W tym tygodniu istnieje spora szansa, ze pojawie sie tutaj wiecej niz raz! Co prawda papierzyska nieco strasza swoja iloscia, ale szefunia wywialo na jakas konferencyje, wiec nikt (no, oprocz kolegi z biura, ktory na szczescie jest raczej nieszkodliwy :D) nie patrzy mi na rece. Moze w koncu dokoncze zaczety prawie miesiac temu post na temat hamerykanckiego przedszkola? Troche zmotywowal mnie wczorajszy post Asi (kto ma dostep, ten wie o kim mowa).
Kto wie, kto wie... :)
Po krotkim wstepie, lecimy z tym koksem, eee... postem! Tak, jak instruuje tytul, zacznijmy od mlodszych gadul, czyli Waszej ulubionej serii. :) Czy kogos dziwi, ze jakies 80% tekstow nalezy do Nika? Bo mnie ani troche! :D
***
Na poczatek kilka przekrecen. Jakos nie mam wystarczajaco muzykalnego ucha, zeby ich wiele wylapac, albo po prostu znam jezyk moich dzieci na tyle, ze dla mnie brzmia oni poprawnie? Cos tam wysluchalam, ale musicie mi uwierzyc na slowo, ze jest tego duzo, duzo wiecej:
skaknolem - skoczylem
pisam - pisze
po cisaku - po cichu
materaNc - materac
"Wypierzyly sie moje skalpetki?"
Wszystko powyzsze jest autorstwa Kokusia oczywiscie. :)
***
"Tomek" nadal stanowi dla Nika wazna inspiracje. Po wejsciu do auta, czesto komenderuje:
"Puscaj pale w tloki!"
***
Matka ostatnio dala rodzicielska plame. Kiedys mianowicie obiecywalam sobie, ze bede uwaznie sluchac moich dzieci zawsze, kiedy tego potrzebuja. Gadulstwo Nika czesto mnie jednak przerasta. Nie tylko czasem zwyczajnie przestaje sluchac jego nieustajacego szczebiotu, ale nieraz blagam, zeby choc na chwilke zamkal buzie. ;)
Ostatnio jechalam z nim autem. Nikowi rzecz jasna gebula ani na moment sie nie zamykala. Komentowal kazda mijana osobe, krzak czy dom. Po chwili odruchowo sie "wylaczylam", zaglebilam w myslach, a monolog synka dochodzil do mnie jako "bialy szum" z tylnego siedzenia. Moje rozmyslania nagle zostaly przerwane, pytaniem Kokusia:
"Mamo! Fajna byla ta bajecka?"
Ale wtopa! :D No coz, z "bajeczki" nie uslyszalam ani slowka, ale przeciez sie nie przyznam! Trzeba bylo sciemniac, ze swietna, super i w ogole... :D
***
Jezyk angielski regularnie wkrada sie w kokousiowe slownictwo:
Rozkladajac miarke tatusia: "Higher, higher!"
Potwory bawia sie w chowanego. Po policzeniu do 10, zamiast zawolac cos w stylu "Szukam!", oboje zaadaptowali wyrazenie angielskie, chociaz w dwoch nieco roznych wersjach. :)
Wersja Bi (poprawna): "Ready or not, here I come!"
Wersja Nika (nie-do-konca poprawna): "Here I come, here you go!"
Do niedawna krokodyl byl dla Nika klokodylem. Od jakiegos czasu jednak angielski crocodile zaczal wypierac polskie slowko. Niestety wymowa tego ostatniego, nieco przerasta kokusiowe mozliwosci. Biega wiec za mna po domu, klapiac zlowrogo zebiszczami i wolajac:
"Jestem klokodajder!!!".
Nik: "Nambel uan, nambel uan!" (sorki za ta pokraczna fonetyke...)
Mama: "A kto jest number one???"
Nik: "To taka cyfelka..."
***
Bi nie moze sie doczekac konca mszy. Szarpie mnie za rekaw, glosno szepczac:
Bi: "A kiedy idziemy?"
Mama: "Za chwilke."
Bi: "Zaraz?"
Mama: "Nie, nie zaraz, za CHWILE."
Bi: "Za chwile, a potem zaraz?"
Jak sie przyjrzec, to nawet calkiem logiczne. :)
***
Poludnie. Nik oblal sie zupa.
