Przyjecie urodzinowe Bi odbylo sie w gronie najblizszej rodziny: mama, tata, braciszek, dziadek, chrzestny i ciocio-babcia.
Nie bawilismy sie w wymyslne dania, pogoda dopisala, wiec zrobilismy ognisko i upieklismy kielbachy. ;)
Hitem prezentowym byla (jak sie zreszta spodziewalam) piaskownica, z ktorej nie moglam dziecka wyciagnac przez dobre dwie godziny.
Rowerek tez sie spodobal, chociaz obdarowana nie jest jeszcze pewna z czym to sie je i do czego sluza pedaly. :) Matce rowerek podoba sie nieco mniej, bo kolor rozowy (szczegolnie taki odcien) to nie "to co tygryski lubia najbardziej", ale darowanemu koniowi... no wlasnie.
Tortu urodzinowego solenizantka nawet nie sprobowala. Coz, nie wie co stracila. :)
Na koniec wrzucam pare fot:
Ważne, że zabawa była przednia :)
OdpowiedzUsuńKiełbaska brzmi bosko, az mi slinka pociekła o 22.30 :PPP
Haha, pierwsza kielbaska w roku zawsze smakuje bosko, potem juz sie troche nudzi. Ale ognicha zawsze sa mile widziane. :)
UsuńKararelcia, jest 23:19, a mi nadal cieknie ;P
OdpowiedzUsuńNie przepadam za tymi rowerkami, ciężko się nimi steruje, chociaż... ja nawet z wózkiem w markecie mam zawsze problem. Właśnie uświadomiłam sobie czemu noszę dziecko w chuście ;PPP A my właśnie na etapie zakupu wehikułu jesteśmy, już zaklepany, tylko pojechać po niego trzeba. Nasz jest przeciwieństwem Twojego- zupełnie niedziewczęcy wóz policyjny ;P
A piaskownica... trzymam Mi od niej z daleka, bo obawiam się że skończyłoby się miłością od pierwszego spotkania. Zaczniemy z grubej rury- niedługo plaża (jśli plany samochodowe wypalą).
Oho, to uwazaj, bo jak w zeszlym roku zabralismy Bi do Leby, to piach zupelnie olala, za to od razu chciala nurkowac i nie moglismy wyciagnac jej z wody! ;)
UsuńRowerek rzeczywiscie ma slaby skret, no i ten kolor... Sama w zyciu bym takiego nie wybrala, ale trudno... Woz policyjny wlasnie juz bardziej by mi podpasowal, szczegolnie, ze chcielismy zeby rowerek Bi odziedziczyl potem Nik, a tak... Jak on bedzie wygladal na rozowym rowerku?!
Sto latek solenizantce!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Dziekuje w imieniu Bi! :)
Usuń:-)
UsuńDostojna ta Wasza solenizantka :D
OdpowiedzUsuńNie wiem czy dostojna to odpowiednie slowo na okreslenie tej malej wariatki. Wyglada jak aniolek, a taki z niej czort, ze hej! ;)
UsuńCicha woda, to będzie chyba odpowiednie:D
UsuńO tak, pasuje jak ulal!!! :)
UsuńTaki torcik do porannej kawy, czemu nie :) Rowerek super, gdyby nie kolor, my też anty różowi jesteśmy, niestety większość ludzi myśli, że jak do dziewczynki, to tylko z czymś różowym :) Jeszcze raz sto lat Bi!
OdpowiedzUsuńRzeczywiscie, tort kupilismy "pod siebie", bo wiedzialam, ze Bi raczej go jesc nie bedzie. :)
UsuńWlasnie, po urodzeniu Bi zaakceptowalam, ze kolor rozowy bedzie w moim zyciu obecny przez nastepne kilka(nascie?) lat, ale sami wszystkie akcesoria i zabawki kupujemy neutralne. Niestety, ciocie i babcie kochaja roz...
