Jestem po bardzo przyjemnym weekendzie. A ostatnio to rzadkosc. Soboty i niedziele raczej uplywaja nam pod znakiem wkurwa, sprzeczek, albo dla odmiany na cichych dniach. Totez patrze wstecz na minione dwa dni i nie moge uwierzyc jakie byly rodzinne, cieple, sielskie. I nie robilismy nic specjalnego, spedzilismy je dokladnie tak jak kilka(nascie) poprzednich. Zakupy, sprzatanie, troche gotowania, szybki spacer, zeby dotlenic dzieciaki, zabawa, duzo prania i skladania.
I nie wkurzalam sie, ze znow koncze myc podlogi o 21 w niedziele. Ze znow nie wyszorowalam lodowki. Ze Bi popuscila dwa razy (grubsza sprawe) w gacie. Ze salon wyglada jak po tornado. W ogole sie (prawie) nie denerwowalam, nie irytowalam, taka jakas spokojna bylam i cierpliwa. I pelna milosci. No, taka jaka zawsze byc powinnam, ale mi nie wychodzi. :)
I ten spokoj chyba sie Potworkom udzielil, bo tez byli (w miare swoich mozliwosci) grzeczni, weseli i ladnie spali. Nieco gorzej jedli (ale to normalka). Moze wplyw na to mial fakt, ze spokojna matka wyprzytulala ich i wycalowala za wszystkie czasy? :) Jakos tak nie moglam ich wypuscic z rak, a oni chloneli te pieszczoty i oddawali od siebie w miare swoich maloletnich mozliwosci. Tylko Bi pare razy urzadzila pokaz oslego uporu, ale nawet tu udalo mi sie nie stracic glowy, usiasc i spokojnie "pogadac" z moim charakternym dwulatkiem. :)
Nie bylabym oczywiscie soba, gdyby ten spokoj nie wzbudzil mojego niepokoju. Ciagle mialam wrazenie, ze to przyslowiowa cisza przed burza, ze zaraz sie skonczy i znow bede ciskac pioruny i kopac ze zloscia lezace mi na drodze klocki... Po cudownej, spokojnej sobocie, ponuro przewidywalam, ze Niko da nam popalic w nocy. Nie dal. Obudzil sie raz i nakarmiony zasnal spokojnie, zeby pospac prawie do 8. Ja zaczelam przygotowywac sie psychicznie na fatalna niedziele. Niedziela byla znow mila i relaksujaca. Co prawda Mlodszy przespal sie rano 45 minut, a potem odmowil dalszej drzemki, ale caly dzien utrzymal dobry humorek, bez zbytniego mialczenia i awantur. Ja z kolei zaczelam bac sie nocy. No bo przeciez po fajnych dwoch dniach musi nadejsc kryzys, nie? A kryzys zazwyczaj nadchodzi kiedy matce trzeba sie rano zwlec z lozka do pracy. I znow Niko zagral na nosie moim ponurym myslom. Przespal nocke budzac sie tylko raz na karmienie. A ja spokojnie wstalam, wyszykowalam sie do pracy, mialam nawet czas na krotkie pogadanki i przytulanki z Bi.
Oby ta dobra passa szybko sie nie skonczyla, bo jest tak fajnie, tak mi cieplo na serduchu...
