Moja mala Bi... Na codzien temperamentna, uparta i przekorna... Mimo wszystko slodka do schrupania. Szczebioczaca dwuletnim glosikiem. Wyglupiajaca i smiejaca sie do utraty tchu...
Czasami jednak ma dni, kiedy wykancza mnie psychicznie. Raz za razem. Jak gdyby zbierala sobie takie wybryki, zeby w jeden wieczor "dokuczyc" mi jak nieraz w tydzien...
Karmie Nika. Mlodszy ostatnio "uczulony" na cyca, wiec kiedy ssie, siedze bez ruchu na kanapie i niemal boje sie oddychac, zeby go nie sploszyc. Co w tym czasie robi siostra? Znajduje sobie nowa "zabawe". Wali niekapkiem z calej sily w stol, az zawor wpada do srodka. Zadowolona zaczyna wychlapywac zawartosc na podloge, siebie, kanape... Na moje sykniecia i coraz ostrzejsze upomnienia tylko patrzy i sie smieje. Bezczelna malpa wie, ze jestem udupiona na kanapie i nie rusze sie az Nik sie nie naje...
Dorwala dlugopis i pomazala krzeslo przed komputerem (tu w zasadzie wina tatusia, ze zostawil go na biurku). Juz zrobilam w myslach przeglad plynow, ktorymi moglabym odprac tapicerke. Niepotrzebnie. Bi zapatrzyla sie w piosenki na YouTube i "zapomnialo" jej sie, ze musi siku. Zasikane gacie, portki, skarpetki i nieszczesne krzeslo. Na szczescie to zastepczy, stary mebel ze starego zestawu jadalnego. Pojdzie do wyrzucenia i tyle, ale i tak mnie nerw bierze...
Najgorsze jednak Bi zostawila sobie na koniec dnia...
Czytam dzieciom ksiazeczki. Wyglada jak sielankowy, rodzinny obraz. Trzymam Nika na kolanach, Bi siedzi obok mnie, a ja wczuwam sie w role Grzesia idacego przez wies... Nagle, katem oka zauwazam, ze Bi przechyla sie dziwnie do przodu, po czym... gryzie brata z calej sily w ramie! No zesz ku*** jego mac! Maly zaniosl sie, zsinial i... zemdlal! Tak, znowu! Dmuchalam mu w buzie - bez rezultatu! Najwidoczniej ta metoda dziala tylko na lekkie zaniesienie (probowalam wczesniej i dzialalo), a jak juz chwyci go porzadniej, to nic nie pomoze... :(
A dzis rano, oprocz sladow zebow, ma na ramionku wspanialego, fioletowego siniaka, tak mocno go dziabnela!
Mozecie nazwac mnie wyrodna matka, ale tym razem nie wytrzymalam i strzelilam Bi za to przez leb. Ostatnio robi sie w stosunku do Nika coraz agresywniejsza. Teraz najwyrazniej nauczyla sie od innych dzieci gryzienia (dzien wczesniej zauwazylam na nadgarstku malego ugryzienie, ale nie wiem nawet kiedy to sie stalo). Nie pomagaja tlumaczenia, odwracanie uwagi, staranie sie, zeby w dzien poswiecic choc chwilke uwagi tylko i wylacznie jej. Im Nik robi sie mobilniejszy, tym ona robi sie brutalniejsza. Chyba zaczela odkrywac, ze to jest inne dziecko i stanowi dla niej w pewnym sensie konkurencje...
Trudno, najwyrazniej, zeby oduczyc sie takich zachowan, musi sie bac lania... :(
Powiem Wam, ze fatalnie sie czuje po takim wieczorze. Mam dwoje dzieci. Oboje kocham. Oboje chce chronic. Niestety, nauralnie bede przez jakis czas bardziej chronic to mlodsze, bardziej bezbronne. Tylko nie chce, zeby odbywalo to sie kosztem starszego... Wczoraj powaznie zaczelam rozwazac wyslanie Bi do Polski do dziadkow na kilka miesiecy... :(
Przecież wpadki z sikaniem, mazaniem po krześle i wylewaniem z kubka to jest coś, co robi każde dziecko w tym wieku. Nie możesz przypisywać jej szczególnej złośliwości, to się zdarza, choć rozumiem wyjście z siebie w takich momentach, też przechodziłam popisaną ścianę i kanapę, zalane wszystko, co się da i też byłam nieraz wściekła jak osa.
