Lilypie Kids Birthday tickers
Lilypie Kids Birthday tickers

piątek, 10 października 2014

22 miesiace Kokusia

Dzisiejsze podsumowanie sponsoruje slowo SIAMA!!! ;)

Juz jakis czas temu napisalam, ze Niko wszystko chce robic siama. I nie zapowiada sie, zeby mialo sie to w najblizszym czasie zmienic. Moj prawie-dwulatek umie calkiem niezle sam sie nakarmic, zarowno raczkami, widelcem jak i lyzeczka (przy tym trzecim wiecej laduje na sliniaku i stoliku, ale daje rade). Umie odpiac i zapiac rzepy w butkach. Sam zapina czesc piersiowa pasow od fotelika samochodowego. Umie otworzyc zamek w drzwiach wyjsciowych (aaaahhh!!!), ale na szczescie nie potrafi jeszcze przekrecic galki, wiec w najblizszym czasie raczej z domu nie zwieje. Na fotelik i z fotelika samochodowego gramoli sie (to najodpowiedniejsze slowo) samodzielnie, ku mojej rozpaczy, szczegolnie kiedy sie spiesze. Albo kiedy pizdzi lodowaty wicher. Albo zacina deszczem. A ja stoje jak d*pa przy aucie i czekam az syn laskawie wladuje sie do fotelika. A syn, jak na zlosc, musi jeszcze zajrzec na przod auta, wspomniec, ze tam siedzi mama, podniesc jakis paproch z wycieraczki, rozejrzec sie naokolo oraz zaczepic siostre, zanim w koncu wdrapie sie na fotelik i zapnie sobie gorna klamre pasow (koniecznie siama!).
Oprocz tych czynnosci, ktore Niko potrafi wykonac, jest jednak cala lista tych, ktorych nie umie, ale i tak drze sie, ze on siama! I tak, wiecznie jest awantura o sciaganie butow. Niko odepnie rzepy i czeka chyba, az adidasy same mu z nog zeskocza, ale na probe pomocy reaguje darciem. Siama! Po chwili, jednak rozsadnie wola mame. Tak samo jest z odkrecaniem i zakrecaniem tubek masci i kremow. Niko nie potrafi tego zrobic, kreci raz w jedna, raz w druga strone, a potem wscieka sie, ze nic sie nie zmienia. Tubka albo pozostaje otwarta, albo zamknieta. Na szczescie, po kilkunastu probach, w koncu potulnie oddaje krem mamie... Kolejna, codzienna "klotnia" odbywa sie o szczoteczke do zebow. Obecnie mamy umowe, ze najpierw poszoruje mama, a potem Niko. "Umowa" oczywiscie obowiazuje wylacznie matke, bo szorowanie sie najczesciej przy akompaniamencie wycia, ale kiedy w koncu wreczam Nikowi szczoteczke, on dwa razy machnie i stwierdza, ze skonczone...

Oj, duzo jest u nas ostatnio darcia, bardzo duzo. Nie zeby to byla jakas specjalna nowosc...

Oprocz tego, ze wszystko chce robic siama, Niko gada. Nawija. Gledzi. Komentuje. Caly czas, az glowa peka. Wiekszosc z ponizszej listy wylapalam zaledwie w ciagu ostatnich kilku dni:

jus - juz
titaj - tutaj
siusiu
tauo? - stalo (zamiast pytania "co sie stalo?")
cheb - chleb
gla - gra (czasownik)
bas (z krotkim "si") - school bus
helou - (hello) telefon
lajor (lion)
pan/pani
Maksiu (kolega od opiekunki)
maj (my) - moje
nos
jedzie
jecie - jeszcze
pim - spie
tau - wstalem
tauaj! - wstawaj (co rano wola tak do siostry)
idem - ide (zarowno w sensie "ide do ciebie", jak i "ide sobie")
lama - tak, lama, zwierze. Jest w jednej z jego ksiazeczek. Tylko nie wiedziec czemu Niko stwierdza, ze to lama, po czym dodaje "iihaa!". :)

Mimo calkiem imponujacego zasobu slow, nadal jedynym zdaniem, ktore Niko buduje, jest "mama/tata choc".

