Lilypie Kids Birthday tickers
Lilypie Kids Birthday tickers

środa, 22 lipca 2015

Ogrodowo i po-weekendowo

Dawno nic o kwiatkach i warzywkach nie bylo. ;)

Tymczasem moj ogrod zaskakuje. Szczegolnie po powrocie z wakacji, a wiec tygodniowej nieobecnosci, odkrylam kilka "niespodzianek". Na przyklad, zakwitl jeden z clematis'ow, na ktore juz stracilam nadzieje...


Wielka niespodziewnka bylo rowniez, po bodajze 3 latach, zakwitniecie hortensji na froncie (druga, rosnaca z tylu, jest jeszcze malutenka i na nia bede musiala poczekac):


Zeby jednak za pieknie nie bylo, to jest to jedna jedyna "kisc" kwiatow, na caly ogromny krzak, siegajacy mi niemal piersi, a jestem dosc wysoka. O, tak to wyglada:


Jak w przyszlym roku sie nie "poprawi", to przysiegam, ze pozwole M. wykopac paskude (maz moj czai sie na nia juz od kilku lat) i posadze tam cos wdzieczniejszego, bo taki nie-kwitnacy krzaczor to zadna ozdoba...

Zakwitly tez lilie, ale tu akurat zaskoczenia nie ma, bo te wyrastaja i kwitna co rok, chyba ze zanim sie zorientuje, zostana pozarte przez te ohydne, czerwone zuki. ;) Nie jestem zwolenniczka chemii w ogrodzie, no ale czasami czlowiek musi...

(Zdjecie juz w sumie nieaktualne. Teraz kwitna wylacznie biale...)

Warzywka tez "poczynaja" sobie calkiem niezle. Po powrocie z wakacji zastalam w warzywniku TO:

(Reke wpakowalam w kadr, zeby lepiej okreslic wielkosc :D)

Nie lubie kiedy dorastaja do takich rozmiarow, bowiem musze im wtedy przed gotowaniem wydlubywac miazsz i pestki, a szkoda mi czasu. Ale ta mnie wziela z zaskoczenia. ;) Kilka dni pozniej kolejne dwie (nieco mniejsze) byly gotowe do zerwania. Mialam wiec pierwsze (bo napewno nie ostatnie!) w tym roku leczo z wlasnych cukini. Z wlasnym koperkiem! Pycha (sorki, fotki nie mam)! I wiecie co? Jednak taka "ogrodkowa" cukinia ma nieco inny smak. Moja byla jakby... slodsza, delikatniejsza! Szkoda, ze papryki jeszcze nie sa gotowe do zebrania, cebulka tez niestety byla "kupna". Ze o kielbasce nie wspomne. :) Ale i tak dumna bylam, ze oto jem cos co sama zem wyhodowala! :)

W sobote odbyly sie kolejne "zniwa". :D


A w poniedzialek zerwalam kolejne dwie sztuki. Obecnie mam wiec cala jedna szuflade w lodowce zapelniona cukinia. Kolejna sztuke odkrylam wczoraj w ogrodzie schowana pod lisciem, rowniez gotowa do spozycia. Bedzie wiec znow leczo, bo wszyscy je lubimy (no, Potworki srednio, ale nie maja nic do gadania) ale oprocz tego szukam inspiracji na jakies pyszne i ciekawe danie z cukinii, bo ile mozna wcinac leczo?! Czesc pewnie zamroze, ale cos pewnikiem zostanie...

Tak w ogole, jesli ktoras z Was zastanawiala sie nad posadzeniem cukini, to polecam! Rosnie z niej ogromne zielsko, nie potrzebuje niewiadomo jak dobrej gleby, nic go nie rusza, za to pieknie produkuje! Super zbiory przy niewielkim nakladzie pracy, to lubie! ;)

To obok cukinii na zdjeciu wyzej, to oczywiscie ogorek. Rowniez mi sie "schowal" i zdazyl wyrosnac na troche wiekszego niz typowy ogorek na kiszenie. Teraz lezy w lodowce i czeka az reszta jego "kumpli" dorosnie do zerwania. Conajmniej dwoch dzis powinno byc gotowych, reszta to kwestia kilku dni. Mam nadzieje, ze zaden do tego czasu nie zgnije. ;)

