Skleroza nie boli. Zapomnialam sobie przywiezc z wakacji magnesik... :( Przywoze je sobie z kazdej podrozy i przyczepiam na lodowke. Drobiazg, ale lubilismy czasem z M. stanac i przegladnac w ilu to miejscach juz bylismy. Niekoniecznie razem, bo kolekcje zaczelam jeszcze jako panna. ;) Przez ostatnie kilka lat, pare mgnesow zginelo smiercia tragiczna, rozmemlane przez dzieci lub rozgryzione na strzepy przez szalonego siersciucha - Majke. Wiekszosc jednak dzielnie przetrwala najbardziej destrukcyjny okres w naszym domostwie. A wczoraj przypomnialo mi sie, ze nie przywiozlam magnesu z Poludniowej Karoliny, ech... To pewnie dlatego, ze tak malo ostatnio podrozujemy, stare wloczykijowskie przyzwyczajenia ulecialy mi z glowy... :/
Ale to chyba oznacza, ze musimy tam wrocic, nie? Po magnes! :D
Pewnie moglabym zamowic go przez Amazon czy inny eBay, ale to nie to samo. ;)
Co jednak maja wspolnego magnesy na lodowce z upalami? W sumie nic, przyszlo mi tylko do glowy, ze poniewaz czerwiec mielismy raczej chlodny (na tutejsze standardy), wiec wyglada na to, ze z wakacji, zamiast magnesu, przywiezlismy sobie na pamiatke temperatury okolo 30-stopniowe! :) Od powrotu z poludnia mamy ciagle upaly. W dodatku polaczone z wilgotnoscia powietrza okolo 80-90%. "Kocham" po prostu kiedy wychodze spod prysznica, smaruje sie balsamem, a po krzyzu juz mi cieknie struzka potu. ;) W koncu dzis ma byc"tylko" 26-28 stopni, za to bez wilgoci, wiec poranne 15 stopni przyprawilo mnie - zmarzlucha o szczekanie zebami. ;) Ulga bedzie krotka - od niedzieli znow ponad 30 stopni i wilgoc. Nie myslcie jednak, ze narzekam czy cos w tym stylu, o nie! Lato to moja ulubiona pora roku, a kocham je jeszcze bardziej kiedy jest sloneczne i upalne! ;)
Powracajac do tytulu posta... Na codzien M. i ja spedzamy dni w klimatyzowanych biurach (gdzie ja natychmiast po wejsciu do pracy nakladam polar, bo Amerykanie kochaaaja klime i puszczaja ja pelna para :D), a dzieci u opiekunki, gdzie tez jest centralna klimatyzacja. W domu jednak mamy tylko klime w oknie, ktora jest raczej malo wydajna (co rok powtarzamy, ze trzeba zainwestowac w wieksza i mocniejsza i co rok szkoda nam kasy...). Jeszcze wieczorem i w nocy, kiedy na dworze jest chlodniej, jakos daje rade, ale w dzien, przy prazacym sloncu, ledwie zipie i w domu jest tylko ociupinke lepiej niz na zewnatrz... O ile wiec w tygodniu, kiedy zjezdzamy do domu o 16-17, jest do wytrzymania, o tyle w weekendy trzeba sie ratowac inaczej.
Mozna na ten przyklad pojechac na ulubiony plac zabaw dzieci, ktory letnia pora oferuje dodatkowa atrakcje w postaci fontanny. :)
Woda lodowata! Matka skusila sie raz, przebiegla, z zimna az jej dech zaparlo, wiecej namowic sie nie dala! :) Potworkom jednak zimno zupelnie nie przeszkadzalo i z trudem dali sie wyciagnac do domu...
Mozna tez pojechac na ulubiona farme. Chociaz nie, podczas wiekszych upalow lepiej trzymac sie blizej domu. Z racji malego lasku z tylu ogrodu, za domem jest zawsze o te pare stopni chlodniej. Kiedy dojechalismy na farme i wysiedlismy na zalanym sloncem parkingu, mialam wrazenie, ze topie sie niczym lodowa figura przy odwilzy. Cale szczescie, ze reszta farmy skryta jest nieco pod wielkimi, rozlozystymi drzewami...