Jest bardzo sprawny fizycznie. Na placu zabaw wspina sie na kazde drabinki (na ktore mama mu pozwoli oczywiscie), skacze, zjezdza bez strachu z najwyzszych zjezdzalni. Bardziej precyzyjne zadania jednak sprawiaja mu trudnosc. Bi w jego wieku potrafila samodzielnie zapiac malutkie zapiecia z mojego stanika do karmienia. Niko umie poslugiwac sie chwytem pesetkowym, ale musi sobie jeszcze wycwiczyc miesnie. Np. umie chwycic zamek blyskawiczny, ale zapiecie/rozpiecie to juz wyzsza szkola jazdy. Niko ciagnie, ale "dzyndzel" wyslizguje mu sie spomiedzy paluszkow. Potrafi zgasic swiatlo, ale juz trafienie i nacisniecie dzwonka do drzwi, wymaga skupienia. Dla jego usprawiedliwienia dodam, ze nasz dzwonek to maly, okragly guziczek, wiec w sumie nie dziwie sie, ze sprawia mu to trudnosc. Poza tym, dziwnym sposobem, kiedy cos pokazuje, nie uzywa palca wskazujacego, tylko srodkowego. Nie wiem czy to normalne...

Bi w jego wieku umiala juz rozebrac sie od pasa w dol, podejmowala tez (calkiem udane) proby ubierania spodni i rajstop. No coz, w tym zakresie, Niko nie wykazuje zadnego zainteresowania. Samemu zjesc? Owszem. Umyc rece? Tak. Rozebrac/ubrac sie? A po co??? :)

Krzeselko do karmienia wyladowalo w koncu w piwnicy. Niko zupelnie sie zbuntowal, prostowal nogi, wyginal, w ogole nie dawal sie w nim posadzic. Zreszta, nie zawsze chce usiasc nawet przy malym, dzieciecym stoliku. On jest przeciez duzy i bedzie jadl przy "doroslym" jadalnym stole, niewazne ze broda ledwie siega do blatu... :)

Nadal przewijany jest na przewijaku, ale wystaja mu juz z niego stopy, czas sie wiec przeniesc na kanape badz podloge. Tyle, ze moj kregoslup raczej nie zechce tego zaakceptowac...

Kilka dni temu przeszlismy z Kokusiem na zwykle multiwitaminy dla dzieci. Zwykle, czyli w formie zelkowych misiow, zamiast niemowlecych syropkow. Wiem, ze sa zwolennicy oraz przeciwnicy multiwitamin dla dzieci. Ja generalnie naleze do tego drugiego obozu, ale zdaje sobie sprawe, ze dieta moich dzieci odbiega od idealu, lepsze wiec wg. mnie sztuczne witaminy niz ich niedobor.

Jesli juz o diecie mowa, to Niko nadal nie toleruje zadnych owocow. Czasem wezmie do buzi kawalek gruszki lub brzoskwini, ale trzyma je, czasem lekko nadgryzie, a w koncu i tak wypluje. :/ Ma tez awersje do zucia. Kocha schabowe, ale bierze je do buzi i najczesciej trzyma w policzku i czeka chyba az sie rozpuszcza. Trzeba mu co minute przypominac, ze jedzenie sie gryzie. Nie przepada nadal za potrawami macznymi, oprocz pierogow ruskich. W kazdym razie w koncu doszlismy do etapu, ze oboje dzieci jedza wlasciwie to samo co my - dorosli, mozemy wiec spokojnie zasiadac do rodzinnych posilkow. Inna sprawa, ze najmlodszy czlonek po kilku minutach sie nudzi i zwiewa od stolu...

