Przed 6 rano jest nadal ciemno i zdjecia nie maja sensu, ale okolo 8 moj swiat wygladal tak:
(To w centrum zdjecia, to nasza swiateczna choinka, czekajaca na wiosne i dokonczenie zywota w ognisku :p)
Ta szarosc, to nie kiepska jakosc zdjec, tylko gesto padajacy snieg, oczywiscie. ;)
Ogolnie rzecz biorac, meteorolodzy sie "troszenke" pomylili. Kiedy nastraszyli nas w zeszly wtorek wielka sniezyca, okazalo sie, ze nic takiego strasznego sie nie wydarzylo. Na poniedzialek byli znacznie ostrozniejsi w prognozach. Jak to wiec z przewrotnoscia losu bywa, zasypalo nas na calego, a warunki na drogach byly katastrofalne. W drodze powrotnej z pracy (bo tak, M. nalezal do grupki odwaznych, ktorym snieg i zamiecie nie straszne), malzon nagral filmik (tak wiem, snieg sypie, widocznosc niemal zerowa, a ten film nagrywa...) z wygladu autostrady. W skrocie: wygladala jak waziutka i kompletnie biala, zasypana polna drozka...
Przyznaje, ze okolo 10-11 rano mialam chwile powaznego kryzysu... Za oknem zrobilo sie jakby jasniej, snieg tylko lekko proszyl, a prognozy raz pokazywaly dalsze opady sniegu popoludniu, a innym razem przejasnienia. W dodatku z moich dzieci znow wylazly Potwory, wrzeszczaly, ryczaly i klocily sie o zabawki caly ranek, wiec nerwy mialam napiete jak struny i wizja mojego spokojnego biurka w pracy byla niezwykle kuszaca... ;)
Wtedy jednak uslyszalam delikatne dzwonienie (nie, nie zaczynam slyszec zadnych wewnetrznych glosow!), ktore po zlokalizowaniu zrodla okazalo sie marznacym deszczem obijajacym sie o okna. Okazuje sie, ze gdzies wysoko w atmosferze przeszedl cieplejszy front, ktory przyniosl deszcz, a ten z kolei spadajac przez zimne powietrze nad sama ziemia, zamarzal w lodowe kuleczki. To tak, w ramach mini wykladu z meteorologii. :) Przewazylo to szale na rzecz pozostania w domu. Nie mam zamiaru ryzykowac zycia pchajac sie do pracy w slizgawice! Jak sie okazalo wczoraj, mimo ze nasza firma oficjanie byla otwarta, podobne zdanie do mojego mialo 90% pracownikow. Stawili sie tylko mieszkajacy w bezposrednim sasiedztwieczyli okolo 5 osob. :)
Po poludniu zas definitywnie pogratulowalam sobie decyzji, bo okolo 13 za oknem znow zrobilo sie bardzo bialo:
To zdjecie z samego poczatku ponownego uderzenia zamieci. Mniej wiecej posrodku zdjecia (troche do lewej) mozecie zobaczyc kawalek slupka od naszej skrzynki na listy. Przejezdzajace plugi sniezne w koncu kompletnie ja zasypaly, tak ze M., kiedy wrocil o 17 do domu byl pewien, ze slupek zostal zlamany lub przewrocony. :) A ja serdecznie wspolczulam listonoszowi, ktory mial do dostarczenia paczke i musial sie przedrzec przez siegajacy kolan snieg, zeby dotrzec do frontowych drzwi. Jak widac nawet stanowe urzedy zostaly zaskoczone przez sniezyce, bo poczta normalnie w taka pogode nie pracuje...