OdpowiedzUsuńGryzienie jest złe i musisz mu zapobiegać, ale bijąc Bi tylko wzmagasz jej potrzebę rozładowania agresji, a skoro będzie widziała, że mama może dać jej lanie, to ona będzie mogła dać bratu. Tego jednego nigdy przenigdy zrobić nie wolno! Każde uderzenie to Twoja słabość i wielki błąd wychowawczy, który tylko przedłuży przemoc Bi wobec słabszego brata. Izoluj ich, jeśli trzeba, poszukaj zabaw, które nauczą ją szacunku i miłości wobec brata, daj jej siebie tyle, ile potrzebuje, ale nigdy nie bij i nie odsyłaj jej pod żadnym pozorem z domu, bo wtedy pokażesz, że bardziej kochasz Nika i ona nigdy nie pokocha go tak, jak może, ta nierówność już w niej pozostanie.
Trzymaj się! Bi nie jest jakoś wyjątkowo niegrzecznym czy psotnym dzieckiem, jest zdrowym dwulatkiem, one tak mają.
Tu się nie zgodzę ;) Dziecko jak najbardziej może być złośliwe, robienie czegoś z premedytacją to nie "taki wiek" tylko czyste robienie na złość
UsuńZgadzam sie z Dorotą z maminkowa, zycze duzo sił....
UsuńEch, Dorotko, wiem, ze nie powinnam byla uderzyc Bi, po prostu nerwy mi puscily... :( A wyslanie jej do dziadkow rozwazalam (bo juz mi przeszlo) nie w ramach kary dla niej, tylko ochrony dla Nika.
UsuńSylwia, zgadzam sie z Toba. Moze dzieci w tym wieku nie potrafia byc zlosliwe w takim sensie jak dorosli, ale robia w pelni swiadomie na przekor, calkowicie ignorujac zakazy i prosby. :)
Nie wiem co Ci mogę napisać. Na pewno nie to, że jesteś wyrodną matką... ja cały czas twierdzę, że nikt nie może o sobie powiedzieć, że jest cierpliwy dopóki nie ma dzieci...
OdpowiedzUsuńZObaczysz, że będzie powoli coraz lepiej (jak Nik nauczy się oddawać;)))
A to juz niedługo...jak tylko zacznie niestabilnie stąpać, wyczai, że można przylać siostrze i jej oddać :P
UsuńNo i ja się nie zgodzę, że nie mozna byc cierpliwym bez dziecka-nie wiesz, jakich mężów/żony mają niektórzy ludzie? Gorzej niz dzieci :P
haha to prawda :D
UsuńTo prawda, ze zanim urodzilam dzieci uwazalam sie za calkiem spokojna, cierpliwa osobe. A teraz ta cierpliwosc gdzies wyparowala! :)
UsuńCzasami, jak patrze na to co Bi wyprawia z Nikiem (a raczej probuje), to czekam z niecierpliwoscia na ta chwile az bedzie na tyle duzy, zeby jej oddac! To sie panna zdziwi jak pewnego dnia oberwie od brata! ;)
Hmm nie popieram bicia, ale nie nazwę Cię wyrodną matką... Postaraj się tego nie robić, popieram w tej kwestii Dorotę, ale Gizmowo też ma rację, to już jest wiek złośliwości.
OdpowiedzUsuńPomyślałam, że może dobrze by było wysłać Bi do przedszkola, żłobka, czy jakiegoś punktu, gdzie będą też inne dzieci?
Bo odesłanie jej do dziadków na pewno nic nie pomoże, a może jeszcze większe szkody zrobić.
Jeśli już myślisz o tym by ją wysłać, to czy możecie w trójkę pojechać na jakiś czas? Będziesz miała pomoc od dziadków, a i poradzić coś nie coś będą mogli.
Życzę Ci powodzenia i dużo cierpliwości! Masz córkę żywe złoto :)
Ja ogolnie tez staram sie nie bic Bi (chociaz nieraz reka swierzbi). Po prostu w niektorych wypadkach reaguje zanim zdaze pomyslec co wlasciwie robie. Szczegolnie jesli chodzi o bezpieczenstwo Nika...
UsuńA Bi chodzi do opiekunki gdzie jest jeszcze piatka dzieci mniej wiecej w jej wieku. I to niestety tam nauczyla sie gryzc. Wczesniej zdarzylo jej sie "podgryzac" mnie lub M. dla zabawy, ale nigdy nie robila tego w zlosci... :(
A z tym wyslaniem juz mi przeszlo, wszystkie macie racje, to tylko pogorszyloby sprawe. Bi i Nik musza sie nauczyc wspolmieszkac w jednym domu i dzielic zabawkami oraz rodzicami...
