Tym razem wirusa przywlokla Bi, ktora pokaszlala, posmarkala, po czym zaczela wychodzic na prosta. Ale po drodze zdazyla zarazic brata oraz mnie. O ile ja rowniez sobie pokasluje oraz od czasu do czasu musze zatrabic w chusteczke, o tyle z Nikiem juz tak latwo nie ma. Na pierwszy rzut oka, ma to co my - niezyt nosa oraz kaszel. Poniewaz jednak Kokus przechodzi kazda niedogodnosc jak na mezczyzne przystalo, to 4 nocki pod rzad mielismy z glowy. W dzien bowiem Mlodszy bawi sie i szaleje niczym zupelnie zdrowe dziecko. Natomiast noce to koniec swiata. Nik wybudza sie co godzine, zawodzi, ze "nosek mi dokucza" (w domysle: jest zapchany), ze "mam zly sen", ze to, ze tamto... W nocy z niedzieli na poniedzialek, po kilku takich pobudkach, wysapalam wsciekla do M., ze nastepna noc Mlody bedzie spal w piwnicy, w bawialni dzieci, zeby nikogo nie budzil. ;) I bardzo szybko zostalam pokarana za te slowa, poniewaz Nik obudzil sie kolejny raz, a ja, niczym dobra matka poczlapalam do pokoju Potworkow, zeby sprawdzic co sie dzieje TYM razem, a tam dziecko trzesie mi sie od goraczki, ze az zeby dzwonia, a ramionka lataja jak szmacianej laleczce. :( Koniec koncow okazalo sie, ze goraczki wcale az takiej wysokiej nie mial - 37.7, ale sadzac po dreszczach caly czas rosla, wiec podalam mu lekarstwo na zbicie i siedzialam na lozku lulajac biedaka az przestal sie trzasc.
Do szkoly oczywiscie nie poszedl. Ja mialam w pracy wazne spotkanie (na ktorym czulam sie i zapewne wygladalam niczym zombie, po 4 godzinach przerywanego snu...), wiec w domu zostal M., a ja tylko umowilam Nika telefonicznie na wizyte u pediatry. Szczerze, to obawialam sie strasznie kolejnego zapalenia ucha, ale okazalo sie, ze tym razem to jakis "zwykly" wirus. I moje "ulubione" zalecenia: czekac az przejdzie, a jesli nie przejdzie to wrocic na kolejna wizyte. :/
Kokus mial w ogole farta w tym tygodniu. W poniedzialek zostal w domu, a we wtorek szkoly znow zamkneli z powodu sniezycy, byczyl sie wiec cale dwa dni. :)
Jak to tutaj bywa, zamkniecie szkol znow okazalo sie przesada. Rano proszyl sobie lekki sniezek, ktorego o 9 rano byla kilkucentymetrowa warsteweczka. Chwile pozniej jednak zaczelo mocno sypac...
Mozna zimy nie lubic, ale takie zimowe scenerie maja w sobie "cos"! :)
Zrobily sie faktyczne zamiecie, bo i wiatr sie wzmogl i juz zaczelam myslec, ze moze jednak dobrze ze szkoly pozamykane, kiedy... okolo 14 snieg przestal padac. :D Przez reszte popoludnia oraz wieczora, proszyl sobie od czasu do czasu. I tyle. ;)
A Potworki tak dawaly do wiwatu, ze glowa mala! Caly dzien klotnie, przepychanki, pretensje... Do mnie tez, kiedy po slodkich chrupkach do mleka na sniadanie, Bi zazyczyla sobie "deserku", a ja sie tylko szyderczo zasmialam... :D
Mimo, ze nadal spia w pokoju Bi, Potworki wiedza, ze juz wkrotce beda mialy swoje wlasne pokoje, zaczely sie wiec awantury z wyrzucaniem z "mojego". :/ Bi ma pecha poniewaz w "jej" pokoiku stoi nadal lozko i pudlo z zabawkami Kokusia, ktory dzieki temu zyskal wymowke, zeby tam wchodzic bezkarnie. Niestety, Mlody korzysta bez skrupulow z tego, ze w jego pokoju walaja sie poki co tylko jakies autka i wyprasza Bi stamtad pod byle pretekstem. ;)
Poranek mialam wiec dosc nerwowy. Po poludniu pomyslalam, ze moze Potworkom potrzeba wyzyc sie na swiezym powietrzu? Mimo, ze poczatkowo myslalam o zatrzymaniu ich w domu ze wzgledu na chorobe Nika, po kilku godzinach ciaglych klotni, skapitulowalam. Wyszlismy na snieg, ale i tu bylo niewiele lepiej. Po kilku minutach zgodnej zabawy, moje grzeczne dzieci znow zmienily sie w Potwory. ;)
Poczatkowo bawili sie calkiem zgodnie
Pechowo, na nasza gorke pada najmniej sniegu, bowiem z jednej strony oslania ja dom, a z drugiej rosna dorodne i geste swierki.