W koncu kapiele odbywaja sie tak jak powinny. Niko bawi sie, smieje, chlapie, bez ryku. Nawet ladnie odchyla glowe do wyplukania wlosow. Inna sprawa, ze teraz wrzaski i bunt sa przy wyciaganiu z wody. :)

Ukochanymi zabawkami Kokusia sa wszelkie samochody. A juz absolutnym hitem jest "io-io", czyli woz policyjny, karetka czy straz pozarna. Byle mialo syrene!

Kilka tygodni temu, calkiem niespodziewanie, Niko przekonal sie do hustawek. Po niemal roku darcia i spazmow przy probach hustania, nagle przy wejsciu na plac zabaw, Mlodszy natychmiast wrzeszczy: husiu i pedzi w kierunku rzeczonego sprzetu. Zeby nie bylo za dobrze, to podobnie jak z kapiela, teraz mamy ryk, kiedy czas konczyc zabawe...



Tak wg. mojego syna wyglada usmiech do zdjecia. :)

Tak jak napisalam miesiac temu, ze strasznie sie slini i pcha rece do buzi, tak ten stan rzeczy trwa nadal, a piatek jak nie bylo w paszczy, tak nie ma. Jak beda wychodzic w takim tempie i dajac Nikowi tak popalic jak trojki i czworki, to ja chce jechac na dluuugie wakacje...

I na koniec, z Kokusia jest niewyzyty lobuziak, ale jakze uroczy! Biega, z rozpedu wali glowa w kanape (dobrze, ze nie w sciane...), odstawia dziwne tance - wygibance, a wszystko to z zerkaniem co chwila czy patrzymy i podziwiamy. Urodzony klaun! ;) Ale w calym tym wariactwie, zawsze ma czas, zeby podejsc, przytulic sie i dac buziaka. Aha, wreszcie buziaki dawane sa z zamknieta buzia! :)

Ta mina mowi sama za siebie: urwis jestem!



Nie przerazajcie sie prosze stanem nikowych spodni i bluzki. Dziecinstwo ma swoje prawa, a na szczescie plyn do prania jeszcze daje rade. ;)

19 komentarzy:

  1. Słodziak, to chyba taki wiek, że wszystko samemu chce się robić, niedługo będzie zrób to za mnie mamo ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Masz racje, Bi juz doszla do tego etapu i co chwila slysze "maaaamaaa to zlooobi...". :)

      Usuń
  2. Ja przebieram na stojaco... bo na lezaco sie nie da :) ma charakterek moj Synus :)
    A Kokus slodki jak zawsze!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rzeczywiscie energiczny Twoj mlodziak. ;) Ja myslalam, ze czeka mnie wkrotce przebieranie na stojaco, jak Niko wlasnie nauczyl sie raczkowac i probowal mi zwiewac z przewijaka. A teraz lezy i daje sie grzecznie "oporzadzic". Najwyzej czasem wrzeszczy ze zlosci. :)

      Usuń
  3. A Niko mówi siam czy siama? Pamiętam jak synek mojej siostry, który ma starszą o 3 lata siostrę, mówił bardzo długo w wersji dziewczęcej :) no i ciekawi mnie czy u Was też tak jest, bo Niko też ma starszą siostrę.
    I to już naprawdę 22 miesiące???!!!??? Jeny kiedy to zleciało.... toż za 2 miechy to będzie już pełną gębą dwulatek :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokladnie tak mowi Kokus: siama! :)

      Nic mi nie mow o uplywie czasu, bo ja nie nadazam! Przeciez dopiero co Bi skonczyla dwa latka, a teraz kolej na Nika! :)

      Usuń
  4. Siama!! :)))) Wyobrazilam sobie ta Lame i okrzyk osiolka :))))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Smieszne sa takie maluchy. Czasami zal mi, ze tak szybko rosna. A innym razem bym ich rozszarpala i marze, zeby skonczyli juz 21 lat i wyniesli sie z domu. :)