I tak, moi panstwo kisilam sie w domu przez calutki, bozy dzionek. Jak rano chcialam wyjsc z dzieciakami na snieg przed drzemka Kokusia, to zaczal padac marznacy deszcz, brrr... Pomyslalam, ze nic straconego, wyjdziemy po drzemce. Niestety, tak sypalo i w dodatku pizdzilo, ze wizja mnie przestepujacej z nogi na noge na siarczystym mrozie (bo Potwory pewnie by ochoczo tarzaly sie po sniegu, dla dzieci to frajda nawet jak sa przemoczone do skory) jakos zupelnie mnie nie porwala. :)
Moje drogie, niepracujace (poza domem rzecz jasna) mamy! Jestescie moimi bohaterkami! Po dniu spedzonym od 6 rano do 17 po poludniu w uroczym towarzystwie moich temperamentnych pociech, powitalam wracajacego z pracy meza niemal ze lzami szczescia w oczach! ;) Moja radosc byla jednak bardzo przedwczesna, bowiem po wrzuceniu pustych pojemnikow po lunchu i po zmianie odziezy na mniej przemakalna, M. ruszyl dzielnie na podboj podworka. W sumie sniegu nawalilo tyle, ze z odsniezarka i szufla w niektorych trudniej dostepnych miejscach, zajelo mu to niemal TRZY godziny! Kiedy w koncu wszedl, zmarzniety i wykonczony na dobre do domu, dzieciaki byly juz po kolacji i wlasnie ogladaly bajeczke na dobranoc. :/
Dopiero wczoraj po poludniu mialam wiec szanse rozejrzec sie po ogrodzie. Wnioski? Snieg bedzie w tym roku lezal chyba do maja... ;) Tuje? Zasypane niemal do polowy.
Piaskownica zniknela pod sniegiem. Hustawki unieruchomione. :)
Ale dzieciaki szczesliwe, bawily sie najwyrazniej w odkrywcow bieguna polnocnego. Uleglam prosbom Bi i pozwolilam im sie chwile pobawic na sniegu, mimo ze oboje mieli ubrane zwykle, bawelniane spodnie. Dobrze, ze chociaz z rajstopkami pod spodem. Chwila przedluzyla sie do pol godziny, spodnie szybko przemokly, ale do domu nie dawali sie zaciagnac nawet wizja cieplej inki... :S
Tu przy probie odkopania jednej z hustawek. Nawet Maya pomagala. :)
Co tam przemoczone spodnie, co tam mokre rekawiczki i rece czerwone od mrozu... Ten usmiech mowi sam za siebie - snieg jest suuuper! ;) A w tle mozecie podziwiac wystajacy spod sniegu samochod kolegi M., ktory Bog wie ile jeszcze bedziemy przechowywac... To nic, ogrod mamy duzy, ale jak tak dalej pojdzie, auto posluzy nam jako gorka do zjezdzania na sankach. ;)
Szczescie na buzi Kokusia nie potrwalo dlugo. Doslownie minute po zrobieniu zdjecia, Maya podciela mu nogi i zaryl nosem w snieg. Nic mu sie nie stalo, ale ryk musial byc. ;) A chwilke pozniej usilowal sobie wytrzec gluty zasniezona rekawiczka, co zaowocowalo sniegiem nawet na rzesach i jeszcze glosniejsza rozpacza. Ale przynajmniej udalo mi sie zaciagnac w koncu oba Potwory do domu... :)
A tymczasem (borem, lasem)... Dzis sobie snieg troche proszy, a jutro rano ma popradac troche wiecej. Natomiast meteorolodzy bacznie obserwuja kolejny front, ktory moze przyniesc wiecej sniegu na przelomie niedzieli/poniedzialku/wtorku. Hmm... Nie mialabym nic przeciwko, gdyby z powodu sniezycy samolot tesciow nie mogl wyladowac w Nowym Jorku i zostal wyslany gdzies do Waszyngtonu... Kolejny dzien lub dwa bez tesciow... Bardzo kuszaca wizja... Matko Naturo: pliiiissss!!! ;)
O mamo ale macie tam fajnie:D
OdpowiedzUsuńMy się chyba nie doczekamy na taki konkretny śnieg i sanki rodzą zajdą jak nic:P
O nie! :) Jeszcze macie 2 tygodnie lutego i 20 dni marca, moze cos spadnie? ;)
UsuńOjejku!! ile sniegu :OOOO
OdpowiedzUsuńPotworkom sie nie dziwie- to olbrzymia frajda w takim sniegu sie bawic :) a Tobie zycze spelnienia marzen... a nie bedziesz ich potem musiala odbierac??np. z Waszyngtonu?? A moze niech zostana w Polsce- u Was TAAAAKA ZIMA!!! :O
E nie, gdyby wyslano ich do Waszyngtonu raczej linie lotnicze musialyby pokryc potem ich dalszy przelot do Nowego jorku. :)
UsuńO tak, Potwory snieg uwielbiaja. A mnie po ostatnim, zimowym ataku (w sobote) cos drapie w gradle, kurcze...
No pewnie, że śnieg jest suuuper! A jeszcze w takiej ilości to jest po prostu mega super! Czyli jutro też stacjonujesz w domu? :-) Ja jutro chyba też powitam H. ze łzami w oczach. I to nawet nie dlatego, że Laura daje mi w kość (tfu, tfu, nie chwalmy dnia przed zachodem słońca - zostało jeszcze jutro!), ale stęskniłam się za normalną rozmową, taką wiesz, dorosłą, w której otrzymuje się też odpowiedź :-]
OdpowiedzUsuńA teście kiedy Cię nawiedzają?
No tak, jak zwykle odpowiadam z ponad tygodniowym opoznieniem, wiec wiele pytan jest nieaktualna. :( Dnia nastepnego musialam juz jechac do pracy, a tescie sa od tygodnia. ;)
UsuńO ja pitolę, ale Was zasypało :(((
OdpowiedzUsuńWyjazdu do pracy też bym nie ryzykowała, tym bardziej, że mam żle wspomnienia z jazdy zimą :) Ale, ale... Co się zaś tyczy drugiej części postu. Kochana! Ja mam co trzeci, no może co czwarty dzień takie zajeb..., że mam ochotę Marcina całować po nogach, kiedy wraca do domu :) I całe szczęście- On nie musi odśnieżać podwórka, bo chyba bym zaproponowała, że ja to zrobię :) Są dni, że w zasadzie nie wiem jakim cudem, ja tych dzieci jeszcze w kosmos nie wystrzeliłam! Ktoś by nie uwierzył, że tak mogą kłócić się dzieci z taką różnicą wieku, i będące akurat w tym wieku. Bo to, że One będą się kłócić jako starsze dziewczynki, to oczywiście wiedziałam, ale teraz?!
Kochana! Od poniedziałku jestem myślami z Tobą. Ale tak jak pisałam- oswój dzieci z dziadkami, i korzystajcie z M, ile się da. Pewnie potem długo nie będziecie mieli okazji.
Buziaki
Szczerze mowiac to nawet mnie trudno jest sobie wyobrazic, ze Eliza z Lila sie kloca. ;) Probuje sobie przypomniec jak to bylo kiedy ja sama mialam lat 8, a moja siostra 2... Klotni jako takich nie pamietam, ale cos mi sie kolata, ze N. miala wtedy faze na gryzienie, wiec jak sie wsciekla, to wbijala zebiska z calej sily. A ja oczywiscie wtedy ja trzepnelam przez lepetyne, ona uderzala w ryk, wkraczala matka I obrywalo sie z kolei mnie. Dom wariatow. ;)
UsuńWidzisz, jeszcze nie zdazylam tego opisac w poscie, ale juz widze, ze z obecnosci tesciow to moge pokorzystac sama lub wcale. :( Mielismy w piatek okazje wyskoczyc z malzonkiem moim i znajomymi do knajpki. Oczywiscie skonczylo sie tak, ze poszlam tylko ja... :/
Wspolczuje takiej zimy to nie dla mnie. Troche sniegu bym chciala, ale nie tyle!! A jak to sie zacznie roztapiac.. masakra!
OdpowiedzUsuńTo prawda, ze przez jakis czas na ogrodzie bedziemy mieli piekne blocko. Lepiej zamowie mlodszemu kalosze, bo zeszloroczne przeciekaja. :)
UsuńO mój panie ile śniegu!
OdpowiedzUsuńU nas owszem spadł, ale w porównaniu do Was my mamy garstkę :P
Jakby u nas tyle spało, życie na naszej wsi zabitej dechami byłoby cięęęęężkie :P
A teściów pogoda nie przeraża? :P
Ściskam :*
Tescie z Zakopanego, wiec do sniegu przyzwyczajeni. ;)
UsuńU nas ciagle cos popaduje. Raz mniej, raz wiecej, ale pada. W dodatku mamy mrozy po -10 (w dzien; w nocy temperatura spada nawet do -20!), wiec caly czas sie utrzymuje. Narazie sie nawet ciesze, w koncu mamy zime, ale wraz z poczatkiem marca bede juz wyczekiwac wiosny. :)
ha ha Ty się bardziej boisz teściowej niż burzy śnieznej :D
OdpowiedzUsuńDokladnie! :p
UsuńJak tak dłużej posypie to może teściowie nie dotrą?
