A tutulowy gryzon to Bi. Nie wiem czy pamietacie, ze kilka miesiecy temu ugryzla chlopca u opiekunki oraz Kokusia? Mielismy z nia pare powaznych rozmow na ten temat, mama tamtego chlopca groznie na nia popatrzyla i przez jakis czas byl spokoj.
Az tu w sobote...
Jestem w piwnicy, przekladam pranie z pralki do suszarki. Dzieciaki siedza na najwyzszym stopniu schodow, wiec co kilka sekund na nie zerkam, zeby upewnic sie, ze nie wstaja, co grozi spadnieciem. Bi i Niko, jak to oni - wyglupy, szturchanki, smiechy. W ktoryms momencie widze, ze Bi trzyma buzie przy boku glowy Nika. Nawet ja pochwalilam (oj, ja naiwna!), ze ladnie caluje braciszka... No coz, sekunde pozniej, braciszek rozplakal i sie zaniosl. Malo brakowalo a znowu by zemdlal! M. pierwszy go chwycil, na szczescie udalo sie go uspokoic, ale przez lzy opowiadal cos "Bibi, Bibi!" i pokazywal na siostre. M. pyta Bi co zrobila bratu, ale ona jak zwykle idzie w zaparte. Nic nie zrobila! Cos mnie tknelo. Pamietajac jej gest "czulosci" w stosunku do Nika, mowie M., zeby sprawdzil jego ucho. A tam jak byk slady zebow! Taaa, Bi przeciez nic nie zrobila... :/
Kilka godzin pozniej...
Bi i Niko skacza po kanapie, przewracaja sie na siebie, oczywiscie znow smiechy, piski, zabawa na calego. Widze katem oka, ze Bi uderza buzia w ramie Nika, a ten podnosi wrzask. Zdziwiona jestem, bo nie wygladalo zeby mocno go uderzyla, a ten wyje i wyje... I znow powtarza "Bibi". A Bi zapytana, oczywiscie twierdzi, ze nic nie zrobila. Mysle sobie: niemozliwe, tak szybko? Ale podnosze rekaw bluzeczki i oczywiscie na ramieniu Mlodszego znajduje piekny odcisk szczeki! Znowu go uciela i to tak szybko, ze sama nawet bym nie zauwazyla!
A i tak najlepsze z wczoraj...
Myje okna. Jakos tak spojrzalam przypadkiem na zaluzje w pokoju Nika. A tam, na jednym z "listkow", idealnie odcisniete uzebienie! Na plastiku i to wcale nie miekkim! Niko tak wysoko nie siega, wiec wiadomo czyje to zebiska... :)
A bo tak, Agata kontynuuje mycie okien w domu... Pisalam, ze tydzien temu wzielam pol dnia wolnego wlasnie w tym celu? Nie? W takim razie pisze teraz. Jesli znow cos takiego mnie napadnie, prosze mi przypomniec, zebym wziela caly dzien wolny, co? "Nieco" przecenilam wlasne mozliwosci, bo oprocz okien, chcialam tez umyc lodowke. W 3 godziny! A okien mam w domu 10, w tym jedno ogromne, plus dwoje oszklonych, zewnetrznych drzwi. Jest wiec co myc... Udalo mi sie 3/4 umyc od srodka oraz dolne polowy (wysuwajace sie do wewnatrz) od zewnatrz... Lodowki nawet nie ruszylam... Ale wkurzylam sie i zaparlam, ze umyje te pierdzielone okna przed zima i koniec! No i wczoraj po poludniu znow sie za nie zabralam. Dokonczylam reszte wewnatrz i kontynuowalam zewnetrzna strone. Niestety zrobila sie niemal 18 i znow nie skonczylam... Zostala mi do umycia zewnetrzna, gorna polowa 7 okien, plus tego wielkiego. Niestety, musze to zrobic wlasnie od zewnatrz, bo sie cholera nie otwieraja do srodka... Czeka mnie wiec przenoszenie drabiny od okna do okna, wdrapywanie ze szmatka, sciagaczka oraz plynem do szyb i modlitwa aby sie nie zwalic z calym tym majdanem. Dobrze, ze dom mamy parterowy... Cichutko licze, ze M. mnie wyreczy, ale gwarancji nie mam, szczegolnie ze ostatnio jest miedzy nami tak a nie inaczej...
