Lilypie Kids Birthday tickers
Lilypie Kids Birthday tickers

poniedziałek, 21 maja 2018

Wnetrzarsko i (troche) ogrodowo + dopiski

Obiecalam Wam juz dawno zdjecia pokoi Potworkow oraz naszej sypialni. Poniewaz jednak jakos tak zawsze (przypadkiem, serio!), wychodza mi tasiemce, nie bylo miejsca na dodatkowe "zapychanie" postow fotami chalupy. Gdzies tam mignal czasem ten pokoj lub inny, ale nie bylo takiego jednego, kompleksowego podsumowania. :) A prace remontowe trwaja i w miedzy czasie skonczylismy tez jadalnie oraz kacik sniadaniowy. Wlasciwie powinnam napisac "skonczylismy", bo brakuje jeszcze paru dodatkow i drobiazgow, ale to juz tylko szczegoliki. :)

W koncu jednak trafil sie spokojniejszy tydzien, po ktorym nie mam az tyle do opisywania, wiec teraz albo nigdy! :D

Na pierwszy rzut pojdzie pokoj Kokusia, bo skonczony zostal najwczesniej. Tutaj mialam pozostawiona wolna reke, bowiem "wlasciciel" zastrzegl tylko, ze ma byc niebiesko i z autami, reszta go nie interesowala. :)
Kolory i umeblowanie juz widzieliscie. Teraz pokaze Wam dodatki do krolestwa malego chlopca. :)

Po pierwsze: lampka nocna! Zakochalam sie w niej po prostu!

Nawet ksiazki z biblioteki sa o pojazdach. Bi wypozycza zawsze cos o zwierzatkach, natomiast przy Niku zmuszona jestem czytac o betoniarkach i innych dzwigach ;)

Kosztowala sporo monet (jak na lampke), ale jest solidnie wykonana i warta swojej ceny. No i Kokus as piszczal ze szczescia na jej widok. :)

Po drugie: ciezarki do przytrzymywania ksiazek!
Poczatkowo planowalam powiesic na scianach polki na ksiazki. Moze kiedys wroce jeszcze do tego pomyslu, ale poki co nie moglam znalezc polek, ktore by mi sie podobaly. Te, ktorych styl mi odpowiadal, byly typowymi poleczkami sluzacymi jako "wystawki" ksiazek strona tytulowa do przodu. Takie polki sa obecnie bardzo modne, widze je na co drugim blogu, ale jak dla mnie, sa cholernie niepraktyczne. Albo polozy sie na takiej poleczce 3 ksiazki na krzyz, co kloci sie z moim wrodzonym pragmatyzmem, albo upchnie sie wiecej lektur, ale wowczas jedna zaslania druga i nie widac juz tytulow. Slowem, polka, ktora ma byc wylacznie ozdobnikiem, odpadala. A zwykle, wieksze i ciezsze polki wydawaly mi sie jakies takie toporne... ;)
Postanowilam wiec poszukac innego rozwiazania. Ksiazki, ktore dotychczas wszystkie staly w pokoju Potworkow, teraz zostaly rozdzielone pomiedzy dzieci. Oprocz tego, niemal 1/3 woluminow okazala sie wlasnoscia niczyja. ;) Poniewaz Bi oraz Nik nie potrafili dogadac sie co do tego, w czyim pokoju je umiescic, trafily do "biblioteczki" na polpietrze. :)
Ostatecznie wiec, do kazdego pokoju trafilo wcale nie tak duzo ksiazek. ;) Wpadlam na pomysl, zeby ulozyc je na gorze szafek, ale chcialam zeby wygladalo to w miare porzadnie. Przypomnialy mi sie takie obciazenia do ksiazek, ktorymi mozna przytrzymac je z obu stron. Znalazlam dla Nika takie cudne traktory:


Mlodszy zachwycony, mamusia zachwycona, a tu zonk! Bo ktos nie pomyslal i traktorki maja sliski, lakierowany spod, wobec czego pod ciezarem ksiazek sie odsuwaja, a ksiazki rzecz jasna za nimi i wszystko z hukiem (i to jakim!) leci na podloge. :/
Poglowkowalam, poszukalam i kupilam zwykle, metalowe podporki (w ksztalcie dinozaurow, ale jakos zapomnialam ujac ich na zdjeciu), ktore jednak maja ksztalt litery L i wchodza pod ksiazki, dzieki czemu jesli cos sie przesuwa, to minimalnie.
Traktory mialam odeslac, ale Nik podniosl taki lament, ze zostawilam je w formie ozdoby. :)