A ja doradzę-oddaj jej, ale ugryź. Tak żeby poczuła, że boli.
OdpowiedzUsuńŻeby wiedziała :P
Jak Zuzka mnie biła to tez jej oddałam i dopiero zrozumiała :P
Pewnie nie ma się czym chwalić ale za to mnie nie leje od tamtej pory. Ona nie rozumiała, że kogos może boleć-no to zrozumiała mimo, że ja mocno jej nie oddałam przecież.
Kilka miesięcy bez Bi? Nie dasz rady ;)
Fajnie jest przez kilka dni...ale miesięcy? Zatęsknisz się.
Ona jest w takim wieku że daje popalić, trzeba do niej dotrzec jej metodami.
Ja duzo tłumaczę, mówię...ale myślisz, że do takiego dziecka to dociera? Jak nie wie, co to ból po ugryzieniu to nie zrozumie.
U nas Zuzka nie gryzie, po i pies i kot ją pogryzły, więc to akurat jarzy jahahaha
Rodzice mają naprawdę inne metody niż gryzienie dzieci. Oddawanie nic nie daje, pokazuje tylko, że skoro mama tak działa to ja też mogę. Dziecko pójdzie do przedszkola i na przypadkową przemoc zareaguje przemocą. W tym wieku dzieci często gryzą, czasem nawet z emocji lub stresu, a nie za złości. Można się zawsze poradzić psychologa lub poczytać w książkach na temat takich zachowań, jak reagować właściwie, aby to szybko wyeliminować. Ucząc dwulatkę oddawanie, uczysz ją reakcji na całe życie.
UsuńWlasciwie to Bi powinna wiedziec, ze gryzienie boli bo zostala juz 3 razy ugryziona przez kolezanke u opiekunki. Pokusze sie nawet o stwierdzenie, ze ona WIE, ze to boli i dlatego to robi.
UsuńWiesz Dorotka, takie metody wydaja cie malo pedagogiczne, ale czasem naprawde tylko to dziala. Moja siostrzenica np. uparcie ciagnela mame za wlosy. Nawet jako juz prawie 3-latka. Nie pomagaly prosby i tlumaczenia. W koncu kiedys siostra miala dosyc i sama pociagnela mala za wlosy. Oczywiscie mloda sie poplakala, ale ciagniecie za wlosy sie skonczylo.
Oczywiscie takie metody to ostatecznosc.
Kararelka, masz racje, zaplakalabym sie za ta moja kaczerbicha! :) Czasami nachodza mnie takie rozwazania, zeby ja wyslac do Polski i dac Nikowi czas na podrosniecie i nabranie sily. Ale tak naprawde, to oni sa rodzenstwem i predzej czy pozniej i tak beda musieli nauczyc sie wspolpracowac...
To kusi, ale pomyśl o tym w taki sposób. Wyobraź sobie, że robisz coś bardzo złego w pracy, coś za co grozi dyscyplinarka, coś niszczysz, robisz jakieś świństwo wobec firmy, łamiesz regulamin, nie wiem sama co. Szef się wścieka i zamiast Cię zwolnić to postanawia też ci zrobić świństwo np. wpada w szał i niszczy Twój samochód, wysypuje na ciebie toner, rzuca w ciebie dziurkaczem, cokolwiek. Mimo, że zrobiłaś coś złego, masz powód uważać swojego przełożonego za osobę niepoważną, niezrównoważoną i niedojrzałą, bo oczekujesz po nim profesjonalnej reakcji. Podobnie jest z dziećmi. Rodzic nie może się zniżyć do poziomu reakcji dwulatka, bo jest od niego mądrzejszy i całe życie musi dawać dziecku przykład, jak sobie radzić z emocjami. Same wiem, jakie to trudne, ile razy krzyknęłam na Baśkę głosem z piekieł, ile razy musiałam policzyć do trzech, żeby nią nie potrząsnąć lub nie dać jej w dupę. Rozumiem Twój szał i nagłośc reakcji i wiem, że nie będziesz tego stosować nagminnie. To jest bardzo cenne, że umiesz się do tego przyznać i wiesz, że to Twoja słabość i dlatego mam nadzieję, że następnym razem będzie inaczej.
