Lilypie Kids Birthday tickers
Lilypie Kids Birthday tickers

piątek, 5 grudnia 2014

A jutro Mikolaj! :)

Gotowi nie jestesmy... Ale spokojnie, u nas dopiero srodek dnia. :) Wieczorem planuje wytlumaczyc Potwornickim, ze Mikolaj zostawia prezenty tylko w czystych butach, dac szmatki i przymusic do polerowania kozakow. Wlasciwie slowo "przymusic" tu nie pasuje, bo oni nadal sa na etapie, kiedy piszczy sie ze szczescia na widok srodkow czystosci. Szkoda, ze to z wiekiem przechodzi... ;)

Mimo, ze grudzien jest dla moich dzieci miesiacem wyjatkowo laskawym jesli chodzi o prezenty, bo Mikolajki, bo Swieta, bo po drodze jeszcze urodziny Mlodszego, to matka i tak zaszalala z prezentami. Mialam kupic cos wiekszego na urodziny Nika, a reszta po drobiazgu dla kazdego z dzieci. Ale sprobujcie sie opanowac, kiedy wchodzicie do ogromnego sklepu z zabawkami, a tam doslownie spelnienie marzen kazdego dzieciaka, malutkiego oraz takiego ponad 30-letniego tez! ;) Spedzilam tam ponad godzine, ogladajac i marzac, ze fajnie byloby znow byc oseskiem. :) Na sam koniec wrocila mi odrobina zdrowego rozsadku i wypakowalam kilka rzeczy... Jedne wydaly mi sie za drogie, inne za duze gabarytowo do naszej chatynki... Teraz zas pluje sobie w brode, bowiem w rezultacie musze tam wrocic. Nie mam prezentu urodzinowego dla syna. Nic nie poradze, samochody, samoloty i pociagi jakos do mnie nie przemawiaja. Chodzilam, patrzylam i nic mi do konca nie podpasowalo... Moze wysle meza? ;)

A tak przy okazji, skoro juz pisze o prezentach. Zamowiony prezent Gwiazdkowy dla mego syna ma opoznienie i wyglada, ze moze nie dotrzec na Swieta. Kurna... Cos to moje mlodsze dziecie jest pokrzywdzone, bo prezenty Bi juz od prawie 3 tygodni leza w piwnicy i czekaja... :/

M. zamowil sobie sam jakis tam gadzet do auta, ale chcialam mu dac chociaz drobna niespodzianke. Coz, zamowilam ja w zeszlym tygodniu sadzac, ze spokojnie dojdze do Swiat. Taaa, dopiero kilka dni temu doczytalam sie, ze idzie z UK, wiec moze dojsc nawet 20 stycznia!!! Coz, poki zycia, poty nadziei... ;)

Dla taty nie mam pomyslu, wiec pewnie skonczy sie tradycyjnie na ramce z dedykacja ze zdjeciem wnukow. To juz zaczyna byc nudne... ;) No i zostaja jeszcze ciotka M. oraz jej facet oraz jakis drobiazg dla opiekunki dzieciakow. Iiiii... w takich chwilach ciesze sie, ze nie mam na miejscu wiekszej rodziny, bo juz jestem zmeczona rozmyslaniem nad prezentami... Nie mowiac juz, ze szykujemy tez paczki do Polski, wiec tu tez trzeba sie zastanowic co komu kupic... Meczacy ten grudzien, a to dopiero poczatek... ;)

Czyli co? Mimo, ze Wasze blogi nieco mnie zmotywowaly i wyjatkowo pozamawialam czesc prezentow wczesniej, na koniec i tak jak zwykle jestem w d*pie, moze nie takiej zupelnie czarnej, ale zawsze... Na przyszlosc zostane raczej przy mojej zwyczajowej prokrastynacji. ;)