Nik nie jest tak glosny jak siostra i nie upiera sie, zeby rzadzic. Nie rzuca sie tez tak predko do rekoczynow. Prowadzi jednak swoje wlasne wojenki podjazdowe. Cichutko i bez slowa psoci i dokucza, a Bi nie moze tego zdzierzyc. ;) Wczoraj bylo to samo. Na ten przyklad, uparcie wdrapywal sie pod gore tak, zeby stac Bi na drodze, kiedy chciala zjechac w dol. Wiem, ze robil to, poniewaz siostra, starsza i sprytniejsza, zjezdzala szybciej, wyprzedzala go w drodze na gore, po czym zjezdzala kolejny raz, co Mlody odczuwal jako niesprawiedliwosc dziejowa. No jak to tak, zeby Bi zjechala z gorki wiecej razy niz on?! Niedopuszczalne! Blokowal jej wiec zjazd, ona zas niemal dostawala apopleksji! ;) W koncu skonczylo sie tym, ze Bi skopala Nika, Nik sie rozryczal, a ja nawrzeszczalam na oboje i zarzadzilam powrot do domu. Minelo moze pol godziny od naszego wyjscia na dwor. :D
Jak spedzac sniezne dni, najlepiej wie Maya :)
Kiedy o 15:30 zawital do domu M., czym predzej ubralam sie i pojechalam do pracy, na chociaz godzine "relaksu". Na pytanie meza, czy naprawde musze, odpowiedzialam, ze "musze" to pewnie nie, ale chce! :D A dzieki sniezycy, oprocz tego, ze mialam niemal caly budynek dla siebie, to na drogach panowaly takie pustki, ze przejechalam do pracy w 10 minut, czyli tak jak powinnam, zamiast 20 rano i niemal 30 po poludniu, kiedy utykam w gigantycznych korkach przecznice od budynku, w ktorym pracuje. Sama przyjemnosc! ;)
Prace nad urzadzaniem sie w naszym domku trwaja. Mimo ze meble do pokoi dzieci stoja w garazu od dwoch tygodni, a farby do scian owych pokoikow kupilismy tydzien temu, malzonek moj nie mial motywacji, zeby sie za nie zabrac. Potworki marudzily, pytaly mnie, kiedy tata urzadzi im pokoje, ja cierpliwie odsylalam ich z tym pytaniem do ojca i nic. Zeszla sobote, po powrocie z pracy, M. cala przespal na kanapie (w sumie nie dziwie sie, skoro wstaje przez 6 dni o 3:30 nad ranem). W niedziele, mimo, ze jasno powiedzialam, ze chce zeby w koncu zaczal pokoj Kokusia, on wybral dalsze kucie i ciecie sciany, zeby lepiej wpasowac lodowke, ktora krzywo stala. O maly wlos nie poklocilismy sie o ten pieprzony sprzet. Ja uwazalam bowiem, ze skoro lodowka stoi i miesci sie we wnece, to trzeba ja tam tymczasowo zostawic. Nie ma znaczenia, ze gora wystaje o te 2 cm dalej niz dol. Niestety, M., tego cholernego perfekcjoniste, tak to kolilo w oczy, ze nie wytrzymal, bo "to bedzie tylko szybka poprawka". Taaa... Z szybkiej poprawki, zrobily sie 4 godziny roboty. Nie dosc, ze nie moglam nic spokojnie w kuchni zrobic, nie dosc, ze cala mi ja zapylil (a dzien wczesniej nabawilam sie zakwasow sprzatajac chalupe), to oczywiscie pokoju Kokusia nie ruszyl. A mnie np. najbardziej "koli" to, ze nie mam nawet jak wypakowac wszystkich ciuchow Potworkow, a te, ktore wypakowalam, leza na kupie na pojedynczych polkach w ich szafach. Kiedy przygotowuje ubrania na kolejny dzien, wszystko spada mi na podloge (u Kokusia) albo na glowe (u Bi, ktorej polka jest bardzo wysoko). Czekam jak na zbawienie na szafki z szufladami i jeszcze niestety chwile poczekam...