Oprocz tego, na scianach musialy pojawic sie jakies pojazdy. Padlo na pojazdy budowlane. To zwykle naklejki scienne i niestety niektore uparcie sie odklejaja. :/

Widok z grubsza na caly pokoj

Zaslonek nie widac dokladnie, ale u gory sa w balony na cieple powietrze, a na dole maja szkic miasteczka. Kremowe z brazowymi zarysami i gdzieniegdzie odrobina zieleni lub brudnej czerwieni. Piekne. ;)

Dodatkowo nad lozkiem umiescilam imie wlasciciela z obowiazkowym motywem pojazdu i to byla najtrudniejsza do wykonania dekoracja. ;)

Wyszlo mniejsze niz sie spodziewalam i nikt by nie pomyslal, ze tyle sie nad tym umordowalam ;)

Caly obrazek skladal sie z 3 czesci, ktore trzeba bylo pomalu przyklejac do sciany bezposrednio z woskowanego papieru, wygladzajac wszystko jednoczesnie karta kredytowa. Niestety literki bardziej kleily sie do papieru niz sciany, marszczyly sie i przyklejenie cholerstwa zajelo mi ponad godzine oraz mnostwo potu oraz nerwow. Przysieglam, ze nigdy wiecej nie zamowie nic z tej firmy, mimo, ze naklejki scienne bardzo lubie!

Dodatkowo, obrazki dinozaurow, wyklejone samodzielnie przez Nika z naklejek otrzymanych na Wielkanoc, prezentowaly sie tak fajnie, ze kupilam antyramy, oprawilam i one rowniez zawisly na scianie.

Akurat przez okno wpadalo mocne swiatlo i zdjecie mi sie odrobine "przeswietlilo"

Poniewaz Kokus, oprocz pojazdow, zapalal ostatnio miloscia do dinozaurow (oraz Pokemonow, ale to uwielbienie uparcie ignoruje ;p), pasuja tam jak ulal.

No i ostatni dodatek. Troche uleglam tu modzie. ;) Odkad pojawil sie na nie szal, na niemal kazdym blogu przewinely sie cottonballs'y. Mi dotychczas nie byly do niczego potrzebne, bo praktycznie nigdy nie relaksuje sie przy nastrojowym swietle. Jesli jest ciemnawo, automatycznie zaczynam ziewac. ;) Zreszta, jezeli mam chwile spokoju to zazwyczaj czytam, a do tego potrzebne mi mocne swiatlo. ;)
Do pokoju dzieci jednak, szukalam czegos delikatnego do przytulasow przed spaniem. Lampki nocne jednak okazaly sie nieco za mocne. ;) Nasze kule to co prawda rattan, a nie klebki materialu, ale efekt podobny.

Niestety, przez mocne swiatlo w pokoju (zdjecie robilam w dzien), slabo widac efekt...


To tyle o pokoju Kokusia. Przejdzmy teraz na druga strone korytarza, do krolestwa malej ksiezniczki, wrozki, czy kim tam Bi ma akurat ochote byc. ;)
Musze przyznac, ze przy urzadzaniu pokoju Starszej, mialam nieco ulatwione zadanie, bowiem musialam po prostu wybrac dziewczeca wersje wszystkich dodatkow. Na kazdym etapie urzadzania pokoju brata, Bi burczala bowiem niezadowolona: "A ja?! A dla mnie tez kupisz? Ja tez chce!". Z drugiej strony jednak, zadanie mialam utrudnione (wiem, przecze sama sobie), bo Bi chciala aktywnie brac udzial w dokonywanych wyborach. Czasem musialam negocjowac wybierany przez corke kicz, ale coz... ;)

Jedynym calkowicie moim wyborem, byly przytrzymujace ksiazki kotki:

Smutasy ;)

Wybralam je sama, a Bi laskawie zaakceptowala. Tym razem, nauczona traktorami Kokusia, wyszukalam podporki wchodzace pod ksiazki, wiec nie odjezdzajace pod ich ciezarem. ;) Kotki sa cudne i jedyne co moge im zarzucic, to ze moglyby miec weselsze miny. Moze im ciezko? :D

Maki na scianach juz gdzies sie pojawily chyba. Sa po prostu urocze. Przyklejenie ich bylo dosc pracochlonne, bo kazda lodyzka oraz kwiat to osobne naklejki, ale tu akurat bylo mi to na reke, bo moglam je lepiej rozplanowac wzgledem miejsca na scianach (bo sa w dwoch miejscach).