OdpowiedzUsuńJa tam wolę lato i śnieg to dla mnie udręka/
Dotarli, niestety...
UsuńJa tez wole lato, ale kiedy jest zima, to jednak ciesze sie jak i pogode mamy zimowa. :)
O kurenka! Ale Was zasypało!
OdpowiedzUsuńA uśmiech Kokusia jest the best :) Ile radości daje dzieciom taki śnieg.
Dokladnie! Mam nadzieje, ze takie zimy zostana nam na dlugie lata! Sama dorastalam na wybrzezu gdzie wiecej mielismy brudnej chlapy oraz deszczu, a nie sniegu. Cale dziecinstwo marzylam, zeby spadlo duuuzo sniegu! :)
UsuńAle zima!
OdpowiedzUsuńU nas posypało, ale skromniej znacznie. Jest za to mróz i słoneczko. I co z tego, jak bachorki chore :/.
A pomyśl, jakby w Europie były śnieżyce i nie mogliby wylecieć, to by było dopiero szczęście! ;)
Byloby super! ;)
UsuńA wiesz, ze wlasnie dzien przed wylotem, w okolice moich tesciow wrocila zima i nawalilo sniegu? Niestety, na lotnisko jakos dotarli, a tam juz zaden lot nie byl nawet opozniony! :/
Dużo sniegu, prawdziwa zima :D niech dzieci mają co wspominać :D
OdpowiedzUsuńTroche szkoda, ze akurat ta zime beda "pamietac" wylacznie ze zdjec... ;)
UsuńKiedy ja zostaje z dziećmi w domu i wraca po pracy małż, jestem skłonna bez przymusu "oddać się" w wir domowych obowiązków mimo iż z natury nie przepadam za sprzątaniem..
OdpowiedzUsuńale w tedy sama chwytam za mopa...
Hehe, skad ja to znam. My sie czesto "licytujemy": Kochanie, jak dobrze ze jestes, popilnuj Potworki, a ja odkurze! Alez nie, JA moge odkurzac, a ty sie pobaw z dziecmi... No cos ty kotku, napewno jestes zmeczony, poczytaj dzieciom ksiazeczki, a ja posprzatam, itd. :)))
UsuńNo to was przysypalo...szok!!!! Ale Potworkom sie podoba, a to najwazniejsze :)
OdpowiedzUsuńO tak, Potworki jak widza snieg, to az sie trzesa zeby wyjsc na dwor! :)
UsuńAle macie super. Dla dzieci oczywiście. Bo ja na codzień to zbynio śniegu nie lubie, nie mam drogi utwardzonej koło domu więc śnieg= masakra przy wyjeździe z osiedla. U mnie śniegu ciągle brak a jak jest to tylko przez chwilę i topnieje. Nie ma mowy o zabawie dla dzieci, o sankach albo robieniu bałwana. Ale za kilka dni jedziemy na narty na słowację a tam już na nas czekają całe góry śniegu :-D.
OdpowiedzUsuńNarty? Slowacja? Zabierz mnie ze soba, prooooszeeee!!! :)
UsuńJa jako kierowca tez za zima srednio przepadam, ale jak warunki sa niepewne, po prostu biore dzien wolny i moga mnie pocalowac! ;) A ze wzgledu na dzieci ciesze sie, ze mamy w tym roku tyle sniegu. :)
Tak to ja jestem tą matka nie pracująca... I mam nadzieje ze szybko się to zmieni! :) Agatko wejdź proszę do mnie pod ostatnim postem Ala dodała komentarz w odpowiedzi na Twój.
OdpowiedzUsuńTak to ja jestem tą matka nie pracująca... I mam nadzieje ze szybko się to zmieni! :) Agatko wejdź proszę do mnie pod ostatnim postem Ala dodała komentarz w odpowiedzi na Twój.
OdpowiedzUsuńJuz lece! :)
UsuńAle u was piękna zima :)
OdpowiedzUsuńTo poproszę pogodę razem z Tobą...
Szkoda, ze nie ma mozliwosci przeslania sniegu w paczce. Mamy go w tym roku tyle, ze spokojnie moglabym sie podzielic. ;)
Usuń