Ktoregos dnia, zamiast malowac pokoj syna, M. zabral sie za... skrecanie regalow na ksiazki! Nie zrozumcie mnie zle, bardzo sie ciesze, ze moglam powyciagac slowo pisane z kartonow (przynajmniej moje, bo Potworkow nadal spakowane i czytamy w kolko te same ksiazeczki), ale... no nie to bylo na liscie moich priorytetow...
Zamiast wiec urzadzac pokoje dzieciom, zabralam sie za urzadzanie... polpietra. Jak bowiem mignelo juz moze gdzies na zdjeciach, schody na pietro sa dwustopniowe.
Po lewej jest (niewidoczne) frontowe wejscie, na lewo drzwi do szafy na kurtki, buty, itp., a na wprost wlasnie schody na gore. Widac tez kawalatek polpietra.
Jestem za to bardzo wdzieczna, bowiem daje to czesciowa ulge moim nieprzyzwyczajonym do biegania po schodach nogom. Ktokolwiek jednak projektowal ten dom, powinien dostac po tylku za pozostawienie na polpietro takiej duzej powierzchni.
Wiem, zdjecie troche "z czapy", bo tej wspomnianej przestrzeni tu w sumie nie widac :)
Nie powiem, fajnie to wyglada, bo wielkie okno, pod sufitem zyrandol (ktorego chyba na zadnym zdjeciu nie ujelam :D), ale jednak to taka bezuzyteczna przestrzen. Za mala, zeby wstawic tam fotel i zrobic np. kacik relaksacyjny, a za duza, zeby pozostawic ja pusta. M. proponowal wstawienie tam jakiegos wielkiego kwiata, ja jednak wpadlam na inny pomysl. Poniewaz od przeprowadzki zastanawialam sie, do ktorego pokoju wstawic regal na ksiazki i do zadnego mi on w sumie nie pasowal, rzucil mi sie w oczy ten niewykorzystany skrawek podlogi. Poszperalam po stronie Ikei, pomierzylam, pomyslalam i voila! Znalazlam miejsce na ksiazki! :)
Jeden:
Dwa:
Jak widac, zostalo jeszcze mnostwo miejsca na przejscie
Nawet M., ktory poczatkowo dosc sceptycznie byl nastawiony do mojego pomyslu, przyznal, ze calkiem fajnie to wyglada. ;)
Poczatkowo, pokoj Nika prezentowal sie tak:
Nie tak zle, chociaz zupelnie nie "dziecieco" :)
Przed przeprowadzka obiecalismy Potworkom, ze beda mogli wybrac sobie kolor scian w sypialniach. Wybor Nika moglam z latwoscia przewidziec - niebieski. :D Poniewaz jednak od poczatku podobala mi sie ta biegnaca przez srodek listwa, pomyslalam, ze warto rozdzielic rowniez kolor na dwa rozne odcienie. Po przemalowaniu, pokoj Nika prezentuje sie tak:
Duuuzo lepiej, przynajmniej moim zdaniem :)
I na tym chwilowo skoncze, bowiem M. skrecil Nikowi lozko (ale nie mam zdjecia) i chwilowo spoczal na laurach, czyli wzdycha, ze jest taaaki zmeczony i boli go glowa (zawsze myslalam, ze to kobieca wymowka)... :D Zreszta, kupiona przez nas farba okropnie smierdzi i jeszcze pare dni nikt tam spac nie powinien... ;)
Nie lubię remontów, ale lubię się urządzać, wymyślać kolory, meble, projektować. Aż czasem sama się boję, co będzie, gdy już skończymy cały dom i nie będę miała o czym marzyć :D
OdpowiedzUsuńFajnie, że uwzględniacie pragnienia dzieci przy urządzaniu pokojów. My też się staramy, choć widzę po znajomych, że to rzadkość. Bo dzieci się nie znają i tak dalej.