UsuńHaha, podoba mi sie Twoje porownanie do szefa! Rzeczywiscie gdyby cos takiego zrobil, pomyslalabym, ze jest zwyczajnie szurniety. :)
Usuńkochana bez Bi długo nie wytrzymasz.
OdpowiedzUsuńA ja ostatnio też stosuję "metodę" jak Ty mi ja Tobie. W sensie, że jak mnie Kacper uderzy, albo ugryzie itp. to ja robię to samo, lżej ale tak żeby zrozumiał sens. A później tłumaczę że tak jak jego zabolało jak ja mu oddałam tak mnie też boli jak On bije. tyle, że On to robi z całej swojej siły a ja delikatnie żeby zrozumiał tylko sens.
A to chyba taki wiek, że daje popalić bo Bombel też ma ostatnio takie "bicia" w dekielek :) także cierpliwości, damy rade, jak wszystkie mamuśki :)
Niestety, taki wiek... Bi od jakiegos czasu tez caly czas nas testuje, probuje bic, ale robi to tak lekko, uderzy i patrzy na reakcje. My jednak zawsze reagujemy, lapiemy ja za rece i tlumaczymy, ze tak sie nie robi. I w stosunku do nas mala zachowuje jakis tam respekt. Ale brata, gdybym jej nie powstrzymywala, lalaby ile wlezie! I tak pewnie juz zostanie, az Nik bedzie mial okolo 2 lat i odkryje, ze mozna siostrze oddac...
UsuńWyrodną matka nie jesteś, tylko zmęczoną.
OdpowiedzUsuńBi nie odsyłaj bo według mnie wyrządzisz jej tym jeszcze większą krzywdę, bo ona dobrze będzie wiedziała za co.
Mnie też siostra gryzła, tak, że miałam krwiaki i żyję :) i mam się całkiem dobrze, a siostrę kocham ponad życie.
Bicia dzieci nie popieram ale wiem, jak ręka świerzbi ( aczkolwiek mi się póki co 3,5 roku udało wytrzymać, nie wiem jak będzie dalej bo ostatnio jest ciężko )
Trzeba też wziąć pod uwagę fakt, że Bi jest malutka i to co robi to jest normalne w tym wieku, bicie, sikanie, robienie na złość.
Tony cierpliwości i wyrozumiałości.
Będzie dobrze.
Tak jak któraś z dziewczyn napisała wyżej pewnego dnia Nik jej odda pewnie dwa razy mocniej
Ja sama staram sie nie bic Bi. Tym razem juz nie wytrzymalam, bo w gre wchodzilo bezpieczenstwo i zdrowie Mlodszego...
UsuńJa z siostra tez lalysmy sie ile wlezie. To normalne wsrod rodzenstwa, wiem, martwie sie tylko o to zanoszenie Nika. Pediatra poradzila, zeby starac sie wyeliminowac sytuacje, kiedy maly moze wpasc w histerie. Ale jak to zrobic, kiedy po domu krazy taki maly zboj?
w sprawie wychowania nic nie napiszę, w sprawie plam z długopisu - przetrzyj wacikiem nasączonym spirytusem, zejdzie bez śladu.
OdpowiedzUsuńDziekuje Klarko, poniewaz siki wsiakly gleboko w gabczasta poduszke, krzeslo raczej pojdzie do wyrzucenia. :)
UsuńWiesz co kobieto, weż sie za wychowanie nie lanie.Stosuj karę, nagrodę, zakaz.To ciebie trzeba by było strzelić przez łeb na opamiętanie.
OdpowiedzUsuńA Ciebie za nie podpisywanie się. Fajnie jest być anonimem, nie? ;) Takiś hardy, ale odwagi na przedstawienie się brak ;)
UsuńAle to nie chodzi o podpisywanie się, jestem tutaj pierwszy raz i jak to czytam to mi się słabo robi.Jak można dizecko po glowie uderzyć, owszem zawiniła.ale wina za to, ze brat jest przez nią gryziony leży gdzie indziej.Może Bi szuka uwagi której nie ma.nie bedę sie podpisywać, tylko dlatego, ze nie ma ochoty byc zjedzona przez Twoje koleżanki, które ie mają ci odwagi powiedzieć, że postepujesz nie tak.
