Lilypie Kids Birthday tickers
Lilypie Kids Birthday tickers

piątek, 16 grudnia 2016

Dumna matka pisze slodkiego do wyrzygu posta o swoim Czterolatku :)

Powtorze sie: to jest po prostu niemozliwe. Moje malenstwo, moje mlodsze dziecko, skonczylo 4 lata! Dopiero co pelzal po pokoju, dopiero byl slodkim, pucatym berbeciem, rozdajacym mokre calusy...

A teraz? Teraz zniknal gdzies dzidziusiowy, wystajacy bebenek. Nik wyszczuplal i wyciagnal sie. Jest miniaturka takiego... chlopaczyska. ;) To juz nie maluszek...

Na szczescie, to "chlopaczysko" nadal lubi wgramolic sie na matke, oplesc ja odnozami niczym niedzwiadek, glowke polozyc na ramieniu i mocno sie przytulic. Kocham te momenty. Zamykam oczy i wydaje mi sie, ze znow tule malenstwo. Tylko ciezar troche wiekszy... ;)

Niestety, ten przytulasny chlopczyk, nadal jest potwornym malkontentem. I przechera. Zapytaj Nika, czy chce to czy tamto, a pierwsza odpowiedz brzmi "nie". A raczej "Hhhyyy!", bo Kokus nie odpowiada, tylko burczy obrazony. Odpowiedz jest taka sama, bez wzgledu na to, czy rzeczywiscie czegos nie chce, czy wlasnie chce. ;)
Nawet na poranne kakao, ukochany napoj, reaguje burknieciem i nie uniesieniem nawet paluszka w celu wziecia kubka. Do niedawna jeszcze przekonywalam, dopytywalam czy napewno nie chce, przekonana, ze to taka faza i ze przejdzie. Udobruchany proszeniem Kokus, laskawie kiwal blond glowka i bral niekapek... Ostatnio jednak, to ciagle jeczenie i zaprzeczanie, nawet jesli naprawde czegos chce, zaczelo budzic we mnie zle... Moze wplynal na to PMS, ale kiedy podaje mu kubek, a on strzela focha, doslownie czuje jak zylka na skroni zaczyna mi pulsowac. ;) Odstawiam wtedy kubek na stol i... powinnam wsadzic zatyczki w uszy, bo jasnie hrabia wlacza syrene. Bo on przeciez, tak naprawde, chcial to piep**one kakao! :/ Za pozno. Teraz musi sam ruszyc dupke z kanapy i sam je sobie wziac.
Ha! Musze przyznac, ze odczuwam wtedy niezdrowa satysfakcje! Powinnam byla sie zawziac juz dawno temu! ;)

Przyklad z kakao jest naprostszy, bo zdarza sie KAZDEGO ranka! Mowie Wam, czasem pier*olca mozna dostac! Takich scenek mamy codziennie multum... :/ I zupelnie nie wiem, skad mu sie to bierze. Moge bowiem zrozumiec ryk, kiedy kaze mu pozbierac autka z podlogi. Albo wymuszanie jakiegos przywileju za pomoca tupania nogami. Ale przekorne odmawianie czegos, na co tak naprawde MA ochote? Niepojete... ;)

Pozostaje liczyc na to, ze kiedys z tego wyrosnie. ;)

Jesli jednak pominac przekorne fochy, Kokus to urocze dziecko.

Jest niemozliwie wygadany. Przy tym, ma sluch niczym swistak i swietna pamiec. Trzeba bardzo pilnowac, co sie przy nim mowi, bo predzej czy pozniej na bank to powtorzy. ;) Dobre strony pamieci to to, ze w mig zapamietuje wierszyki oraz piosenki z przedszkola. Mam nadzieje, ze kiedys ulatwi mu to nauke w szkole... Musze jednak zaznaczyc, ze fenomenalnie rozwinieta ma tylko pamiec sluchowa. Zazwyczaj dolacza do mnie i Bi, kiedy cwiczymy litery oraz wyrazy do szkoly. Spodziewalam sie, ze zacznie zapamietywac je predzej niz siostra, ale jednak nie. Nik nie jest wzrokowcem. Najwyrazniej mali mezczyzni musza do tego dorosnac. ;)

