Ostatnimi czasy zaczynam przekraczac wlasne granice komfortu. Dziwie sie sama sobie, a M. zastanawia sie kto mu podmienil malzonke. :)
Bo widzicie, ja jestem wierna jak pies. Przyjaciolom tez, ale dzis nie o ludziach bedzie. Dzis bedzie o markach. Otoz, kiedy cos mi podpasuje to strasznie trudno mnie przekonac do sprobowania czegos innego. Nie jestem fanka markowych ciuchow, ale jesli juz wybieram sie na zakupy, to z calej galerii zagladam tylko do trzech ulubionych sklepow. Inne nawet mnie nie interesuja, chocby ktos zachwalal je pod niebiosa. Od lat kupuje kosmetyki z tej samej firmy. Ostatnio wycofali z oferty moj ukochany balsam i plyn pod prysznic i jestem niepocieszona, bo nie moge znalezc nic rownie dobrego, a kapac i smarowac sie trzeba... :(
Ale do brzegu...
Chyba wspomnialam na blogu, ze jakies 2 miesiace temu kupilam nowe autko? Musicie wiedziec, ze do marek aut jestem tez niesamowicie przywiazana. Nie moge sie co prawda pochwalic jakas nisamowita kolekcja, bo swoich wlasnych mialam w zyciu raptem dwa, ale za kazdym razem byla to Toyota. I obie byly swietnymi autami, nie mialam z nimi absolutnie zadnych problemow, oprocz okazjonalnego padniecia akumulatora, ale to sie zdarza w niemal kazdym samochodzie. Poza tym tylko regularna zmiana oleju i jezdzilam sobie szczesliwie, sluchajac z otwarta buzia opowiadan znajomych o ciaglych awariach i kosztach napraw. Do tego, w tym samym czasie moj tato rowniez mial Toyoty, z ktorymi nie mial zadnych problemow i w rezultacie powtarzalam przy kazdej okazji, ze nie kupie zadnego innego samochodu. Haha, nigdy nie mow nigdy!
Moja ostatnia Toyotke kupilam niestety z przebiegiem znacznie przekraczajacym srednia wartosc dla dwuletniego auta. To byl blad, teraz to wiem, ale wtedy sie zwyczajnie napalilam... Pokochalam ten samochod od pierwszego spojrzenia. :) Minelo sobie 6 lat, autko splacilam, ale powstal dylemat. Przebieg byl juz na tyle wysoki, ze M. popatrzyl na wartosc samochodu i postawil mnie przed wyborem: albo sprzedajemy go teraz, kiedy jeszcze wezmiemy za niego w miare przyzwoite pieniadze, albo bede nim jezdzic az go zwyczajnie zajezdze. Zagryche mialam straszna, bo z jednej strony auto bezawaryjne i ogolnie przeze mnie lubiane. Z drugiej strony, kurcze, Toyoty sa nie do zdarcia i mialam przed soba wizje jezdzenia tym saaamym autem przez nastepne 5 lat albo i wiecej. A co tu duzo ukrywac, po szesciu latach troche mi sie juz znudzilo... :) No wiec, z bolem serca, stwierdzilam, ze sprzedajemy. Tylko, ze musze czyms jezdzic, wiec natychmiast zajelismy sie poszukiwaniem nowej bryki dla mnie.