A miejsce na regał bardzo fajne :) Też myślałam, by u nas jakoś wykorzystać to półpiętro, ale u nas miejsca za mało.
Uściski!
U nas z kolei to polpietro jest duzo za duze. Nawet teraz, z regalami zostalo tam sporo miejsca. Wolalabym miec go wiecej gdzie indziej. ;)
UsuńDzieci sie nie znaja, w sumie to prawda, ale mozna te ich marzenia nieco dopasowac do siebie, zeby zadowolic obie strony. Ja np. bylam w pelni przygotowana na to, ze sciany w pokoju Bi beda rozowe. Na mysl o takim "wscieklym" rozu az mi sie slabo robilo, ale planowalam wybrac jasny, delikatny odcien i wtedy jakos bym go przelknela. ;)
Moze tak latwo przyszlo mi zaakceptowac ich pomysly, bo sama cale dziecinstwo marzylam o pokoju dla siebie. Dzielilam pokoj z siostra, wiec chcialam miec wlasny (nigdy nie bylo mi dane), a moja mamuska nigdy nie pozwolila nic przykleic na sciany i jako nastolatka cierpialam katusze, kiedy nie wolno mi bylo zakleic plakatem tapety w kotki, misie i kroliczki. To byla tortura! :D
Ja wlasnie mam wrazenie, ze zupelnie nie mam drygu do urzadzania domu. Nigdy nie wiem co do czego bedzie pasowac i jak wprowadzic cos fajnego, unikajac jednoczesnie kiczu. ;) Najlepiej mi sie urzadza pokoje dzieci, bo tu moge poszalec. Ma byc kolorowo wesolo i po dzieciecemu. I jak cos nie bedzie do konca pasowac, to nic sie nie stanie. ;)
Bardzo fajnie wam to wyszło. Regał na polpiętrze wygląda super, nie wpadlabym na to, a to takie dobre rozwiązanie. Pokój Kokusia też super. Macie bardzo ładne podłogi. Lubię takie ciepłe odcienie. Powoli sobie wszystko urzadzicie.
OdpowiedzUsuńA schody jak człowiek nie jest przyzwyczajony to koszmar, choć bardzo dobry dla kondycji. Ja musiałam się do nich przyzwyczaic jak się wprowadzilismy. Ale teraz znowu sa koszmarem, bo jako rasowy wieloryb ciężko mi się wdrapac na górę i sapie jak parowóz😜
Tak, ja też bym na to nie wpadła, a wygląda świetnie!
UsuńPS. No i nie pozabijajcie się od tego urządzania ;-) (To napisawszy, pomyślałam o weekendzie spędzonym na doprowadzaniu naszej chaty do świeższego stanu. Obyśmy wszyscy przeżyli ;-))
UsuńW starym domu schody mialam tylko do piwnicy, gdzie niestety byla pralnia. Pod koniec obu ciazy, pranie jeszcze znosilam, ale zeby wniesc do gory, wolalam M. Nie dawalam rady wtaszczyc kosza z ubraniami oraz brzucha naraz. :D
UsuńLitermatko, remonty, nawet niewielkie to jedna z gorszych prob dla kazdego malzenstwa! Nie dosc, ze scieraja sie dwa odmienne gusty, to jeszcze wszedzie panuje brud i rozpierducha. Naprawde mozna zaczac w siebie rzucac przedmiotami... :D
A co to jest to takie szerokie na ścianie przy podłodze? Grzejnik? Pomysł na półpiętro świetny :) I ksiązki wyeksponowane i trochę mniej przestrzeni do sprzątania :)
OdpowiedzUsuńA jaki kolor wybrała Bi? Różowy z brokoatem? :D Myślałaś nad naklejkami ściennymi do pokojów Potworków? U mnie Martyna ma z wróżkami Disneya, a Kasia ma zoo, powiem Ci, że świetnie to wygląda, choć planowanie gdzie i jak przykleić zajęło mi trochę czasu, jednak efekt jest super :) Wszystkie Martyśki koleżanki są zachwycone.
Co do schodów to niestety mam ten sam problem. Pokoje dziewczyn są na poddaszu i to włażenie w środku nocy, bo siku, bo pić, bo posmyraj doprowadza mnie niekiedy do białej gorączki.