Skoro juz o nauce mowa, to Nik pomalutku zaczyna zapamietywac literki. Narazie pamieta tylko A, B, C, D, jakies tam przypadkowe litery ze srodka alfabetu oraz pierwsza swojego imienia - N, ale to juz jakis poczatek. :)
Pisze nadal wylacznie swoje imie i to bardzo koslawo, czesto zapominajac o niektorych literach:


"Brawo" dla rodzicow za nadanie mu takiego dlugiego imienia. ;)
W ogole brak mu zaciecia do pisania, ktore posiada Bi. Trzeba jednak przyznac, ze kiedy sie skupi i przypilnuje sie go, zeby poprawnie chwycil olowek, nawet mu to wychodzi. ;) Nie mniej, jesli rzeczywiscie zdecydujemy sie poslac go do zerowki od wrzesnia (nie moge uwierzyc, ze pisze "zerowka" w kontekscie mojego 4-latka!), czeka nas duzo pracy nad motoryka mala... Chociaz pewne postepy juz widac. Np. po glowonogach, ktore Nik zaczal rysowac jakies 3 miesiace temu, teraz pojawily sie auta.


Raczki nabieraja wiec wprawy, a koordynacja oko - mozg, sie poprawia. Oby tak dalej. :)

Nik jest bardzo uczuciowy i wrazliwy na krzywde innych. Kiedy komus jest smutno, albo cos go zaboli, pierwszy przybiega, zeby przytulic i pocalowac. Czasem M. straci cierpliwosc i mruknie, ze idzie sobie z domu, a wtedy Nik natychmiast uderza w placz i przykleja sie do ojcowskiej nogi, szlochajac, ze bedzie sie o tatusia "maltwic".
Jest tez raczej ugodowy i dzieli sie chetniej niz starsza siostra.
Bardzo lubi male dzieci i zaglada z zachwytem do kazdego wozka czy nosidelka. :)

Z jedzeniem nadal mamy problem. To znaczy, Nik jest zdecydowanie miesozerca i klopsika, schabowego czy gulaszyk - owszem, zje, ale warzywa, a juz w szczegolnosci owoce - a bron cie panie Boze! Warzywa jeszcze mu sie przemyci w zupach, ktore o dziwo generalnie lubi. Ale owocow nie ruszy. Zje banana, ale to maksymalnie raz na kilka dni... Jakis czas temu zaczelismy mu rozne owoce miksowac i wciskac w niego doslownie chociaz po kilka lyzeczek.
Pomysl nieglupi, tylko ze zbieglo sie to jakos z poczatkiem przedszkola. A mlodszy zaczal miewac luzne, wodniste stolce (sorki! :D) Nie biegunki, bo nie goni go kilka razy dziennie, tylko takie... rzadkie kupy. Dodatkowo, poniewaz stolec luzny, Kokus zaczal popuszczac przy niemal kazdym pierdnieciu. Najpierw zrzucilismy to na karb stresu zwiazanego z poczatkiem przedszkola. Po jakims czasie okazalo sie jednak, Nik w przedszkolu doskonale sie odnalazl, a tymczasem praktycznie codziennie wracal do domu z pobrudzonymi gaciami i dodatkowo trzeba mu bylo je zmieniac jeszcze kilka razy wieczorem.
W koncu uznalismy, ze tak nie moze byc i trzeba cos z tym zrobic. Poniewaz jemy wszystko to samo i Nikowi tez nie zmienilismy diety z dnia na dzien, za potencjalnego winowajce uznalismy owoce. Albo Kokus ma na cos uczulenie (chociaz przy rozszerzaniu diety w niemowlectwie niczego nie wylapalismy), albo to nadmiar blonnika czy inne licho. Nik bowiem ogolnie ma tendencje do miekkich kup. Zawsze sa baaardzo dlugie, ale cienkie. Nigdy w zyciu nie mial zatwardzenia.
W kazdym razie odstawilismy owoce ponad tydzien temu i odpukac, problemy z kupami, rzeczywiscie znikly. Podobnie jak "opierdziane" majty. Teraz czeka nas mozolne wprowadzanie po jednym rodzaju owocu, zeby znalezc to, co go ewentualnie uczula. Czyli mamy powrot do rozszerzania diety, jeeej! :D

