Ech, humor mam spaczony na jakis czas...
Nie odzywamy sie do siebie z M. On stwierdzil, ze kiedy jestem zla to zlorzecze naszym dzieciom. Nie bylby oczywiscie moim M. gdyby nie dodal, ze Bog slucha i moze splenic moje zyczenie. Ta niedorzecznosc zostawie bez komentarza. W kazdym razie postukalam sie w glowe i przestalam do niego odzywac, bo z fanatykami religijnymi mi nie po drodze...
A o co konkretnie poszlo?
Nik od urodzenia ma tendencje do tzw. "zanoszenia sie", kiedy sie wkurzy lub uderzy. Bierze gleboki wdech i... dlugo, dlugo nic. Juz kilka razy az klepalismy go po plecach, zeby "zalapal" i wzial oddech. I zawsze w koncu bral...
Ale wczoraj... To bylo straszne...
M. zamknal mu bramke do kuchni przed nosem. A ten maly gamon znow zaniosl sie placzem. Tyle, ze tym razem sekundy mijaly, a on nic. Chwycilismy go na rece, klepalismy, ja nawet przekrecilam go do gory nogami. I dalej nic... W koncu cala buzia mu zsiniala, galki oczamne uciekly mu gdzies do tylu i nie wiem... Albo zlapal oddech w ostatniej chwili, albo autentycznie zemdlal, ale natychmiast odzyskal przytomnosc... W kazdym razie wreszcie zaczal oddychac. Ale jeszcze przez 10-15 minut byl jak nacpany. Oczy same mu sie zamykaly i wygladal jakby mial zasnac. Podejrzewam, ze krecilo mu sie w glowie od niedotlenienia... Ale juz pol godziny po calym zdarzeniu smial sie i raczkowal po domu jak zwykle...
Bardzo sie ciesze, ze widzimy w tym miesiacu pediatre. Mam nadzieje, ze moze wysle nas na jakies dokladniejsze badania, bo o ile wczesniej troche mnie to zanoszenie sie niepokoilo, to teraz przerazilam sie nie na zarty! Oczywiscie weszlam na internet i zaczelam czytac. Wiekszosc wpisow twierdzi, ze niektore dzieci maja taka tendencje, ale z tego po prostu kiedys wyrastaja. I ze, chociaz dla rodzicow to okropne doswiadczenie, to zazwyczaj takie ataki sa niegrozne. Jednak w niektorych przypadkach, zanoszenie sie moze byc objawem choroby serca lub padaczki... :(
A poki co panikuje na dzwiek placzu malego i lece do niego jak tylko steknie...
Martwie sie... :(
Agatko! Nasi chłopcy też sie zanosili (Igorowi jeszcze się to zdarza). Co prawda nie trwa to tak długo, jak u Nika było, ale też wygląda groźnie... Podejrzewam, że musiałaś się okropnie przestraszyć, ale myślę, że wizyta u pediatry Cię uspokoi. Zanoszenie się nie musi być złym objawem. Z tego co czytałam, to jeśli dziecko zanosi się za każdym płaczem, to wtedy się można martwić... Mam nadzieje, że to jednorazowy wyskok. Masz śliczne zdrowe dzieci i tego się trzymaj! W końcu Nik wyczuwa twój nastrój a potrzebny mu spokój.
OdpowiedzUsuńPrzytulam, pocieszam jak mogę :* buziaczki
Dziekuje Noelko!
UsuńRowniez mam nadzieje, ze pediatra rozwieje ten niepokoj, bo narazie bardzo sie martwie...
Moj syn tez sie zanosił az siniał i bardzo sie bałam. Lekarz mnie uspokoił, ze to nic strasznego i ze minie.....faktycznie minęło, teraz syn ma juz 14 lat....podczas zanoszenia delikatnie go poklepywałam lub dmuchałam w twarz....pozdrawiam serdeczne
OdpowiedzUsuńDziekuje za pocieszenie! Mam nadzieje, ze Nik tez z tego wyrosnie i to szybko!
UsuńDmuchaj w usta! Od razu wtedy dziecko łapie oddech! przechodziłam to z Tymkiem... :/
OdpowiedzUsuńDokładnie u nas było to samo, odwracanie do góry nogami brzmi jakoś przerazająco :/
UsuńNa mnie to zanoszenie juz nie działało po jakims czasie, wiedziałam co robic i sie nie bałam.
Dmuchanie na usta to był najlepszy sposób.
Dzieki dziewczyny! O tym dmuchaniu w usta przeczytalam dopiero wczoraj, juz po fakcie na jakims forum. Nastepnym razem (chociaz mam nadzieje, ze nastepnego razu nie bedzie) bede dmuchac!
UsuńA kiedys przeczytalam, ze jak dziecko sie zaniesie, to przewrocenie do gory nogami moze pomoc mu "zaskoczyc", dlatego to zrobilam. U nas i tak nie pomoglo...
U mnie dmuchanie w twarz również pomagało
OdpowiedzUsuńDzieki! Ciesze sie, ze nie jestem sama i inni rodzice tez maja ten problem...
UsuńWyobrazam sobie twoje przerazenie ! Boze, jakie szczescie, ze nie mialam nigdy takiej sytuacji z moimi synami. Choc nie dalej jak pare miesiecy temu moj 13toletni syn o malo sie nie udlawil przy stole z 20 innymi osobami. Podbieglam do niego i zaczelam walic w plecy i nic! Zaczelam wpadac w panike, a tu nagle jeden znajomu podszedl do niego od tylu i nacinal na klatke piersiowa i ten ogromny kawalek wyskoczyl...