My na szczescie mamy wszystkie sypialnie na jednym poziomie, ale co sie w dzien nabiegam gora-dol, to moje. ;)
UsuńTak, planuje poprzyklejac dzieciakom naklejki scienne, chociaz troche sie tego obawiam, bo mialam je w starym domu i przy sciaganiu zeszly razem z farba. :/
Tej przestrzeni na polpietrze niestety duzo nie ubylo, cholera... ;)
A to dlugie pod sciana, to tak - kaloryfer! ;)
UsuńZimowa scenaria przepiękna. Ale jak dlammnie tylko znam zdjęciu ;) u nas po chwilowym ociepleniu znów zapowiadają mrozy :( dobrze że wiosenne porządki udało mi się zrobić.
OdpowiedzUsuńSuper pomysł na wykorzystanie półpiętra. Ikea dobra na wszystko ;)
Ciekawa jestem jaki kolor wybrała Bi? U nas młoda wybrała... tak róż. ;))) a ja kolorów nie lubię i mam wszędzie czysta biel, która uwielbiam. Wiec tenrozpwyvtroche mnie na początku w oczy bolał ;))) ale się przyzwyczaiłam. W końcu to jej królestwo.
Dodam jeszcze że psinka urocza!
UsuńDzieki! Majucha ma cudna morde, szkoda tylko ze to taki tchorz. ;)
UsuńBi zaskoczyla nas kompletnie wybierajac... zolty! :D
U nas od nastepnego tygodnia zapowiadaja juz wiosne. Oby sie ona z nami nie podraznila tydzien, zeby potem znow sypnelo sniegiem. Bodajze 2 lata temu, kwitly juz hiacynty, tulipany oraz zonkile kielkowaly, po czym nagle sypnelo sniegu po kolana! ;)
Pokój Mi Nika super! Junior też poprzednio miał na niebiesko, a teraz ma 3 kremowe ściany, a na 4 tapetę z piratami i statkami ;)
OdpowiedzUsuńPrzedpokój też fajnie i sprytnie zaaranżowałaś :)
Czekam na dalszą relacje z remontu i więcej zdjęć! :)
Zdrowia dla Was życzę!
Juz niedlugo relacja z urzadzania pokoju Bi, a potem chyba pora na nasza sypialnie... Na ktora kompletnie nie mam pomyslu. :O
UsuńSuper wyglądają te książki. A pokój Nika jest całkiem spory! Tak przynajmniej na zdjęciu się wydaje. A Bi jaki będzie mieć (albo już ma) kolor pokoju? A ta śnieżna sceneria za oknem.. Jak w bajce! PS Ja też chora znowu - usmarkana jak diabli.
OdpowiedzUsuńWitam w klubie, ja tez smarcze! Przechodzi juz na szczescie... ;)
UsuńA Bi ma pokoj zolty, co za niespodzianka! ;)
Tak, pokoje dzieci sa calkiem spore. Wchodzi lozko (normalnego rozmiaru, nie dzieciece), komoda, biurko oraz stolik nocny i zostaje jeszcze sporo miejsca na zabawe.
Zastanawiają mnie te wąziutkie grzejniki u Was. One dają radę ogrzać dom? Bo widzę, że są w każdym pomieszczeniu.
OdpowiedzUsuńPomysł z regałami bardzo dobry. Na górze postawiłabym tam jeszcze więcej kwiatów:))
Pokój Kokusia podoba mi się w obydwu wersjach kolorystycznych;))
Ja chyba wole jednak wersje niebieska. ;)
UsuńNa regalach zdecydowanie znajdzie sie wiecej "czegos", tylko jeszcze nie wiem czego. Tez myslalam o kwiatach, problem tylko z tym, ze to okno "polnocne" i w dodatku zacienione. Nie wiem czy wiele kwiatkow byloby w stanie tam przezyc. ;)
Grzejniki daja rade. ;) W bardzo starych domach, takich 80-letnich i starszych, czesto maja one ksztalt zblizony do europejskich. Ale nowsze domy maja wlasnie takie niskie i dlugie kaloryfery. No chyba ze ogrzewanie jest nadmuchowe, to wtedy sa tylko kratki gdzieniegdzie. ;)
Jedyna wada tych grzejnikow jest to, ze czesto ida przez cala sciane, albo i dwie w pokoju. Trzeba przy nich ustawiac meble, to blokuje przeplyw powietrza oczywiscie, wiec to tak troche bez sensu... Ale daje sie przyzwyczaic. ;)
Pytam o nie, bo w UK ani w PL takich nie widziałam:)))
UsuńA co do kwiatów, to na bank są takie cieniolubne, którym by tam się podobało;)))
Bardzo ładnie tam macie :-) super wymyslilas z tym regalem! U nas tez chorobowo - grypa nas dopadla ale tez duzy mezczyzna sie jakos trzyma jeszcze. Zdrowka :-*
OdpowiedzUsuńDzieki!