Haha to tak jak u nas, my kompletnie niczego ani jednej ani drugiej rózowego nie kupilismy, za to nadostawaly sie tyle, ze szkoda gadac... Tak jakby dla dziewczynek juz inne kolory nie istanialy :) To ja sie ciesze, ze sie odezwalas pod moim postem, bo to z kolei ja myslalam, ze tylko moje dziecko takie oblakane przy tym cycku... U nas z Eliza nie bylo problemow, ssala spokojnie, a ta wariatka to szkoda gadac. jakby to ktos z zewnatrz zobaczyl to by pomyslal, ze obie chore jestesmy. Ja ze ja dalej karmie chociaz tak jak je, a ona bo robi to co robi... Ale tez mi bardzo zalezy zeby jak karmic i mam nadzieje ze sie jeszcze uda. Mi polozna poradzila zebym przed karmieniem sciagala troche mleka wtedy mala bedzie pila tyle to tresciwe a nie "wode" a jak jej sie pytalam dlaczego Lila tak swiruje to powiedziala ze widac taka jej uroda, no ja dziekuje za tak aurode, sporo nerwow mnie to naprawde kosztuje...
UsuńA co do tortow, to nasza Eliza tez sie nie wysili zeby w ogole sprobowac, wiec kupujemy smakowo taki jak nam pasuje a ona tylko wybiera z czym ma byc- np z hello kitty :) dziwne te dzieci jakies :)
UsuńDziwne, nie? Bi uwielbia cukiereczki i batoniki, ale ciast, szczegolnie tych domowych nie chce nawet sprobowac. :)
UsuńUff... Ciesze sie, ze istnieje jeszcze jedna mama, ktora wyrywa sobie wlosy w akcie frustracji przed kazdym karmieniem dziecka. :)
Kochana u nas był czas, że mój mąż musiał trzymać ją za rączkę przy karmieniu (oczywiście jak był w domu)bo tak nią machała, że co chwilę wyrywała sobie sama tą ręką cycka z buzi i wtedy już jazda była taka że hej... Naprawdę myślałam, że drugiego takiego dziecka nie ma... Wkurza mnie tylko, że tak naprawdę nie wiem czemu ona się tak zachowuje, bo jak ją biorę do karmienia o się cieszy i zaczyna ssać normalnie, a potem to swoje przedstawienie jak mi zaserwuje to kończę karmić spocona jak mysz mimo, że trwa to tak krótko... A kupy? U nas minimum 4na dzień, ale zazwyczaj więcej :) Czasami już nawet nie liczę bo i po co-wiadomo-zesra się to trzeba przewinąć i tyle :)
UsuńAha, Eliza też żadnych domowych ciast nie zje, poza jednym razem kiedy chciałam upiec jakieś cytrynowe i wyszedł mi totalny zakalec, jak Jej to smakowało... Masakra jakaś i co jakiś czas teraz sobie o tym cieście (zakalcu) przypomina i chce żebym takie upiekła. Tylko jak? Zakalec na zawołanie to chyba nie taka prosta sprawa :)
UsuńA co do ciąż... moje były jednak różne, w pierwszej wariowałam psychicznie, bo panicznie bałam się czy wszystko jest ok, a w drugiej zaniemogłam na zdrowiu, i śmiałam się do Marcina, że niestety za stara chyba jestem :) i w sumie na zamartwianie się czy jest ok czy nie jest już nie miałam i siły i zdrowia :)
UsuńHmm... Sama chcialabym wiedziec czemu te nasze dzieci takie "inne". :) Nik tak samo, wymachuje lapkami, odpycha sie ode mnie az mu cycek wypada, a potem sie drze! I tak jak Twoja mala, najpierw przysysa sie chetnie, ale tylko na 2-3 minuty. Potem zaczynaja sie wariacje...
UsuńZakalec na zamowienie mowisz? Ciezka sprawa... ;)
Ja w ciazy z Bi tez swirowalam, caly czas wydawalo mi sie, ze albo poronie, albo dziecko urodzi sie martwe, albo chore, po prostu w obled juz wpadalam. :) A w ciazy z Nikiem mialam tyle spraw na glowie, a do tego doszla opieka nad Bi, ze nie mialam czasu sie martwic. I na szczescie, oprocz potwornego ataku kamieni nerkowych, ze zdrowiem problemow nie mialam...