Bi karmila owce...
Nik karmil kozy...
Bi nie mogla sobie odpuscic przejazdzki na kucyku, ktory poczatkowo w polowie laki stanal i odmowil dalszej wspolpracy. Wcale sie biedakowi nie dziwie, komu by sie chcialo pracowac w taki gorac! ;) Na szczescie opiekujaca sie nim dziewczyna wiedziala jak go przekonac. :)
A pewne zadziorne ciele, zamiast paszy wolalo Bibusiowa garderobe. :)
Koniec koncow stwierdzilismy, ze wycieczka jednak byla niewypalem. Wrocilismy do auta zgrzani i upoceni. Nastepnym razem w taka pogode dam sie wyciagnac najwyzej gdzies nad wode. Nie musze zreszta oddalac sie zbytnio od domu. Juz nastepnego dnia woda zagoscila w naszym wlasnym ogrodzie:
Ciekawe czy ten basen wytrzyma dluzej niz jeden sezon? Dotychczas nie mielismy zbytniego szczescia. Jeden basenik zima przegryzly myszy. Drugi rozerwal sie podczas skladania lub przenoszenia. Do trzech razy sztuka, zobaczymy ile ten przetrwa... Jak Stokrotka ostatnio napisala, ze ich basenik ma 20 lat, stwierdzilam (juz poraz ktorys), ze jednak kiedys wszystko robione bylo solidniej...
Niektorzy nadal w obliczu wody robia sie nerwowi i potrzebuja (kurczowo) sie kogos trzymac:
Szkoda tylko, ze matke akurat nawiedzily te dni, bo z checia rowniez wskoczylaby do wody... Coz, moze odbije sobie w ten weekend. ;)
Zazdroszcze pogody. W Irlandii lata nie ma, baaa nawet wiosny nie bylo. Jest pochmurnie I brzydko... moze wyslij pogode za ocean? Bo tylko on Nas dzieli....
OdpowiedzUsuńWspolczucia! Nie wiem co Wy tam za klimat macie! ;) Niby umiarkowany, tu i tam. :) Ale u nas zimy mrozne i sniezne, a lato gorace, a u Was ani zimy, ani lata tak naprawde. :D A w Anglii, ktora w koncu jest o rzut beretem mieli sporo goracych dni w tym roku!
UsuńPotworki szczęśliwe ! Radość bije z kazdego zdjęcia . Radość patrzeć :-)
OdpowiedzUsuńW tym wieku niewiele im potrzeba do szczescia. A jak im sie pozwoli maksymalnie zmoczyc, to w ogole radosc nie z tej ziemi. :)
Usuńmatka z tamponem sobie na kąpiel przeceiz pozwolić mozesz;)
OdpowiedzUsuńu nas też podobno upały idą, ale tylko na dwa dni, w niedziele wybywamy do dziadkla wiec nie wiem czy jest sens basen rozkładać:(
E nie, nie znosze tamponow. ;)
UsuńTo zalezy od wielkosci basenu. Nasz napelniamy nawet na 2 dni, a wode potem zuzywam na podlewanie ogrodka. :)
Mój młodszy brat podobnie chłodzi się przy pomocy fontanny :)
OdpowiedzUsuńMyslalam o kupieniu dzieciom takiej "fontanny" podlaczanej do weza ogrodowego, ale woda bedzie leciala lodowata...