      Usuń
  5. No co do zębów i fotelika do karmienia- wypisz wymaluj jak u nas. Lila rozbiera się i ubiera w większości sama, i pamiętam, że Eliza też szybko zaczęła- ale ja mam na ten temat swoją teorię- my kobiety po prostu wiemy, że pół życia spędzimy w przymierzalniach, więc trzeba od małego sztukę ubierania i rozbierania opanować do perfekcji- nie ma lekko :)

    Oj tak- u nas też do rzeczy, których Lila jeszcze sama nie umie robić, jest największy zapał zawarty w głośnym :dzidzia siama. A potem kapitulacja i mama albo tata muszą pędzić na ratunek.
    Ale u Was są wypasione huśtawki! Pierwszy raz takie cudo widzę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Martuś, e tam przymierzalnie, nie tylko tam się ta umiejętność przydaje ;)

      Usuń
    2. Haha, no tak, przymierzalnie to tam pikus!

      Pamietajac Bi w jego wieku, jestem w szoku, ze on kompletnie nie wykazuje zainteresowania samodzielnym ubieraniem i rozbieraniem! No, ale wiecej za to gada, wiec chyba rownowaga zostala zachowana. :)

      A tych hustawek nie lubie, bo rzeczywiscie fajne, wygodne, ale Niko zawsze robi sie w nich senny i ryczy jak w koncu komenderuje, ze trzeba wracac do domu. Nie wspominajac juz, ze polaczenie plastiku i metalu powoduje straszne rozladowania elektryczne. Cala jestem "pokopana"! :)

      Usuń
  6. Wow, za dwa miesiące dwa latka :)
    Mój syn do huśtawek przekonał się po 3 roku życia :)
    Za to córka to urodzona miłośniczka bujawek wszelkiego typu :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ech, czas za szybko leci... :)

      U mnie tak bylo z corka. Jako niemowle i maluszek nienawidzila hustania. Miala ponad dwa lata, kiedy odkryla, ze to przyjemnosc. Niko za to jak byl maly kochal hustawki, w naszej domowej zawsze zasypial. A jak mial z 9 miesiecy, cos mu sie odwidzialo i zaczal sie drzec przy probach hustania. Dopiero teraz znow pozwala sie posadzic na rzeczony sprzet. :)

      Usuń
  7. No do zżarcia jest z tą minką :)
    A słowniczek super- też zbierałam córce te wszystkie słówka i na teraz lubi to czytać :)
    Heloł wymiata :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja juz sie w kokusiowym slowniku zaczynam gubic i nie pamietam czy slowko ktore wlasnie powiedzial jest nowe czy mowil je juz wczesniej. :) Dobrze, ze szybko sie rozkreca, to wkrotce przejde po prostu do spisywania anegdotek.

      Usuń
  8. Przerażenie? Phi, dzieci uwielbiają się brudzić i są tym szczęśliwsze, im częściej się im na to pozwala. Przecież "mama wypierze" ;)
    Mi też chyba właśnie idą kolejne ząbki.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale wiesz jak to zazwyczaj wyglada na blogach: dzieci wystrojone, nieskazitelnie czyste, wyglad Nika moze urazic czyjs pedantyczny umysl. :)

      Nikowi narazie nie widac nawet zalazkow, ani nawet dzisla nie sa podpuchniete. Ale te jego trzymanie rak w buzi daje do myslenia...

      Usuń
  9. Jakie fajne podsumowanie :) Oczywiście, że dzieciństwo rządzi się swoimi prawami i niech Kokuś korzysta z nich do oporu :) Jak tylko czytam o tym Waszym "siama" od razu mam banana na twarzy - świetny jest!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeszcze z 18 miesiecy i Laura tez bedzie Ci serwowac "siama". :)

      To jest niesamowicie slodkie i rozczulajace kiedy taki maly smrodek nagle "dorasta". Tyle, ze dzieciaki maja niesamowity talent do walki o samodzielnosc w najmniej odpowiednim momencie. :)

      Usuń