Jestem monotematyczna, wiem. Nic nie poradze, ze co kilka dni jedno albo drugie (albo oboje jednoczesnie) przezywa nocny bunt...
Tym razem dzieci postanowily zjednoczyc sily i wspolnie uniemozliwic rodzicom sen.
Najpierw Niko. 1:48. Steka, kweka, wlasciwie nie placze, ale marudzi i marudzi. W koncu mialam dosyc bo i tak nie moglam spac nasluchujac, wiec poszlam do jego pokoju i wzielam na rece. Blad, matka, powazny blad! Natychmiast zaczelam pluc sobie w brode na wlasna glupote, bo Nik, zamiast jak zwykle sie uspokoic i wtulic w matke, wlaczyl syrene na dobre! Nosze mala gadzine, szepcze uspokajajaco do uszka, wreszcie ucicha. Po chwili przysypia. Odkladam do lozeczka. Ryk! Biore spowrotem na rece. Dalej wyje! Znow nosze, uspokajam. Nogi w tylek mi wlaza, rece omdlewaja (w koncu jest co nosic). Nik ponownie przysypia. Znowu proba odlozenia do lozeczka - zakonczona rozdarciem malej japy. Stwierdzilam, ze widocznie musi sobie chwilke poplakac i wrocilam do lozka. M. sie zlitowal (nie wiem czy nade mna czy nad synem) i poszedl do niego. Po dluzszej chwili maly ucichl, a ja zaczelam sobie przysypiac.
Nie dlugo. Tym razem rozdarla sie Bi! Poszlam do niej, a ona domaga sie taty! W koncu udalo mi sie spacyfikowac ja obietnica, ze poloze sie kolo niej. Tyle, ze spedzilam na tym waskim lozku dobre pol godziny, a ta potwora przewraca sie na jeden bok, na drugi, na brzuch, na plecy, przywalila mi w czache niekapkiem... A spac nie bedzie! Dwa razy wydawalo mi sie, ze usnela i probowalam wyslizgnac sie z lozka. Za kazdym razem zaczynala wyc, ze "mama lez tu!". W miedzyczasie M. udalo sie odlozyc Nika do lozeczka i wrocic do naszej sypialni. Kiedy na moja trzecia probe powrotu do wlasnego lozka, Bi znow wlaczyla syrene, malzonek przyszedl i zaproponowal, ze teraz on sie z nia polozy. Czy musze dodawac, ze ja na to jak na lato? ;) Zrobila sie juz 3 nad ranem, a o tej porze zaczynam juz odliczanie jak niewiele zostalo mi snu (budzik dzwoni o 5:30). Udalo mi sie nawet przysnac.
Niestety to nie koniec nocnych przygod. :(
Zbudzil mnie wrzask (doslownie) Bi. Patrze polprzytomna na zegarek - 4:20. Okazalo sie, ze Bi robila z tata dokladnie to samo co ze mna. Wiercila, przewracala z boku na bok, a spac nie chciala. W koncu M. sie wkurzyl i postanowil wrocic do swojego lozka, czy to sie smarkuli podoba czy nie. Hmm... Smarkuli sie to baaardzo nie spodobalo. Urzadzila taka awanture, ze az sciany sie trzesly! Nie uszlo to oczywiscie uwadze brata, ktory wlaczyl wlasna syrene. Poszlam nakarmic malego ssaka, przykazujac ojcu, zeby zrobil cos ze starszym wyjcem. W koncu zrobilo sie cicho. Wychodze z pokoju Nika, a Bi lezy na kanapie w salonie. Okazalo sie, ze kiedy M. nakazal jej powrocic do swojego lozka, mloda na znak buntu poszla do salonu. Balismy sie, ze zleci z tej kanapy, wiec ulozylismy poduszki na podlodze. Bi przeniosla sie wiec z kanapy, na podloge. I zeby tam chociaz grzecznie polezala... Ale nie... Po 15 minutach zaczela nawolywac ojca. Wkurzona poszlam i kazalam wybierac, albo wraca do lozka, albo spi na poduszkach na podlodze. Wybiera podloge. Ok. Niestety, po chwili znow wola tate. Tym razem znacznie glosniej. Przyznaje, ze skapitulowalam. Byla juz 5:10 i marzylam, zeby jeszcze choc na moment sie zdrzemnac. Malo pedagogicznie zaproponowalam wiec corce, zeby przyszla do lozka rodzicow. Oczywiscie zgodzila sie z ochota. Wcisnieta pomiedzy nas wreszcie zasnela...