UsuńPrzecież koleżanki piszą, że postępuje nie tak, ale nie takim tonem i nie anonimowo. Twoja pierwsza wypowiedź jest po prostu bardzo niemiła i niekulturalna, a anonimowość wpisu potęguje to wrażenie. Gdy się chce tak ostro kogoś zganić, warto wziąć odpowiedzialność za swoje słowa.
UsuńDziekuje Anonimie za odkrywcza rade. Rzeczywiscie, sama bym nie wpadla na to, ze zle robie. :) A jesli poczytasz inne komentarze ze zrozumieniem, to zobaczysz, ze kazdy wyraza krytyke, tylko nieco subtelniej i kulturalniej.
UsuńAgatko, dużo myślałam o Was. Ja też jako dziecko gryzłam, choć poza tym byłam aniołem, który nie psocił i przeważnie słuchał się rodziców. Gryzłam z miłości i ze złości, zaczęłam mając tyle lat co Bi i mama bała się, że zjem dzieci w przedszkolu, ale to przeszło samo, jak ręką odjął. Trzeba tłumaczyć, a nigdy karać biciem czy oddawaniem. W tym wieku dzieci szukają ujścia dla emocji, których nie potrafią nazwać ani pokazać właściwie. Kumuluje się to w tym małym ciałku i ona naprawdę czasem nie wie, jak pokazać, że jest zazdrosna, że czuje, że brat jest ci bliższy, albo, że siedzi za bardzo przytulony... coś jej nie podpasuje i gryzie. To jest taki etap u wielu dzieci, one się tego od nikogo nie uczą i on mija, jeśli mądrze nim sterować. Nauczyć może się zła tylko wtedy, gdy Twoje reakcje będą sterowane agresją i złością, a Nik stanie się Twoim oczkiem w głowie kosztem Bi.
OdpowiedzUsuńPowodzenia we wszystkim. To jest fajna dziewczynka i wszystko z nią w porządku.
A byłaś z Nikiem w sprawie zanoszenia się u lekarza? Bo te omdlenia muszą być dla Ciebie przerażające!
Dziekuje Dorotko za ten komentarz. Najgorsze jest, ze ja to sama wiem. W teorii. Bo w praktyce czasem trudno to zastosowac. Nerwy puszczaja mi stosunkowo rzadko, ale wtedy dzialam instynktownie, zanim zdaze pomyslec i sie powstrzymac. :(
UsuńMasz racje, Bi to naprawde fajne dziecko, takie przebojowe i wesole. Uwielbiam ja obserwowac i bawic sie z nia i tak naprawde to tylko ta agresje w stosunku do Nika chcialabym wykorzenic...
A o zanoszenie sie pytalam, ale niestety nie dowiedzialam sie nic ponad to, co juz wiedzialam. To normalne, niektore dzieci tak maja i zwyczajnie z tego wyrastaja, ale moze to potrwac do 3 roku zycia. :(
Anonimie, ona sama wie, że postąpiła źle i sobie z tym nie radzi. Nie chwali się tym że uderzyła Bi i że jest z tego dumna
OdpowiedzUsuńWlasnie. Dziekuje Sylwia.
UsuńEhhh to jest dzień z koszmaru. Jedno dziecko potrafi taki zgotować, a co dopiero dwoje?
OdpowiedzUsuńNie zjadę Cię za metody wychowawcze, ani nie udzielę mądrych rad. Tak samo puszczają mi nerwy i zdarzają mi się takie reakcje. Nie wiem dlaczego, czasami nie potrafię nad tym zapanować. Myślę, że dużo w tym wzorców, jakie wyniosłam z domu. Pracuję nad sobą, tylko co z tego, kiedy w podobnych sytuacjach, czuję wzbierające nerwy, nad którymi z trudem idzie zapanować.
Podziwiam Matki Idealne - zawsze spokojne, zawsze opanowane, znające super metody na to jak wygrać ze złośliwym (sic!) dwulatkiem.
I rozumiem wszystkie matki nieidealne, które zrobią źle, a potem zżerają je wyrzuty sumienia.
Szacun za odwagę i przyznanie się tutaj do wszystkiego. Myślę, że z pełną świadomością, że tym samym wystawiłaś się do publicznej oceny.
Wiesz co? Wydaje mi sie, ze nie ma matek idealnych. Jestem pewna, ze kazdej matce czasem puszczaja nerwy. Tym, ktorym jeszcze nie puscily, napewno kiedys puszcza. I moze nie uderza, ale nawrzeszcza, nie przebierajac w slowach. I tez beda sie z tym zle czuc. Ale przeciez kazda z nas jest tylko czlowiekiem i mamy prawo popelniac bledy.