To juz druga "tura" zbioru ogorkow. Niestety, mam nauczke, zeby za rok posadzic conajmniej 2x tyle krzaczkow. Z 6 posadzonych ogorkow na kiszenie (bo mam tez jeden krzaczek ogorkow salatkowych), jeden padl juz kilka dni pozniej. Kolejny zostal pozarty przez jakies szkodniki, a nastepnemu nie wiem co sie stalo, ale nagle zaczal zolknac i wkrotce usechl kompletnie... Zostaly wiec 3 krzaczki, ktore kwitna i daja ogorki, nie sa jednak w stanie wyprodukowac zbyt wielu sztuk naraz. Nie mniej udalo mi sie zebrac wystarczajaca ilosc na sloik malosolnych:


Pierwsze malosolne w moim zyciu! Nie, nie zartuje, chociaz bardziej wytrawne gospodynie parsknely pewnie teraz pogardliwie... ;) Kiedys robilam je z moja mama, ale przyznaje, ze mialam w glebokim powazaniu skladniki oraz proporcje. Ale gotowe ogorasy chetnie palaszowalam. ;) Kilka lat temu przygotowaniem malosolnych zajal sie za to moj maz. Tu jednak popelnil wielki blad pytajac swoja matke o rade. Wielokrotnie sie przekonalam, ze tesciowa na wiekszosc pytan o ilosci i proporcje, odpowiada, ze ona robi "na oko", az bedzie odpowiednie. Tyle, ze dla takich laikow jak my, to nie jest rada... Pamietam, ze za pierwszym razem M. bal sie, ze przesoli wode i dal tej soli za malo. Ogorki smakowaly wiec prawie jakbysmy je namoczyli po prostu w wodzie... Za drugim razem przedobrzyl w druga strone i wyszly tak slone, ze jesc sie ich nie dalo. :D Nie wiem, ze zadne z nas nie pomyslalo o skonsultowaniu wujka google...

Tym razem za ogorasy zabralam sie ja. Pierwsze co, to poradzilam sie wspomnianego wyzej wujka i okazuje sie, ze mozna znalesc dokladne proporcje soli do ilosci wody, ha! ;) Po ogorkach juz dawno slad zaginal, bo przyznaje nieskromnie, ze wyszly pyszne!
Do malosolnych mam wielki sentyment, bo to smak dziecinstwa, lata, a teraz rowniez Polski... Dobrze, ze mam wlasny ogrod, bo inaczej musialabym obejsc sie smakiem. Swiezych ogorkow na kiszenie bowiem w sklepach (nawet polskich) nie uraczysz. Co ciekawe sadzonki mozna dostac bez problemu w ogrodniczym... O koprze w formie kwiatostanu w ogole mozna sobie pomarzyc... Dobrze, ze chociaz czosnek jest ogolnodostepny. :) Chrzan niby tez, ale nie wszedzie i sie go troche naszukalam. W koncu dopadlam w jednym z lepiej zaopatrzonych supermarketow cos, co wygladalo mi wlasnie na korzen chrzanu. Problem w tym, ze lezal bez etykietki, pomieszany z innymi korzeniami. Brac, nie brac? Czulam sie jak wariatka, bo wzielam jeden z korzeni do reki i zaczelam go obwachiwac! Niestety, czulam tylko zapach ziemi... Jak na zlosc zadnego pracownika sklepu w zasiegu wzroku, a ja sie spiesze... Trudno, postawilam na szczescie i wzielam korzonek. Najlepsze, ze przy kasie babka zapytala mnie "Co to jest?"!!! Przepraszam, ale to ja mam to wiedziec??? Odpowiedzialam parskajac smiechem, ze licze na to, iz jest to chrzan. Po powrocie do domu rozkroilam, powachalam i bingo! Trafilam! ;)

To tyle "malosolnych" przygod. Oprocz tego, niemal codziennie mamy taka garstke groszku do zebrania:



Akurat na mile polechtanie podniebienia. ;) Posadzilam grochu naprawde niewiele, ale straczki ciagle rosna, pedy wypuszczaja nowe kwiatki i mysle, ze bedziemy sobie go podjadac spokojnie do konca miesiaca. Szkoda, ze Niko oczywiscie nawet nie tknie nowego przysmaku...