Najpierw padlo na nowszy model tego samego auta. Tyle, ze kiedy je kupowalam bylam swiezo zareczona panna, bez rodziny. Teraz sprawy maja sie troche inaczej. Tego lata probowalismy zapakowac do mojego SUVa dwoje dzieci w fotelikach, spacerowke, rowerek Bi i psa. No coz, pies nie zmiescil sie juz do bagaznika, musialam trzymac go na kolanach. A nasza suczka to nie jakis ratlerek, tylko 23-kilowe bydle. Wesolo nie bylo. :) Po tej "przygodzie" stwierdzilismy, ze trzeba nam czegos wiekszego. Oczywiscie najpierw spojrzalam na to co maja w ofercie Toyoty, bo przeciez nie kupie niczego innego i koniec! A tu klapa! Bo zeby zmiescic sie w naszym budzecie, musialabym kupic znow auto minimum 3-letnie ze sporym przebiegiem. Czyli za 6 lat (takie sa tutaj standardowe pozyczki na samochody) znowu znalazlabym sie w punkcie wyjscia. A ja chcialabym po splaceniu auta jeszcze przez rok-dwa nim pojezdzic, nacieszyc sie brakiem miesiecznych oplat, zaoszczedzic kasiorke i wtedy dopiero je sprzedac i kupic nowe. Wlasciwie to po obejrzeniu ofert Toyoty spuscilam nos na kwinte i stwierdzilam, ze w takim razie beda jezdzic moja staruszka i tyle. Potem jednak zaczelam myslec, a wlasciwie to M. mnie nakrecal, ze auto jest juz 8-letnie, w kazdej chwili moze zaczac sie psuc, a nam potrzebny jest porzadny samochod rodzinny (M. ma male, osobowe autko, na rodzinna wycieczke sie nie nadaje). No ale ja chcialam Toyote, niczego innego nie bralam pod uwage! Na to M., nie zrazony, zaczal mnie obwozic po wszystkich okolicznych salonach samochodowych. Nie zartuje, spedzilismy wiekszosc dnia jezdzac z dzieciakami od salonu do salonu ogladajac auta! Dzieci okazaly sie bezproblemowe, biegaly/raczkowaly sobie pomiedzy autami, Bi dodatkowo wyprobowywala wszystkie siedzenia po kolei i zadne nie marudzilo, dopoki nie zglodnialy. Ja znioslam to znacznie gorzej, smecilam ze to bez sensu, bo i tak nic nie znajde, bo przeciez ja lubie tylko Toyoty i koniec... Az weszlam do kolejnego salonu i je zobaczylam... Ten ksztalt, ten kolor, mowiacy: jestem tobie przeznaczony, wez mnie, zobaczysz, ze jestem idealny... :) Poza tym autko niemal nowka niesmigana, ale jednak NIE nowe, wiec cena tez przystepna. I w ten sposob stalam sie posiadaczka Subaru!
Czy zmiana sie oplacala powiem Wam za kilka lat, narazie nie narzekam. Chociaz codzien jak do niego wsiadam, nie moge sie nadziwic, ze to nie Toyota. :)
Kolejna marka, ktorej jestem wierna, dotyczy telefonu komorkowego. Tych mialam w zyciu cala mase, zawsze jednak po jakims czasie wracalam do Nokii. Wszystkie inne psuly mi sie i zawieszaly, bateria po roku trzymala w porywach 2 dni i to jesli nigdzie nie dzwonilam. Tylko Nokia wytrzymywala moje uzytkowanie, a co lepsze uzytkowanie jednej z moich kolezanek. Dziewczyna powinna miec telefon pancerny normalnie. Telefon spadl jej podczas joggingu niezliczona ilosc razy, wpadl jej do toalety, az w koncu upadl tak fatalnie, ze rozpadl sie na polowe (to byl taki aparat z klapka). Obie czesci trzymaly sie na cieniutkim kabelku, na ekranie malo co bylo widac, ale nadal mozna bylo z niego dzwonic i pisac smsy! :) To mnie utwierdzilo w przekonaniu, ze jak telefon, to tylko Nokia. I bylam tej milosci lojalna przez dobrych kilka lat. Niestety, ostatnimi czasy siec, do ktorej naleze, nie miala zadnej w ofercie . Poprzednia mialam ponad 4 lata i czas juz bylo ja wymienic na cos nowego.
Zdecydowalam sie wiec na Blackberry. Nigdy wiecej! To cholerstwo po roku zaczelo sie zawieszac, ekran wlaczal sie i wygaszal kiedy chcial, a bateria trzymala moze 1.5 dnia. Nie mamy w domu telefonu stacjonarnego, wiec potrzebuje funkcjonalna komorke na wszelki wypadek, szczegolnie przy dwojce malych dzieci. Cos bylo robic, wybralismy sie w sobote do sklepu naszej sieci, szczegolnie, ze wlasnie skonczyla nam sie umowa i mialam znizke na nowy aparat. Poza tym wlasnie wyszla nowiutka Nokia, jechalam wiec z mysla, ze kupie sobie wlasnie ten telefonik. Dobra nasza!
