczucie ostrzeglo az tak wyraznie. Powinnam zaczac wierzyc w przeczucia, przesady i inne czary-niewidy. ;)