Mama: "Chodz, przebiore ci bluzeczke."
Nik: "Ale sibko, bo zapadnie noc!"
***
Niko przylatuje z rykiem.
Nik: "Mama, ona mi dokucia!"
Mama: "Bi ci dokucza? Ale jak? Co ona robi?"
Nik: "Ona ucieka i mi dokucia!"
Mama: "Ucieka i co jeszcze robi? Jak jeszcze ci dokucza?"
Nik: "Tak... Sibko! Sibko mi dokucia!"
***
Nik widzi w polskim sklepie wystawke ze zniczami i rzecz jasna ma caly zestaw pytan.
Niektore ze zniczy sa zapalone.
Nik: "Ktos ma ulodziny?"
Niektore znicze maja bialy wosk.
"To jest mleko?"
***
Mama: "Pamietaj, masz ubrane majteczki, a nie pieluche. Jak bedziesz chcial siusiu albo kupe, to wolaj!"
Nik (luzacko): "Dobze mamo, jak sobie chces."
***
Bi opisuje swoj obrazek:
"To mama, to Bibi, a to Kokus."
Mama (ktorej nie zgadza sie rachunek): "A tata?"
Bi: "A tatus jest jeszcze malutki, w brzuszku mamy"
I tak sie dowiedzialam, ze urodzilam wlasnego meza! :)
***
Jedziemy autem. Bi jeczy, ze chce jej sie pic, a matka - sklerotyczka zapomniala wziac niekapkow. Tlumaczymy, ze mama zapomniala, ze za 5 min. bedziemy w domu, to sie napije. Potwor Starszy sie jednak latwo nie poddaje.
Bi (do ojca): "A masz tu jakis kubeczek albo zlewik?"
Ojciec (rozbawiony, podpuszcza dziecko): "Zlewik? Oooo taaak, mam zlew w aucie... Przed toba, przy twoich nogach, widzisz?"
Bi (oburzona): "Tu nie ma zadnego zlewa!"
***
Nik przewrocil sie i jeczy, ze cos go boli. Siostra dopytuje o szczegoly.
"Noga cie boli? Glowa cie boli? A twoja reka? A twoje toes'y?"
***
Dobra, gadulstwo milusinskich zareportowane, teraz pora na starsza gadule. Ale nie martwcie sie, postaram sie nie stworzyc kolejnego tasiemca. Moze mi sie uda. ;)
Tak wlasciwie, to nie za bardzo jest o czym pisac. Nadal czekamy na nowe lozko. Wedlug sprzedawcy, jeszcze nawet go nie wyslali. Ja nie wiem, czy oni zaczynaja je konstruowac dopiero w razie otrzymania zamowienia? Tylko tak moge sobie wytlumaczyc 3-tygodniowy poslizg... ;)
Po niemal miesiacu czekania, przyszly w koncu szkolne zdjecia Bi. Nie wiem jakich fotograf uzyl trikow, bo Starsza wtedy jeszcze przeciez w przedszkolu ryczala, ale fotka wyszla przeslicznie. Musze ja jakos zeskanowac i Wam pokazac. :)
Jedyne zastrzezenie to takie, ze nie dalo sie kupic po prostu, powiedzmy, 3-4 odbitek. Trzeba bylo zamowic caly pakiet. Mam wiec 2 piekne, wieksze zdjecia portretowe. Jedno chce oprawic i powiesic. Drugie sprezentujemy dziadkowi na gwiazdke. Mam tez dwa zdjecia wielkosci standardowych fotek, ale z tych mniejszych (nie pamietam wymiarow). Te poleca do babci z Gdyni oraz dziadkow z Zakopanego. Mam tez 8 zdjec malutkich, troche wiekszych niz paszportowe. Jedno wzielam sobie do pracy i oparlam o ekran kompa. Z reszta nie wiem co robic. Moze rozesle po dalszych krewnych. ;) Mam jednak rowniez 8 zdjec paszportowych i te chyba beda lezec w szafce i sie kurzyc. Jedno wsadzilam sobie do portfela, skoro juz je mam. Reszta jest zupelnie bez sensu moim zdaniem...