Do pokoju Bi trafily zaslonki ze starego pokoju Potworkow :)

Kolejnym dodatkiem byla lampka nocna. Tu musze zrobic mala dygresje i wyjasnic, ze Bi zrobila sie ostatnio wielka fanka jednorozcow. Wszystko musi byc z jednorozcami! Nawet dwie ksiazki zakupione na szkolnym kiermaszu ksiazek sa o jednorozcach... ;) Lampka musiala wiec zawierac w sobie cos z tego motywu. Ostatecznie padlo na taka:


Jednorozec ma dosc komiczna posture i tesciowie, ktorym Bi pokazala lampke przez Skypa, oswiadczyli, ze przeciez to swinka. :D
Lampa okazala sie upierdliwa, bo jest mniejsza od statystycznej lampki nocnej i niestety potrzebuje mniejszej zarowki. Poczatkowo mielismy problem z dostaniem odpowiedniego rozmiaru, ale w koncu sie udalo. ;)

Najgorsza jednak ozdoba pokoju okazala sie ta naklejka nad lozko:

Zdjecie nie oddaje dobrze rozmiaru tego "monstrum" ;)

Ogolnie jest calkiem ladna i Bi jest nia zachwycona, ale... jest ogromna! :) Kiedys pisalam juz, ze Bi ma w pokoju dwa okna oraz lekki skos, a dodatkowo jedna sciana zajeta jest przez szafe, niewiele jest wiec wolnej powierzchni. Ten ogromny jednorozec, mam wrazenie, ze strasznie pokoj przytloczyl. Proponowalam, zeby przykleic tylko glowe oraz wieniec naokolo, a pominac rzad kwiatow pod nim. Gdzie tam, kazdy element obrazka musial sie znalezc na scianie, nawet malutka naklejeczka z nazwa design'u. :D

Dodatkowo, Bi - mlody Narcyzek, przypomniala sobie, ze w starym pokoju mieli na scianie swoje zdjecia w ramkach. Poniewaz Nik ma dinozaury, ona uparla sie na te fotki. Po czym na ramki przyczepila jeszcze naklejki, wiec teraz sa w rozowe kropki. ;)

Pokoj w calej (prawie) okazalosci

No i oczywiscie nie dalo sie przezyc bez kul:

Tutaj bylo ciemniej i efekt od razu lepszy :)

Koniec koncow, pokoj Bi wydaje mi sie przeladowany. Poczynajac od jaskrawego koloru scian az do ich intensywnego pokrycia obrazkami oraz naklejkami, a dodajac do tego balagan na szafce i biurku (do zdjecia posprzatalam ;P), mozna tam dostac oczoplasu. Wlascicielce sie jednak podoba, a to chyba najwazniejsze... ;)

Teraz nasza sypialnia. Ta-dam!

Szkoda, ze juz za nieco ponad 2 tygodnie bede musiala ja oddac, chlip chlip...

To aktualnie moje ulubione miejsce w domu. Moze to tylko moje odczucia, ale wydaje mi sie taka przytulna... Po prostu zaprasza, zeby sie polozyc i odpoczac. Ciemna sciana, ktora skrytykowala ciotka (a pod ktorej wplywem nawet M. zaczal przebakiwac, ze moze jednak przemalowac ja na jasniejszy kolor - myslalam, ze udusze te kobiete!), zaslonieta czesciowo przez rame lozka oraz obrazki, wyglada super.

No wlasnie - lozko! W koncu dotarlo i... gdyby nie fakt, ze bylismy zdesperowani bowiem tyle czasu spalismy na podlodze na materacu, odeslalibysmy je z reklamacja. :/
Celowo wybralismy loze z surowego drewna, takie mamy bowiem szafki oraz stoliki nocne. Ogolnie z tymi meblami mamy dylemat, bo z jednej strony powtarzamy, ze surowe drewno jest super, bo latwo mozna je pomalowac badz polakierowac, ale... zal nam to zrobic, bo wtedy trudno juz bedzie wrocic do pierwotnego stanu! :D I tak rozmyslamy juz od kilku lat i w koncu zawsze zostawiamy meble takie, jakie sa. Ja w ogole uwielbiam dotyk drewna, jestem swiruska, ktora glaszcze nawet drzewa w ogrodzie, wiec wiecie... ;)
No ale, wracajac do lozka, jego glaskac nie bede, poniewaz miejscami jest bardzo zle oszlifowane i najnormalniej w swiecie wystaja z niego drzazgi! :( I choc urzekl nas jego surowy wyglad, to wykonczenie pozostawia sporo do zyczenia... :/

Pomijajac jednak lozko, pisalam juz, ze M. skonczyl klasc podloge... a ja czym predzej zakrylam ja czesciowo dywanikiem! :) Jest piekna i dlatego wlasnie boje sie ja zarysowac. ;)


Zaslonko - firanki wisza juz jakis czas. Pokryte sa motywem listkow, wyszytych pieknymi, metalicznymi nicmi.