Odpieluchowanie stanelo narazie w martwym punkcie. To znaczy, w dzien (poza powyzszymi "kupowymi" wpadkami) jest w pelni odpieluchowany, nawet na dluzsze wyjscia. Na noc zdecydowanie jednak potrzebuje pieluchomajtek. Po nocy pampers wazy chyba ze 2 kg. ;)
Jesli o drzemke chodzi, to tu jest roznie. Czasem budzi sie z suchutkimi pieluchomajtami, a czasem sa zasikane. I nie ma znaczenia czy wysiusia sie przed snem, czy nie. Na wszelki wypadek, w domu zawsze zakladamy mu pampka na drzemke. W przedszkolu oczywiscie tego nie robia i czasem (nieczesto, ale jednak sie zdarza) M. odbiera go wraz z reklamowka zasikanych rzeczy...
Poza tym, Mlodszy zaczyna z drzemki wyrastac. Panie w przedszkolu twierdza, ze coraz ciezej mu zasnac, a czasem nie zasypia wcale, tylko bawi sie na lezaczku. W weekendy zas, Nik zaczal sie przeciw drzemce buntowac. Zazwyczaj udaje sie go przekonac, zeby sie polozyl, a wtedy potrafi przespac nawet 3 godziny. Coraz czesciej jednak zdarza mu sie marudzic, ze nie chce, nie jest zmeczony, itd. A przyznaje, ze ja i M., bardzo samolubnie lubimy jak chociaz jedno dziecko, choc na chwile, zasnie. Dom od razu wydaje sie cichszy i spokojniejszy. ;) Uparcie wiec kladziemy Mlodszego, ale widac, ze nieuchronnie, era drzemek bedzie w naszym domu pomalu odchodzic w zapomnienie. Chlip...

Z odpieluchowaniem nie ruszylismy wiec w ciagu polrocza naprzod ani o cal, ale za to duzo sie zmienilo jesli chodzi o samodzielnosc Kokusia. W tej chwili potrafi sie samodzielnie zarowno rozebrac, jak i ubrac, od stop do glow. Ma troche problemow ze skarpetkami, ktore uparcie wchodza na stopy krzywo oraz z podkoszulka, bo tu wszystkie dziury wygladaja najwyrazniej jednakowo i niewiadomo, ktora jest na glowe, a ktore na ramie. ;) Kupilam mu tez nieopatrznie dosc sztywne adidaski, porzadne, skorzane, ale niestety dosc trudno wcisnac je na noge. Poza tym sobie radzi. Nauczyl sie zakladac kurtke wyrzutem przez glowe, a w jesiennej potrafil nawet zapiac sobie zamek blyskawiczny. Zimowa jest dluzsza i pekata, Nik ma problem, zeby zlapac za zamek, wiec buntuje sie i koniec koncow robie to ja. No coz... ;)

Jak wspomnialam we wczesniejszych postach, w czwartek mielismy bilans 4-latka.

Ogolnie nic specjalnego na nim nie wyszlo, poza tym, ze nadal dochodzi do siebie po ostatniej infekcji. Wezly ma powiekszone i w drogach oddechowych slychac zalegajaca wydzieline. Szczepienia przesuniete na styczen. Poza tym, wszystko wydaje sie ok. Badanie sluchu, gdzie Nik mial podnosic reke kiedy uslyszy pipczenie, wyszlo w porzadku. Mlodszy poslusznie skakal, stawal na jednej nodze, wymienial kolory, zwierzatka w ksiazce, itd.

Aktualne dane techniczne:

Wzrost: 104.1 cm
Waga: 17.7 kg

Jesli chodzi o wzrost, to idzie w gore stalym tempem i utrzymuje sie miedzy 50 a 75 centylem. Przytyl zas rowniutko kilogram, co jest nieco ponizej normy. Poniewaz jednak rok temu przybral wiecej niz "powinien", a w tym roku mniej, w skali dwoch lat sie to wyrownalo i Nik osiagnal wage przecietna, po prostu. :)
Za to jest o niemal 4 cm. nizszy niz siostra w tym samym wieku i prawie kg lzejszy. Dotychczas Potworki szly rownym tempem, ale jak widac, zaczynaja dochodzic do glosu indywidualne roznice... :)