UsuńU nas jakis wirus - padlismy wszyscy po kolei, ale na szczescie tylko Nik mial stan podgoraczkowy. Reszta z nas wybronila sie bez. ;)
Zdrowka!
Biblioteczka na polpietrze swietnie pasuje, gratuluje tej aranzacji! Moze z czasem jeszcze jakis taborecik tam sie wcisnie? - Bedzisz mogla na polmetku przysiasc w drodze na gore ;-)
OdpowiedzUsuńPokoj Nika duzo lepiej wyglada w tych niebieskich barwach. Sliczny! Wczesniej tez bylo ladnie, ale malo dzieciowo, rzeczywiscie. Ciekawe, dlaczego uprzednio dol scian byl jasny (kremowy?), a gora - duzo ciemniejsza (oliwkowa?). Zazwyczaj widuje sie w takich przelamaniach raczej ciemnny dol i jasna gore. Kiedys kupilismy dom, gdzie salon i korytarze na dole byly wykonczony drewnem (w debowej boazerii), a gora scian byla snieznobiala. Do tego ciemne schody, porecze, framugi, drzwi... Lubilam te dwubarwne sciany. A wy - ladnie sie tu urzadzacie. Tylko chorobom sie nie dawajcie!
Mi tez bardzo spodobal sie ten dwubarwny pokoj Kokusia. Kombinuje teraz, zeby cos podobnego zrobic w korytarzu na dole, tylko ze dom ma taki uklad, ze "korytarz" to wlasciwie tylko jedna sciana. Nie wiem, czy to bedzie dobrze wygladac. ;)
UsuńNo wlasnie, mnie tez zastanowilo to, ze poprzedni wlasciciele zrobili dolna czesc jasniejsza od gornej. Widocznie taka mieli fantazje. :D
Heh, za taborecik podziekuje, za wygodna jestem! Ale zaluje, ze nie wcisne tam fotela! ;)
Ale Wy macie tam z tym zamykaniem szkół. Ja pamiętam raz w życiu taką zime, kiedy moją podstawowke zamkneli na dwa dni, bo byl wielki mróz, ale nie on był przyczyną zamknięcia, a to, że szlag trafił ogrzewanie szkoły. Jak naprawili, to mimo śnieżyc i mrozu, szkoła działa jak ta lala :)
OdpowiedzUsuńZ tym katarami, kaszlami to mordęga. U nas w tym roku też trochę pochorowaliśmy, tzn dzieciaki, Mistrza też głaskało, tylko ja się trzymam ;)
U nas właśnie w tym momencie z lekkiego prószenia zrobiła się niezła zawierucha..
Idę teraz pooglądać nowy dom. uwielbiam urządzać, uwielbiam takie akcje :)
Ha, te walki w pokojami w roli głownej. tez słyszę często kłotnie typu, idź stąd, ja rządzę w tym pokoju, to mój pokój..
Fajny ten Wasz nowy domek :) Przestrzeń na półpietrze fajnie zorganizowałaś. Dobrze jak czasem jest w domu takie miejsce wolne od zagracenia, ale rozumiem Cię doskonale, one też mnie kolą w oczy i z czasem i je "zagracę" :) Ale fotel tam to fajny pomysł, szkoda, że paradoksalnie na to za mało jednak tego miejsca.
Pokoik Kokusia bedzie śliczny, fajnie te kolorki dobrałaś. tamte też były fajne, ale masz rację, nie do dziecięcego pokoju.
Czekam na kolejne relacje z urządzania i zdrówka życzę.