Ciezko bylo to ujac na zdjeciu. Probowalam i probowalam, a zdjecia wychodzily matowe i koniec. W koncu przypomnialam sobie, ze aparat posiada cos takiego jak lampa blyskowa i oto efekt. Blondynka :D

Idac tym sladem, postanowilam w kolejnych dodatkach rowniez postawic na motywy roslinne. I tak, lampki nocne sa w klosy zboza:


Natomiast obraz nad lozkiem, jak widac, to las... Musze przyznac, ze bardzo mnie on uspokaja, moge siedziec i wpatrywac sie w niego bez konca. :)
Wiekszosc scian jest jednak nadal pustawa, wiec pomalutku beda sie musialy pojawic jakies kolejne obrazki. Ale to juz jak cos ladnego przypadkiem wpadnie mi w oko. :)

Tak wygladaja nasze sypialnie. Jak widac nie ide raczej za nowoczesnymi trendami. Nie ma tu modnej, skandynawskiej bieli, ani wnetrz jak z zurnala. Za to pokoje sa po prostu "nasze". :)


Na koniec, pokaze Wam kawaleczek ogrodu. Po lodowatym kwietniu, maj okazal sie niewiele lepszy, ale zdarzylo sie kilka cieplejszych dni i ogrod wyraznie to docenia. Ogolnie, ktos przed nami odwalil kupe dobrej roboty przy sadzeniu roslin wielorocznych. Niektore rozpoznaje, na inne czekam az zakwitna, bo cos mi sie kojarzy, ale dopiero po kwiatach bede w stanie na 100% rozpoznac co to jest. :)

Azalie mam w kilku miejscach, ale musialy byc nowym nabytkiem, bowiem sa malutkie i niepozorne.

Konkurs: znajdz rozowa azalie! :) Wtapia sie w tlo idealnie...

W jednym miejscu mam caly las konwalii:

Niestety dopiero zaczynaja kwitnac, wiec wypadaja dosc blado ;)

Najwieksze wrazenie robi jednak rabatka przed samym frontem domu:


Widzicie ten gaszcz? Wyglada jak bezladna masa, ale w tej plataninie praktycznie nie ma chwastow! :O To wszystko to kwiaty. W tej chwili te wczesnowiosenne juz przekwitly, wiosennych jest tu akurat niewiele, a te poznowiosenne oraz letnie maja dopiero liscie lub paczki. Dlatego jest tu glownie zielono, choc schowane, mozna znalezc takie cudenka jak te miniaturowe irysy:


Zawsze marzyl mi sie ogrod w stylu "angielskim", czyli nieuporzadkowane rabaty z roslinami wielorocznymi, rosnace jako jedna, kolorowa gestwina. Tutaj mam juz cos tym stylu napoczete. :) Wiem, ze musze dokupic cebulek tulipanow oraz narcyzow, bowiem nie bylo ich niemal wcale. Przez sezon popatrze czego brakuje z roslin letnich. Oczami wyobrazni widze cala mase kosmosow. To co prawda rosliny jednoroczne, ale podobno samoistnie sie wysiewaja i raz posadzone, wschodza przez wiele lat. Strasznie tez "widza" mi sie tu malwy, ale nie wiem czy ich nasiona sa do dostania w Hameryce... :)
Odkrylam tez, ze roze mam cale oblazniete mszycami, ech... :/

Poza tym, ostatni tydzien uplynal, jak wspomnialam wczesniej, bez wiekszych wydarzen. Kokusiowi wyjeto w koncu klamry z rozcietej lepetyny. ;) Nie obylo sie bez malej przygody, bowiem dzien ich wyjecia wypadl nam kiedy w okolicy krazyly straszne burze. Mielismy nawet ostrzezenie przed tornado, serio! :O Mimo ze czarne chmury juz byly wlasciwie nad nami, postanowilam zaryzykowac jazde z Kokusiem na wyjecie klamr, bo klinika znajduje sie doslownie 2 minutki od naszego domu. Podjechalismy, a tam... zamkniete! :/ Podobno z obawy przed burzami, zamkneli wczesniej...
Nastepnego dnia udalo sie jednak wyjac klamry bez przeszkod, a mlody pacjent, pomimo braku znieczulenia, nawet sie nie wzdrygnal. ;)