UsuńJa naprawde lubie byc mama i kocham moje dzieci. Ale to tak jak w tytule mojego bloga - macierzynstwo nie jest bajkowo kolorowe. Wbrew pozorom to ciezki kawalek chleba i zdarzaja sie prawdziwie koszmarne dni. :(
I masz racje. Wiedzialam, ze spotkam sie z krytyka, ale przeciez po to mam blog, zeby pisac szczerze o swoim zyciu. A moze przeczyta to inna sfrustrowana matka i poczuje sie lepiej wiedzac, ze nie tylko ona ma gorsze dni? Bo w Polsce pokutuje mit Matki Polki Idealnej, ale to jest dokladnie to - MIT. Nie ma matek idealnych.
Agata, luz! Ja jestem sfrustrowana mniej więcej 4razy w tygodniu, a ze 2razyw tygodniu zastanawiam się czy w ogóle powinnam mieć dzieci.
UsuńDokladnie Martus. Ja czasem mam takiego dola, ze ciezko to opisac i zastanawiam sie co ze mna jest nie tak. Czlowiek kurcze pragnie miec dzieci najbardziej na swiecie, stara sie o nie latami, a potem zamiast macierzynstwa bliskosci serwuje im codzienne zrzedzenie, karcenie, a teraz i kary fizyczne. :(
UsuńNo właśnie, jakie to wszystko dziwne... Ja też żyłam kilka lat w strachu czy będę mogła w ogóle mieć dzieci... I oczywiście kocham Dziewczyny nad życie, zawsze będę, ale ta codzienność bywa czasami taka szara, a obowiązki i do tego humory, fanaberie i wybryki dzieciaków potrafią przygnieść tak, że człowiek nie wyrabia. Potem oczywiście żałuje, bo ma świadomość jak to wygląda na przykład z boku, dla kogoś kto się stara o dziecko, albo wie, że nie będzie mógł go mieć...
UsuńNie jestem Matką i nie mnie oceniać Twoje zachowanie . Owszem - osobiście nie popieram bicia . Ale wiesz Agata - strasznie lubię Twoją szczerość . Piszesz tego bloga dla siebie , nie pod publikę . I tak naprawdę dzięki temu , że szczerze piszesz o swoich błędach wychowawczych, czy tez słabościach - możesz nad nimi popracować .
OdpowiedzUsuńDorota z Maminkowa - nie znam wprawdzie , ale Jej wypowiedzi bardzo do mnie trafiają . Wg mnie to bardzo mądra Kobieta , a dzięki temu, że szczerze napisałaś o szaleństwach Panny Bi i Twoich reakcjach - możesz się dowiedzieć jak z takich sytuacji wybrnąć, skąd one się biorą .
Szanuję Twoją szczerość i odwagę .
I jeszcze coś ode mnie - moim skromnym zdaniem nie powinnaś Bi wysyłać do Dziadków . Nie za karę . Chyba, że to Dziecku wytłumaczysz w inny sposób. Np. , że Babcia tak bardzo kocha i tęskni za wnuczką, że aż umiera z tęsknoty . A że Bi jest taką dużą , dzielną Dziewczynką to Mamusia z Tatusiem postanowili pozwolić Jej jechać .
Bo ja się obawiam, że jeżeli to będzie taki wyjazd za karę , to może w Niej zostać trauma na całe życie . Może się bać , że łatwo Ją oddacie , gdzieś daleko. Że kochacie Nika i z Nim chcecie być, a z Nią nie ....
Jesteś przemęczona i baaardzo by Ci się przydał przynajmniej jeden dzień laby . Taki tylko dla Ciebie .
Trzymaj się ciepło
Nie martw sie Anetko, nigdzie Bi nie wysylam. Przyszlo mi to do glowy, ale juz sobie "poszlo". :) Niestety, Bi i Nik musza nauczyc sie wspolpracowac, jak przystalo na rodzenstwo. A im mlodsi beda, tym latwiej im bedzie tego dokonac.
UsuńJa tez nie jestem zwolenniczka bicia, ale tez nie jestem strasznie zagorzala przeciwniczka. Moim zdaniem klaps od czasu do czasu jeszcze zadnemu dziecku nie zniszczyl jego kruchej psychiki. Co nie zmienia faktu, ze staram sie stosowac inne metody wychowawcze. Czasem tylko puszcza mi nerwy...