Niestety, srogo sie rozczarowalam. Telefon wielki i nieporeczny, zupelnie mi nie podszedl. W dodatku probowalam pobawic sie nim, zeby zobaczyc czy spodoba mi sie oprogramowanie. A dajcie spokoj, w niektore ikonki musialam doslownie walic paluchem, zeby zalapal! Ja w ogole nie jestem fanka smartfonow, potrzebuje telefonu do dzwonienia i wysylania smsow, to wszystko. Nawet zdjec praktycznie nim nie robie. Spojrzalam wiec na zwykle aparaty. Tutaj jednak wszystko jakies kanciaste, toporne i chinsko-plastikowe... Co robic, trzeba bylo zainwestowac w smartfona. Tylko ktorego? Obejrzalam sobie Samsung Galaxy i telefonik sliczniutki, cudenko doslownie. Tylko co z tego, skoro nie wcisne go ani w kieszen ani w przegrodke w torebce? W ogole, sadzac po kierunku w ktorym idzie wyglad telefonow, powinnam od razu sprawic sobie tableta. Roznica wielkosci minimalna. I tu maz pociagnal mnie w kierunku stoiska z iPhonami. A musicie wiedzic, ze tej modzie opieralam sie skutecznie przez wiele lat, mimo, ze malzonek na iPhona i twierdzi, ze zaden inny telefon go nie przebije. :) Ja jednak nie lubilam telefonow dotykowych, chcialam miec klawiature, nie potrzebowalam smartfona i ogolnie chcialam Nokie i koniec. Ale wobec takiego wyboru (a raczej jego braku) wyszlam ze sklepu z nowiutkim iPhonem. Obecnie jestem na etapie nauki obslugi, okraszonej licznymi epitetami i przeklenstwami. ;)
I tak, w ciagu niecalych dwoch miesiecy pozegnalam moje dwie najwieksze "milosci". M. pyta co chwila ze smiechem co bedzie nastepne. Hmm... moze trzeba meza wymienic na nowszy model? ;)
Coś w tych toyotach jest. Nie do zdarcia są. Ponieważ rodzinka się rozjechała to z czystym sumieniem mogliśmy kupić kolejną toyotkę.
OdpowiedzUsuńTez jestem wierna określonym markom. Nie ciuchowym ale TV, sprzętu AGD czy kosmetykom. Jak się sprawdzają to po co zmieniać. Subaru to świetne auto.A o wymianie męża to raczej nie myśl.Wiesz jak to jest: lepszy wróbel w garści niż gołąbek na dachu. Trzymam się tego od 38 lat i jest super. Serdeczności Agato
Hihi, z wymiana meza to taki zarcik byl, nie mialabym ochoty "uczyc sie" jakiegos obcego chlopa od nowa! ;)
UsuńNie znam nikogo innego kto mial/ ma Subaru, ale obilo mi sie o uszy, ze to dobrej jakosci samochody, a ze przy tym ladne, wiec sie zdecydowalam. :)
Ty po prostu lubisz solidne rzeczy.
OdpowiedzUsuńdotykowym się ja, taki beton posługuję już dwa lata i daję radę;)
To prawda, ze wole zaplacic wiecej za lepsza jakosc, niz kupic tanie byle co.
UsuńMi sam dotyk az tak nie przeszkadza, ale wysylam sporo smsow i wole jej jednak pisac na zwyklej klawiaturze.
Tez sie dlugo opieralam Iphonom, bo uwazalam, ze drogie i glownie to tylko "szpan". Ale gdy moj operator robil pare lat temu oferte dla lojalnych i wiernych klientow, skusilam sie , bo ryzyko bylo rzedu 100€... no i w try miga przyzwyczailam sie. Mam szczescie, bo nie oszczedzam go nic a nic. Raz mi nawet wypadl z kieszeni do toalety. Na szczescie woda byla jeszcze czysta wiec go szybko wylowilam. Myslalam ze juz po nim , bo ciemno mial przed oczami (i ja tez). Na drugi pieniedzy nie mialam i juz bylam gotowa kupic najtanszy telefon za 14 euro, gdy wytarty i pozostawiony w temperaturze pokojowej, po 48 h zaczal dzialac jakby nigdy nic... To bylo trzy lata temu i nadal dziala... Od tamtej pory wymienilam laptopa na Appla i tez jestem bardzo zadowolona z tej zmiany...
OdpowiedzUsuńCo do samochodow, to przez lata mialam tylko stare Volvo. Bylo ich w sumie trzy i nic przy nich nie trzeba bylo robic... No ale teraz mam inny zuplnie samochod i tylko potrzeby sie zmienily, wiec moze ta zmiana tez okaze sie dobra:)
W sumie tez jestem wiec wiernoscia, ale nie na slepo i bezkrytycznie...