Papryczki rowniez rosna:


Czy beda z nich jakies zbiory, zobaczymy. Juz dwa razy, podczas wichury, przewrocil sie na nie krzak pomidorow (co ciekawe - przetrwal)... Ale papryki, chociaz czesciowo polamane i zgniecione, nadal uparcie trwaja. :)

Baklazany za to sa wielkosci pieciozlotowki:


Ciesze sie jednak, ze w ogole sa, bo do niedawna wydawalo mi sie, ze kwitna, ale nie sa zapylane. A przy okazji, wiedzialyscie, ze baklazany maja takie ladne kwiatki? Spore, liliowe, przypominajace nieco dalie? Szkoda, ze zdjecia nie mam... :)

No i pomidory...


Ogromne krzaki, krzaczyska wrecz... Doslownie obsypane pomidorami, ale... One nie maja zamiaru dojrzewac! Jest ich cala masa, niektore ogromne, ale wszystkie, jak jeden maz, zielone! Nie mam pojecia co sie dzieje, czy pogoda nie taka, czy co... Mam piec krzaczkow z 3 roznych gatunkow i zadne nie czerwienieja. :( Czytalam u kogos (chyba u Lux), ze ma podobnie, wiec moze to normalka?

Fasolka szparagowa tez jest gotowa do zebrania. Niestety, z racji, ze cos mi ja obgryzlo akurat kiedy zaczynala kwitnac, strakow bedzie tak na jedna kolacje. Dla jednej osoby... ;) Coz, dobre i to...


A weekend, zapytacie? W koncu w tytule pojawil sie ten magiczny wyraz... ;)

Dosc nudny byl... Sobota pochmurna i chlodna - 18-20 stopni. Caly dzien snulam sie po domu, ziewajaca i bez energii. Nawet oczu nie umalowalam... Sprzatac mi sie nie chcialo (czy ja to wlasnie powiedzialam na glos, znaczy sie napisalam na publicznym blogu? :D). Tyle, ze wstawilam dwa prania i zmywarke... Za to w niedziele rano, wraz ze wzrostem temperatury i wilgotnosci, dostalam kopa w zadek! Zrozumialam, ze jak nie posprzatam wtedy, to nie bedzie nawet odkurzone do srody, bo warunki atmosferyczne na to nie pozwola... I mialam racje. Temperatura poszybowala do 33-34 stopni, przy wilgotnosci powietrza dochodzacej do 90%. Czyli witamy typowe, hamerykanckie lato. ;) Mimo klimy chodzacej niemal cala dobe, nie moglismy zbic temperatury w domu ponizej 25 stopni. Okna otwieralismy tylko z samiutkiego ranka, kiedy temperatura spadala ponizej 30 stopni. Zeby sie choc troche poratowac i umozliwic wyjscie na swieze powietrze, juz w sobote przezornie wyczyscilam basenik, w niedziele rano napuscilismy wode i tegoz popoludnia zaczelismy sie moczyc. I tak do wczoraj. :)

Niedzielne popoludnie:



Poniedzialkowe popoludnie:




Wtorkowe popoludnie:



Wychlapalismy sie za wszystkie czasy! :)

Wczoraj wieczorem przeszla burza (zaraz po tym jak skonczylam podlewac ogrod, jakze by inaczej :/). O nas tylko zahaczyla, skonczylo sie na ulewie, wichurze oraz dalekich odglosach grzmotow, w pobliskich miasteczkach bylo jednak podobno niewesolo... Do szkod w ogrodzie moge zaliczyc tylko lilie przygiete do samej ziemi oraz plachte, ktora przykrywalismy basen zwiana na srodek ogrodu. Az boje sie zagladac, jaki syf w tym basenie teraz znajde. :) Ale za to dzisiejszy ranek powital nas orzezwiajacymi 16 stopniami i co wazniejsze - bez wilgoci! Do konca tygodnia mamy miec przyjemne 28-29 stopni. Nie mylicie sie, "suche" 28 stopni to dla takiego zmarzlucha jak ja, temperatura idealna! :)