Bleee, a wspominalam, ze nienawidze myc okien?
A na koniec podaje przepis na szarlotke. Przepis prosciutki, najgorsza (jak dla mnie) czesc to przygotowanie jablek. Mnie nie chce sie nigdy ich scierac (ale wiadomo nie od dzis, zem len!), a z drugiej strony zeby wrzucic do robota kuchennego, tez trzeba je obrac, usunac gniazda nasienne i skroic w cwiartki. No nie ma sobie jak skrocic roboty... :)
4 szklanki maki
3 zoltka
3/4 kostki margaryny
1 szklanka cukru
3 lyzki kwasnej smietany
2 lyzeczki proszku do pieczenia
1 cukier waniliowy
10 jablek
- Make z margaryna posiekac nozem
- Zoltka, cukier, cukier waniliowy roztrzepac ze smietana
- Do maki dodac reszte skladnikow i wyrobic ciasto
- Wstawic do lodowki na okolo 1/2 godziny
- Jablka obrac i zetrzec na grubej tarce
- Polowe ciasta wylozyc cienko do foremki i poukladac jablka
- Przykryc drugim ciastem i ponakluwac widelcem
- Piec w temp. 200-220 C przez 20-30 min
Ciasto wyrabia sie az zacznie odchodzic od palcow.
Ja polowki ciasta walkuje na placki mniej wiecej wielkosci blachy. To ciasto ladnie trzyma sie kupy i latwo mozna potem taki placek przelozyc do formy.
Nie ma tego w przepisie, ale ja posypuje jablka cynamonem. Pachnie oblednie!
Smacznego! :)
Hhaha, ale się uśmiałam z odcisku zębów na żaluzjach :D Bi mały gryzoń! Już sobie wyobrażam jak w nagłym przypływie żarłocznej energii nie wie za co się złapać i rzuca się z zębiskami na okno :D
OdpowiedzUsuńA, i jeszcze jedno - 10 okien w domu????? Matko Boska... współczuję!!!
UsuńNo cóż- ma pewne doświadczenia z podobnym gryzoniem. Syn mojego brata bardzo gryzł. Tyle, że był młodszy od Bi. Miał chyba 2,5-3latka jak przestał, ale co myśmy się z Nim mieli. Nie można było Go na sekundę spuścić z oka, bo zaraz Elizę gdzieś dziabnął.Oj przyznam, że to było i męczące i mocno nas denerwujące.
Usuń10okien? Agata, podziwiam i współczuję. Nie przepadam za myciem okien. Tak jak i za prasowaniem :)
Aha, przepis na szarlotkę na pewno wypróbuję. Tylko tak się zastanawiam, bo korci mnie już od jakiegoś czasu, żeby zastąpić jabłka gruszkami- ale czy to się w ogóle sprawdzi?
UsuńMartus, wydaje mi sie, ze powinno sie sprawdzic. Tyle, ze gruszki maja znacznie wiecej soku niz jablka, podejrzewam wiec, ze trzeba by dodac wiecej maki. Ale ja tam ekspertem nie jestem. ;)
UsuńWiecie dziewczyny, wszyscy mi mowia, ze Bi jest juz wlasnie troche za duza na takie gryzienie. Nie wiem skad jej sie to wzielo, bo kiedy byla maluszkiem w ogole nie wykazywala podobnych sklonnosci... :/
O kurczę, biedny Niko :(
OdpowiedzUsuńNaucz go oddawać :P
Hehe, mysle, ze sam wkrotce na to wpadnie. Juz potrafi nieraz siostre trzepnac, tylko robi to kiedy ona mu dokucza. Natomiast kiedy od niej oberwie, zaczyna po prostu plakac. ;)
UsuńU mnie nastal czas, ze Mlody oddaje Starszakowi. Tak, jak kiedys Starszak dominowal tak teraz Mlody sie nie da. Problem w tym, ze nie moge spuscic ich na sekunde z oka, bo nie tylko sie gryza, ale takze rzucaja w siebie roznymi przedmiotami. O biciu nie wspomne....
OdpowiedzUsuńEgh...moze to taki wiek teraz?
