środa, 5 lutego 2025

Z zycia poszukiwacza pracy

Dzisiaj post zupelnie inny od mojego codziennego pamietniczka. Jak wiecie, przez ostatnie wydarzenia musialam wrocic do regularnego przegladania ofert pracy. Jak narazie bilans jest taki, ze wyslalam kilka podan, z jednego miejsca juz odpisali mi, ze dziekuja, z reszty cisza. Czyli wszystko zgodne z trendem ostatniego roku. :/ Czasem jednak zdarzaja sie sytuacje, ktore po prostu prosza zeby je opisac! Dla smiechu oraz ku przestrodze...

We wtorek wyslalam podanie do malej firmy znajdujacej sie w mojej wlasnej miejscowosci. O tym miejscu slyszalam kiedys od bylej kolezanki z pracy. Odeszla od nas i przeszla wlasnie tam, po czym uciekala gdzie pieprz rosnie, tak zalamala ja atmosfera. No ale to bylo jakies 10 lat temu, wiec sporo moglo sie zmienic, tak? Juz kilka razy pojawialy sie u nich ogloszenia o prace, ale ze pamietalam opowiadania znajomej, no i placa raczej marnie, dotychczas je ignorowalam. Tym razem jednak opis pracy, choc raczej dla osoby na poczatku kariery, ale zgadzal sie z grubsza z moim doswiadczeniem zawodowym. Kasa slaba, ale stwierdzilam, ze jak pracowalam za marne grosze raz w tygodniu na poczcie, to tutaj moge popracowac za marne grosze ale na pelen etat, a i tak zarobie wiecej niz w urzedzie pocztowym. Wyslalam wiec podanie i niespodzianka: po godzinie dostalam maila z pytaniem kiedy moge odbyc rozmowe telefoniczna. Odpisalam, ze w tym tygodniu w srode oraz czwartek jestem wolna caly dzien, a w przyszlym moge rozmawiac kazdego dnia. Do konca dnia sie juz nie odezwali, ale dzis rano dostalam kolejnego maila, z pytaniem o ktorej godzinie mi pasuje (mimo ze napisalam wczesniej, ze o kazdej). Odpisalam ponownie, ze moge rozmawiac o dowolnej porze. Siedzialam potem jak na szpilkach, czekajac na ich odpowiedz, bo chcialam zabrac sie za sprzatanie, ale balam sie, ze napisza, ze np. zadzwonia za kwadrans, a ja to przegapie. Maila wyslalam im o 8:20. Minela godzina. Druga. W koncu zaczelam odkurzac, co chwila przerywajac i zerkajac na maile. Nic. Skonczylam odkurzanie i zlapalam za mopa, ponownie co chwila patrzac w telefon... Nagle, o 11:30 dzwoni moja komorka! Normalnie nie odbieram obcych telefonow, ale tym razem mialam nosa. Baba dzwoni i pyta czy teraz jest dobry moment! Tak bez zadnego uprzedzenia, bo po co?! :O

To juz byla lampka ostrzegawcza, bo nie tak robi naprawde profesjonalna osoba... Ale coz, odpowiedzialam uprzejmie, ze oczywiscie iz to dobry moment i zaczelysmy rozmowe. Nie przytocze jej calej, bo to bez sensu, tym bardziej, ze czesc to bylo takie pitu-pitu, jakie sa moje mocne strony, czy zdarzyly mi sie w pracy konflikty (!), itd. Zapisze jednak kilka jej pytan i mniej wiecej moje odpowiedzi, ktore beda potrzebne w dalszym kontekscie:

-Dlaczego zlozylas aplikacje do naszej firmy?

Odpowiedzialam, ze doswiadczenie zawodowe pokrywa sie w wiekszosci z moim, a jestem obecnie na zwolnieniu i rozgladam sie za nowa praca.

-Czy zdaje sobie sprawe, ze ta posada jest dla poczatkujacych i placi tylko $$$?

Tu powtorzylam, ze jestem na przymusowym zwolnieniu z pracy, wiec nie za bardzo mam pole do grymaszenia i negocjacji.

-Czy pasuja mi godziny od 6:30 rano do 15 po poludniu?