Za to w sobote i niedziele w nocy, obudzil sie w nocy z placzem, ze ucho go boli... :( Wlasciwie to w nocy z soboty na niedziele kwekal i marudzil przez sen, nie potrafiac dobrze powiedziec co mu jest. W koncu stwierdzil, ze mu goraco, rozkryl sie i potem spal juz spokojnie. Za to przy sniadaniu, rzeczowo oznajmil: "Mamo, chyba mam zapalenie ucha!". Czaicie to? Taki z niego weteran, ze nie mowi juz nawet po prostu, ze "ucho mnie boli", tylko "mam zapalenie ucha". ;)

Chcialoby sie rzec, ze tym komicznym akcentem konczymy, ale w kolejnym zapaleniu ucha nic komicznego nie ma... Od lutego, po zaaplikowaniu mocniejszego antybiotyku, byl spokoj. Czyzby teraz zaczynal nam sie kolejny maraton? Oby nie... :/

Za to w piatek planujemy wyruszyc na kemping! Pisze "planujemy", bo choc wszystko jest zaplanowane i porezerwowane, prognozy sa slabe (dwa dni deszczu na trzy mozliwe!), wiec caly czas trzymamy reke na pulsie, zeby w razie czego odwolac wyprawe... :(

Update po-lekarzowy:

W nocy z poniedzialku na wtorek, Nik nie obudzil sie narzekajac na ucho, wiec mialam cichutka nadzieje, ze wczesniej po prostu cos mu sie tam "przytkalo" od kataru. Nawet zastanawialam sie czy jest sens z nim jechac, ale ze i tak chcialam wypisac papiery, zeby przeslac cala medyczna kartoteke Potworkow do nowego pediatry, to przy okazji stwierdzilam, ze nie zaszkodzi go obejrzec. W koncu w weekend mamy byc na kempingu i nie chcialabym podczas dlugiego weekendu na gwaltu szukac dyzurujacej kliniki...

Okazalo sie jednak, ze dobrze, ze pojechalam. Nik ma zapalenie w jednym uchu, a w drugim juz plyn, wiec tez zaczyna sie cos dziac... :/ I znowu 10 dni na antybiotyku, ech... :(

Przy okazji pozegnalam oficjalnie przychodnie pediatryczna, do ktorej jezdzilam od urodzenia Bi. :( Jak to ja, troche mnie w dolku sciska, bo jednak 7 lat robi swoje. Przywiazalam sie do tego miejsca...
Niestety, po przeprowadzce mamy do tej przychodni okolo pol godziny jazdy. To dosc daleko, szczegolnie jesli trzeba podjechac na szybka kontrole, a potem odstawic Potworki do szkoly, zas samemu jechac do pracy. Dzis np. z dojazdami, wizyta u lekarza oraz zajsciem do apteki, zeszly mi niemal rowne 2 godziny od momentu wyjscia z domu, do przyjscia do pracy. To duzo, zwazywszy na to, ze wszedzie wchodzilismy "od reki". Nawet w aptece nie bylo kolejki...
Dodatkowo, juz pisalam kiedys, ze pani doktor, ktora opiekowala sie Bi oraz Nikiem od urodzenia, przeszla na emeryture pod koniec zeszlego roku. I to przewazylo szale. Gdyby Dr. B. nadal byla w starej klinice, mozliwe, ze przelknelabym dlugie dojazdy na rzecz zostawienia dzieci pod opieka lekarza, ktory zna ich od urodzenia. Ale ze w starej przychodni i tak zostalismy przypisani nowemu lekarzowi, uznalam, ze to najlepszy moment na znalezienie czegos innego.
I znalazlam - przychodnie niecale 10 minut jazdy od naszego domu, w tym samym budynku co dentysta Potworkow. A najlepsze, ze klinika znajduje sie ledwie przecznice od szkoly Potworkow! :) Mam nadzieje, ze bedzie nam sie dobrze wspolpracowalo. ;)

Dopisek #2

Z tych calych zapalen ucha i lekarzy zapomnialam napisac, ze 22 maja minal okragly rok odkad zaczelam prace w nowej firmie.