Hehe, ja z Elizą w ciąży byłam przekonana, że mała będzie niedotleniona, jeśli mam być szczera-dostawałam pierdolca na tym punkcie.Aż się dziwię, że nie zwariowałam, przez te 9miesięcy...
UsuńA komentarz pod moim ostatnim postem. Agata, jakbym czytała o sobie. Ja też czekałam tylko na mojego męża, żeby chociaż był w domu, bo już sama świadomość, że jest dawała mi jakiś spokój. No a to, że przewinął, wykąpał, wziął na spacer-nie ma o czym mówić nawet. Jak pomyślę, że teraz miałabym zostać sama z dziećmi-nie widzę tego po prostu. Naprawdę podziwiam samotne mamy.
Dokladnie tak. Nawet jak M. po prostu odsypial nocke w drugim pokoju, to ja czulam sie zupelnie zrelaksowana, na mysl, ze jest w domu i w razie czego moge go obudzic i wreczyc mu malego rozdarciucha. :)
UsuńSto lat dla Małej! Rowerek śliczny, kolor oczywisty dla małej Księżniczki;)
OdpowiedzUsuńDziekuje w imieniu Bi!
UsuńCos Ty, ten roz az razi po oczach!!! ;)
Buziaki z poludnia Francji dla malej solenizantki! Taka piaskownica ma ta zalete, ze bez piasku moze tez posluzyc za maly brodzic do pluskania sie w razie upalu.
OdpowiedzUsuńCo do rowerku, to ja wolalabym np czerwony jesli juz musi byc bardzo kolorowy. Taki roz chyba szybko jej sie znudzi. No ale skoro darowany...
Pozdrawiam Nika
Ach... poludnie Francji... Masz juz tam pewnie lato, co? U nas w zasadzie tez juz nadchodzi bo temperatura w dzien nie spada ponizej 18-20 stopni. Ale noce nadal zimne...
UsuńBi raczej z tego rowerka wyrosnie zanim zdazy jej sie znudzic. Tylko, ze Nik juz na nim nie pojezdzi, bo przy takim kolorze... ;)
Piaskownica rzeczywiscie moze sluzyc za basenik, ale dla mnie najwazniejszym kryterium bylo, zeby miala pokrywe. Chodza nam po ogrodzie koty sasiadow i nie chce zeby mi sie zalatwialy do piasku dzieci. :)
Dobrze, że udała się urodzinowa biba! Fajny torcik, a rowerek tez fajny, ale cieszę się, że mam synka :P Też ze względu na kolor!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam z centrum Polski!
Rowniez pozdrawiam!;)
UsuńAj tam. Kolor nie ważny. Ważne że mała może szaleć! A piaskownica super.
OdpowiedzUsuńDla Bi rzeczywiscie nie ma znaczenia, ze rowerek ma rozowy. Tyle, ze chcielismy, zeby po Bi uzywal go Nik. No i jak on bedzie wygladal na "dziewczynskim", rozowym rowerku?! ;)
UsuńNajwazniejsze,ze Bi jest szczesliwa ;) Kolorek tez nie z tych moich ulubionych... I nie wiem gdzie jest wpisane,ze dla dziewczynek tylko kolor rozowy :/
OdpowiedzUsuńNa szczescie Bi jak narazie kaceptuje wszystkie kolory. A rowerek jest dla niej sporym zaskoczeniem. Szczegolnie nie ogarnia tego, ze jak nacisnie na pedaly, to rusza z miejsca. I dziwi sie, ze rodzice wtedy wiwatuja. :)
UsuńBo jest słodka jak cukiereczek :) A na różowym rowerze wygląda jeszcze piękniej... choć sama też nie przepadam za różowymi dziewczynkami, to muszę przyznać, że jej do twarzy ;)
OdpowiedzUsuńLadnemu we wszystkim ladnie. :) Skubanej w kazdym kolorze jest do twarzy i jest tez cholernie fotogeniczna. W przeciwienstwie do matki... ;)
Usuń