Spytalam czy godziny sa do uzgodnienia, bo mam dzieci, co do ktorych lubie sie upewnic, ze wsiadaja bezpiecznie do szkolnego autobusu. Kiedy jednak odpowiedziala, ze maja linie produkcyjna, ktora dziala w tych godzinach i ktos od kontroli jakosci rowniez musi tam wtedy byc, odparlam, ze to oczywiscie nie problem i cos wymysle.

-Czy to ma byc dla mnie praca przejsciowa, czy szukam zatrudnienia na stale?

Odpowiedzialam oczywiscie, ze w kazdej pracy zostaje na dluzej, przynajmniej kilka lat i nie szukam posady tymczasowej. Ze zdaje sobie sprawe, ze ta praca jest dla osoby poczatkujacej, ale mam nadzieje, ze bede mogla rozwijac sie razem z firma i w przyszlosci doczekac podwyzki oraz awansu.


To byly cztery kluczowe pytania. Moich odpowiedzi nie przytoczylam doslownie, ale takie podalam jej informacje, nic wiecej nie dodalam, a to wazne. Dlaczego?

Bowiem glupia piz*olina, wysylala potem maila do swojego managera i niechcacy wyslala go rowniez do mnie! :D Kolejny dowod na to jak nieprofesjonalna byla ta osoba. Ciekawi co w tym mailu sie znalazlo?

Agata wydaje sie bardzo sympatyczna, ale nie sadze zeby tu pasowala. Ma odpowiednie doswiadczenie i umiejetnosci

Tu nastapila lista owych umiejetnosci, ktore zreszta wziela z mojego CV bo nawet mnie o nie nie pytala. ;) Do tego momentu wszystko ok, bo choc przykro mi sie zrobilo na to "nie sadze zeby tu pasowala", ale wiadomo ze ludzie maja rozne oczekiwania i nie kazdy sie spodoba. Pozniej jednak babsko dopisalo dlaczego jej nie pasuje i tu juz sie zagotowalam.

Jest obecnie na zwolnieniu z pracy i oczekuje, ze za kilka miesiecy zawolaja ja spowrotem. Bedzie musiala sie zmierzyc z ogromnym cieciem w zarobkach, bo obecnie zarabia $100,000. Zgodzi sie zostac u nas dluzej tylko jesli dostanie solidny awans oraz podwyzke. Jej zatrudnienie jest tez zalezne od tego czy uda jej sie znalezc nianie zeby odprowadzala jej dzieci na przystanek. 

Czy Wy tez widzicie "delikatna" roznice w tym co odpowiedzialam ja, a co ona wygodnie przekrecila albo wrecz wymyslila?!

Wkurzona, odpisalam jej i mam nadzieje osobie do ktorej napisala owo sprawozdanie z naszej rozmowy (pisala w dziwnym formacie, wiec nie wiem do kogo dokladnie to poszlo; zreszta zapewne dlatego i ona niechcacy wyslala to do mnie), prostujac jej informacje. Ze po pierwsze, nie oczekuje wezwania spowrotem do pracy, poniewaz firma jest na granicy bankructwa. Po drugie, ze nie pytala mnie o zarobki, a zarabialam sporo mniej niz sto kafli. Ze planuje dlugoterminowe zatrudnienie, ale podwyzka oraz awans bylyby milym bonusem w przyszlosci, a nie wymaganiem przed podjeciem pracy. A na koniec, ze nic nie wspominalam o niani, bo moje dzieciaki to juz praktycznie nastolatki i sami trafia na autobus.

W szoku jestem, ze ktos mogl tak przeinaczyc to, co powiedzialam. Ewidentnie, babsztyl dostal polecenie zeby do mnie zadzwonic, bo komus spodobalo mu sie moje CV, ona jednak najwyrazniej z gory zalozyla ze mnie nie chce. Zreszta, podejrzewam ze wiem dlaczego. Sadzac z jej tytulu, jest managerka od kontroli jakosci i bylaby moja przelozona, albo bezposrednia, albo ogolnie calego departamentu. Popatrzyla na moje CV oraz wieloletnie doswiadczenie i pewnie stwierdzila, ze nie zatrudni sobie potencjalnej konkurencji! Dam sobie leb uciac, ze o to wlasnie chodzilo!

No coz... Ciekawe doswiadczenie. Kolejne juz w tym nudnym i zmudnym poszukiwaniu roboty. :D

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz