Dzisiaj uracze Was nawet "czulym", malzenskim dialogiem, a co! ;)
***
Nik (przygladajac sie zawodzacej siostrze) zapewnia matke: "Chlopcyki nie placiom!"
Gdzies juz to slyszalam. :D
***
Moja tesciowa cos tam opowiada dzieciakom o szkole.
Nik: "Bede mial kolezianki!"
No i prawidlowo... ;)
***
Cos o sile wyobrazni:
Potworki bawia sie w strazakow. Biegaja po domu, gaszac wyimaginowane pozary. Nagle Nik przybiega z rykiem, ze Bi zabrala mu wezia (rowniez wyimaginowanego). Tlumacze, ze waz jest na niby, wiec musi uzyc wyobrazni i znow bedzie go mial. Niestety, dzieciece zabawy rzadza sie wlasnymi prawami, wiec nawet-nie-istniejacy waz, jesli sie go "zabierze", znika na dobre... ;) Otwieram wiec szafke, "wyjmuje" z niej nowego weza i wreczam go synkowi, ktory zadowolony przestaje ryczec. Niestety, w tym momencie dopada do niego Bi, ktora predko wykonuje blizej nieokreslony ruch obok jego raczek i oznajmia smiejac sie zlosliwie, ze wlasnie zabrala mu weza i wlozyla go do kieszeni, zeby nie mogl go wyciagnac. Nik ponownie zaczyna wyc "Oddaj, oddaj!", a ja sie zastanawiam:
Co to za mala wiedzma z mojej corki.
Jaka sile ma wyobraznia, szczegolnie dla dwulatka...
:D
***
Ostatnio wychwycone, bibusiowe przekrecenia:
Pujdelam - poszlam
(O zabie w telewizji): "A czemu ona tak skoknela?"
Kiedy komus cos sie stanie, Bi nie pyta po chwili: "Juz ci lepiej?", tylko "Znacznie ci lepiej?"
***
Nik (do siostry): "Bawimy sie tlaktolem?"
Bi: "Nie mam czasu. Musze jechac do placy zeby kupic tloche pieniazkow."
Ja tez chetnie bym sobie kupila pieniazki, zamiast je zarabiac... ;)
***
Bi, obrazona, ze Nik nie chce bawic sie z nia klockami, odpowiada wyniosle:
"Nie to nie, ja pojde do szkoly i bede sie bawic z kolezankami!".
Nik (zupelnie sie nie przejmujac): "A Kokus bedzie bawic s chlopcykami!"
A mialy byc kolezianki. ;)
***
Niko: "Tlaktol jedzie na chamie!"
Mama: ???
Bi (moj nadworny tlumacz): "Traktor jedzie na farmie!"
Ahaaa. Matka - blondynka. W koncu gdzie moga jezdzic traktory? :)
***
Niko dostrzega przez okno tate przekladajacego foteliki samochodowe i podnosi niemozliwy wrzask:
"Fooooteeeel cieeeem!!! HYYYYYYY!!!! Fooooteeel!!!!".
Co ciekawe, w ktoryms momencie przerywa wycie i mowi spokojnie i rzeczowo:
"Jestem dziwiony. Tatus mnie nie slysy. Jestem zaskociony".
Po czym ponownie podejmuje ryk: "Cieeem fooooteeeel!!! YYYYYY!!!!!".
***
I na koniec malzenska perelka. Wazna informacja: od przyjazdu rodzicow, czyli od 3 miesiecy, M. nie byl na silowni. W efekcie wyhodowal sobie nieco sadelka tu i owdzie. :)
Po jezdzie na rowerku oraz serii brzuszkow, wchodze na gore zasapana i spocona. M. sapie i dyszy przedrzezniajac swoja malzonke, wiec oznajmiam, zeby sie nie smial, bo mecze sie dla niego, zeby latem nie wstydzil sie za mnie na plazy.
M. (wspanialomyslnie): "No cos ty, nie bede sie przeciez za ciebie wstydzil..."
Ja (zlosliwie poklepujac go po brzuszysku): "Z takim maciusiem to rzeczywiscie nie mialbys jak!"
M. (odchodzi obrazony): "Czekaj, wroce na silownie, zaczne znow cwiczyc i wtedy zobaczysz!".
No i mamy malzenska rywalizacje. Oraz musze przyznac, ze wredna ze mnie malpa. :D
Uwielbiam te rozmowkowe zapiski :)
OdpowiedzUsuńMy ostatnio bawimy sie tez niewidzialnymi rzeczami. Ostatnio podawalismy sobie niewidzialnego pieska. Trzymalam wiec na rekach, glaskalam, podalam Starszakowi,on pocalowal go, podal Mlodemu,a on biedaczyk myslal,ze to cos do jedzenia I ugryzl pieska. Powiedzialam wiec przerazona do Mlodego,ze zjadl pieska,a on szybko go wyplul I powiedzial,ze on pieskow nie jada :) Byl taki zszokowany,ze az mi sie chcialo smiac :)
Hahaha, dobre!