Wreszcie udalo mi sie przykleic miarke wzrostu na drzwi w pokoju dzieci. Bi zachwycona, domagala sie, zeby ja mierzyc million razy. No przeciez w ciagu 15 minut tez mozna urosnac, nie? ;) Mloda mierzy 93 cm. Urosla 1.5 cm od maja. Moglabym przysiac, ze powinno byc wiecej bo nawet niania zauwazyla, ze Bi wystrzelila w gore, ale u lekarza, nawet takie duze dzieci mierza na lezaco, wiec pomiary moga sie troche roznic. Probowalismy zmierzyc Nika, ale ten gagatek tak sie wyrywal, skakal i wiercil, ze wyszly mi 72 cm. A w ksiazeczce zdrowia ma zapisane, ze we wrzesniu mierzyl 74.5 cm. To co, skurczyl sie??? :)
Jedno nam nie wyszlo w ten weekend. Seks nam nie wyszedl. ;) Ciezko jest byc spontanicznym i chetnym z dwojka dzieci, ktore uparcie odmawiaja drzemki w tym samym czasie. Wzielo nas z mezem na amory kiedy Bi spala i moze nawet do czegos by doszlo. Nik tlukl sie po pokoju, ale Mlody jeszcze nie kuma czaczy. :) Drzemka Bi dobiegala juz jednak wtedy konca, mogla nas nakryc w kazdej chwili i choc ochota byla wielka, to M. mial opory i z zalem trzeba bylo zrezygnowac. :) A zanim nadszedl wieczor i maz wykazal ochote na baraszkowanie bezpiecznie pod malzenska kolderka, to jakos ogien wygasl i marzylam juz tylko o snie... Powiedzialam M., ze nastepnym razem jak zona zdradza ochote (co i tak zdarza sie raz na ruski rok), to ma brac i nie patrzec na widownie w postaci dwulatka. :))
"Z tym najwiekszy jest ambaras, zeby dwoje chcialo naraz" zgadza sie u nas w 100%. :))
PS. Zapomnialam dodac, ze zrodlem rodzinnego dobrego humoru moze byc to, ze weekend uplynal nam w rytm "Balkanicy". :))) Po jednym z ostatnich postow Marty, postanowilam sprawdzic co to za piosenka, ze ktora przepadaja jej dziewczyny. Nie slucham polskiego radia, wiec jestem zupelnie nie w temacie jesli chodzi o Krajowe listy przebojow. Teraz mam za swoje. :) Bi wpadla z kretesem, Nik zapatrzony, a w dodatku M. podchwycil, bo okazuje sie, ze w pracy slucha na telefonie RMF FM, wiec Balkanice doskonale zna... No i leci to-to u nas teraz non stop, dzieci sie ciesza, a ja nie moge wygonic refrenu z glowy. Musze jednak przyznac, ze choc muzyka nie jest moze gornych lotow, to jest to swietna piosenka na ponure listopadowe dni. O niebo lepsza od innej, ktora mi ostatnio ciagle chodzila po glowie: "Demons" Imagine Dragons, ktora oprocz fajnego brzmienia jest jednak strasznie depresyjna... Przy Balkanicy mysle o lecie, cieple, balangach na swiezym powietrzu i dostaje taka fajna dawke pozytywnej energii i wesolego "kopa". Nawet teraz w pracy na sama mysl, nogi maja ochote pod biurkiem ruszyc w tan, a dupka kreci sie po krzesle! :)
No to poswiec jeden wieczor na zrobienie sobie playlisty z podobnymi piosenkami i puszczaj wszystkim dookola skoro ma to takie super dzialanie na nastroje...
OdpowiedzUsuńPowodzenia
Nika
Gdyby chcialo mi sie grzebac, to wgralabym muzyke w tlo bloga (widzialam to na niektorych), zeby kazdy odwiedzajacy mogl sie rozruszac. :)
UsuńI z Bałkanicą to już Ci od razu mówię, że to był błąd :) Za chwilę będzie Ci się tym ulewało :)
OdpowiedzUsuńU nas coraz gorzej-Eliza gustuje nawet w disco polo...
A małżeńskie amory? Skąd ja to znam, łącznie z ochotą raz na ruski rok... Ciekawa jestem czy to libido się kiedyś jeszcze podniesie :) Może jak się wyśpię!
No i oby dobra sielankowa atmosfera trwała jak najdłużej!
Juz zaczyna sie ulewac. ;)
UsuńChociaz sama nie wiem, czy gorsze to, czy to nieszczesne "Roar" Katy Perry, ktorego Bi teraz domaga sie non stop. A "czepliwe" to cholerstwo, ze szok!
Tak wlasnie mysle, z tym libido. A raczej mam nadzieje, ze wzgledu na meza. :) Ze jak wreszcie przespie kilka calutenkich nocy pod rzad, to moze cos sie ruszy... :)
Cholera a ja słyszałam , że po porodzie libido wzrasta u kobiety . Jak nie wzrasta to jak nic będę zdradzaną żoną ...