I chyba na tym skoncze, bo chociaz moglabym o moich dzieciach pisac i pisac, zanudze Was tu na smierc. ;)

24 komentarze:

  1. Nie zanudzasz Kochana, ja przeczytałam z ogromną ochotą, sama niedługo, za niecałe dwa miesiące, będę przeżywać swoją czterolatkę :)
    Powiem Ci, że mam podobnie, Tolcia najmłodsza i jakoś mi te zbliżające 4 latka nie pasują i robię dokładnie tak samo, jak się tulimy, zamykam oczy i przypominam sobie jak jeszcze niedawno tuliłam takie malusie zawiniatku pokwikujące słodko :)
    haha i nawet sobie nie wyobrazasz, jak mi tez ta żyłka na skroni pulsuje.
    Też jestem w szoku z tą zerówką, Moja tola teraz w starszych maluchach potem przed nią średniaki i starszaki, a dopiero potem zerówka. Ale też już pisze swoje imię, liczy, zna niektóre liczny i litery i tak jak Bi, ją tą bardziej kręci niż Tymona :)
    Zanim przeczytałam, ze to auto, to pomyślałam, że... hahaha
    Z lubieniem dzieci i zaglądaniem do wózków ma to samo co Tymon - u Tymka nadal to trwa :)
    Syskiego - jakby to Tola powiedziała - dobrego dla Kokusia z okazji 4 urodzin, gorące buziaki od nas wszystkich :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hehe, rzeczywiscie to auto moze przywolac rozne skojarzenia, zapewniam Cie jednak, ze Kokus mial na mysli samochod! ;)

      Mi tez do niedawna blizej bylo do przetrzymania Nika w przedszkolu o rok, ale jak wczoraj praktycznie samodzielnie ulozyl caly alfabet, zaczelo mi switac, ze wlasciwie do wrzesnia to on moze byc na zeroke gotowy...

      Usuń
  2. Prawda jakie to nieprawdopodobne, jak one nam szybko rosną? Milenka też się lub przytulać, ale czasem mi pokazuje "idź". Przeszkadzamy jej w niektórych czynnościach :) Z pisaniem super Nik sobie radzi, u nas to będzie czarna magia :)
    Sto lat dla maluszka :)) Przepraszam chłopczyka :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie nie, to jest i chyba juz zawsze bedzie moj maluszek! Ten status moze stracic jedynie, jesli uda mi sie jednak urodzic kiedys trzeciego potomka... ;)

      Z tym pisaniem jest roznie, ale ciesze sie, ze Nik sam chce i dopomina sie zeby dawac mu "prace domowa". :)

      Usuń
  3. Nie zanudzisz. Sama lubię pisać i czytać takie podsumowania. Charaktery nasz Chłopaki mają podobne. W jednej sekundzie che iść pieszo, jechać w wózku i być noszony prze tatę. Ale to podobno normalne (wyczytałam w jakiejś mądrej książce :), choć czasami coś człowieka zalewa :) Ale jak za chwilę spojrzy na Ciebie tymi ślepiami to wszystko mija.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokladnie! Podejdzie taki lobuz, przytuli sie, powie, ze Cie kocha i miekniesz jak balwan przy odwilzy! ;)

      Usuń
  4. Rezygnacja z drzemek w dzień ma swoje zalety - młoda nigdy nie spała w przedszkolu, a poszła jako trzylatek. Jakoś gdy miała 2,5 roku przestała spać w dzień. Ale za to o 20 już mieliśmy ją z głowy. Tymek też śpi niewiele, ma półtora roku i jedną drzemkę, 40 minut do godziny.
    Kurcze, też tak patrzę na Blankę jak ty na Nika i zastanawiam się, gdzie się podziała ta moja mała dziewczynka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja na Bi patrze tak samo. Tym bardziej, ze ona jest wysoka. Siega mi juz do piersi (a ja tez niska nie jestem) i czasem zastanawim sie, skad mi sie w domu wziela taka pannica... ;)