OdpowiedzUsuńBoze co ja wtedy przezylam !!! Nikomu nie zycze! A wobec tego znajomego mam dlug wdziecznosci nie do opisania, bo nie wiem jak by sie to moglo skonczyc...
Oby twoj maluch nigdy juz sie tak nie zanosil...
Trzymaj sie
Nika
Jezu! Te dzieci! Cale zycie czlowiek musi sie o nie bac! Nawet jak wydaja sie juz "stare" i dojrzale, zawsze moze im sie cos przytrafic... :(
UsuńStraszne:(
OdpowiedzUsuńPorada u lekarza powinna Cie uspokoic.
xxx
Mam taka nadzieje... Nasza pani pediatra jest bardzo mila, ale czasem mam wrazenie, ze bagatelizuje nasze obawy. Nie wiem wiec czy zgodzi sie dac skierowanie do neurologa lub kardiologa dzieciecego...
UsuńMusi, w koncu to Twoj synek i znasz go najlepiej
UsuńAle mnie rozbawiłaś z tymi fanatykami religijnymi :) Twój M. trochę przypomina mi mojego M, tylko że mojemu ten fanatyzm przeszedł po jakiś 2ltach wspólnego mieszkania... Kiedy zobaczył, że jak nie pójdzie do kościoła w niedzielę to NAPRAWDĘ nie będzie końca świata... Eh, dużo by pisać. A z Nikiem to okropne przeżycie, ale tak jak czytałaś-dmuchnięcie w buźkę podobno naprawdę pomaga, chociaż u mojej koleżanki skończyło się kiedyś wzywaniem karetki, więc zapytaj pediatrę o wszystko. No tak, dzieci lubią dostarczać nam "wrażeń"...
OdpowiedzUsuńNiestety, ja tak lubie zwyczajne, poukladane, "nudne" zycie! Ale nie, za dobrze by mi bylo!
UsuńA z ta religia, to u nas jest odwrotnie. Na poczatku M., owszem, chodzil na msze prawie co niedziela i zawsze na pozegnanie mowil "idz z Bogiem", co mnie niezmiernie rozsmieszalo, bo kojarzylo sie z siwymi babulenkami. :) Ale, odkad brat M. w zeszlym roku niemal nie kopnal w kalendarz (mlody facet, moj rocznik), to w M. doslownie cos wstapilo. Zaczal chodzic na msze w tygodniu jesli ma mozliwosc, prawie codziennie zmawia rozaniec, do spowiedzi chodzi co tydzien, bez przerwy gada, ze nie znamy dnia ani godziny i trzeba dbac o swoja dusze na codzien, itp. No zeswirowal mi facet, jakbym miala ksiedza w domu!
Wiesz to się śmiesznie czyta, ale na co dzień myślę, że może być i uciążliwe i upierdliwe. A poza tym, to myślę Kochana, że niejeden ksiądz nie jest tak wierzący jak Twój M. U mnie z tą wiarą to różnie bardzo bywa, mój mąż z kolei pochodzi z bardzo religijnej rodziny. Tylko, że u nich ta religijność jest hmm dość specyficzna, bo kończy się wraz z wyjściem z kościoła, a potem to... bez komentarza po prostu. Mogłabym o tym książkę napisać i osobny blog też. Jak Ty to wytrzymujesz powiedz??
UsuńNa szczescie M. nie prosi mnie, zebym uczestniczyla w jego modlitwach. Inaczej chyba szybko zakonczyloby sie rozwodem, bo ja szczegolnie religijna nie jestem. Najczesciej obracam jego teksty w zart, albo otwarcie pukam sie w czolo. M. sie nawet nie obraza, tylko twierdzi, ze kiedys sama sie "nawroce". ;)
UsuńJedna pielęgniarka zdradziła mi kiedyś sposób na zanoszenie się. Dzieci często tak się zapowietrzają podczas zastrzyków i obawiając się, że Basia też może, powiedziała mi, że trzeba z całej siły dmuchnąć dziecku w nozdrza, tak z kilkunastu centymetrów, podobno to zmusza takie zapowietrzone dziecko do wdechu.
OdpowiedzUsuńTo nie jest patologia, dzieci podobno tak mają, wiele z nich z silnych emocji wstrzymuje dech w czasie płaczu. Nie martw się.
Rowniez czytalam, ze wiele dzieci po prostu ma taka "urode". I mam nadzieje, ze tak jest wlasnie w przypadku Nika. Wolalabym jednak to sprawdzic, tak na wszelki wypadek.
UsuńA to dmuchanie widze jest znana metoda, ze ja o tym wczesniej nie wiedzialam!
Mi też się zanosi i od płaczu (bezgłośnego, tylko otwiera buzię, wstrzymuje oddech a łzy lecą) i jak się śmieje, ale nigdy nie zdarzyło się aż tak, choć czas takiego zastoju mnie czasem straszy. Cholera nie mów mi że to może być od serca, bo my cały czas pod opieką kardiologa mamy być, a wizyty przypadają co ponad pół roku, bo terminów brak. Musiałaś być przerażona, nie wyobrażam sobie nawet jak bardzo. Oby to była tylko pusta przypadłość i szybko przeszła.
OdpowiedzUsuńDawno sie tak nie wystraszylam, caly wieczor trzesly mi sie rece...
UsuńJa tez mam nadzieje, ze u Nika to raczej nic powaznego. Podejrzewam, ze u dzieci, ktore maja cos z sercem lub padaczke, wystepuja oprocz "zanoszenia" rowniez inne niepokojace objawy. Czekam z niecierpliwosci na wizyte u pediatry, zeby zobaczyc co powie na ten temat.