Lilypie Kids Birthday tickers
Lilypie Kids Birthday tickers

piątek, 12 grudnia 2014

Dzieje sie, dzieje!

Wiedzialam od poczatku, ze grudzien bedzie intensywny! Po melancholijnym, nielubianym listopadzie (ktory i tak zlecial jak z bicza trzasnal) nadszedl ten najcieplejszy (przynajmniej emocjonalnie) i najbielszy (przynajmniej teoretycznie) miesiac w roku. Ktory mija sama nie wiem jak i kiedy. Byly Mikolajki, minely urodziny Mlodszego... Jeszcze tylko 1.5 tygodnia do Swiat... A tu ani planu na menu, ani choinki, ani swiatelek przy domu... Posprzatalam jedna z szafek kuchennych, ktora sie o to wrecz rozpaczliwie prosila i na tym moje swiateczne porzadki sie zakonczyly. :)

O Mikolajkach juz pisalam. Wypadaloby wspomniec cos niecos o urodzinach Kokusia, nawet pomimo, ze byly bardzo skromne. Tradycyjnie namawiam meza, zeby urzadzic mu po Nowym Roku prawdziwe przyjecie w sali zabaw, zaprosic dzieci, itd. Tradycyjnie maz sie opiera... Ale moze jeszcze dopne swego, zobaczymy. ;) Poki co urzadzilismy synkowi namiastke przyjecia. Mialo byc w gronie najblizszej rodziny i tu wkurzylam sie na chrzestnych Nika. Zadzwonili bowiem kilka dni wczesniej i spytali czy w zwiazku z taka a nie inna pora roku, nie byloby w porzadku gdyby oni dali mu jeden, wiekszy prezent na Boze Narodzenie. Nie widze problemu, Mlodszy w koncu jeszcze nie zdaje sobie sprawy z wlasnego swieta. Zaprosilismy ich jednak na torta w srode, w dzien jego urodzin, zaznaczajac oczywiscie ze prezent bedzie na Gwiazdke, teraz liczy sie po prostu ich obecnosc. No coz... Wymowili sie praca i brakiem czasu... :/ "Przyjecie" urodzinowe odbylo sie wiec tylko w obecnosci rodzicow, siostry oraz niezawodnego dziadzia. :) A co do chrzestnych, to licze ze w przyszlosci, kiedy Nik bedzie juz sobie zdawal sprawe z urodzin, swiat, itp., nie beda robic takich numerow. Zdaje sobie sprawe, ze Mlodszy jest pokrzywdzony przez date narodzin, ale to przeciez nie jego wina. Nie chce, zeby wszyscy dawali mu tylko jeden prezent "zbiorczy" na Boze Narodzenie. Pewnie, ze rzeczy materialne to nie wszystko, ale przeciez to tylko dzieciak, bedzie mu zwyczajnie przykro... Oczywiscie za kilkanascie lat moze zamarzyc o czyms wiekszym, drozszym. Wtedy mozemy sie z nim umowic, ze dostanie go na jedna z grudniowych uroczystosci, zamiast trzech mniejszych prezentow... Warunkiem jest aby on byl juz na tyle "dorosly", zeby rozumial swoj wybor. :)




Jak widac "tort" nie byl nawet prawdziwym tortem, a wlasciwie byl jego czescia. Za to smak tiramisu - niebo w gebie! A swieczki zdmuchnela Bi zanim Niko zdazyl sie chociaz nad tortem pochylic. :p

Oczywiscie dalsza rodzina niech robi co uwaza za stosowne, ale od rodzicow prezent musial byc! ;) Kolejny pojazd, ja cie krece! Zaczynam naprawde odczuwac, ze mam w domu chlopaka. Wszedzie walaja sie jakies auta: jezdzace, grajace, swiecace, biale, zolte, czerwone, a teraz takze zielone! Nik dostal bowiem traktor. Tym razem wybieral tata i przyznam, ze znajac swego synka, lepiej trafic nie mogl! Straz pozarna i wyscigowka z Mikolajek poszly w odstawke, natomiast Kokus wszedzie taszczy ze soba to traktorzysko (bo calkiem slusznych rozmiarow jest). Najchetniej by z nim spal. ;)