Sama nie wiem (znajac atmosfere i specyfike pracy w tej firmie) czy to powod do dumy, czy rozpaczy. Tudziez oznaka desperacji. :D W kazdym razie dobrze, ze ta praca jest i pieniazki regularnie zasilaja konto. ;)

32 komentarze:

  1. Ale fajne te sypialnie! Chyba faktycznie pokój Bi jest przeładowany ozdobami. Ale te naklejki są urocze, takie wieczne lato na ścianie. U Was w sypialni - obraz. Mam podobny (kilkuczęściowy) ale z motywem plaży :) pocieszę Cię, że my też w mieszkaniu nie mamy skandynawskich motywow. No dobra, troszkę w kuchni, ale ciut ;) wszędzie mamy kolorowe ściany (każdy pokój inny kolor). My również mamy drewniane łóżko, co prawda nasze było oszlifowane, ale ściemniało przez 10 lat :( a było takie jasne jak Wasze. Na to lato miałam plan przemalować je trochę na biało, nawet bejcę kupiłam. No...a wyszło jak wyszło ;) co do ogrodu - podobno mszyce odstraszają kwiatki aksamitki albo smrodziuszki - różne nazwy mają. Wystarczy je posiać z "nasion" które masz u przekwitniętych już kwiatów. Jeśli u Was ich nie ma, może rodzinka Ci przywiezie z Pl? ;) Oby Nik jednak się nie rozłożył, a kemping doszedł jednak do skutku :))) buźki!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Te kwiatki sa i u nas. Nie wiem tylko czy nie za pozno juz na wysiew. :)
      My mamy dwie komody z surowego drewna (dlatego kupilismy wlasnie takie lozko) i tez przez lata strasznie sciemnialy. :( Moze tesciu przez lato je oszlifuje, jak bedzie sie nudzil. ;)

      Usuń
  2. Super pokoiki. Wasza sypialnia rzeczywiscie wysyla "ciepla energie". Tez planowalam takie wlasnie kolory do pokoju chlopakow, ale na razie na planach sie skonczylo, bo domu brak.
    Mam nadzieje, ze jednak nie bedzie padalo (skad ja znam sprawdzanie prognozy pogody co chwile)I, ze dojdzie do wyjazdu. Trzymam kciuki zeby Nik nie mial zapalenia uszka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam nadzieje, ze z Waszym domem jednak wyjdzie! Ostatnie wiadomosci "bankowe" byly bardzo obiecujace. :)
      Nik niestety zapalenie mial. Co gorsza, wlasnie mijaja 2 tygodnie od skonczenia antybiotyku, a on znow na ucho sie skarzy. :(

      Usuń
  3. Sliczne sa te pokoiki. Gratulacje za wklad pracy i starannosc:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziekuje! Chociaz gratulacje naleza sie M., bo to on byl wykonawca. :)

      Usuń
  4. Sypialnia wyszła świetnie! A złote dodatki idealne.
    Dzisiejszy post wygrała - lampka samochód!!!! Superowa!
    A u Bi - mimo, że nie jestem wielką fanką nalepek na ścianę, to muszę przyznać, że ten jednorożec robi wrażenie!!!
    Udanego wyjazdu i dobrej pogody:)
    Ps. U nas też "uszy na tapecie"... Znowu:(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wlasnie - znowu! :( Nik skonczyl antybiotyk 2 tygodnie temu i w nocy znow obudzil sie narzekajac na ucho. Obawiam sie, ze poprzednia infekcja sie nie doleczyla... :(
      Jednorozec Bi jest troche za duzy, ale co zrobic, skoro zamawiajac przez internet ciezko jest ocenic rozmiar. Te maki tez myslalam, ze beda mniejsze. ;)

      Usuń
  5. Super u nas tez szał na auta tylko problem bo pokoj wspólny. Żeby Ci te podpórki nie ślizgały się podklej od dołu tą gumą co się do skarpet przyczepia żeby maluchy w ślizg nie wpadały.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzieki! Tez pomyslalam o tym, ale po fakcie. Chwilowo dinozaury spelniaja swoja funkcje wzorowo. ;)

      Usuń
  6. Ależ dzieciarnia ma czadowe pokoje! I wcale nie są przeładowane, pzesadzasz :) Naklejki na ścianę i u nas się świetnie sprawdziły, tylko teraz mamy malowanie w perspektywie i nie wiem czy uda się nie pobrudzić wróżek Disneya :/ Martyśka ma właśnie wróżki, a Kasia zoo. Sypialnia cudna i ta ściana :) Pięknie u Was :) Ogród z czasem się rozrośnie i też będzie się prezentowała okazalej :) Nas czeka pobranie krwi u martryśki, ostatnio jakaś taka blada jest i słabo je. Zastanawiam się czy to nie anemia, stąd pomysł badań. Ale nawet nie chcę myśleć co to może być za histeria...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A u nas znow uszy na tapecie... :/
      U nas malowania przez kilka lat nie bedzie, za to w starym domu, kiedy zdejmowalam naklejki ze sciany, okazalo sie, ze poodchodzily razem z farba. :( A ze sprzedawalismy dom ludziom, ktorzy nas znali, to jakos tak glupio bylo i M. musial malowac sciany...

