Dzisiaj krociutko, bo pomiedzy obowiazkami w pracy, pomalu odpowiadam na zalegle komentarze. Mamelkowa Mama nakrzyczala, wiec nadrabiam, nadrabiam... A troche sie tego, cholera, nazbieralo... ;)
***
W sobote rano, Bi dopadla faza na dokuczanie bratu. Najpierw ciagnela go i szarpala za dekold bluzki, a kiedy to ukrocilismy, zaczela biegac po pokoju, popychajac Nika za kazdym razem, kiedy go mijala. Mlodszy, jak przystalo na pokojowo nastawionego do swiata Kokusia, po kazdym takim "ataku" uderzal w placz, ale zupelnie nie probowal sie bronic. Malo pedagogicznie, ale w koncu, znudzeni ciaglym krzykiem i lzami, powiedzielismy Mlodszemu, ze jesli Bi go znow popchnie, niech ja tez odepchnie. Nie podzialalo. To po prostu nie jest w kokusiowym stylu. ;) Natomiast corce strzelilismy pogadanke, ze Nik jest chlopcem i kiedys zapewne bedzie od niej wyzszy i silniejszy.
Matka: "I zobaczysz, jaki ci spusci lomot za te wszystkie lata!"
Bi oczywiscie uderza w ryk, ze ona "urodzila sie pierwsza i zawsze bedzie wieksza!". Natomiast Nik odzywa sie cichutko:
"Nie chce bic mojej siostry..."
Kwintesencja Kokusia... Wzrusza mnie ten jego kompletny brak agresji, ale tez boje sie jak zycie doswiadczy takiego wrazliwego, delikatnego chlopczyka, jesli ten nie nauczy sie odrobiny asertywnosci...
***
Nik macha gwizdkiem na sznurku, uderzajac raz po raz w nowa (!) komode. W Bi odzywa sie "rodzic".
Bi: "Nik, przestan walic w szafke!"
Nik (olewacko): "Ona jest stala..."
Bi (wsciekla): "Ona wcale nie jest stara! Sam jestes stary!"
Nik (oburzony): "Nie jestem staly! Tylko mam taka twas..."
:D
***
Nik prosi matke o pomoc podczas obiadu.
"Cy mozes mi help z tym?"
Po czym wyjasnia uprzejmie:
"Tak mowia dzieci w pseckolu, ale ty tego nie lozumies, bo tam mowimy po polsku..."
Polski, angielski, co za roznica. ;)
***
Bi chce wziac do kosciola maskotke - kotka. Po uzyskaniu pozwolenia rodzicow, przykazuje kiciulowi:
"Pamietaj, w kosciele musi byc cicho. Nie wolno miaumowac!"
Zeby jeszcze sama pamietala o tej zasadzie... ;)
***
A jutro mam wolne, bowiem zabieram mego syna na wycieczke przedszkolna! Powinnam chyba raczej napisac "wycieczke Z przedszkolem", skoro to ja go wioze i odwoze. Bezsens.
Zeszloroczna z Bi, byla porazka. Zobaczymy czy w tym roku lepiej sie postaraja... ;)
Hahahahahahahahah :))))))
OdpowiedzUsuńCudowne Potworki!!!!
Maja swoje dobre momenty. ;)
UsuńUwielbiam ❤
OdpowiedzUsuńJa tez. ;)
UsuńEh dzieci.... Jak bardzo nudny bez nich był ten świat :))
OdpowiedzUsuńTo prawda. Rozswietlaja kazdy dzien. Czasem za pomoca piorunow, ale ciii... ;)
UsuńOn nie jest stary, tylko ma taką twarz.. Boszzz.. boski jest! Pośmiałam się w środę o poranku :D udanej wycieczki! Napisz jak było..
OdpowiedzUsuńJa nie wiem, skad on bierze takie teksty! :D
UsuńU mnie brak asertywności przejawia starsza, chociaż jest jakby lepiej ale nadal mlodsza robi z nią co chce. Oby wycieczka tym razem była udana.
OdpowiedzUsuńA wracając do moich ambitnych planów na urlop - umyłam okna i to tyle :D
UsuńZawsze to umyte okna! Ja tez mialam myc i na planach sie skonczylo... ;)
UsuńPośmiałam się i wzruszyłam jednocześnie (tym pierwszym tekstem)
OdpowiedzUsuńNik jest niemozliwie kochanym, przytulasnym dzieckiem. :)
Usuń"miaumować" padłam ha ha :D
OdpowiedzUsuńMoje też czasami jak coś powiedzą to klękajcie narody Ostatnio ćwiczyłam a Zu do mnie "ale jesteś spuchnięta" :D
Hehe, taaak, czasem jak walna "komplementem", to niewiadomo czy smiac sie czy plakac.
UsuńJak zwykle pierwszorzędni :D
OdpowiedzUsuńNo, fajne z nich Potworki. ;)
UsuńO rany, Kokuś wygrał dziś WSZYSTKO :*** Jest taki słodki.
OdpowiedzUsuńW sumie to trzeba się cieszyć z małych rzeczy- Bi zasady w teorii ma opanowane do perfekcji :)
U nas rodzic często załącza się u Lilki i wtedy możemy popatrzeć na siebie z boku :)
Mam nadzieję, że wycieczka tym razem bardziej udana, ale powiem Ci, że faktycznie- porażka z tym dowożeniem i odwożeniem dziecka samemu...
Nie bylo duzo lepiej, ale przynajmniej w tym roku nie zmarzlam. ;)
UsuńHaha, tak, czasem dialogi miedzy Potworkami sa z "zycia" wziete, a wtedy mozemy podpatrzec jak sie do siebie odnosimy. Nie zawsze wynik jest zadowalajacy. ;)
Tak, zasady zna, ale kiedy przypomina jej sie, zeby je stosowac w praktyce, slyszy sie: "Ale ja nie dam rady!". :D
:))) świetne zestawienie!
OdpowiedzUsuń