Pogode mamy tak w kratke, ze glowa boli (doslownie, bo matka-meteopatka kiepsko to znosi :D). Dzis rano bylo 0 stopni, ubralam Potworkom zimowe kurtki i spedzilam 10 minut szukajac rekawiczek Bi. W przedszkolu wychodza na dwor bardzo wczesnie bo okolo 9 rano i Starsza skarzyla sie, ze marzna jej lapki. Co bylo robic. Wywalilam z szafy wszystkie akcesoria zimowe i dokopalam sie w koncu do rekawiczek. Oczywiscie zobaczywszy to, Nik rozpoczal jeki, ze on tez chce (no jakzeby inaczej!), ale na szczescie przezornie odlozylam je wczesniej na bok. O te cholerne rekawiczki mialam potem awanture, bo Nik zdjal je w aucie, ale dojechawszy do p. Marysi zaczal wyc, ze chce je nalozyc. Poniewaz od auta, do domu opiekunki mamy doslownie 15 krokow, olalam tupiaca - nogami oraz ryczaca marude i poszlam do drzwi. Oczywiscie rozwscieczylam tym Nika nie na zarty. O spokojnym rozebraniu nie bylo mowy, bo prezyl sie i wierzgal odnozami, caly czas donownie wyjac. ;) Reszty szczegolow Wam oszczedze, bo te z Was, ktore maja na stanie trzylatkow, same moga to sobie wyobrazic. A jesli Wasze dzieci to grzeczne, ulozone aniolki, to ja nie chce tego dzisiaj sluchac (czytac). :D
Z tego wszystkiego zapomnialam zostawic u opiekunki lunchbox'y Nika. Zauwazylam to pod przedszkolem Bi (dobrze, ze nie pod moja praca...) i najchetniej ugryzlabym sie w doope ze zlosci! :/
A! Mialo byc o pogodzie... Ze niby taka zmienna. Jutro mamy miec 16 stopni i deszcz, a pojutrze 22 stopnie i burze! Moja glowa na bank tego nie wytrzyma! Pozniej powrot do 13-14 stopni oraz przymrozkow, a w przyszlym tygodniu, mimo kalendarzowego listopada, ponownie 18 stopni! Szkoda, ze w nadchodzacy weekend i my zmieniamy czas. Chetnie pokorzystalabym z Potworami z takiej pieknej aury, ale o 17, kiedy zwykle dojezdzamy do domu, bedzie sie juz niestety sciemniac. :/
Zdrowie (odpukac!) jako tako. Matka i ojciec sie trzymaja, Bi rowniez. I oby tak chwilowo zostalo, bo lada dzien pewnie dostane ponaglenie z przedszkola, zeby Starsza zaszczepic przeciw grypie. Chcialabym juz to zrobic i miec z glowy. Niestety, Nik nadal pokasluje i ma przytkany nos. Chce wiec kilka dni odczekac, zeby sie upewnic, ze Bi nie podlapala wirusa od brata...
Poza tym, intensywnie zastanawiam sie nad zmiana szablonu bloga. Juz zreszta od baaardzo dlugiego czasu. Aktualny mam od samiutkiego poczatku, a lada moment stuknie mi 3.5 roku blogowania. Solidnie mi sie juz opatrzyl... Kochana Noelka (:*) podeslala mi linki do darmowych szablonow i w wolnych chwilach je przegladam, ale Jesssuuu, to idzie w tysiace! Narazie nie moge trafic na nic, co by mnie naprawde zachwycilo, ale przeciez kiedys znajde. Prawda? ;)
To prawie wszystko co mialam do napisania. Jeszcze tylko musze wytlumaczyc o co chodzi z tym powrotem w "wielkim" stylu. Nie chodzi absolutnie o wiecej niz jednego posta na tydzien, bo to sie raczej przez jakis czas nie powtorzy (jesli w ogole dojdzie do skutku). ;)
Otoz, w koncu bede mogla znow zamieszczac zdjecia na blogu, jupijajej! Wiecie, ze mnie jest technologiczna ciota, a przy tym latwo sie zniechecam. Moj laptok wrocil z naprawy juz jakis czas temu, ale "czysciutki" bez jednego pliku. Dotychczas, kiedy wladowywalam na niego foty z telefonu (po aparat siegam niezmiernie rzadko), po prostu go podlaczalam i program robil juz reszte za mnie. Teraz jednak, kiedy podlaczylam komorke, laptok chcial od nowa zaladowac sobie wszystkie foty! Hola, hola! Jakby tak pobral znow ponad 1000 zdjec, zaloze sie, ze ponwnie "zmulil" by sie dokumentnie i bylabym w punkcie sprzed naprawy... Oczywiscie, jak to ja, zniechecilam sie i poddalam bez zglebienia problemu. I tak minelo pare tygodni, a brak fot na blogu gniotl mnie i uwieral jak za male sandaly. ;)
W koncu wczoraj nie wytrzymalam i ponownie podloczylam srajfona do laptoka. Wylaczylam automatyczne pobieranie plikow, za to zaczelam czytac i klikac. Bingo! Da sie! Bede musiala co prawda zgrywac zdjecia recznie, ale naraz nie ma ich zwykle zbyt wiele, dam rade.