      Usuń
  7. Pokoje dziecięce bardzo ładne takie kolorowe :) Lampki świetne!
    Świecące kulki i u nas są hitem i na wieczorne rozmowy w łóżku z synem sprawdzają się super! :)

    Przykro mi, że Nik znów złapał zapalenie ucha biedny :/

    Zycze udanego długiego weekendu i wypoczynku! Oby prognozy się nie sprawdziły!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niestety sprawdzily sie i prognozy i zapalenie ucha... I co gorsza, nie chce odpuscic... :(

      Ciesze sie, ze pokoje sie podobaja. :)

      Usuń
  8. Biedny Nik :-( ale pokoje macie przepiekne a ten obraz na waszej scianie wyglada jakbyscie mieli taki wudok z okien💖
    Zdrowka i slonca!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ciesze sie, ze pokoje Ci sie podobaja. :)

      Slonce mamy ostatnio, ale temperatury nadal nie sa "letnie".

      Zapalenia ucha niestety tez mamy... :/

      Usuń
  9. Wszystkie sypialnie wygladaja pieknie i z dobrym tematem, na medal! Lampki nocne, nie tylko dzieciece, ale tez w doroslej sypialni sa cudowne. Gust na piatke.
    Ogrod tez wyglada obiecujaco, bardzo duzy potencjal.
    Zycze dobrego dlugiego weekendu. My jedziemy do Myrtle Beach, SC.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziekuje! Gust to tak subiektywna rzecz, ze kazdemu podoba sie cos innego. Ale my mamy chyba podobny. :)

      Usuń
  10. Uwielbiam konwalie! Pachną obłędnie i mi się kojarzą z dniem matki. Zawsze daje je swojej mamie, a odkąd jestem mamą też je dostaje. ;)
    Przepiękne sypialnie, a podtrzymywacze do książek czadowe!
    Biedny NIK i te jego uszy :( współczuje bardzo!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Moje konwalie niestety zakwitly srednio. Wydawalo sie ich tyle, ale na taki gaszcz mialy niewiele kwiatow...

      Nik niestety strasznie sie z uszami meczy... On jak ja z anginami kiedys. Co 3 tygodnie kolejna angina! :(

      Usuń
  11. Ale przytulnie u Was! A sypialnia cudna. Mam inny styl, taki rustykalny bardziej, ale mimo to podobają mi się Wasze rozwiązania. Zwłaszcza ta ciemna ściana z tym ciekawym obrazem.

    I ogrody w stylu angielskim też. I się podobają. Tylko do róż nie mam odwagi. Boję się, że za dużo pracy z nimi.

    Wszystkiego najlepszego z okazji rocznicy pracy ;) Dzielna jesteś.

    I współczuję chorób Nicka. Naprawdę biedny :( Zapalenie ucha jest okropnie nieprzyjemne :(

    Uściski dla Was :*

    PS. Mąż ostatnio wspominał, że na dziesiątą rocznicę ślubu, czyli za rok, chciałby zwiedzić Stany. Gdyby to nie było tak szalenie drogie, to mogłabym mieć nadzieję, że nam się uda, ale niestety ceny wycieczek zorganizowanych porażają.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ze Stanami jest problem, ze to tak ogromny kraj, ze aby dobrze zobaczyc i nacieszyc sie kazda ich czescia, trzeba by spedzic zwiedzajac ze 2 miesiace. My chcemy za 2-3 lata wybrac sie na 3 tygodnie kemperem, ale juz wiemy, ze uda nam sie przejechac tylko albo poludnie, albo polnoc. Spac tez kiedys przeciez trzeba. :)

      Z mojego doswiadczenia wynika, ze roze sa bardzo wybredne jesli chodzi o miejsce, ale poza tym nie ma z nimi klopotu. W starym domu mialam rozany krzew. W miejscu, gdzie go najpierw posadzilam, rosl jak glupi i kwitl od maja do pazdziernika. W koncu zrobil sie za duzy i przeniesadzilismy go w obszerniejsze miejsce. I tam w ogole nie chcial rosnac. Mial kilka galazek na krzyz, kwiatki wyprodukowal moze ze 3-4 w sezonie i tyle. W obecnym domu sa spore krzewy rozane, ktore obecnie pieknie kwitna. Teraz juz wiem, ze bede je przycinac, nawet solidnie, ale ich nie przesadze, bo moze byc jak z tamta roza...