UsuńMoi kiedy bawia sie w strazakow, to oprocz gaszenia ognia, namietnie sciagaja z drzew kotki. Przynosza mi ich cale (niewidzialne) narecza, po czym oznajmiaja "O! Uciekly!" i pogon zaczyna sie od poczatku. :)
ten kawałek z fotelikami mnie rozwalił, a to mały cwaniaczek, no masz :D i co to będzie za parę lat :D
OdpowiedzUsuńJa juz na zapas boje sie co to za ziolko z niego wyrosnie. ;)
UsuńBardzo, bardzo lubię Wasze dialogi :)
OdpowiedzUsuńNie przejmuj się, z Elizy to jest "wredota" do dziś. I też lubi Lilce dokuczyć.
Obawiam sie, ze to takie charakterki. Bi az ze skory wylazi zeby gdzies przygniesc, uszczypnac, draznic slownie, itd.
UsuńFajne rozmowki:) uwielbiam !!! Super dawka rozrywki!
OdpowiedzUsuńPolecam sie na przyszlosc. ;)
UsuńJa też zawsze czekam na: "W tym domu się gada!"
OdpowiedzUsuńDziś Nik i fotelik dali czadu! Uwielbiam! :-)
Milo mi, ze "seria" cieszy sie popularnoscia. ;)
UsuńJa padlam, jak uslyszalam to z fotelikami. Co to jest za mala cholera z tego mojego synka! :D
No rżę jak szkapa :D
OdpowiedzUsuńTo dobrze! Jakbys mi napisala, ze kon (nawiazujac do szkapy) by sie usmial, to bylby znak, ze czas konczyc z seria. :D
UsuńBi jest przeuroczo złośliwa :D będzie charakterna dziewczyna, a co!
OdpowiedzUsuńNo proszę, jaka zdrowa rywalizacja :) mój H. mobilizuje mnie co najwyzej do otworzenia kolejnego pudełka ciasteczek :((
Nie wiem czy to takie urocze dla matki, ktora musi co chwila pocieszac synka, ze siostra go lubi, tylko uwielbia sie z nim draznic... ;)
UsuńNie przejmuj sie, moj kupuje tyle czekolad i chipsow, ze szafka z przekaskami peka w szwach, a mnie ciagle kusi, zeby tam zagladac. A jak juz zajrze, to wiadomo... ;)
hahahaha :D taka rywalizacja mi się podoba :DD
OdpowiedzUsuńOla, siostra moja rodzona też wiecznie mi zabierała a to łyżeczki, a to butelki dla lalek...Te wymyślone oczywiście. No i kij że byłam starsza o pięć lat... I tak była drama!
Czekaj, ino wróci ze szkoły, to wypomnę gówniarze. :PPP
Bo to nie ma znaczenia, czy jest duza roznica wieku czy mala, rodzenstwo zawsze bedzie sobie dogryzac. ;) Ja bylam starsza o 6 lat, a nieraz lecialam do mamy z rykiem, ze Mala mnie ugryzla, czy cos takiego. Inna sprawa, ze jak jej oddalam, to ONA leciala do mamy, a wtedy mi sie obrywalo, bo powinnam byc starsza i madrzejsza. :)
Usuńale wygadane dzieciaki;))) ciekawe co bedzie jak podrosną;)))))
OdpowiedzUsuńBi to chyba srednio wygadana na 4-latke. Pozno zaczela, ale nadrabia. ;) Ale Niko jak na dwulatka to naprawde ma gadane! Obawiam sie, ze kilka lat moge go juz nie przegadac. ;)
UsuńHehe no to abyś wygrała :)
OdpowiedzUsuńZnajac mojego meza i jego zaciecie na silowni, nie mam szans. Ale moze chociaz polegne z honorem. ;)
UsuńMnie też Niko rozłożył na łopatki tym fotelikiem ;) Świetni są :)
OdpowiedzUsuńMi doslownie wszystko opadlo, kiedy to uslyszalam. Bo do tego momentu myslalam, ze szczerze rozpacza, a tu okazuje sie, ze caly ten ryk, to bylo celowe wymuszanie. :D
UsuńNo to dogadalas mezowi ;-) Teraz na pewno wezmie sie za siebie.
OdpowiedzUsuńW to, ze sie wezmie to nie watpie, bo az sie dziwie, ze odpuscil sobie silownie na tak dlugo. I pobije mnie na glowe. Ale przynajmniej raz mialam powod zeby mu dogryzc, bo zwykle to on nabija sie z moich okraglych boczkow. ;)
UsuńSto lat, sto lat! Agatko! Ucałuj swoją blond księżniczkę. Niech rośnie zdrowo i niech będzie zawsze szczęśliwa!
OdpowiedzUsuńNo i udanej imprezki Wam życzymy!
Dziekuje Martus! Jestes niesamowita, ze w natloku wlasnych spraw, pamietasz o urodzinkach mojej Bi! :*
UsuńPujdelam wygrywa! :)
OdpowiedzUsuńBi ma takich przekrecen w zanadrzu cale mnostwo, ale kurcze, zanim znajde chwilke, zeby je zapisac, zapominam dokladnie jak brzmialy. ;)
Usuń