Chlopiec i jego traktor. :)
 
 
Na wszystkich zdjeciach ostatnio, Niko jakos smutno wychodzi... Prosze wiec, oto prawdziwe oblicze Kokusia:
 

 
Bi rzecz jasna dostala prezent "pocieszenia". Zreszta nie bylo wyjscia, bo pierwsze co, to wolala: "A gdzie plezent dla mnie?!". Dobrze, ze bylismy na to przygotowani. ;)
 

 
Swoja droga to ciekawa rzecz z tymi Kucykami. Bi nigdy nawet nie widziala bajki o nich, a sama z siebie sie zakochala. Najpierw byla ksiazeczka do kolorowania, ktora wypatrzyla w sklepie. Potem puzzle. Teraz doszly figurki i figurynki. I ciagle prosi o wiecej. Na Gwiazdke dostanie wiec porzadnego, wiekszego kucyka. :)
 
To tyle o dzieciach.
 
W srode, oprocz urodzinek Nika, byl rowniez wazny dzien dla jego rodzicow. Udalo nam sie przefinansowac pozyczke za dom. Musze przyznac, ze calkiem fajnie bylo tylko za pomoca kilku(nastu) podpisow, skrocic sobie czas splacania o 10 lat. :) W ten sposob, jesli wszystko dobrze pojdzie (i dozyjemy...), splacimy dom akurat kiedy nadejdzie czas wyslania dzieci do college'u.
Czy jest jakas "zla" tego strona? A pewnie, niejedna, przeciez w zyciu nic nie bywa tylko czarne, albo tylko biale. Kroluja odcienie szarosci. Milo jest pomyslec, ze nasz dom szybciej bedzie naprawde nasz. Z drugiej jednak strony, jeszcze kilka miesiecy temu myslelismy przeciez o sprzedazy i kupnie innego, w spokojniejszym miejscu... Niestety, wartosci domow polecialy ostatnio na leb na szyje i przestalo to byc realne... :( Czasem dopada mnie zmartwienie jak pomiescimy sie w naszej malenkiej chatynce z dwojka nastolatkow. W takich chwilach szybko sobie przypominam, ze sama dorastalam w mieszkanku o niemal polowe mniejszym niz nasz domek. I jakos dalismy rade i nie pozabijalismy sie. :) Drugim powodem do zmartwien sa oczywiscie finanse. Juz teraz sa one tak naciagniete, ze zyjemy od pierwszego do pierwszego, a bywaja miesiace, ze musimy dokladac z oszczednosci. Od wrzesnia chcielibysmy poslac Bi do przedszkola, zeby miala szanse nauczyc sie porzadnie angielskiego przed zerowka, a to oznacza dodatkowe koszty. Teraz ta pozyczka. Skrocenie jej o 10 lat, oznacza, ze bedziemy miesiecznie placic za dom o 100$ wiecej. Niby nie tak duzo, ale skads trzeba bylo te sto dolcow wysuplac, bo od urodzenia Nika nie mamy nadwyzki pensji, ktora moglaby to pokryc. Z bolem serca musielismy zmienic ustawienia kont w banku i "obciac" po 50$ z pieniedzy, ktore co miesiac sa przelewane z naszego konta na konta dzieci, zalozone z mysla o ich przyszlej edukacji... Mam nadzieje, ze kiedy oboje pojda do szkoly i odejdzie nam koszt opiekunki, bedziemy mogli znow podniesc wysokosc miesiecznych przelewow...
 