UsuńDo nas chyba też powoli wracają upały, trochę szkoda, bo jak czytałam Twój opis o zalanym słońcem nagrzanym parkingu to już mi się słabo zrobiło :)
OdpowiedzUsuńSuper są takie fontanny dla dzieci, fajna sielanka :)
Bydlątko przeurocze, mi kiedyś tak koń złapał za sukienkę, a innym razem również koń chciał zjeść parasolkę od wózka Tymonka ;)
Teraz odniosę się do poprzedniego posta, bo nadrobiłam również - wspaniałe wakacje, piękne miejsce, koniecznie tam wracajcie, nie tylko po magnesik, ale faktycznie do innego lokum. Kurcze, nie wyobrażam sobie nie zmienionej pościeli w hotelu i tym podobnym miejscu i brudan podłoga? Kurcze, co to za standard, takim głupstwem tak go zaniżyć, ja rozumiem, że taniej, no ale. Przegięli. Nie wpadłabym aby jeździć na wyjazd ze swoją pościelą, czy sztućcami, choć dzieciakom zabieram ich widelczyki, kubeczki, miseczki i tez zawsze jeżdzę z detergentami, choć zawsze jest czysto to i tak muszę dodać coś od siebie, dla świętego spokoju ;)
Niko ma niezłe pomysły ;) Możliwe że to był strach przed falami, ale pewnie też przed ogromem wody, stąd ten płacz przy basenie - walczył sam z sobą, przy oceanie nie dał już rady, tamten ogrom go przerósł, a poodpływowe kałuże były małe więc już było dobrze :) Słodki Mały :)
Moze rzeczywiscie Mlodszy bal sie po prostu "wielkiej wody". W koncu nie sadze zeby pamietal zeszloroczne wypady na plaze. Za maly byl...
UsuńCiesze sie, ze nie tylko ja mam bzika i doczyszczam hotelowe pokoje! ;)
Z posciela to podejrzewam, ze ekipa sprzatajaca myslala, ze nie bedziemy uzywac tej rozkladanej sofy, bo mielismy do dyspozycji lozko w sypialni oraz lozko pietrowe. Nie pomysleli tylko, ze to ostatnie jest za wysokie dla malych dzieci... Z podloga to jednak w kulki sobie polecieli. W takim miejscu nosi sie strasznie duzo piachu z plazy, wiec wiadomo, ze podloga pobrudzi sie najszybciej...
A u nas upaly na chwilke odpuscily. Do poniedzialku. :)
Basen macie! Oj jak Wam zazdroszczę! Ja na balkonie najwyżej mogę mieć miskę z wodą ;))) ja też lubię ciepło, nie cierpię zimna! A przy tej klimatyzacji nie chorujesz? Bo przecież różnica temperatur? A dzieci?
OdpowiedzUsuńNapisz coś o Waszej opiekunce - zainteresowało mnie to:) chyba, że pisałaś a ja nie znalazłam :P
Pozdrawiam
www.swiat-wg-anuli.blogspot.com
Mamy basenik i to niemal co roku nowy, bo cos szczescia nie mamy. Jeden przegryzly zima myszy, a drugi sami niewiadomo kiedy rozerwalismy. ;) A Twoi podopieczni nie maja w ogrodzie miejsca na basenik? Zaloze sie, ze byliby zachwyceni! :)
UsuńOdpukac w niemalowane, jakos nie chorujemy. Ja w pracy mam dodatkowy sweter, a opiekunka nie puszcza klimy na full power. :) Zobaczymy jak bedzie kiedy Potworki pojda do przedszkola, bo tam pewnie bedzie Arktyka, a nie sadze zeby pamietaly o nakladaniu bluzy. ;)
O naszej opiekunce wspominam w postach od czasu do czasu, ale to tak przy okazji. To Pani Marysia - Polka, juz po 60tce, ktora prowadzi u siebie w domu takie mini-przedszkole. :) Ma maksymalnie 6 dzieci. Prosi, zeby dzieci nazywaly ja babcia i jest dla nich taka wlasnie przyszywana "babcia", ktora i zabawi i nakarmi i przygotuje cos innego jesli lunch przyslany przez mame nie smakuje. ;) Ogolnie bardzo dba o te dzieciaczki, a przyjmuje od takich juz raczkujacych (mlodszych nie chce ze wzgledu na koniecznosc noszenia) po 3-4 latki. Starsze ida juz do przedszkola lub szkoly, ale czesto wracaja w wakacje. ;) Bi chodzila (krotko, bo okolo 3 tyg.) do zlobka i mam porownanie. Tam odbieralam dziecko zaplakane, z odparzona pupa lub zaschnietym "ladunkiem" w pieluszce, z brudnymi rekoma i niewytartymi smarkami po brode. Tutaj mam zadowolone dzieci, ktore jak tylko wchodze, ciagna mnie do pokoju zeby pokazac w co sie akurat bawia. :) Ogolnie znalazlam (z polecenia) opiekunke - skarb! :D
Zdjęcie z podgryzaną Bi - przeurocze.