Czyli jak zwykle nowoczesna technologia mnie przerosla, ale udalo sie ja obejsc. :D
Zeby nie byc goloslownym. Potworki witaja jesiennie. :)
Jak dobrze was widzieć! :) i słyszeć, ze wszystko w porządku. Z dialogów się nieźle uśmiałam :D juz się nie mogę doczekać swoich choć pewnie tak jak Ty w końcu mnie one zamęczą :) a pogoda, daj spokój. W Polsce przyzwyczaiłam się do zerowych temperatur, do śniegu nawet! A tu w Niemczech znowu po 18 stopni. Choroba wprasza sie w me progi. Oby tylko Nik szybko wyzdrowiał. Pozdrów i!
OdpowiedzUsuńTo prawda, ze jedna z niewielu zalet zimnych temperatur jest to, ze zarazki mniej sie mnoza... Moje Potwory nadal obydwa pokaskuja. Nieczesto i niemocno, ale pokasluja. :/
UsuńPowiem Ci, ze czlowiek narzeka, ale jak zapada cisza, to az sie dziwnie robi. Dzis rano Bi byla w aucie jakos cicho az zapytalam zdziwiona czemu sie nie odzywa, a ona mi na to oburzona, ze piosenki slucha! :D
Oo, co do buntow, u nas ostatnio foch i bunt ze zdwojoną siłą. Plus dziwne zachowanie przy jedzeniu itp. Aa! Fajne te pogaduchy, u mnie jest śpiewanie na wysokich tonach, w jego języku ;)
OdpowiedzUsuńU nas tez są juz powoli przymrozki a w dzień 13st.
Co do szablonu bloga... Mam męża informatyka i wyobraź sobie, że nie mogę się doprosić o szablon na bloga :(obiecuje ze zrobi, ale efektu nie ma :/
A to Wasze łóżko to chyba faktycznie dopiero produkują ;))
Zdrówka życzę wszystkim!
www.swiat-wg-anuli.blogspot.com
Nasze lozko, kurna, jednak nie przyjdzie! Jestem wkurzona na maksa! :/
UsuńU nas za to wrocilo 18-20 stopni! Bosko jest, zyc nie umierac! :)
Moj maz nie wie o blogu, wiec nie mam co pytac. Zreszta, on nie jest informatykiem, wiec pewnie mialby wieksza zagroske niz ja! ;)
Hehe, narazie Malenstwo tylko spiewa, ale juz lata moment powinny sie zaczac pierwsze 2-3 wyrazowe zdania. A wraz z nimi - dialogi! :)
Hihi, no ja zdecydowanie należę do fanklubu pogadanek Potworków :) Uwielbiam te kombinacje polsko-angielskie.
OdpowiedzUsuńEch... za mną też chodzą zmiany na blogu. I to już jak długo... No i proszę- podobnie jak Anula- mąż informatyk i co? I duuuuupa. Albo nie ma czasu, albo sam mówi, że to nie Jego działka te całe szablony...
Co do łóżka... Ja nadal nie mogę odżałować naszego małżeńskiego narożnika... Był ogroooooomny, a jaki wygodny. Nigdy, ani przedtem, ani później nie mieliśmy takiego łóżka. Niestety- za głupotę się płaci. Eliza miała refluks, zarzygała cały ten narożnik, a my idioci- zamiast zlecić tapicerowi wymianę obicia... wypieprzyliśmy go w cholerę, Takie burżuje...