OdpowiedzUsuńFajnie czytać o tak spokojnym weekendzie . I przespanych nocach . Jak to jednak niewiele do szczęścia potrzeba . A i sił pewnie więcej na nowy tydzień
Z sila to wydaje sie, ze jest jej wiecej, ale tylko do pierwszej zarwanej nocki. Wtedy znika jak kamfora. :)
UsuńHmm... Ja nawet przed ciazami nie tryskalam jakims specjalnym libido, wiec nie dziwie sie, ze teraz to juz zniklo zupelnie... ;) No chyba, ze ja i Marta jestesmy niechlubnymi wyjatkami od reguly. :)
Nie pocieszę Cię. Nigdy nie słyszałam, aby po porodzie wzrosło... w ciąży to jest to, ale potem? Z moich obserwacji, im dziecko staje się bardziej nieprzewidywalne, potrzebujące mniej snu, a Ty bardziej zmęczona opieką nad nim, tym bliżej zera znajduje się libido.
UsuńDziewczyny! Ja nawet w ciąży nie miałam większego!!! A mój mąż dotarł do materiałów, gdzie jak byk pisali o lepszym ukrwieniu macicy itd, itd... No to się mnie pyta, o co tu chodzi, że ja nic, zero... No i co mu miałam powiedzieć? Ten typ tak ma :) A najgorsze, że my się totalnie różnimy jeśli chodzi o temperamenty :(
UsuńMój mąż zawsze się śmieje, że moje libido rośnie kiedy staramy się o dziecko... No coś w tym jest, ale wtedy przecież mam misję :)
Mialam tak samo jak Marta - czy w ciazy czy nie, libido beznadziejnie niskie... Ale u nas przynajmniej temperamenty podobne, wiec nie ma wielkiego "parcia" z zadnej strony. :)
UsuńA po porodzie? Nie wiem, moze jak sie ma te 21-22 lata, to jest troche inaczej? Wtedy czlowiek zarwal nocke, a mial jeszcze sile jechac na uczelnie i egzamin zdawac... Moze wiec i placzacy po nocy niemowlak nie zniechecilby go do baraszkowania z malzonkiem? Trzeba by sie spytac tych mlodych mam, bo ja to jednak juz nie ten rocznik... :)
No u nas niestety temperamenty różne i czasami jest to jednak problemem, bo z moją ochotą raz na ruski rok i Jego codzienną, to ciężko się zgrać :)
UsuńMam kuzynkę, dobrze po 40-tce, Ona sama z siebie się śmieje, że jest nimfomanką, i uwierzcie mi-Jej by chyba trójka małych dzieci nie przeszkodziła w tym, żeby zarwać noc z wiadomego pokoju... Ja to już chyba za wygodna jestem na takie ekscesy :)
Jakos jednak sie dogrywacie, skoro tyle ze soba juz wytrzymaliscie. ;)
UsuńMialam kiedys chlopaka co mogl (i chcial) po pare razy dziennie. Wytrzymalam troche ponad rok (dziwie sie sama sobie, ze tak dlugo), po czym ucieklam gdzie pieprz rosnie! :)
Co ja tam napisałam :) Miało być powodu, a nie pokoju :) Ale pewnie myślałam i pokoju,bo miałam kiedyś pokój koło Niej, na takim rodzinnym wyjeździe, no i stąd wiem, że może całą noc zarwać.
UsuńA mój Marcin zawsze się śmieje, że On mnie musi naprawdę bardzo kochać, skoro to znosi :)
Oj też bym uciekła,gdyby Marcin chciał parę razy dziennie robić użytek ze swojego temperamentu...
Tak mnie zaciekawilas ta Balkanica, ze ja tez zajrzalam na youtube,juz to slyszalam :)
OdpowiedzUsuńno moze poprawic humor, definitywnie :)
Ambitny to utwor moze nie jest, ale za to skoczny i wesoly. :)
UsuńWłaśnie trafiłam na Twojego bloga i to jest to czego brakuje w blogowym świecie mamusiek. Pozdrawiam Kaśka (PL)
OdpowiedzUsuńCiesze sie, ze Ci sie u mnie podoba. Rowniez pozdrawiam! :)
UsuńJak się miło czyta o udanym weekendzie u Agaty. A to nas zaskoczyłaś ;)!
