Narzekalam, ze slaba mamy w tym roku zime? Narzekalam. Marudzilam, ze sniegu jak na lekarstwo? Marudzilam. No to sie doigralam! W piatek i sobote krazyla nad nami zamiec sniezna, ktora zrzucila nam dobry metr. Tyle bialego puchu naraz w zyciu nie widzialam! Gowernor naszego stanu oglosil stan wyjatkowy i wprowadzil w piatek zakaz poruszania sie po drogach z wyjatkiem naglych wypadkow. Kataklizm normalnie! :) I w sumie dobrze, bo tubylcy sa beznadziejnymi kierowcami, nawet w ladna pogode. Na poczatku psioczylismy na ten zakaz bo oznaczal utkniecie w domu, a w momencie jego ogloszenia spadlo moze z 5 cm sniegu, a na mapach satelitarnych wygladalo jakby caly front juz sie znad nas odsuwal. Potem sie okazalo, ze po prostu krazyl w miejscu przez dzien, noc i pol nastepnego dnia... Szczegolnie M. sie zrzymal, bo zamkneli jego firme. On byl gotow jechac do pracy nawet w sniezyce. Strasznie pazerny na kasiore ten moj maz. :) Jeszcze jak kladlismy sie spac, sniegu bylo okolo 10 cm i stwierdzilismy, ze jak zwykle narobili paniki o nic. Ale jak wstalam o 2, zeby nakarmic Nika, szczeka mi opadla bo lezalo juz przynajmniej pol metra puchu. Jak wstalam ponownie o 5 to nie dalo sie juz otworzyc drzwi, ani przednich, ani tylnych. M. rozwazal wyjscie przez okno zeby odgarnac troche sniegu z progu bo pies piszczal, ze chce wyjsc, a my nie mielismy ochoty scierac kaluzy z podlogi. :) Na szczescie dalo sie jakos przepchac frontowe drzwi. Zreszta, co Wam bede opisywac, sami zobaczcie:
Przynajmniej udalo mi sie chociaz raz w tym roku zabrac Bi na sanki, bo chwilowo jest zdrowa (tzn. kicha, ale postanowilam to zignorowac :) ). Co prawda tylko po naszym podjezdzie, ale zawsze. Szkoda, ze przez ten zakaz podrozy nie moglam zabrac jej do parku, zeby pozjezdzac z gorki. Ale moze nic straconego, w koncu dopiero polowa lutego. Co prawda caly tydzien ma byc na plusie, ale taka kupa sniegu szybko nie stopnieje. :)
jak nie lubię zimy, tak Bi w tych zaspach skradła moje serce:))))
OdpowiedzUsuńA ja lubie wlasnie taka zime. Sniezna, zeby mozna bylo z dzieckiem wyjsc na saneczki. Nie lubie takiej niby-zimy, z wilgocia, plucha i szaro-burymi kolorami. :)
UsuńJa też tak mam! Tylko, że ja jestem w bukowinie na nartach więc mi się to pewnie bardziej podoba niż Wam. W ten mój jeden, "nartowy" tydzien w roku kocham zimę a wcześniej i później - nienawidzę :-D.
OdpowiedzUsuńAle Bi malutka w tych zaspach. Przynajmniej ona nacieszy się zimą bo Twojemu mężowi to współczuję tego ogarniania :-).
Ale ja Ci zazdroszcze tej Bukowiny!!! Czuje sie jakbym wieki cale nie jezdzila na nartach. Jak znow wyladuje na stoku bede pewnie musiala od nowa zaczynac od oslej laczki! ;)
UsuńMalzonowi nic nie bedzie, ma odsniezarke. :) Tylko z tarasu musial odszuflowac recznie, reszte juz pojechal maszyna. :)
Nawet w naszych wiadomościach mówią o amerykańskiej zimie. Malowniczo to wygląda, ale na pewno nie ułatwia życia.
OdpowiedzUsuńMy wlasciwie to odczulismy ta sniezyce jak kazda inna. Mieszkamy przy ruchliwej ulicy, co na codzien srednio nam sie podoba, ale podczas sniezyc jest jedna z pierwszych, ktore oczyszczaja. Pod tym wzgledem jest to wiec zaleta. Moj tata np. nie mogl sie wydostac ze swojej ulicy od piatku do poniedzialku. :)
UsuńO przepraszam! Napisałaś,żeby Grześ wspomniał w modlitwach o śniegu dla Was?Tak! To masz;)))Buziaki!
OdpowiedzUsuńPamietam. A Grzes zmowil chyba z piec litanii, ze tyle go nawalilo! ;)
UsuńO ja cie!! Ale Was zasypało :)
OdpowiedzUsuńSkoro macie już tyle śniegu to może jakoś ogromniasty bałwan by się przydał?? :)
Bi wygląda uroczo :)
A nawet chcialam udzielic Bi pierwszej lekcji lepienia balwana, ale sniegu bylo tyle, ze ciezko nawet po tym chodzic. A Bi pierwsze 10 minut chodzila tylko ze mna za raczke, bala sie. :)
UsuńJejku, ale Was zasypało! A ja na śnieg narzekam, że się wózkiem ciężko jeździ. Nie lubię zimy, ale dzieci mają frajde
OdpowiedzUsuńTo prawda, nie wyobrazam sobie przebijac sie wozkiem przez zaspy. Ja na szczescie poruszam sie glownie autem a na spacery ruszam tylko na odsniezone trasy. :)
Usuń