Sto Lat Coreczko!!!!
Wypadaloby skrobnac cos o mojej 4-latce. Spojrzalam sobie na sciagawke, czyli podsumowanie, ktore zrobilam w listopadzie, gdy Bi miala 3.5 roku. Naprawde niewiele sie od tamtego czasu zmienilo jesli chodzi o liste umiejetnosci i odkryc, ALE pewne zmiany sa.
Bi nadal spi w pielucho-majtkach. Obiecywalam sobie, ze podczas przerwy swiatecznej (tej bozonarodzeniowej) bede ja wybudzac w nocy na siusianie. Taaa... Jak sie zapewne domyslacie, nie chcialo mi sie. Teraz mysle o lecie. Nie, pomysl wybudzania sobie odpuscilam, za bardzo lubie spac. :) Za to, kiedy Bi zacznie sypiac pod kocem zamiast koldry, planuje kupic rowniez podklady na materac, schowac pieluchomajty i... zobaczymy jak to pojdzie. ;)
Nadal rowniez regularnie nawiedza nas w nocy. Przychodzi i nie ma zmiluj, gramoli sie do naszego lozka, a kiedy probujemy przekonac ja do powrotu do wlasnego wyrka, podnosi ryk. Boimy sie, ze obudzi Nika i w ogole bedzie "wesolo", wiec ulegamy. Tak, wiem, zupelnie nie-pedagogicznie... Zeby bylo smieszniej, kiedy po takiej wspolnej nocy, pytam z pretensja, dlaczego znow do nas przyszla, odpowiada powaznie: "Juz wiecej nie bede, obiecuje!". Po czym przychodzi poraz kolejny... ;)
Nie przestala rowniez byc niejadkiem. Chociaz to chyba nie jest odpowiednie okreslenie, bowiem potraw, ktore lubi, potrafi zjesc bardzo duzo. Szkoda, ze prawie nic jej nie podchodzi. :/ A nowych potraw nie sprobuje i nie zmusisz... W dodatku, przez ostatnie 3 miesiace strasznie rozpiescila ja tesciowa. Poniewaz Bi uwielbia rosol, tesciowa co drugi dzien gotowala maly garnuszek rosolku specjalnie dla niej. Bo przeciez jak nie zje obiadu to umrze z glodu...
Poza tym rejestruje jednak pewne postepy.
Ubieranie, jakiejkolwiek czesci garderoby, nie stanowi juz dla Bi problemu. Podobnie jak jedzenie. Swietnie radzi sobie sama. Co nie znaczy, ze czasem nie wstepuje w nia leniuszek i nie domaga sie pomocy, "bo jest jeszcze malutka"... ;) Potrafi tez w koncu napic sie normalnie ze szklanki, bez rozlewania. Zeby jeszcze pamietala, ze przy tym sie nie chodzi, w ogole byloby idealnie. ;)
Niesamowicie rozwinela sie jej mowa. Widze to wyraznie po blogowym cyklu: "w tym domu sie gada". :) Nie tylko poszerzyla slownictwo, ale wymawia bezblednie "sz", "cz", "rz" oraz "dz". Nawet prawdziwe "R" sie zdarzy. Przeszla przez trwajacy kilka miesiecy okres jakania, ale (odpukac!) od tygodnia-dwoch juz jej sie to nie zdarza. Oby nie wrocilo. Trzymiesieczna "abstynencja" od dzieci dwujezycznych zaowocowala tym, ze Bi pozbyla sie praktycznie angielskich wstawek. Troche szkoda, bo zawsze zrywalam z nich boki, ale nic straconego. Za tydzien powrot do opiekunki, a od wrzesnia prawdopodobnie zacznie sie walka o kazde polskie slowko...
Rozwija sie socjalnie. Troche pomogla tu obecnosc tesciow oraz fakt, ze Bi byla przez 3 miesiace skazana na towarzystwo Nika, bez obecnosci innych dzieci. W kazdym razie widac wyraznie, ze dziecko 4-letnie szuka juz wspolnych zabaw z rowiesnikami. A z braku rowiesnikow nawet brat sie nada. ;) Bi aktywnie zacheca Nika do wymyslanych przez nia gier i zawodow, co chwila nawolujac "Koookus, choc sie pobawimy!". Rodzice coraz czesciej nie sa im do niczego potrzebni i dziwnie im z tym (rodzicom, nie dzieciom ;p). Niestety, Bi jest dla Nika zbyt szybka i sprytna. Mlodszy zwyczajnie nie daje rady dotrzymac jej kroku, co czesto konczy sie dla niego rownie spektakularnie, co przykro. ;) Ciesze sie, ze juz za moment Bi bedzie miala towarzystwo chociaz jednego starszego dziecka, a od wrzesnia w ogole bedzie otoczona rowiesnikami.