Minia, nie strasz! U mnie maly krok do tego samego. Mlodszy juz bije siostre, ale narazie tylko jak ta mu dokuczy, albo w ramach "eksperymentu": co bedzie jak... Ale podejrzewam, ze lada moment zaczna sie nawzajem naparzac i mam wizje rozdzielania ich co 5 minut... :/
Usuńa Bi sama się kiedyś ugryzła?
OdpowiedzUsuńokna mogłabym Ci umyć, lubię:)
Klarko kochana, w takim razie zapraszam! ;)
UsuńBi kiedys M. lekko przygryzl zebami w nadziei, ze kiedy zobaczy, ze to boli, przestanie... Albo zrobil to za lekko, albo taka metoda zwyczajnie nie dziala, bo Starsza gryzie nadal. :)
10 okien? ale Ci zazdroszczę, musisz mieć strasznie jaśniste wnętrze, a może Bi jest o brata zazdrosna?
OdpowiedzUsuńStokrotko, nie moze, tylko napewno jest zazdrosna. ;) Od dluzszego czasu, ale wczesniej zdarzylo sie tylko raz, ze go dziabnela, kiedy byl niemowlaczkiem, a potem jeszcze raz kilka miesiecy temu. Zazwyczaj "po prostu" go tlucze lub popycha...
UsuńA wiesz, ze wcale nie jest az tak jasno? ;) Tzn. jest, ale tylko we frontowej - poludniowej stronie domu. Za to tyl wychodzi na polnoc, slonce nie wpada tam nawet w srodku lata, a okna sa dosc male, wiec jest raczej ciemnawo, na tarasie zas zmagamy sie ciagle z glonami. ;)
Eh tak to z gryzieniem bywa, widocznie Młoda nie radzi sobie z energią, przynajmniej mi tak tłumaczą jak się zdarzy Niko, ale jego to z brakiem rozumienia...
OdpowiedzUsuńMysle, ze w przypadku Bi to czesciowo nadmiar energii, a czesciowo pewnie emocji. Oby jej w koncu przeszlo...
UsuńWiesz, o tym gryzieniu to się fajnie czyta, bo jak sobie to wyobrażam, to śmiesznie, ale jak ona tak będzie gryzła to może mieć biedny maluch traumę. U nas w klubie malucha był taki mały drapieżca - gryzoń. Zaczajał się na dzieci i je gryzł. Panie go pilnowały, ale chwila nieuwagi i CAP zębiskami. Dzieci się go tak bały, bo to było serio bolesne, że normalnie trauma była, nie chciały chodzić i nawet 2 mamy wypisały dzieciaki. Na szczęście (głupio mi to pisać, ale wszyscy się cieszyli) mama gryzonia wypisała, bo naprawdę nie było pomysłu co z nim zrobić, jak się mu tłumaczyło to kiwał głową, a jak tylko miał okazję to znowu GRYZ.
OdpowiedzUsuńMnie tez zawsze smieszyly takie historie o malych gryzoniach. ;) Potem byla dziewczynka u opiekunki, ktora dwa razy ugryzla Bi i przestalo mnie to smieszyc. A teraz moje wlasne dziecko zaczelo gryzc i wole juz chyba byc po tej drugiej stronie barykady. Bo nie dosc, ze mi wstyd za corke, to jeszcze trudno takiemu maluchowi przetlumaczyc, ze nie wolno. No a u nas dochodzi jeszcze to niebezpieczenstwo, ze Niko zemdleje... :/
UsuńOj, tak czytam i marze sobie ze tez chciałabym mieć takie problemy z dziećmi . Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńMam nadzieje wiec, ze wkrotce sie ich doczekasz! Znaczy sie dzieci, bo problemy i problemiki otrzymuje sie niejako w nieproszonym bonusie! ;)
UsuńLobuziara z Bi :)
OdpowiedzUsuńMoje dzieci nie gryzly... rady nie mam...niestety :(
Korcisz tym jablecznikiem oj korcisz.. :)
A, to sie skus moja droga, bo przygotowanie (oprocz tych nieszczesnych jablek) szybkie, calosc w sumie niezbyt kaloryczna, a smakuje mmmmmm... ;)
UsuńNie wiem , co poradzić! Gryzoni nie miałam w domu, wierzę, że to taki okres gorszy, Bi wyrośnie niepostrzeżenie myślę.
