We wtorek, 3 listopada zobaczylam na tescie dwie kreski.
Okres spoznial mi sie 3 dni, co nie jest u mnie regula, ale tez zdarza sie od czasu do czasu. Nie mniej dziwne klucie w podbrzuszu, niemozliwy bol piersi i metaliczny posmak nasion slonecznika, sprawily, ze czulam, ze cos sie "swieci". Test tylko potwierdzil moje przypuszczenia.
Nie powiem, ze pierwsza reakcja byla radosc. Nazwalabym to raczej szokiem polaczonym z przerazeniem, pt. Jak my to ogarniemy?!
Po pierwszym szoku przyszlo jednak szczescie.
Bo przeciez zawsze myslelismy o trojce.
Bo patrzac na Nika, niewiadomo kiedy urosl w malego chlopczyka. Trzecie tez niepostrzezenie sie odchowa.
Bo owszem, finansowo bedzie jeszcze ciezej, ale jak cos, ruszy sie oszczednosci. Na szczescie je mamy.
Maz zaczal juz planowac wymiane jednego z aut na wieksze, bo zadne z naszych pojazdow nie pomiesci trojki dzieci w fotelikach czy nawet nakladkach. Zaplanowalismy juz przyszle przemeblowanie pokoi dzieciecych. Juz zaplanowalismy urlop M. i logistyke opieki nad Potworkami kiedy bede w szpitalu. Malzonek planowal poprosic swoich rodzicow o przyjazd i opieke nad niemowlakiem po moim powrocie do pracy, zeby nie musiec oddawac malenstwa do zlobka... Juz wyobrazalismy sobie jak w Swieta oglosimy rodzinie radosna wiadomosc...
Nasze szczescie trwalo 3 dni...
Trzy dni po pozytywnym tescie zaczelam plamic. Dzien pozniej po prostu dostalam okres... Na dzien przed moimi urodzinami. Co za ironia!
I wiem, ze to byla po prostu ciaza biochemiczna, ze sie zdarza i to bardzo czesto.
Ze gdyby nie ewidentne objawy oraz test, nawet nie zauwazylabym, ze bylam w ciazy.
Ze pierwsza moja mysla bylo "o ja pitole!" i to bynajmniej nie z radoscia.
Ze przez te kilka dni przesladowalo mnie poczucie, ze krzywdze Potworki. Ze nie pojade z Bi na narty. Latem nie pojedziemy ani na urlop ani na plaze, bo jak? Z noworodkiem?
Ze nie bede mogla poswiecic Nikowi tyle czasu co Bi na poczatku jego przedszkolnej przygody.
Ze nasze w koncu nieco poukladane zycie znow bedzie wywrocone do gory nogami i trzeba je bedzie porzadkowac od nowa...
Ze malenstwo moze byc chore. W koncu ja juz mlodka nie jestem.
I wiele innych, malo optymistycznych mysli...
I teraz czuje sie winna...
Teraz mi zal...
Zal za tym zyciem, ktore zgaslo zanim tak naprawde zdazylo zaistniec...
Ciąża biochemiczna - jedyna znana mi z autopsji ... Ból straty jest tysiąckrotnie mocniejszy niż ten ból z powodu straty ...
OdpowiedzUsuńPrzytulam mocno ...
Ból z powodu braku miało byc *
Usuń:( znam to... niestety...
OdpowiedzUsuńTeż to przeżyłam przed ciąża z Juniorem. Bardzo źle to zniosła. Przykro mi.. Trzymaj się!
OdpowiedzUsuńI wszystkiego najlepszego z okazji urodzin!! Zdrowia, szczęścia i spełnienia marzeń!
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuń:*
OdpowiedzUsuńAgatko...
Nie masz najmniejszego powodu, aby czuć się winna! Nigdy więcej nawet tak nie myśl. To się zdarza. Niestety, I z pierwszych reakcji, które nie są wielkim: "O Boże, jak się cieszę" rodzą się zdrowe dzieci. Także... tak miało być.
Z okazji urodzin życzę Ci dużo zdrówka i szczęścia. Radości z Potworków.
Odezwę się niedługo na maila.
Buziaki.
Kochana, sto lat Tobie zycze...
OdpowiedzUsuńI czasami tak sie dzieje...widocznie tak mialo byc.. tak sobie zawsze tlumacze , by sie z czyms pogodzic :/
Bardzo mi przykro kochana :(
OdpowiedzUsuńNawet nie umiem sobie wyobrazić,co czuje się w takim momencie.