Nawiazujac do poprzedniego akapitu, przez minione 3 miesiace, Bi bardzo przywiazala sie do brata. Gdzie wczesniej sluzyl jej glownie do draznienia i popychania, teraz stal sie godnym kompanem do zabaw. A kiedy Nik odmawia (wiadomo, dwulatki nadal czesto wola bawic sie same), przychodzi ze smutkiem (lub rykiem) do matki, skarzac, ze "Kokus nie chce sie z nia bawic". :) W zabawach przejmuje oczywiscie role prowadzacej i smiesznie jest czasem w ich dialogach uslyszec sama siebie. Na przyklad, kiedy Nik wykona swoja czesc gry, lub poprawnie dopasuje puzzla, Bi glaszcze go po glowce, mowiac "Brawo! Ladnie to zlobiles, ale z ciebie madry chlopczyk!". Czesto tez, w przyplywie czulosci, sciska go i mowi "Moj kochany syneczku!". Nie bylaby oczywiscie moja charakterna Bi, gdyby sie nie wyklocala, kiedy tlumacze, ze dla niej to braciszek, a nie synek. Ona mowi syneczku, wiec syneczek musi byc. :) Czasem zas, kiedy strace cierpliwosc do nikowych fochow i podniose na niego glos, corka mnie strofuje: "Nie krzycz mamusiu, on jest jeszcze malutki, wiesz?". :D Az mi sie glupio robi...
Bi nie lubi bawic sie lalkami. Nie dla niej tez "ksiezniczkowe" bajki, chociaz czasem nie pogardzi "Zoska". Ukochana kreskowka jest nadal Peppa, a poza tym kroluja Traktor Tom, Strazak Sam oraz Klub Myszki Miki. Nie maleje rowniez fascynacja Tomkiem i Przyjaciolmi, chociaz tutaj prym wiedzie jednak Nik.
Co ciekawe, utrzymuje, ze sama jest ksiezniczka i regularnie chodzi po domu w swojej koronie oraz motylich skrzydelkach. ;)
Najwieksza obsesja Bi sa jednak koniki. Niekoniecznie kucyki Pony, choc tymi tez nie pogardzi. Po prostu konie pod kazda postacia. Domaga sie ksiazeczek o koniach (nie moge znalezc nic odpowiedniego do jej wieku niestety...), zabawek - konikow, ubran z konikami (ostatnio dorwalam dla niej bluzeczke z "kasztanem" i w nagrode dostalam piiiisk radosci), a kiedy w filmach przyrodniczych pokaza zebry, tudziez inne mustangi, Bi malo ze skory nie wyskoczy ze szczescia. Nie moge sie doczekac, zeby znow zabrac ja na farme, gdzie bedzie mogla przejechac sie na kucyku.
Z "okazji" urodzin, Bi zaliczyla tez swoja pierwsza wizyte u dentysty. Mialam ogromne obawy jak sie zachowa i czy bedzie wspolpracowac, ale jak sie okazalo - bezpodstawne. Bi ani razu sie nie skrzywila, wykonywala grzecznie polecenia w stylu "wysun jezyk" czy "wyplucz buzie", a potem wesolo wybrala sobie upominek ze "skrzyni skarbow). A matka odetchnela z ulga... ;)
Nie znam ani obecnego wzrostu, ani wagi Bi. Bilans (ze szczepionkami, o jesssuuuu!) bedzie miec pod koniec miesiaca, wtedy uzupelnie ten wpis.
Ale ślicznotka Ci rośnie, wiesz o tym? :)
OdpowiedzUsuńAj, gapa!
UsuńSto lat dla Bi od Kocurzastej rodziny :)
Wiem. :) M. smieje sie, ze zawczasu kupi dubeltowke co by odstraszac potencjalnych kawalerow. ;)
Usuń100 Lat dla cudownego Aniolka!!