Od poniedzialku zapowiadaja znow ponad 30 stopni i wilgoc... Takie prawo lata, a ja z przyjemnoscia jeszcze schlodze dupke w wodzie. ;)

30 komentarzy:

  1. Z cukini są pyszne dżemy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hmmm... Na poczatku myslalam, ze to zart, ale potem doczytalam, ze rzeczywiscie. Szok! :)

      Usuń
    2. Każdy tak myśli :) U nas od dobrych kilku lat najwięcej robimy dżemów z cukini i najszybciej schodzą.

      Usuń
  2. Ojej, ależ się cieszę- lubię Twoje ogrodowe posty. Może zacznę od hortensji- kurczę, to dziwne, że tak słabo kwitnie, bo na zdjęciu wygląda na zdrową. Próbowałaś szukać w necie co może być tego przyczyną? Szkoda byłoby wykopywać taki spory krzak- moja sąsiadka ma zdaje się podobnej wielkości, ale u niej kwiatów jest multum, aż roślina ugina się do ziemi. Ja w tamtym roku posadziłam dwie (kupowałam je jednocześnie- ta sama odmiana, mniej więcej ta sama wielkość, ten sam sprzedawca, a kwitnie tylko jedna, i też nie wiem dlaczego. Ach, jak żałuję, że nie posadziłam cukinii. Jak wiesz- leczo uwielbiam, W przyszłym roku się poprawię! A ten maleńki bakłażanik wygląda uroczo.

    No to pocieszę Cię- ja ani razu nie robiłam sama ogórków małosolnych :) A też bardzo lubię. Jestem po prostu wygodna- robi je moja mama więc zawsze proszę, żeby zrobiła więcej :) Lila uwielbia małosolne!

    U nas z pomidorami tak samo- urosły, ale są zielone. Obawiam się, że u nas to kwestia braku odpowiedniej ilości słońca- u nas to lata jest okropne- dzień upałów, i dzień z 18-20stopniami i tak ciągle :( A szkoda, bo już widziałam te moje koktajlowe w sałatkach :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak myślę o tej hortensji- może ona przemarzła? Po liściach patrząc, to chyba odmiana ogrodowa- one zakwitają na pąkach zeszłorocznych, więc mogą przemarzać...

      Usuń
    2. Mozliwe, ze przemarzla... Tylko, ze ona nie kwitnie juz od kilku lat. Wlasciwie juz jak sie tu wprowadzilismy - 6 lat temu, miala niewiele kwiatow. Potem, drugiego roku chyba, M. wkurzony, ze jest taka wielka, opitolil ja maksymalnie. Myslal, ze odrosnie mniejsza, tymczasem odrosla taka sama, ale przestala kwitnac. W tym roku ma pierwsze kwiaty od kilku lat. Moze wiec za rok zakwitnie normalnie? Zobaczy sie...

      Za domem wsadzilam w zeszlym roku malutka, malutenka... W tym roku nie zakwitla w ogole...

      Bi lubila malosolne jak byla mlodsza. W tym roku nie chciala ich nawet posmakowac... Nik oczywiscie uciekal gdzie pieprz rosnie. ;)

      Koniecznie posadz za rok cukinie! ;) One naprawde rosna gdziekolwiek i daja wspaniale plony!

      Z pomidorami nie mam pojecia co jest... U nas slonca jest mnostwo, a jak narazie zaczely pomalu dojrzewac tylko na jednym krzaczku. Reszta (inna odmiana) dalej jest zielona... :/ Papryki tez jakos slabo mi rosna. Dopiero jedna nadawala sie do zerwania, inne sa jakies karlowate...