Dokadnie z tego samego powodu kiedys zamkneli moje liceum, dawn, dawno temu. ;) Ale tutaj byle warunki troche gorsze i szkoly zamykaja, a ty rodzicu sie martw. :/ Na usprawiedliwienie tubylcow moge dodac tylko, ze burze sniegowe sa tu znane z tego, ze nie ma ich duzo, ale jak ktoras nadejdzie to zazwyczaj zrzuca kilkadziesiat cm sniegu w ciagu kilku godzin. A ze nigdy nie sa w stanie do konca przewidziec ile tego sniegu dowali, wola sie zabezpieczac.
UsuńPoza tym, tak miedzy Bogiem a prawda, narzekam na to zamykanie, ale czesc mnie cieszy sie, ze mam wymowke, zeby siedziec w cieplym domu i nie pchac sie w sniezyce na droge. ;)
Mi w tym roku strasznie poleciala odpornosc. Co chwila jakis katar, jakies bole gardla. Potworki tez niestety podlapuja... M. trzymal sie caly sezon, a teraz zlamalo go na sam koniec. ;)
Wlasnie, to polpietro takie nie w gruche ni w pietruche bylo. Za duze, zeby zostawic puste, a za male, zeby urzadzic tam przytulny kacik. Dobrze, ze chociaz regaly sie zmiescily. :)
Z urzadzania pokoi Potworkom mam najwiecej radochy, bo tu ma byc wesolo i kolorowo. W reszcie domu juz musi byc "dorosle" i (w miare mozliwosci) z klasa, nuuuda... :D
Witam serdecznie, podczytuje sobie ten blog od jakiegoś czasu, przyjemnie się go czyta. Również mieszkam w Stanach i tak sobie myślę, ze pewnie mieszkamy gdzieś niedaleko siebie bo pogoda za oknem podobna i tez mielismy snow day we wtorek. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńWitam nowa czytelniczke i zapraszam ponownie!
UsuńSkoro jestes z CT, to rzeczywiscie moje okolice. ;)
Bardzo na czasie wpis dla mnie :) Jestem w trakcie studiów bibliotekoznawstwa i dziś właśnie ogladałam pomysły na regały :D A tu taki wpis u Ciebie :D
OdpowiedzUsuńO, naprawde! Kolejne studia! Podziwiam! Ja chyba za leniwa sie zrobilam na doksztalcanie... ;)
UsuńTylko, ze moje regaly to takie skromniutkie, jedne z tanszych. Oby pare lat wytrzymaly... ;)
Ksiazki!!! zawsze i wszedzie- szkoda, ze nie ma miejsca na fotel- bylaby taka fajna czytelnie :)
OdpowiedzUsuńAgata, oamietaj te schody wyrzezbia ci posladki- takze kazde wejscie, zejscie- to sport ;) a tak serio faknie, ciesz sie zmianami!! pokoje i reszta bardzo mnie ciekawia- juz zapowiada sie sie super!!
Zimy nie chce, bo ja wypatruje wiosny... a u na sznowu zmrozilo -6 i popruszylo...
Nikt tu jednak szkol nie zamyka- w sumie to i dobrze, bo jak sie tu zwolnic??
Prawda?! Tez zaluje! :)
UsuńMowisz, ze bede miala pupe jak po silowni? Dobra, moze pobiegam jeszcze dodatkowo po tych schodziskach dla treningu! ;)
U nas zapowiadaja ocieplenie i choc zaluje nart, to zaczynam chyba juz czekac na te wiosne... Jak w kwietniu nam wroca mrozy i sypnie sniegiem, to nie zdzierze! :D
Wspolczuje tych chorobsk. My od maja nic..zero, nawet kataru!! Jestem w szoku.
OdpowiedzUsuńPokoj Nika super, lubie takie kolory.
Ciekawa jestem pokoju Bi. I super wykombinowalas zta wolna przestrzenia ;-) brawa
Dzieki Miniu!
UsuńNiestety, jesli chodzi o przeziebienia, to troche nas ta zima przeczolgala. I nie pomoglo nawet, ze koniec grudnia i pierwsza polowa stycznia byly bardzo mrozne... :/
Patrzac jednak na pozytywy, w szkole Potworkow grasuje grypa, hand, "foot and mouth disease" i wszawica (!) na dodatek. Corki mojej siostry, z kolei co chwila lapia jakies jelitowki. Jesli mam wybierac, to juz wole te katary i kaszle. ;)