Nielatwe sa to decyzje, nielatwe... Kosztowaly nas wiele wieczornych dyskusji i kiepsko przespanych nocy. Szczegolnie mnie, bo jesli chodzi o finanse jestem panikara. A ze od poslania obojga dzieci do opiekunki, trzymaja sie one na ostatnim wlosku, to troche zajelo M. zeby mnie przekonac do takiego planu. Ja wolalam przedluzyc kredyt na dom, ale obciac nieco miesieczna oplate... Mam tylko nadzieje, ze za 15 lat powiem, ze warto bylo zaryzykowac... :/
 
Jakby malo bylo zagwostek pieniazkowych, lodowka (ktora mamy raptem 2 lata!) sie pie*rzy! Ma ona z przodu dotykowy panel, na ktorym ustawia sie temperature lodowki, zamrazarki, produkcje kostek lodu, itp. Wczoraj z zaskoczeniem zauwazylismy z M., ze w miejscach temperatury, swieci sie "OFF". Ki diabel??? Oczywiscie lodowka nie chlodzi, ale wszystko nadal zimne lub pozamrazane, wiec cokolwiek sie stalo, stalo sie niedawno. W ruch poszla instrukcja obslugi. Tak sie zaczytalam, ze spalilam jedna z porcji placuszkow, ktore akurat smazylam dla Potworkow na kolacje... :) W koncu jednak doczytalam sie, ze nasza lodowka ma funkcje (do wystawiania w sklepie), gdzie swieci sie swiatlo i chodzi wiatrak, ale nie chlodzi. I ta wlasnie funkcja byla wlaczona. Wystarczylo, ze przytrzymalam jednoczesnie dwa przyciski przez 5s i kompresor znow zaczal chlodzic. :) Tu jednak dochodzimy do sedna. Pierwsza nasza mysla bylo, ze dzieciaki cos poprzyciskaly. Ale! Po pierwsze, ta funkcje wlacza sie identycznie jak wylacza - trzeba trzymac jednoczesnie dwa guziki. Potworki jak sie czyms bawia, to raczej klikaja bez opamietania. A po drugie "ale" i to wazniejsze, byla wlaczona blokada! Czyli to nie mogly byc dzieci... Wychodzi wiec na to, ze albo mamy w domu poltergeista, albo lodwka sie pierdzieli. Glosuje za ta druga opcja... Cholerna elektornika! :/
 
A poza tym, wczoraj wrocila zima. Niestety tylko na jeden dzien, dzis po sniegu nie ma prawie sladu... :(
 
 
Tradycyjnie w piatek, zycze milego weekendu! ;)


18 komentarzy:

  1. Dlatego my wstrzymalismy sie z decyzja kupna domu I wynajmujemy. Ukrocenie kredytu o 10 lat jest wielkim ulatwieniem I to wedlug mnie dobra decyzja..a moze w miedzyczasie uda sie znalezc lepsza prace?
    My na college jeszcze chlopakom nie odkladamy, a w sumie powinnismy, ale moj mega optimistic husband mowi : bedziemy odkladac, a potem banki pizna I tyle bedziesz widziec te pieniadze..I wez tu z takim rozmawiaj powaznie :/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. My wynajmowalismy przez 1.5 roku, ale potem stwierdzilismy, ze chcemy miec cos, co w zalozeniu kiedys bedzie nasze, zamiast placic komus do kieszeni.

      Na college od poczatku wiedzielismy, ze chcemy zbierac, ale jak to my, nie chcialo nam sie podjechac do banku, zeby to zalatwic. W koncu moj tata nas wyreczyl, zakladajac konto oszczednosciowe dla Bi z okazji chrzcin. :) Kiedy urodzil sie Nik, szybciutko zalozylismy i jemu, zeby bylo sprawiedliwie. ;)