OdpowiedzUsuńZ seksem to chyba normalne, trudno znaleźć porę, żeby dzieci spały, żebyście oboje nie byli zmęczeni i jeszcze pomyśleli, że akurat na to chęć i pora... ale ważne, że ochota w ogóle bywa ;)
Musze Was dziewczyny od czasu zaskoczyc. :) Wszyscy spodziewali sie listopadowego, po-weekendowego zrzedzenia, a tu figa!!! ;)
UsuńHaha rozbawiłaś mnie tym czekaniem na katastrofę, która nie nadeszła :P Bardzo dobrze, że weekend był tak na 100% udany :)
OdpowiedzUsuńA o Bałkanicy, własnie przed chwilą rozmawialiśmy w pracy - kolega był wczoraj na koncercie Piersi i grali między innymi to na żywo. Ponoć był szał :) Mi też wpadła w ucho od pierwszego usłyszenia.
"Straszna" jest ta piosenka! Raz sie uslyszy i nuci sie ja potem caly dzien! :)
UsuńTaki weekend to u mnie rzadkosc, szczegolnie od narodzin drugiego Potworka. Dobrze, ze go sobie opisalam, bede mogla wracac do wspominek jak Dzieciory znow dadza w kosc. :)
Ja w chwilach kryzysowych przypominam sobie, że chciałam w ogóle Je mieć :) Ale to zazwyczaj już są takie sytuacje, że najchętniej spakowałabym się w jedną walizkę i do widzenia :)
UsuńMi wtedy najczesciej przypomina o tym maz, bo sama raczej zastanawiam sie DLACZEGO chcialam je posiadac? ;)
UsuńHehe, no właśnie, może takie pytanie nawet dlaczego bardziej stawia do pionu i działa jak kubeł zimnej wody na mamine nerwy...
UsuńNa mnie dziala srednio, bo wtedy zazwyczaj nie znajduje zadnej rozsadnej odpowiedzi na to pytanie. ;)
UsuńZnam ten utorek, też wprawia mnie w dobry nastrój ;-)
OdpowiedzUsuńTaka skoczna, wesola pioseneczka do tanca. :)
UsuńTeż podświadomie czekam juz na te gorsze chwile po tych dobrych :P
OdpowiedzUsuńJakos tak sie składa, że jak mam czas na sen i sie wyspie to potem nierzadko więcej niz jednak nocka zarwana :P
Zauwazylam dokladnie taka sama prawidlowosc. :) Dlatego zawsze jak jest za dobrze, wlacza mi sie wrodzona podejrzliwosc i pesymizm i oczekuje katastrofy. ;)
UsuńNo to życzę Wam, żeby ten sielski nastrój trwał jak najdłużej. Dzieci chyba czują to jakie mamy samopoczucie. A im gorzej my się czujemy, tym gorsze są one, więc my się wkurzamy jeszcze bardziej i błędne koło się zamyka...
OdpowiedzUsuńMasz racje. Nieraz juz zauwazylam, ze szczegolnie Nikowi, moj nastroj bardzo sie udziela. Tylko co zrobic, czlowiek stara sie nad soba panowac, ale niestety, nieraz zmeczenie i problemy biora gore i nie da sie byc wesolym, cierpliwym i pelnym werwy...
Usuńahh ten seks, uwilniam seks i boje sie, ze jak urodzę to nie bedzie tak samo :|
OdpowiedzUsuńNa szczescie to chyba nie regula, ze po urodzeniu dziecka spada libido. Owszem, w pierwszych miesiacach raczej tak, bo czlowiek chodzi ciagle niedospany i czasem nie ma nawet czasu wziac prysznica, a co dopiero myslec o igraszkach z chlopem. Ale im dziecko starsze tym lepiej. :)
Usuń