OdpowiedzUsuńDziękuję za przepis, chodziła za mną ta pyszota już długo.
Alez prosze bardzo! ;)
UsuńRowniez zywie nadzieje, ze Bi przechodzi jakis trudniejszy dla niej okres i z tego wyrosnie. Bo jak mam byc wzywana do przedszkola/ szkoly z powodu jej agresji, to dziekuje...
Witam - jestem tutaj po raz pierwszy ;) i pewnie zatrzymam się na dłużej.. właśnie chciałam dzisiaj piec murzynka.. ale coś czuję, że niedługo zrobię szarlotkę - musi być pyszna;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie
Witam serdecznie nowa czytelniczke!
UsuńPrzyznaje, ze szarlotka JEST pyszna! Znikla w ciagu kilku dni! ;)
Załamałabym się taką ilością okien. Mnie drażni u mnie w pokoju takie podwójne do ziemi i u Oliwki takie wielkie, że żeby je umyć muszę przestawiać drabinę, bo nie sięgnę całego okna za jednym razem...
OdpowiedzUsuńA co do gryzącej Bi, to nawet nie wiem co powiedzieć i jak Ci pomóc
Ja od srodka na szczescie do wszystkich okien dosiegam, ale za to zeby umyc je na zewnatrz, musze wlasnie wdrapywac sie na drabine, czego nie znosze. :/
UsuńOj gryzolindzie przydałaby się jakaś nieprzyjemna niespodzianka... no ale nie nasmarujesz Nika całego syropem czosnkowym, żeby niesmak poczuła :P To faktycznie paskudne i niebezpieczne. A spytaliście ją po wszystkim, dlaczego w ogóle to robi? No bo przecież się nie kłócili, może to próba zwrócenia na siebie uwagi albo sposób okazywania bratu końskich zalotów...
OdpowiedzUsuńMi szczegolnie dala do myslenia ta ugryziona zaluzja i wydaje mi sie, ze Starsza odreagowuje w ten sposob nagromadzone emocje. Szkoda, ze robi to glownie na bracie...
UsuńWiesz, jak ja pozniej zapytasz, nawet w z dowodem "rzeczowym" w postaci sladow zebow na ramieniu Nika, Bi i tak idzie w zaparte i upiera sie, ze ona nic nie zrobila. ;)
Szarlotka brzmi pysznie...do tego bita smietana albo lody waniliowe.No już wiem co będę jadałą w te długie jesienne wieczory.
OdpowiedzUsuńA to Ci gryzoń!!!Ponoć pomaga jak się tym samym zrewanżuje..ugryźcie ją,może akurat?
M. juz nawet tego probowal. Co prawda tylko ja zebami lekko skubnal, zeby pokazac jej ze to boli... Coz, na nia nie podzialalo...
UsuńMmmm, ta bita smietana przyprawila mnie o slinotok... ;)
Agata...10 okien?? kobieto...szacun..jak ja tego nienawidzę...
OdpowiedzUsuńciekawe co to za etap gryzienia. moje dzieciaki tego nie "przechodziły". choc Hanka sporadycznie mnie gryzła...np. w piers podczas karmienia. wiesz, ze jej wyszedł pierwszy ząb w 4 miesiącu?? zaraz jak się skończyly kolki.masakra..na szczęście potem przestała bo wyobrażasz sobie moje jej karmienie?
Ja piec nie umiem..wolę jeśc smakołyki koleżanek. po prostu nie biorę się za coś co mi zwyczajnie..nie wychodzi hehe..pzdr
O, a ja to chetniej pieke niz gotuje. ;)
UsuńSerio, w 4 miesiacu? Straszne! Nie wiem jak to jest z az takimi maluszkami, ale moje dzieciaki tylko od czasu do czasu mnie ugryzly, nawet kiedy mialy juz niemal pelen "garniturek", bo ja dosc dlugo ich karmilam. O ile Bi po prostu czasem niechcacy "zahaczyla" zebem, o tyle Nik robil to z premedytacja. Na szczescie dosc szybko mu sie znudzila ta zabawa. ;)