My mamy computer stacjonarny Apple i obsluga go doprowadza mnie do szalu! ;)
UsuńA iPhony sa nisamowicie mocne i szczelne! Moja kolezanka wyprala raz iPhona swojego chlopaka w pralce (zapomnial wyjac go z kieszeni spodni)! I tez, jak dobrze wysechl, to zaczal dzialac bez zarzutu! ;)
Subaru jeździ teraz moja mama, chwali sobie, ale jak usłyszałam ile ten czołg pali...
OdpowiedzUsuńJa też oddana wiele lat nokii, zmieniłam na HTC cha-cha. Ukradli mi go i nie mogę odżałować. To był telefon dla mnie- idealnie do siebie pasowaliśmy, a teraz nigdzie już nie można go dostać.
Z jabłkowych mam ipoda i spisuje się ok, trzeba też przyznać że mają ładną oprawę "graficzną", ale nie jestem do końca przekonana.
Moje auto ma zupelnie nowy typ skrzyni biegow (szczegolow nie znam, to moj maz sie tym interesuje) i w rezultacie pali o wiele mniej niz moja stara Rav4, a jest znacznie wieksze. No i u nas benzyna z tego co wiem jest tansza, wiec poki co nie narzekam.
UsuńMy mamy kompa Apple w domu i szczerze mowiac, gdyby nie to, ze rzeczywiscie w ogole nie lapie (odpukac!) wirusow, to wyrzucialabym go na smietnik. Nie znosze tego oprogramowania! iPhone jak narazie jest ok.
Coś ty, Męża nie zmieniaj. Ten już jest taki udomowiony a z nowym to zawsze kłopot ;)
OdpowiedzUsuńJa też lubię nokię, nawet teraz mam nokię lumię.
Buźka.
O! I jak ta Lumia sie sprawuje? Bo ja wlasnie na nia spojrzalam i nie "podeszla" mi! ;)
UsuńCo do meza to masz racje, ten juz przyzwyczajony do takiej zolzy jak ja, a nowy nie wiem czy by wytrzymal tak dlugo. ;)
Jestem bardzo zadowolona, jest łatwa w obsłudze i przyjemnie się ja trzyma w dłoni. No i jest biała :)
UsuńHmm... No to moze nastepnym razem sie zdecyduje. Narazie "utknelam" z iPhonem. :)
UsuńMąż to jednak mąż, przyzwyczailas sie, oswoiłas, a inna marka nie wiadomo jak się sprawdzi...
OdpowiedzUsuńCo do samochodów to też od kilku lat jestem wierna jednej marce, choć ten pierwszy to dał mi sie we znaki.
Nokii nie zmienie chyba na nic jednak, moja Lumia choć stłuczona ( bliskie spotkanie z płytkami w łązience) to sluży wiernie i raczej jej zdradzać nie będę:)
A ja wlasnie patrzylam na ta Lumie! ;)
UsuńNo rzeczywiscie, jak juz sie z mezem "wychowalismy" na wzajem, to szkoda marnowac tyle lat docierania sie. :)
Haha matka dorosla do zmian? ;)
OdpowiedzUsuńMoże i na nowszy model męża nadejdzie czas :PPP
Hihi, chyba rzeczywiscie "dojrzalam"! ;)
UsuńPiszesz dziś o rzeczach, o których nie mam pojęcia :). Jestem niezmotoryzowana i niemająca żadnej wiedzy o jakości aut.
OdpowiedzUsuńMój telefon komórkowy pozwala dzwonić i jest wygodny do ręki, nie zmieniam go od 5 lat, bo za każdym razem gdy kończy się umowa i zobaczę jakie dziwo mi się proponuję, to rezygnuję, dostając za to niższy abonament albo jakieś darmowe minuty... Ale chyba obie lubimy rzeczy solidne, niezawodne i bez zbędnych bajerów ;)
Ja na auta tez patrze zazwyczaj pod katem "urody". ;) To moj malzonek informuje mnie, ktora marka ma dobre opinie, a od ktorej lepiej sie trzymac z daleka. Ale nie znam osoby, ktora narzekalaby na swoja Toyote. Mam nadzieje, ze moje Subaru bedzie rownie bezproblemowe.