A czemu opisuje "fajna" nocke z takimi szczegolami? W koncu wystarczylo napisac, ze dzieci nie daly mi spac od 1:50 do 5:10 nad ranem. Otoz, pisze ku pamieci. Bo nieuchronnie za kilka lat nadejdzie piekny dzien, kiedy ktores z dzieci przyjdzie prosic o kolejny zestaw Lego, albo lalke Barbie. Juz widze oczami wyobrazni jak odmawiam stanowczo, a na pytanie o przyczyne odmowy, odpalam kompa i czytam im ten post!
Zemsta bedzie slodka! ;)
Hehe, a wiesz, że to jest niegłupi pomysł! Już widzę, jak Eliza prosi, żeby mogła pojechać z chłopakiem pod namiot, a ja Jej sru-czytam jakie teksty do nas "waliła" i pukam się palcem w głowę :)
OdpowiedzUsuńA swoją drogą to współczuję serdecznie... Po takiej nocy to już nawet kawa nie pomaga. U nas na pokładzie bunt z zupami, i też już mam serdecznie dosyć. Nigdy nie może być do końca spokojnie i pięknie :(
Cos chyba jest w powietrzu, bo u mnie bunt nawet z kaszka... Nie wiem, moze to znow zeby...
UsuńNo wlasnie, wczoraj pilam kawe za kawa, dzis pije kawe za kawa, a glowa i tak opada... :(
o tak, wytrzymaj, już za kilka lat będą Ci robiły kawkę do łóżka, prasowały bluzeczki do pracy, remontowały dom;)))) tylko te parę lat wytrzymać
OdpowiedzUsuńHaha, juz to widze! ;)
UsuńI tak byliście dzielni, ja już dawno wzięła bym młodego do swojego łoża oby tylko móc spać:)
OdpowiedzUsuńStaramy sie tego unikac, bo z Bi to dac jej palec, a wezmie cala reke. Wystarczy, ze raz sie u nas przespi, a bedzie sie domagac tego co noc...
UsuńWesoła noc :/
OdpowiedzUsuńMi się tak rzadko zdarza być obudzoną w nocy, że aż strach się bać, co to będzie po kolejnym porodzie ;)
Nie moge sie juz doczekac, zeby w koncu przespac cala noc. Nawet gdybym musiala wstawac codziennie o 5:30, nawet w weekend, to jednak po przespanej nocy nie byloby to az tak straszne...
Usuńo matulu nie bądź aż taka złośliwa za lat kilka :D Dobrze, że u mnie choć takie noce się zdarzają to jednak ja mam tylko jednego Bombla do ogarnięcia :D
OdpowiedzUsuńO, ja jestem strasznie wredna... ;) Czasem obiecuje sobie, ze jak kiedys moje dzieci, jako nastolatkowie beda chcialy sobie w sobote dluzej pospac, to tez specjalnie bede ich budzic. Z zemsty, za te wszystkie nocki. :)
UsuńWy to naprawdę nie może się nudzić!
OdpowiedzUsuńPodziwiam za wytrwałość... bo ja też bym chyba szybciej do łóżka wzięła wiedząc, że w perspektywie miałabym chwilę snu....
Tez korcilo mnie wczesniej. Staram sie jednak byc stanowcza, bo Bi pozwolic raz, to potem bedzie sie domagac co noc... :/
Usuńaale masz sposób ha ha...świetny....ale nie zazdroszczę ci nocki, widzę was łażących od jednego do drugiego i te małe wyjce....