      Usuń
  2. Łączone prezenty - to chyba zawsze jest niewypał. Moja mama - Ewa też była tak nabijana w butelkę przez długie lata, nawet przez wlasna matke, dopóki nue zrobiła awantury. Teraz o północy z 23 na 24.12 skladamy jjej życzenia imieninowe plus wtecxamy prezent, a reszta 24.12 to już tylko świętowanie Bożego Narodzenia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Moja matka - tez Ewa, zawsze na to narzekala. Ona byla zreszta podwojnie pokrzywdzona, bo jej urodziny przypadaja dzien po Dniu Matki. :)

      Usuń
  3. Kurczę, no z czekolada głupią mogli wpaść na tego torta :( Milcia ma w sumie urodziny w styczniu, też blisko świąt, ale poki co odpukać chrzestni czuwają. Bo generalnie nie chodzi o prezent, tylko o tą pamieć. Raz chrzestny olał dzień dziecka i co prawda dziecko nie załapało, ale mi było przykro. Bo naprawdę Mila cieszy się z malowanki za 2 zł!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokladnie! Oni kilka dni wczesniej dzwonili zapytac o prezent i z tym nie mielismy najmniejszego problemu. Spodziewalismy sie jednak, ze w dniu urodzin wpadna, zeby chociaz symbolicznie uczcic urodziny Mlodszego. Dochodze jednak do wniosku, ze jako para nie posiadajaca wlasnego potomstwa, po prostu pewnych rzeczy nie sa w stanie zrozumiec...

      Usuń
  4. Hm, odniosę się do wielkości domku... My mamy mieszkanie 49,4m2 :-) Sama wiesz ile dzieciorów mam, pomieścić się będziemy musieli, chłopcy mają jeden pokój... Owszem, może kiedyś pomyślimy o większym mieszkaniu, z dopłatą po prostu, ale... czy chcę? Nie. :)

    Noo i Kokuś naprawdę może odczuć przy takich chrzestnych, że urodził się w grudniu, a przecież to dziecko, ono nie zrozumie, dlaczego tak :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam nadzieje, ze jak Niko podrosnie, to chrzesni zrozumieja to i owo. A jesli nie, to ja jestem sklonna im to wygarnac. ;)

      Ja i siostra dorastalysmy w mieszkaniu wlasnie cos wielkosci Waszego. Tez dzielilysmy pokoj i w sumie dobrze nam sie zylo. :) Nasz domek jest mniej wiecej 2x wiekszy, wiec jak na dom metraz ma niewielki, ale jak na mieszkanie jest calkiem spory. I czasem sama sobie wyrzucam, ze mi sie w d*pie poprzewracalo. :)

      Usuń
  5. W Ameryce snieg ...a u nas deszcz....
    Grudniowe dzieci maja "pecha"- moj bracik tez byl zawsze pokrzywdzony- mikolaj, urodziny, swieta z imieninami :(
    A propos domu- decyzja pewnie podjeliscie po wielu przemysleniach i rozmowach- bierzcie byka za rogi, kto wie co bedzie kiedys, moze z tych wszystkich rozterek bedziesz sie smiala :) Myslenie pozytywne przyciaga dobre fluidy!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam taka nadzieje...

      Co do Nika, to my - rodzice, postaramy sie w przyszlosci mu wynagrodzic date urodzin. :) W kazdym razie nie planuje mu kupowac jednego, laczonego prezentu, no chyba ze sam sobie cos takiego zazyczy. :)

      Usuń
  6. Z tymi chrzestnymi to różnie bywa szkoda tylko, że cierpią przez nią dzieci :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokladnie. Mialam kiepskich chrzestnych i widze, ze moje dzieci odziedziczyly tego pecha. :( Chrzestna Bi zniknela z naszego zycia, a chrzesni Nika, chociaz ogolnie staraja sie byc aktywni w jego zyciu, tez zachowuja sie czasem dosc dziwnie...