UsuńA telefony komorkowe jednak dosc szybko mi sie nudza i regularnie je zmieniam. :)
Mogłam sobie darować polskie znaki, bo coś mi się porobiło ;) "zobaczę jakie dziwo mi się proponujĘ, to rezygnuję"... taaa
OdpowiedzUsuńE, takie literowki to robie co i rusz i to bez polskich znakow! ;)
UsuńJa przerzucilam sie z iPhona na Samsunga Galaxy i jestem bardzo zadowolona. iPhone w porownaniu do Samusnga jest wwdlug mnie prosty w obsludze. Do iPhona nigdy nie wroce.
OdpowiedzUsuńZas co do Toyoty to prawda te auta sa wrecz niezawodne.
Patrzylam na Galaxy i strasznie mi sie podobal, oprocz rozmiaru. Dlatego w koncu wybralam iPhona: poniewaz byl najmniejszy ze smartfonow. :)
UsuńMy mamy jedno auto, bo nam wystarcza :)
OdpowiedzUsuńA co do telefonów to jestem przywiązana prawie 10 lat do Nokii i na razie nie mam zamiaru zmieniać marki. Na smartfona mężowi nie udało mu się mnie namówić, ale "szaleństwem" jest pól na pół: klawiatura + ekran dotykowy = Nokia300 . Dla mnie super, ale każdy lubi co innego :)
Tutaj niestety bez auta ani rusz, bo miejskiej komunikacji brak, a pracujemy z M. w zupelnie innych kierunkach...
UsuńMoja Blackberry wlasnie miala dotykowy ekran, ale oprocz tego klawiature. No ale zaczela sie psuc. Moja siec baaardzo rzadko ma w ofercie Nokie, niestety... :(
Z wiernością do marek mam tak jak Ty . Jak auto - to tylko vw . Jak buty - tylko Lasocki, Jeansy - wrangler/orsay lub c&a itp.
OdpowiedzUsuńAle oczywiście ja trochę kombinowałam z tymi markami . Np. mam kilka par butów z Ryłki , w których w ogóle nie chodzę , bo dla mnie są niewygodne, ale MUSIAŁAM , po prostu MUSIAŁAM spróbować ( no dobra - ładne były)
Natomiast co do marek telefonów - kiedyś długie lata byłam wierna marce Sony Ericsson . I byłam bardzo zadowolona. Ale ja to mam takiego lekkiego hopla na tym punkcie . Telefony zmieniam średnio raz w roku . A że pracuję w branży telekomunikacyjnej, to ten bzik na punkcie telefonów jest wytłumaczalny
Mnie najbardziej również odpowiadał telefon klasyczny. Bo i smsa w nim można napisać prowadząc jednocześnie samochód , bateria wytrzymuje kilkadziesiąt godzin rozmow itd.
Pewnego pięknego dnia dostałam jednak służbowego smartfona . A w nim aplikacja do pracy . O jak on mnie na początku wkurzał !!! Nienawidziłam ten telefon przez pierwszy tydzień . To była nokia .
Po jakimś czasie przyzwyczaiłam się do ekranu dotykowego . I postanowiłam zakupić coś szybciej działającego itd. I tak zaczęła się moja przygoda z Samsungiem Galaxy . I dziś wiem , że na dłuuuuugie lata się przywiąże do tej marki .
Większość sprzętu w domu mam właśnie tej marki : laptop , tablet, notebook, telewizory , kino domowe, mikrofala ...A to wszystko właśnie z miłości do marki .
A że siedzę w temacie to pochwalę Twój wybór odnośnie telefonu . Iphone bardziej się sprawdzi u Ciebie w Stanach , niż lumia . I jestem na 99 % pewna, że już teraz pozostaniesz wierna tej marce
Zobaczymy. :)
UsuńNarazie od czasu do czasu nachodzi mnie mysl, ze Nokia bylaby lepsza do zdjec. Wszystkie, ktore zrobilam iPhonem wychodza mi zamazane. :( Tyle, ze ja ogolnie robie marne foty, chyba rece mi drza... :)
Kazdy posiadacz Samsunga Galaxy, ktorego znam, zachwala ten telefon pod niebiosa. Przyznaje, ze gdyby byl troche mniejszy, prawdopodobnie zdecydowalabym sie wlasnie na niego. Odstraszyl mnie wylacznie rozmiar...