OdpowiedzUsuńświetnie sie czyta bo sie posmiałam ale współczuję , bo wiem jak to było kiedy miałam małe dzieci....
buziaki..... i wyspij sie w końcu dobrze :))))
Moze za jakies pol roku uda mi sie przespac cala noc... ;)
Usuńło matko, to naprawdę kiepska noc :) życzę siły, wytrwałości i żeby dzieci były bardziej łaskawe :)
OdpowiedzUsuńChyba zaczne pic kawe nawet w nocy, zeby sprostac takim wyzwaniom... ;)
UsuńHahaha Ty wyrodna Matko!!! :D
OdpowiedzUsuńStraszna jestem, nie?
UsuńTak jak napisalam wyzej Bombelkowej, czasem obiecuje im, ze za kilkanascie lat bede im rano sciagac koldry z lozek i zmuszac do wstawania z samego ranka, za te wszystkie nocki! :)
No ale to sa maluchy i nieswiadomie czesto sie zachowuja. Owszem, ze noc od spania Bi juz raczej wie, jednak gdzies musi lezec przyczyna w jej niespokojnych nockach. Nie mscij sie kiedys odmowa zabawki dla swych szkrabow mamo Agato:-). Moze nocne rytualy trzeba z lekka zmienic by dzieci spokojnie spaly. Ja nadal mysle Bi malo Ciebie widzi pomiedzy rankiem a noca, zas kiedy jest noc to tym nadrabia raczej. Cierpliwosci zycze.
OdpowiedzUsuńNie wiem co w Bi wstapilo w niedziele w nocy, ale, chociaz budzi sie dosc czesto, zazwyczaj nie ma takich przebojow, zeby spowrotem zasnela. Najczesciej zwyczajnie "gubi" niekapek w lozku i szukajac go rozbudza sie. A wtedy to juz trzeba przeciez rozedrzec sie i wolac rodzicow. :)
UsuńZ Nikiem to juz inna para kaloszy, bo to maluch jeszcze...
Moze trzeba Bi oduczyc spania z niekapkiem ;) bo to jak z karmieniem na wolanie kurcze pewnie sie przyzwyczaila do kubka. Tez mialam wiele nie przespanych nocy. Dzis moj maly bedzie lada dzien mial 8 lat i nadal w nocy czasem sie budzi, wtedy przychodzi do lozka albo stoi nade mna ja czuje przez sen wzrok na sobie i budze sie wystraszona hihi dzieki Bogu to sporadyczne sytuacje.
UsuńHaha, Bi najczesciej nie wychodzi z lozka, tylko sie drze. Wygodnicka! :)
UsuńA z tym niekapkiem to pewnie masz racje. W sumie to ona zaczela z nim spac niedawno, Nik juz byl na swiecie. Po prostu pewnego dnia zazyczyla sobie isc do lozka z kubkiem. Pozwolilam jej, bo nie widzialam w tym nic zlego, w srodku jest tylko woda, wiec prochnica jej nie grozi. Tylko, ze od tego dnia co wieczor upiera sie, zeby brac niekapek do spania! Najczesciej nie jest to az tak uciazliwe, tylko wlasnie czasem go "zgubi" i ryczy. :)
Oj matka, mściwa jesteś ;-) A tak na serio to współczuję. Ja jak do Alana muszę wstawać gdy marudzi to mnie krew zalewa, a jakbym miała dwójkę w domu to bym chyba padła na twarz i nie wstawała :-) Wytrwała jesteś. Czego się nie robi..., nie? ;-) Obyś miała jak najmniej takich nocek :-)
OdpowiedzUsuńTez sobie tego zycze! :) Jeszcze niedawno chociaz w weekend moglam troche odespac, bo Nik spal przynajmniej do 7:30 - 8 rano. A od kilku tygodni dupa - budzi sie zaraz po 6! :(
Usuń