      Usuń
  7. Sama mam urodziny 27 grudnia więc całe zycie dostawałam tylko 1 prezent na święta i urodziny... Poza tym po świętach nikt nie miał już siły wyprawiać mi urodzin. Serio, nawet 18 nie wyprawiałam bo tak głupio przypadało. Dlatego lubię moje imieniny bo wypadają wiosną :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Naprawde, te grudniowe dzieci pokrzywdzone sa na maksa. :)

      Usuń
  8. Wszystkiego najlepszego dla Nika, spóźnione ale szczere!!!!

    U nas jest tak, że od nas, dziadków i chrzestnej Oliwia otrzymuje trzy prezenty ale mniejsze, a od chrzestnego jeden większy i on przychodzi na urodziny jeśli mu pasuje, a jeśli jest w pracy, to w tygodniu pomiędzy urodzinami i świętami.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I to jest ladnie, idealnie dla dziecka. Ja naprawde jestem w stanie zrozumiec, ze chrzesni Nika woleli wydac pieniadze na jeden, ale porzadniejszy prezent. Tylko chodzi mi o ich obecnosc w tym dniu... Wolalabym juz zeby przyjechali na urodziny, bo w Swieta i tak duzo sie dzieje, Niko nawet nie zwrocilby uwagi na to, ze nie dostal jednego prezentu. Natomiast urodziny to jest taki naprawde JEGO dzien. Oczywiscie to sa moje przemyslenia na przyszlosc, bo narazie Mlodszemu i tak wszystko jedno. :)

      Usuń
  9. Przeczytałam ten post, miałam skomentować, i dupa :( Wyleciało mi z głowy. Zacznę do urodzin- faktycznie, chrzestni bez wyobraźni trochę, bo wiadomo- teraz Kokuś nic jeszcze nie rozumie, ale za kilka lat będzie miał prawo czuć się pokrzywdzony. Ale może do tego czasu Oni się troszkę ogarną.

    Co do manewrów z domem, to myślę, że w ogólnym rozrachunku będziesz wdzięczna M., za tą decyzję. My około 4lat temu zdecydowaliśmy się też sporo skrócić nasz kredyt na mieszkanie. Mieliśmy wtedy dużo lepszy okres finansowy, i nic nie zapowiadało tego, żeby miało się nam pogorszyć. Rata nam sporo wzrosła, no ale braliśmy to przecież pod uwagę w naszych kalkulacjach. Niestety, po 2latach nasza sytuacja finansowa uległa zmianie na tyle, że jedynym wyjściem byłoby wrócić do starej wysokości raty. I co? I zonk. Bo skrócić/spłacić wcześniej to jasne, bardzo proszę, ale pójść klientowi na rękę w drugą stronę? No way. Zaproponowali nam przejście do innego banku, ale to byłoby równoznaczne z tym, że przepadłyby nam te wszystkie lata, przez które już kredyt spłacaliśmy, i od nowa- 30lat płacenia z niższą ratą... No i tak ciułamy teraz i się bujamy z tą wysoką dla nas ratą...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie masz pojecia jak czesto mi sie to zdarza! Szczegolnie w przypadku bardzo tworczych blogerow, ktorzy niemal codziennie wrzucaja nowy post! :)

      Co do chrzestnych, to tak jak pisalam komus wyzej, lepiej zeby sie za pare lat ogarneli. Bo jak nie to ja im WY-garne. :)

      Ech, finanse to jedna z tych rzeczy, ktore wprowadzaja mnie w stan kompletnej paniki polaczonej z bezsennoscia.... :( Nam ta rata niby nie wzrosla tak duzo przy porownaniu, ze skrocilismy kredyt z 24 na 15 lat. Ale juz i tak zylismy z miesiaca na miesiac, staralismy sie oszczedzac gdzie sie da, a teraz trzeba bylo zdobyc skads te dodatkowe 100$. Padlo na konta dzieci i przyznam, ze zle mi z tym. W koncu tu chodzi o ich przyszla edukacje... Mam ogromna nadzieje, ze rzeczywiscie to tylko tymczasowy krok...

      Usuń