      Moje Potworki, z fatalnie spiacych niemowlat, wyrosly na niezlych spiochow. Nawet po 3-godzinnej drzemce, padaja najpozniej o 21. ;) Wcale bym sie wiec nie obrazila, gdyby Nik jeszcze troche te drzemki kontynuowal. :) Oczywiscie, dla rownowagi, latem wstawali zaraz po 6 rano. Teraz jest ciemno, wiec potrafia dospac do 7:30. :)

      Usuń
  5. Agatka, nie zanudzisz, no coś Ty!
    Ech, tak sobie myślę czy to nie jest tak, że w pewnym wieku, tak się właśnie patrzy na te swoje najmłodsze pociechy? Ja mając 20+ nie patrzyłam tak na Elizę, że już taka duża, tylko... cieszyłam się z tego. Kiedy teraz mam lat 35, i patrzę na Lilę... Płakać mi się chce, że mi tak szybko wyrosła...

    Żyłka powiadasz? Lila może nie ma natury marudy, ale to... furiatka. Serio. I naprawdę niewiele Jej potrzeba, żeby dostać szału, a wtedy klękajcie narody. Codziennie słyszę, że mnie nie lubi i takie tam... Zazwyczaj puszczam to mimo uszu, ale czasem naprawdę mam wrażenie, że jeszcze pół słowa, jeszcze tylko otworzenie przez Nią buzi do kolejnego słownego ataku, a oszaleję, albo coś Jej zrobię :)

    Z tymi owocami to niekoniecznie alergia. Jeśli Nik w ogóle jadł mało owoców i warzyw i średnio było u Niego z ilością błonnika w diecie, to takie miksy jakie Mu robicie, mogły podrażnić nieprzyzwyczajone jelita. Widzę to na przykład po Lilce, która ogólnie je dużo warzyw i owoców, ale w domu. I tak po 5dniach w przedszkolu, jak przychodzi weekend i zapoda sobie ze dwa jabłka, dwa banany plus jakieś warzywa w zupie i do obiadu- od razu luźniejsze kupsko i po kilka kup wtedy w ciągu dnia.

    Drzemki w ciągu dnia? Rozumiem Twój ból, choć u nas już daaaawno po. Lila w tamtym roku jak poszła do przedszkola miała jeszcze do nich powrót na 3miesiące, ale to tylko w przedszkolu, a od grudnia/stycznia- KONIEC. No chyba, że jest chora, wtedy sama prosi, żeby Ją położyć.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "Zazwyczaj puszczam to mimo uszu, ale czasem naprawdę mam wrażenie, że jeszcze pół słowa, jeszcze tylko otworzenie przez Nią buzi do kolejnego słownego ataku, a oszaleję, albo coś Jej zrobię :) "
      Czyli nie tylko ja tak mam- ufff ;D

      A z drzemkami u nas tak samo, Mi właściwie nigdy nie miała drzemek w ciągu dnia (tylko okazjonalnie albo podczas choroby), jak poszła do przedszkola to spodobała jej się cała ta zabawa z kocykami i kładzenie się w dzień ale szybko przeszło.

      Usuń
    2. Z jednej strony, brak drzemek to zaleta, bo one zawsze koliduja z jakims wypadem. Chociaz my, odkad dzieciaki podrosly, juz sie tym nie przejmujemy. Wychodzimy kiedy nam pasuje, a latorosl najwyzej zregeneruje sie te 10 min. w samochodzie. ;) Ale jak jestesmy w domu, to drzemka dziecka, to taaaki relaks! W koncu mam czas wypic kawe, otworzyc komputer czy oproznic zmywarke, bez ciaglego "Maaaamoooo!". ;)

      U nas taka furiatka i histeryczka dodatkowo, jest Bi. Co te dziewczyny maja... ;) Byle bzdura, czy odmowa czegos, a ta juz wrzeszczy, albo idzie do swojego pokoju tupiac nogami i zatrzaskuje z calej sily drzwi. Strach sie bac, jaka z niej wyrosnie nastolatka. ;)