Najpierw serce mi urosło, a potem taka wiadomość... twoje odczucia musiały być tysiąc razy silniejsze. Nie czuj się winna. Nie możesz tak myśleć! Zanim pojawił się Kuba dwa razy byłam w ciąży. Wyobraź sobie mój strach z obecnym maleństwem. Jak pisałaś, czasem lepiej nie wiedzieć do ostatniej chwili. Dużo zdowka :*
OdpowiedzUsuńAgatko, co mam napisca?? Przykro mi... przykro mi, ze Ty sie smucisz, martwisz i robisz sobie wyrzuty...Przytulam mocno :***
OdpowiedzUsuńBardzo mi przykro. Wspolczuje Ci ogromnie i chocbym nie wiem jak bardzo sie starala ujac w slowa moja chec pociechy-nie potrafie bo coz w takiej chwili znacza slowa? . Moge tylko wirtualnie uscisnac Cie mocno...
OdpowiedzUsuńA z okazji urodzin zycze CI wszystkiego co najlepsze,duzo zdrowia i szczescia.
Tak strasznie mi przykro... :(
OdpowiedzUsuńHey, trzymaj sie. Niedlugo znow na pewno bedziesz w ciazy.
OdpowiedzUsuńJestescie wciaz mlodzi.
Trzymaj się... :(
OdpowiedzUsuńRok temu doświadczyłam tego samego....Znam i rozumiem ten ból. Czas leczy rany, chociaż nie da się o tym zapomnieć chyba już nigdy. Trzymaj się :*
OdpowiedzUsuńAga, przykro mi bardzo. Nie rób sobie wyrzutów, gdybym ja dziś zobaczyła 2 kreski, najpierw padłabym na zawała a później jak ty cieszyła się ogromnie.
OdpowiedzUsuńPamiętasz jak było z moją ciążą po Antku a przed Jukiem?
Będzie dobrze i życzę Ci spełnienia marzeń z okazji urodzin!
Agatko, nawet nie wiesz jak bardzo Cię rozumiem.. też nie mogłam doczekac się, jak w Święta ogłoszę tą nowinę, pod choinką stały małe buciki zapakowane... i wtedy TO się stało, co za ironia i ten żal narastający z czasem.. Przytulam Cię Kochana, jak poczujesz taką potrzebę, napisz do mnie, jestem i rozumiem :*
OdpowiedzUsuńKochana :( Tak mi przykro... mocno Cię przytulam :( :*
OdpowiedzUsuńPrzytulam.
OdpowiedzUsuńBardzo mi przykro :(( Przytulam :***
OdpowiedzUsuńOj kochana dwie wielkie wiadomości, tak różne, w jednym poście, że zupełnie nie wiem co powiedzieć. Po prostu mocno przytulam. Buziaki
OdpowiedzUsuńTak mi przykro :-( wiem jak to smakuje i strasznie Wam współczuję...
OdpowiedzUsuńCzytam Twojego bloga już dłuższy czas i, przy okazji urodzin powiem Ci, że świetna z Ciebie osoba, nie zmieniaj się!
Przytulam!
:( przykro mi okrutnie.. nie przeżyłam nigdy takiej straty. dużo siły
OdpowiedzUsuńściskam wirtualnie. każda strata jest bolesna....
OdpowiedzUsuńPrzykro mi :( Tulę mocno :*
OdpowiedzUsuńCiężko ubrać w słowa łączenie się z Tobą z powodu tej straty.
OdpowiedzUsuńI tak jak pisze Marta - nie obwiniaj się, bo nie masz za co.
Przytul Potworki.
Całuję!
Agatko... ja też przytulam i absolutnie zabraniam Ci się czuć winna!
OdpowiedzUsuńPrzytulam i jestem myślami :* <3
OdpowiedzUsuń:(((
OdpowiedzUsuńDopiero doczytałam :(((
Przykro mi bardzo :(((
Jakaś przesrana ta jesień, no... :(
Agata trzymaj się, Twój Aniołek gdzieś tam będzie nad Tobą czuwał.
OdpowiedzUsuńNie czuj się winna, na pewno nie z powodu Twoich pierwszych myśli tak się stało, tak miało być, po coś, z jakiegoś powodu, ale musiało.
Nawet nie wiesz jak bardzo Cie rozumiem, tylko ja test dopiero miałam zrobić, nie zdążyłam:(
Agatko,odezwij się :*
OdpowiedzUsuń