I zastanawialam sie czy o tym napisac, ale gdzie mam byc szczera, jak nie na wlasnym blogu? ;)
coś mi przyszło do głowy - patrzymy na sytuację z pozycji matek, a ile z nas prało się z rodzeństwem tak, że nas matka musiała rozdzielać? Kara była do następnego razu i wcale nie skutkowała radykalnie, nie znam rodzeństwa, które się nie kłóci i nie bije od czasu do czasu. Agata, teraz masz trudno bo dzieci małe ale napiszę bezczelnie - nie Ty jedna, więc dasz radę. Przesyłam Ci pozdrowienia, nie martw się. Melisy sobie kup;))
OdpowiedzUsuńMelisa nie pomaga, w ktoryms momencie pilam ja litrami. ;)
UsuńWiem, ze dzieciaki jeszcze beda sie tlukly tak, ze bede musiala odseparowywac je za fraki. Martwie sie tylko o teraz, kiedy Nik jest jeszcze sporo mniejszy i bezbronniejszy. Najgorsze jest to jego zanoszenie sie az do omdlenia, bo fakt, ze czasem poplacze przez siostre to naturalna kolej rzeczy...
O matko! Przerazilas mnie tym zanoszeniem się Nika. Ja jestem koszmarna panikara i takie sytuację mnie przerażają. Przeczytam tylko pobieżnie ostatnich parę postow i nie wiem czy już mowilas o tym lekarzowi i czy można jakoś temu zapobiegać- mam nadzieje ze w weekend znajdę trochę czasu żeby nadrobić zaległości. A zanim oddasz Bi do dziadków przeczytaj sobie te wszystkie posty, w których tak pięknie o niej piszesz. To śliczna mądra dziewczynka z temperamentem , ktorej Nik troszkę "zepsuł " jej rodzinną sielanke.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie
Juz nigdzie Bi nie oddaje. :)
UsuńA co do Nika - pytalam pediatry, podobno niektore dzieci tak maja. I mi wlasnie musial sie traffic taki klopotliwy egzemplarz. :)
Kurczę, rzeczywiście łatwo z dziećmi to Ty nie masz. Ale dasz radę. Myślę, ze rozdzielenie ich to zły pomysł. Trzymaj się cieplutko i powodzenia
OdpowiedzUsuńRowniez doszlam do tego wniosku. Predzej czy pozniej I tak musieliby sie nauczyc zycia pod jednym dachem. A im beda mlodsi, tym latwiej im to przyjdzie...
UsuńEhhh Agata jak ja Ciebie rozumiem!!! Tylko, że Bi ma ledwo ponad dwa latka a moja to już stara krowa w porównaniu do Niej i też mam z Nią identyczne problemy! Co prawda nie gryzie Lilki (chyba bym Ją za to zabiła) ale odkąd Lila zaczęła raczkować, a teraz chodzić to jest zgroza! Elizie wydaje się, że Lil jest już sprawna na równi z Nią i tak Ją traktuje, co kończy się nieustannym płaczem Małej. I na nic moje gadki, na nic tłumaczenia-niby rozumie, niby obiecuje, a potem chuj za przeproszeniem-i tak albo Ją przewróci, albo Ją popchnie, No ile można!!!!! Poza tym boję się, że w końcu naprawdę zrobi Małej krzywdę. I dupa blada bo już nie wiem co mam robić.
OdpowiedzUsuńNaprawde skaranie boskie z tym starszym rodzenstwem... Bi wczoraj zlozyla dlon w piesc i ta piescia z calej sily nacisnela Nikowi glowe, pomagajac sobie nawet druga reka! Tak bez powodu, w jednej chwili go caluje, a w drugiej takie cos!
UsuńWydaje mi sie, ze starsze dzieci daja taryfe ulgowa malym dzidziusiom, ale kiedy te zaczynaja przeobrazac sie w dziecko, rodzenstwo nagle traktuje je na rowni sobie i rywalizuje z nimi (albo probuje sie bawic) na wlasnym poziomie. A my - matki, dostajemy siwych wlosow... :(
I do tego poczucie winy, bo ja oczywiście karcę Elizę prawie cały czas... A potem myślę, że przecież Ona też jest jeszcze mimo wszystko dzieckiem... No ale z drugiej strony, od 7latki to uważam, że już mogę trochę wymagać.
OdpowiedzUsuń