      Usuń
  3. Ogród masz przyjemny i pożyteczny :-))) Wspaniale Ci rosną te wszystkie warzywa. U Was są żuki, a u nas ślimaki-pomrowy, zżerają wszystko.
    A basen słusznych rozmiarów, pewnie dzieciaki wyjść nie chcą!
    Pozdrowionka!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zebys wiedziala! :) Ostatnio po jakiejs godzinie wylazlam z wody, bo zrobilo mi sie zwyczajnie zimno, a te male cholery jeszcze z pol godziny wytrzymaly! :D

      Pomrowy tez mamy i jesli trafi sie wyjatkowo chlodne i deszczowe lato, staja sie prawdziwa plaga. W tym roku gorsze szkody wyrzadzaja owady. A wszystko oczywiscie dlatego, ze opryskuje rosliny, tylko wtedy, kiedy widze, ze sa na najlepszej drodze do bycia calkowicie pozartym. :)

      Usuń
  4. Uwielbiam ogródki oglądać :)
    Ale macie cukinieeee :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chyba dlatego, ze M. w tym roku porzadnie przekopal glebe, wyrosly mi takie giganty! :)

      Usuń
  5. Jezu a ja mam 12 arów wokół domu ! I nic . Kiedys sadzilam warzywa , kwiatków miałam całe mnóstwo . A teraz nawet skalniaki polikwidowałam :-(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Akurat Tobie nie dziwie sie wcale a wcale, ze stracilas do tego serce... :(

      Usuń
  6. Fajne masz te zbiory! Zawsze to coś, a i dzieciaki uczą się, że coś rośnie potem się zbiera i albo je albo np przetwory itp :)) podziwiam ze Ci.się chce to ogarniać ;)

    www.swiat-wg-anuli.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W tym roku mam chyba wiecej zapalu, bo to praktycznie pierwszy sezon od 4 lat (od urodzenia Bi), kiedy mam na to sily i czas. :D Rzeczywiscie, Bi obserwuje wszystko z uwaga i chce pomagac, ale Nik ma ogrod w nosie, a warzyw nie tyka, chyba ze w zupie. ;)
      Naprawde fajnie jest zjadac cos, w co wlozylam tyle czasu i energii. Daje sporo satysfakcji. :)

      Usuń
  7. To u mnie dla Ciebie, specjalny wpis o cukiniach dziś zamieszczę :) Bo sama kocham i jadam pasjami, rzadko w postaci "lecza".
    Piękny ogród, podziwiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzieki, dzieki, juz przeczytalam i skorzystalam!!! :D

      Usuń
  8. Wprost uwielbiam Twoje dłuuugaśne posty;) A ogród robi wrażenie a już tym bardziej dla kogoś kto mieszka w bloku (czyt. mnie) :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A dziekuje, dziekuje! Napewno bedzie ich wiecej! :D

      Usuń
  9. Ale Ci zazdroszczę takiego ogródeczka! Cukinia jest boska :D wykarmiłabyś całą rodzinę jakbyś z takiej jednej placki zrobiła haha :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A wiesz, ze w zeszlym roku chcialam zrobic placki? Znalazlam przepis i zabralam sie za smazenie, ale mimo, ze cukinie odsaczalam i odciskalam, nadal przy smazeniu puszczala wode, placki sie rozpadaly i w smaku tez okazaly sie paskudne... :/

      Usuń
  10. O cukinie mamy takich samych rozmiarow i tez codziennie sie nimi zajadam :-) Leczo tez uwielbiam. Ale baklazanow nie lubie, wiec ich nie sadzilam. I tez czekam na dojrzewanie pomidorow i papryki jeszcze chwileczka- co roku dopiero w sierpniu robia sie dojrzale i dobre do jedzenia. Udanych zbiorow! I smacznego ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wzajemnie! :D

      Moje papryki sa jakies oporne w tym roku. Nie wiem czy slonca im nie brakuje, bo posadzilam je z tylu warzywnika i chyba pomidory rzucaja im za duzo cienia... Pomidory w koncu zaczynaja dojrzewac, chociaz narazie tylko jedna odmiana.
      Baklazanow sprobowalam poraz pierwszy w zyciu w tym roku i sie zakochalam! ;) Niestety nikt w domu nie podziela mojej milosci, wiec posadzilam tylko dwa krzaczki. W porywach bede miec wiec 3-4 baklazaniki, ale przynajmniej polechce podniebienie. :D