      Usuń
  12. Kolejny dzień już podchodzę do komentarza... Dziś musi się udać. Pokoje Potworków bardzo mi się podobają. Są takie dziecięce. Po prostu. I dlatego najlepsze. A maki piękne. Jak patrzę na aranżacje dziecięcych wnętrz na różnych stronach, to aż się podłamuję, bo nie wiem ile musiałabym mieć złotówek, żeby cuś takiego stworzyć. A pokój Tygrysa jest dla mnie najtrudniejszy do ogarnięcia. Myślałam o turkusach, a jak zapytałam Młodego, jaki chce kolor usłyszałam: pomarańczowy, a po chwili złoty. Także ten.
    A ogród... bajka. Taki efekt chciałabym mieć u siebie. Różne odcienie zieleni, różne wysokości. Takie cuda to u Was i w białostockim zoo :)
    Mam nadzieję, że Nick ma się lepiej. Ucho to paskudna sprawa. Sama mam teraz problem. Wirus założył mi ucho.
    Wierzę, że nowy lekarz okaże się w porządku. My też zastanawialiśmy się po przeprowadzce, co zrobić z tym fantem. Znaleźliśmy lekarza na miejscu i jak dotąd (a kilku już było) jesteśmy zadowoleni.
    Dobrego weekendu

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ktos tutaj wlozyl w ogrod mnostwo pracy. Podobny efekt chcialam uzyskac w starym domu, ale nie dawalam rady. Tu mi cos padlo, tam cos zjadly robale, tu jeszcze cos kwitnac nie chcialo... I caly czas mialam pojedyncze kwiatki, wyrwane z kontekstu. ;)
      Nie moge sie doczekac, zeby czytac o urzadzaniu Waszego domku!!!

      Usuń
  13. Fajnie wyszło :) Rzeczywiście ten jednorożec jest imponujących rozmiarów, ale najważniejsze, że Bi się podoba. Z resztą ja wychodzę z założenia, że należy dzieci pytać o zdanie w sprawie ich pokoju, choć trzeba się liczyć, że nam niekoniecznie muszą się ich wybory podobać.
    Mój ponaklejał sobie na ściany zwykłe naklejki, jakie znalazł w różnorakich gazetach dla dzieci - nie wygląda to pięknie, ale jemu tak się podoba. Dopiero niedawno przekonałam syna by neico tego pościągać, bo zaczynało się odklejać i wyglądało naprawdę brzydko.
    Wspolczuję kolejnego zapalenia ucha !

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja rowniez uwazam, ze pokoje "naleza" do dzieci i to one powinny decydowac co chca sobie powiesic na scianie. Mi w domu mamy nie wolno bylo powiesic nic! Mialam awantury o kazdy plakat, a jako nastolatka desperacko chcialam pozakrywac tapete w misie i kotki. Ale nie, nie wolno mi bylo, bo moja matka uwazala, ze ta tapeta jest "taka slodka". I byla, ale dla maluszkow, a nie dorastajacych dziewczyn...

      Usuń
  14. Bardzo mi się podobają te Wasze pokoje. Wszystko ma swój klimat i widać, że jest takie Wasze :)

    Nie powiedziałabym, że to już rok jak zmieniłaś pracę. Ale ten czas leci

    OdpowiedzUsuń
  15. Pięknie mieszkacie, aż miło popatrzeć. Takie ciepłe, jasne, przytulne wnętrza zwłaszcza pokoik córeczki mnie zauroczył. Wszystkiego dobrego dla Was, miła Rodzinko, na tak dalekiej emigracji!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wzajemnie! Ciezkie jest czasem zycie emigranta! :)

      Usuń
  16. Piękne wnętrza :)
    super te podstawki pod książki, a napis z dźwigiem... no mój Tymon byłby zachwycony :D

    fajny ten cypelek z roślinkami w ogrodzie, ładne nasadzenia..

    To już rok? Dopiero co czytałam o twoich rozterkach z powodu zmiany pracy.... ach ten czas.

    ściskam :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czas niestety pedzi... Pory roku zaczynaja sie zlewac w jedno...
      Ktos w tym domu wykonal kupe dobrej roboty z roslinami. M. marudzi, ze klomby wygladaja jak wielki, zielony "balagan", ale mnie sie to podoba. No i nie ma tam prawie miejsca na chwasty, ha! :)
      Taaa, chlopaki i ich zabawki... ;)

      Usuń