OdpowiedzUsuńJa jestem ciepłolubna i te nasze upały zupełnie mi nie przeszkadzają. Ale jeśli już chłodzenie, to raczej naturalne. Klimatyzacja jest zdradliwa.
To prawda, unikam klimy jak moge. Ale przy tutejszym lecie nie da sie bez niej zupelnie przezyc. W samochodzie wlaczam cale lato, bo na autostradzie nie dam rady prowadzic z rozwianym wlosem i przy takim szumie. ;) A w domu ograniczam sie do dni kiedy wilgotnosc powietrza skacze powyzej 70%. Ale "suche" upaly to moje ulubione temperatury. ;)
UsuńO rany, zawsze jak opisujesz to Wasze lato z tą wilgotnością, to robię się mokra :( Nie wiem jak dałabym radę tam wytrzymać. Pewnie bym dała, gdybym musiała :) Mnie o dziwo tegoroczne lato nie męczy, ale nie jest to jednak moja ulubiona pora roku. Fajnie, że macie taką fontannę i basen. My dużo mniejszy nadmuchaliśmy na działce, ale strasznie się wkurzałam, bo dziewczyny takiego syfu tam nanosiły, a po tej historii z Lilki zakażeniem ukł. moczowego, jakoś przewrażliwiona chyba jestem :(
OdpowiedzUsuńPowiem Ci, że jak wiem, że ma być upał, to my się jednak z domu nie ruszamy. No chyba, że wiem, że miejsce docelowe jest w cieniu. Nie mogę patrzeć na spocone dziewczyny. Eliza jakoś daje radę, ale Lila to masakra- zaraz robi się purpurowa i pot się z Niej leje.
Buziaki i udanego weekendu!
Ps. Południowa Karolina... Eh, eh- poleciałoby się :)
No pewnie, że wracaj po magnes!
Z powodu tej wilgotnosci, tutejsze lato znienawidzila moja matka. Byla tu kilka lat pod rzad i za kazdym razem "umierala". A klimatyzacja jej smierdziala... :D Ja sie chyba juz przyzwyczailam i kiedy temp. spada ponizej 25 stopni, jest mi zwyczajnie chlodno. ;) A wilgotnosc naprawde docenia moja skora, szczegolnie dlonie i twarz, ktore normalnie mam potwornie suche. A latem - idealne! ;)
UsuńFontanny sa fajne, ale do tego parku niestety jedzie sie 20 min. autem, wiec kawalek jest. A woda lodowata! :)
My po 2-3 dniach nie pozwalamy juz dzieciakom korzystac z basenu, az mamy czas go umyc i zmienic wode. Ja Potworkom sciagam sandaly przed samym wejsciem i jak juz sie chlapiemy, to nie ma wychodzenia - a i tak sie syfi...
A mi marzy sie Grecja, ale raczej zostanie juz w sferze marzen... ;)
Dopiero nadrobiłam Wasze opowieści wakacyjne :)
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że czujecie się wypoczęci :)
Czadowe to zdjęcie ze zjadaną bluzeczką :)
Haha, nawet niezle mi sie udalo strzelic fotke! ;)
UsuńNiestety z tym wypoczynkiem to slabo, bo w sumie bylismy tam niecaly tydzien, a potem jechalismy noc i polowe dnia. Kiedy wrocilismy stwierdzilam, ze teraz przydalby mi sie urlop po urlopie... ;)
Niestety, zdjecia mi się nie ładują wiec moge sobie tylko wyobrazic..a najgorsze jest to ze nie moge zobaczyc poprzedniego posta! Tymczasem zjada mnie ciekawość jak bylo...buuuuu :(
OdpowiedzUsuńKurcze, to fatalnie! Cos sie stalo z internetem w Twojej "samotni"?