Mam nadzieję, że Wasze łóżeczko będzie super wygodne :*
Ale jednak cos tam w szablonie pozmienialas! :)
UsuńWiesz, ale samo obicie czasem nie wystarcza. Jesli hmmm... plyny fizjologiczne (:D) wsiakly glebiej, naroznik i tak mogl utrzymac "interesujacy" zapaszek. ;)
A naszego lozeczka jednak nie bedzie. Przynajmniej nie tego. :(
Jak dobrze czytać, że jesteście zdrowi. Mam nadzieję, że wkrótce Nick dojdzie do pełni sił. Chociaż nie jest aż tak źle, skoro da rady bajki opowiadać. Dialogi, jak zwykle rozwalają :)
OdpowiedzUsuńU nas piękna aura, ale dość chłodno. Młody wrócił dziś z tatą ze spaceru z ta zimnymi rękami, że aż zrobiło mi się głupio, że tak delektowałam się ciszą w domu.
Miło zobaczyć Pociechy. Niezła siłaczka z Bi
Uściski
U nas pieknie, slonecznie I 20 stopni. Az zal, ze pracowac musze. Ciesze sie, ze chociaz dzieciaki wyjda na dwor, a mnie coz, pozostaja kilkuminutowe spacerki po parkingu. :)
UsuńNik bajki opowiada bez przerwy. :D Kiedys chcialam go nagrac, ale zapomnij! Natychmiast zaczyna wyglupiac sie i albo sepleni po dzidziusiowemu, albo zamyka buzie na klodke. ;)
No wreszcie okazja by zobaczyć Potworki!!! :) Przy tym czarnym humorze Nika apropos zniczy nieźle się pośmiałam :) U nas też pogoda w kratkę. Wciąż nie wiem jak się ubierać, a Laurę to już w ogóle. Co więcej, gdy za oknem jest mega pochmurnie i ubieram nas cieplej, okazuje się, że na dworze jest całkiem ok i martwię się, ze Mała mi się spoci, a gdy tak jak dzisiaj świeci słońce i wręcz zastanawiam się czy kurtki nie zastąpić polarem okazuje się, że jest mega mroźnie.
OdpowiedzUsuńHehe, nieboszczyki tez maja swoje rocznice, a co! :D
UsuńMusicie zamontowac jakis termometr za oknem. ;) Ale to juz raczej w nowym, wroclawskim lokum. U nas od wczoraj powrot poznej wiosny: slonce i 20 stopni. I tylko kolorowe liscie przypominaja, ze to koniec listopada... :)
Mi też nie chce się zgrywac zbyt często zdjęć z tel lub aparatu,bo za dlugo to trwa i muszę je jeszcze zmniejszać,bo w jakimś dziwnym dużym formacie są. I dlatego tak rzadko zamieszczam zdjęcia na blogu..
OdpowiedzUsuńTeksty Potworkow faktycznie są niesamowite, wesolo macie :) Czekam na kolejną część ;)
Oj wesolo, tylko matce nieraz glowa peka... ;)
UsuńMi zdjecia tez zawsze wgrywaja sie po 2-3 MB i tez wkurza mnie, ze musze zmniejszac. Ale moje posty bez fotek wydaja mi sie takie puste i "suche". :)
Nik jak zwykle wymiata :-)
OdpowiedzUsuńCzekam na ciąg dalszy. I więcej zdjęć!
Teraz juz zdjecia beda sie pojawialy regularnie. Chyba, ze cos znow sie spie*rzy. ;)
UsuńDialogi beda sie pojawialy poki Potworki nie podrosna, zmadrzeja i "znudnieja". :)
Ja mam szablon juz rok, ale nadal mi sie podoba... I poki co nie znudzil mi sie jeszcze, wiec nowych nie szukam ...Te ich rozmowki sa bardzo slodkie!!!
OdpowiedzUsuńU Nas poki co kolo 13'C za dnia, ale czuc mroz znad oceanu.
Pozdrawiam Was cieplo
Brrr... 13. :D U nas 20 i zal sciska jak sobie uswiadomie, ze to tylko chwilowe i za kilka tygodni bede marzyla, zeby bylo chociaz na "plusie".