      Usuń
  6. Mlodszy podobnie jak twoj jest uczuciowym dzieckiem i wrazliwym. Moze drugoe dzieci takie sa (ja tez jestem taka i urodzilam sie druga :-)Wielkie brawa, zs potrafi napisac swoje imie. Mlody umie tylko M, chociaz tez poznaje juz duzo literek.
    Z drzemkami I tak jestes szczesciara, ze jeszcze sie dzieci klada. U mnie skonczylo sie bardzo szybko, w 18 miesiacu zycia Mlodego I basta...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak tak czytam, to rzeczywiscie stwierdzam, ze jestem szczesciara z tymi drzemkami! ;) Az niemozliwe, ze Potworki, z niemowlat, ktore nienawidzily spac, wyrosly na takich spiochow! ;)

      Nik potrafi napisac swoje imie, ale to wszystko. Alfabet z puzzli ulozy prawie caly, ale z literkami na wyrywki juz gorzej. Moze jednak bedzie gotowy na zerowke we wrzesniu. ;)

      Usuń
  7. Hehhe, mnie ostatnio ta żyłka pulsuje regularnie co mniej więcej godzinę...
    Fajnie, że Niko to taki uczuciowy chłopina, oby mu nie zanikło, żona będzie miała z niego pociechę ;-)
    Ja akurat doskonale Cię rozumiem z tymi drzemkami. Choć przecież kocham moje dziecko nad życie, gdy nadchodzi ten czas zaczynam nerwowo zerkać na zegarek ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam tak samo... Po pewnym czasie, co chwila zerkam na zegarek, zeby sprawdzic, czy to juz nie TEN czas! ;)

      Te bunty dzieci sa straszne. Najgorzej, ze one jak juz sie zacznal od buntu dwulatka, to juz sie po prostu chyba nie koncza... Nie ma przerwy, przechodza plynnie jeden w drugi. :)

      Usuń
  8. Synus mamusi :) i fajnie!! Slodziak, ktory jak na swoj wiek juz duzo umie! Nie zanudzasz kobieto, pisz- ja wtedy przypominam sobie historie mych Pisklakow, a to juz taaaaak dawno bylo :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie moge sobie wyobrazic, jak to bedzie jak przeczytam moje wypociny za, powiedzmy, 15 lat! Juz teraz, czytam posty sprzed 3-4 lat i wydaje mi sie, ze to bylo w innym zyciu! A to naprawde niewielki skrawek czasu! :)

      Usuń
  9. No no zdolniacha z tego Nika! Rysunek piękny i podpisać się już umie brawo!

    A drzemki no cóż i tak Wasz syn łaskawy byl i dłuuugo spał w dzień, mój zakończył etap drzemek jak miał 2i pół roku. Także dosyć tego dobrego mamusiu ;)
    Buziaki dla Niego :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie, nie, nie, ja nie chce! Jeszcze troche drzemek bym przyjela! ;) A wiesz, moi tesciowie ostatnio przekonywali M. przez skypa, zeby probowal klasc na drzemke Bi! Tlumaczyli, ze ona napewno nadal tego potrzebuje... Bi ma 5 i pol roku! :O

      Usuń
  10. Czytam tak ten post i z każdym słowem uświadamiam sobie że za 3 lata ja tez taki pewnie napiszę i będę tęskniła za małym ciałkiem mojego syna kiedy był niemowlaczkiem, bede dumna z jegi rysunków i bnęde się żaliła na jego humory... :-) Czas tak szybko płynie... ja mam wrażenie że mój sie dopiero urodził a juz ponad 7 miesięcy upłyneło... ech...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak wlasnie bedzie... ;) Dzieci rosna niesamowicie szybko. Ja akurat nie lubilam etapu niemowlectwa moich dzieci i nie moglam sie doczekac az podrosna. Ale to prawda, ze takie malenkie sa tylko przez krotki czas. Teraz czesto tesknie do tych mieciutkich cialek, bezzebnych usmiechow, gaworzenia i wloskow jak jedwab... :)

      Usuń
  11. Ehhh Te nasze świeżo upieczone czterolaty, takie to to wygadane ze swoim zdaniem i dążeniami, mrugniemy okiem i będą w szkole. Żegnaj naiwna chęci zatrzymania czasu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj tak, niestety... Mala Mi przynajmniej idzie polskim systemem, wiec ma jeszcze pare lat. Ale Nik, mozliwe, ze w szkolne mury zawita juz od wrzesnia...

      Usuń
    2. Mi od września do zerówki ;)

      Usuń