UsuńMam nadzieje, ze juz problem rozwiazany. ;)
Upaly nawiedzily znowu Niemcowo- twoj opis chlodzenia ochladza mnie wirtualnie :) siedze w zamknietym pomieszczeniu i udaje, ze mnie nie ma :) Chetnie jak dziecko pomoczylabym sie :))))
OdpowiedzUsuńPotworki rosna jak na drozdzach- wiesz, ze teraz z roku na rok coraz wiecej atrakcji bedzie dla nich ciekawych- zacznie sie naprawde fajny okres dziecinstwa, swiadomosci- to jest naprawde fajne. Moje duze juz nie tak czesto potrafia sie czyms ucieszyc- to tak szybko sie zmienia- ciesz sie tymi chwilami, rob zdjecia - bo to naprawde fajny czas!!
Pozdrawiam serdecznie!!!
Dokladnie! Nik jeszcze jednak troche maly, ale widze po Bi jak chetnie probuje nowych rzeczy, jak cieszy sie na wspolne wycieczki i serce mi sie raduje! A najlepsze, ze w tym wieku nawet wypad na plac zabaw to dla niej radosc. Za 2-3 lata juz tak latwo nie bedzie. ;)
UsuńW weekend 2 tyg. temu nie moglam, ale w poprzedni juz wlazlam do basenu razem z dziecmi. Boszzz, co za wspaniala ulga! :)
Wakacje się nie liczą, musicie jechac jeszcze raz! :D
OdpowiedzUsuńZazdroszczę upałów :( U nas więcej chłodu niż ciepła...
Wlasnie, wlasnie! :D
UsuńO, to wspolczuje! Co to za lato bez goraca...
Nadrobiłam wszystko łącznie z wakacjami. Jak to się fajnie czyta...ocean, palmy :)
OdpowiedzUsuńNo hotel nie zaprezentował się zbyt dobrze, szkoda bo to jednak byłaby reklama i to jaka :)
Najważniejsze jednak, że wróciliście zadowoleni i zmieniliście trochę otoczenie :)
To prawda, troche odpoczelismy od codziennosci, nacieszylismy sie oceanem, itd.
UsuńHotel - porazka, ale w sumie spedzalismy w nim glownie noc oraz drzemki dzieci. Poza tym bylismy albo na basenie, albo na plazy, wiec dalo sie wytrzymac...
Podobają mi się te potworkowe sposoby, w szczególności ten ostatni :) do takiego basenu wskoczylabym bez zastanowienia i nawet TE dni by mi w tym nie przeszkodzily. A co do upałów :) skoro dajesz jeszcze radę smarować się balsamem to nie jest tak źle :D mieszkając w Turcji wraz z początkiem lata mój balsam lądował głęboko w szafie, bo po prostu nie moglam zdzierzyc kontaktu z czymś tłustym :)
OdpowiedzUsuńLecę nadrabiać blogowe zaległości :)
Ja nie znosze tamponow, wiec w "te" dni woda odpada. Ale nadrobilam moczenie dupki weekend pozniej. ;)
UsuńJa mam tak sucha skore, ze nawet podczas atakow wilgotnosci musze sie smarowac, szczegolnie twarz, dlonie oraz uda, inaczej czuje jak mnie "sciaga". Tyle, ze smaruje nogi, a po plecach czuje jak mi cieknie struzka potu, fuuuj! :D
Pocieszam sie, ze u mnie taka wilgotnosc zdarza sie kilka dni w tygodniu, a potem nastepuje kilka dni ulgi. W Turcji pewnie taki klimat byl cale lato i trwal o pare miesiecy dluzej... :)