OdpowiedzUsuńDziekuje!
UsuńMoc najserdeczniejszych życzeń i uścisków dla Małej Solenizantki! :*
OdpowiedzUsuńDzieki Monia!
Usuńno proszę, pierwsze zdjęcie "na ścianie" jaka poważna i dorosła panna
OdpowiedzUsuńwszystkiego dobrego!
Haha, to jedyny wiekszy lawalek sciany w domu, gdzie mozna ladnie sie ustawic do zdjecia. ;)
Usuń100 lat!:))
OdpowiedzUsuńŚliczna jest:*
Dzieki Misiu!
UsuńPrześliczna panienka :) Sto lat!
OdpowiedzUsuńDzieki!
UsuńSto Lat prześliczna blondyneczko :)
OdpowiedzUsuńI oby ci ten charakterek nie minął, bo z nim to zawojujesz świat :)
O Boszzzz, ale niech chociaz dla rodzicow zlagodnieje? Bo matka osiwieje... ;)
UsuńSto lat :)
OdpowiedzUsuńJak to zleciało, masakra
No nie?!
UsuńDzieki!
Jeszcze raz STO LAT!!!
OdpowiedzUsuńU nas podobnie- Lila mało dań lubi, ale rosół uwielbia, i potrafi zjeść go naprawdę dużo.
Za to z moim krzykiem na Lilkę podobnie, tylko zazwyczaj jest tak, że to najpierw Eliza na Nią krzyczy, potem ja stracę cierpliwość do Nich obydwu, i wtedy Eliza mnie umoralnia i jeszcze mówić: "Chodź Lilciu, ja cię pocieszę"...
Masz rację- angielskie wstawki w wykonaniu Bi, były super!
Dzieki Martus! :*
UsuńHehe, Bi jednak najczesciej zaczyna mi wtorowac i tez krzyczy na Nika, wtedy karce ja, zeby przestala krzyczec na brata, oboje w koncu zaczynaja ryczec, ja wyzywam sie w myslach od wyrodnych matek, itd. Parodia nie rodzicielstwo... ;)
Wszystkiego naj dla Bi!! Sto lat :-)
OdpowiedzUsuńDzieki!
UsuńMasz rację, PRZEurocza :) w swojej drugiej - starszej wersji również :)
OdpowiedzUsuńKoniki... To wielka pasja mojej siostry.. Wszystkie lalki były tylko dodatkami do koników. Smigaj z Bi na kucyki - mojej siostrze ta miłość pozostala do dziś i wiesz jak ona świetnie jeździ konno? :)
Zobaczymy co sie z tej pasji Bi rozwinie. ;) Jesli bedzie chciala jezdzic konno to postaram sie zapisac ja na jakies zajecia. Narazie jej pasja ogranicza sie do zabawek. :)
UsuńNajsłodszego Pięknotko! :)
OdpowiedzUsuńWiesz, ze nam ani razu nikt nie zrobił bilansu chłopakom?:D
Ale panna z niej wyrosła, jest cudna i juz taka fajnaaa :)
Dzieki!
UsuńTutaj by nie przeszlo. ;) Pediatrzy bardzo pilnuja bilansow (podejrzewam, ze to dla nich okazja, zeby sciagac kase z ubezpieczenia ;p), przysylaja zawiadomienia, dzwonia, nie da sie wymigac. Nawet zeby przyjeli dziecko do przedszkola/ zlobka musi byc ono na biezaco z badaniami lekarskimi i niestety szczepionkami...
Kwiatuszku Kochany, sto lat najdrozsza !
OdpowiedzUsuńDzieki Miniu!
UsuńSto lat dla pannicy, niech rośnie zdrowo :)
OdpowiedzUsuńDziekuje!
UsuńSto lat dla Bi! Spóźnione bardzo, ale dawno mnie nie było...
OdpowiedzUsuńDzieki!
UsuńNie szkodzi, ja tez ostatnio mam malo czasu na blogi...
Wszystkiego najlepszego Bi! Też spóźnione, ale szczere! Ale piękna z niej już panna!
OdpowiedzUsuńNie szkodzi, ze spoznione! Dziekuje w imieniu mojej Panny! :)
Usuń