      Usuń
  11. CUDO!!! Agata, pieknie sie rozwinelo w Twym ogrodzie,a zdjecie werandy, ktorej oczywiscie zazdrosze!! piekne :)))
    Plony zbierasz, zdrowo masz- cierpliwosci ci rowniez nie brakuje- mowiac krotko "masz reke" :) Hortensje zostaw, daj jej troche czasu- wyglada okazale, za rok bedzie pewnie lepiej!
    A propos pomidorow- w zeszly roku dopadla je jakas zaraza- w tym roku sa ogromne, fajne i nawet dekoracyjne ale z dojrzewania ...nici...chyba sie nie doczekam...a dbam o nie , podlewam, podwiazuje itp....
    Od dzis zaczynam urlop- upaly przyjme, podeslij jakies do Polski a potem do Niemcowa :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie ma mowy, nie dziele sie upalami! Moje ci one!!! :D
      Nigdy nie moge sie nadziwic, ze w ogrodzie wszystko mi calkiem przyzwoicie rosnie, a domowe kwiatki zawsze wygladaja jakby mialy zaraz wyzionac ducha. ;)
      Taras mamy fajny, chociaz potrzebuje juz niestety odnowienia, ale nie moge meza zagonic. :/
      Hortensja jest ogromna! Tylko, ze byla taka juz jak sie tu wprowadzilismy i juz wtedy marnie kwitla. Nie wiem wiec czy nie jest to bardzo stary krzak, ktory juz po prostu przestaje kwitnac...
      Moje pomidory w koncu "ruszyly", a przynajmniej 1 odmiana! :)

      Usuń
  12. Masz piękny ogród. Nie tylko cieszy oko, ale i żołądek :)
    A cukinię lubię pod każdą postacią.
    Uściski

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja wlasnie odkrylam cukinie faszerowana i bedzie to swietna oraz szybka alternatywa dla leczo! :)

      Ogrod jest cudowny, czasem tylko marze, zeby go zmniejszyc o polowe... ;)

      Usuń
  13. A jadłaś cukinię duszoną z bazylią i ociupinką papryki czerwonej? :)

    OdpowiedzUsuń
  14. Agata... cudny masz ten ogród! Ehh może i ja się kiedyś doczekam własnego??? Byłoby cudownie! Cukinie uwielbiam, bakłażany też, a to wszystko za sprawą kuchni tureckiej, bo przed moją przygodą z Turcją warzywa te były dla mnie praktycznie nieznane. W Turcji jednak używa się je bardzo często, w szczególności w kuchni egejskiej, czyli tej, którą gotuje moja teściowa :D Gdybyś potrzebowała inspiracji co zrobić z cukinią to chętnie podeślę Ci kilka przepisów, np. na cukinie faszerowane ryżem&mięsem&warzywami czyli turecka dolma, albo zapiekane z mięsem pod serem albo warzywny garnuszek dla chętnych z kurczakiem.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O, kochana, kazdy ciekawy przepis na cukinie chetnie przyjme!!! :)
      Leczo znam jeszcze z domu rodzinnego, ale baklazanow sie u nas nie jadlo. Pamietam nawet, ze jako dziewczynka, widzac je w sklepie zapytalam mame co to i nie wiedziala! :) Tymczasem tutaj jest to bardzo popularne warzywo. Tyle lat przygladalam sie kolegom z pracy palaszujacym je pod roznymi postaciami, ze postanowilam sama sprobowac. No i przepadlam! Szkoda tylko, ze M. wrecz przeciwnie, wiec bede musiala palaszowac je sama. Ale moze z czasem choc jedno dziecko sie przekona. ;)
      Zycze Ci kochana, zebys kiedys tez doczekala sie wlasnego ogrodu! Tylko najpierw musicie z H. dojsc do porozumienia wzgledem miejsca (czy raczej kraju) zamieszkania. :D

      Usuń