UsuńTwoj szablon jest stosunkowo nowy, wiec nie dziwie Ci sie wcale, ze sie nie znudzil. Moj jest starszy od mojego syna. :)
Teksty mnie powalają i ile byś ich nie wstawiała, ja zawsze będę nimi zachwycona :)
OdpowiedzUsuńFotograf ma swoje sztuczki, przekonałam się o tym robiąc zdjęcia na festynie, ja nie mogę złapać ani jednego żeby patrzyli razem w obiektyw, a tu nawet ja sama wyglądam jak nie ja :)
Ciesze sie, ze sie podobaja. Czasem zanim wstawie post zastanawiam sie czy te teksty nie smiesza wylacznie mnie, zbzikowana mamuske. ;)
UsuńNo wlasnie, pewnie dlatego fotografowie wybieraja taka a nie inna profesje. Ja do tego drygu nie mam kompletnie. :)
Haha, Nik mnie po prostu powala na łopatki, jest debeściak :D
OdpowiedzUsuńOj tak, Nik jak cos powie, to juz powie. :)
UsuńAle sie ucieszylam na widok Potworkow :) Slodziaki wspaniale!!
OdpowiedzUsuńHasla powalaja z nog i daja kopa dobrego humoru- fajnie, ze je tak spisujesz.
Czekam na kolejne posty- fajnego masz kolege w pracy, pisz jak tylko sie da!
Pozdrawiam!
Pamietam Kochana, ze to Ty najbardziej dopominalas sie o foty Potwornickich i to Twoje komentarze najbardziej zmotywowaly mnie, zeby jeszcze powalczyc z laptokiem. ;)
UsuńMam nadzieje, ze kiedys Potworki beda znaly jez. polski na tyle, zeby tez sobie poczytac i sie posmiac. :)
Dobrze, że zdrówko ok.
OdpowiedzUsuńI w dodatku - jak zawsze - pośmiać się można:)
Pan Niki najlepszy tradycyjnie :)
Z tym zdrowkiem to cos niemozliwego, bo Potworki znowu pokasluja! Nie mocno, ale jednak. Co za cholerstwo nawracajace! :(
UsuńNik ma nadal w sobie mnostwo slodyczy 2-3-latka, a przy tym dobrze rozbudowane slownictwo i ta kombinacja sprawia, ze ciagle parskamy smiechem. :)
"ktoś ma urodziny" <3 :D
OdpowiedzUsuńZ tego to parsknelismy zarowno my, jak i kilka osob akurat przechodzacych obok! :D
UsuńW pierwszej chwili przeczytałam, że te skarpetki się wypieprzyły :)
OdpowiedzUsuńNiko jest obłędny w gadce! :)
Szczerze, to ja tez tak przeczytalam, kiedy pierwszy raz otworzylam roboczy post! ;)
UsuńNik jest niesamowity! Poszedl naprawde w rodzine meza, bo ani Bi, ani dzieciaki mojej siostry czy kuzynki nie gadaly tak wczesnie tak dobrze! :)
Nambel uan, jak nic :) a ze ktoś ma dziś urodziny rozwaliło mnie doszczęstnie :) :) :)
OdpowiedzUsuńWiem jak to jest z tym gadaniem i wyłączaniem się, Tola jeszcze nie ma 3 lat, ale już gada jak najęta, póki co staram się słuchac wnikliwie, bo zadaje milion pytań przy tym, ale wiem, że przyjdzie taki moment że mimowolnie i ja się wyłączę ;)
a dasz ten link, zaciekawiło mnie to, bo te szablony bloggerowe nie specjalnie jakoś mnie zachwycają, sta tez mam ten jeden jedyny od zawsze..
Jeśli jesteś taka noga techniczna, to nie skanuj "jakoś" fotki od fotografa, tylko zrób jej zdjęcie telefonem czy aparatem, ściągnij bo już umiesz i wrzuć nam tu ;)
Ale macie temperatury, fiu fiu az zazdraszczam :)
Śliczne jesienne Potworki, miłego dnia życzę, buziaki!
Te temperatury niestety tymczasowe. Jak by nie patrzec, mamy juz listopad I tylko patrzec jak przyjda pierwsze mrozy oraz sniezyce. :)
UsuńJa zazwyczaj slucham uwaznie, ale jakos tak jazda samochodem zacheca do zamyslenia sie. :)
Prosze, to linki, ktore dostalam od Noelki:
http://designscrazed.org/best-free-blogger-templates/
http://www.mybloggerthemes.com/
https://www.freshdesignweb.com/free-responsive-blogger-templates/
http://btemplates.com/
http://www.soratemplates.com/
http://www.cssauthor.com/blogger-templates-2015/