Ale wracajac do watku glownego... Temat Mikolaja jest u nas na tapecie juz od jakis dobrych 3 tygodni. Glownie za sprawa Pani Marysi. To ona uswiadomila Potworki jak wyglada Mikolaj (wiem, bo Bi rozpoznala charakterystyczna postac przy jednym z udekorowanych domow), co mi w sumie nie przyszlo nawet do glowy. Jakos tak utkwilo mi, ze przeciez kazdy wie kto to Mikolaj, prawda? No jak moze nie wiedziec?! Ano moze... Bo skad ma o tym wiedziec 2-3-latek, ktoremu wyrodni rodzice nigdy tej slawetnej postaci nie pokazali? Tym bardziej, ze nie mamy kablowki, ani nawet ksiazeczek z tematyka bozonarodzeniowa. ;) W kazdym razie moje dzieci szybciutko podchwycily fakt, ze szacowny pan w czerwonym wdzianku przynosi prezenty. Co nam rownie szybko zaczelo byc na reke. Kiedy bowiem nasze dzieci maja coraz to nowe zachcianki, szybko nawiedza nas olsnienie i oznajmiamy z rodzicielska pewnoscia: "Eeeee, jak bedziesz grzeczna(y) to Mikolaj ci moze przyniesie...". I co ciekawe, nasze dzieci zupelnie to akceptuja! Nie ma marudzenia w stylu "ale ja chce teraz!", czego sie obawialam. Nie, one odpowiadaja "aha..." i zajmuja sie czyms innym. :)

Niko poszedl nawet o stopien dalej. Ogladajac tatowy magazyn z samochodami, co chwila pokazuje paluszkiem na ktoras fure i pyta "Kupis?". Juz dawno sie przekonalam, ze bez sensu jest tlumaczenie dwulatkowi, ze pokazywane przez niego auto kosztuje wiecej niz nasz dom, wiec macham tylko reka i odpowiadam "Kupie, kupie...". Na to moj syn wykrzykuje oburzony: "Nieee mama! Mikolaj!".
Eeee... Pewnie, mi to nawet pasuje... ;)

Bezczelnie tez wykorzystujemy z M. fakt, ze Mikolaj przynosi prezenty tylko grzecznym dzieciom. Na kazdy wiekszy przejaw niesubordynacji, kiwamy wiec paluchami z groznym "Ojojoj, chyba Mikolaj przyniesie ci rozge!". Dziala tak w 90% przypadkow, nawet pomimo, ze Potworki nie maja pojecia co to takiego rozga. ;) Szczegolnie na Bi, ktora widzac brata wijacego sie po podlodze i wrzeszczacego, predko sie dopytuje: "Mikolaj nie psyniesie Kokusiowi plezent? Ja jestem gzecna, mi psyniesie?". ;) Po czym probuje przekrzyczec histerie Nika, wolajac "Kokus! Psestan ksycec, bo Mikolaj nie da ci plezent!". :)))

Nie wiem co zrobimy po Swietach. Chyba zaczniemy Potworki straszyc Zajaczkiem Wielkanocnym juz w styczniu! ;)

18 komentarzy:

  1. ahahhahahaahhhaaaaaa :) zajaczek tez dobry straszak :))))))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wszystkie chwyty dozwolone aby uzyskac chwilke spokoju. :)

      Usuń
  2. Hahahha.... u mnie tak dziala jajko niespodzianka ;) tylko, ze u nas "tata zawsze kupi";)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hmm... Jeszcze nie wpadlam na to zeby przekupiac dzieci slodyczami, ale kto wie, kto wie... ;)

      Usuń
  3. Próbowałam dziecięcą wiarę w Mikołaja utrzymać w nich jak najdłużej. Najbardziej mnie rozczulało, jak mi syn mówił: chciałbym to i to, ale nie martw się, że dużo kosztuje, nie musisz mi kupować. Poproszę Mikołaja!
    No i w okresie przedświątecznym nadużywaliśmy stwierdzenia: uważaj co robisz, bo Mikołaj patrzy!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Haha, no tak, kochane dziecko pozalowalo portfela mamusi!

      Taaak, strasznie milo jest pogrozic dzieciom, ze dostana rozge... ;) Szkoda, ze na Mlodszego jeszcze to nie dziala, ale mysle, ze juz w przyszlym roku oboje z Bi beda chodzic w grudniu jak w zegarku. ;)

      Usuń
  4. HaHa!"Wykorzystujcie" Św Mikołaja póki się da bo raczej niedługo się c=nacieszycie tym,ze Potworki w niego wierzą :-)
    Uwielbiam dialogi Bi z bratem :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Totez skwapliwie wykorzystujemy! Mysle, ze jeszcze ze 3-4 lata skorzystamy... ;)

      Usuń
  5. Mój Starszak już nie wierzy w Świętego, niestety, tak więc musimy sobie radzić sami... ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Az cholera! Ale Mlodszego pewnie jeszcze da sie postraszyc? ;)

      Usuń
  6. też to praktykowałam aż do dnia, gdy w jasełka syn zbuntowanym głosem wrzasnął na całą świetlicę - Mikołaju, nie lubię cię!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hihihi, no tak, z dziecmi trzeba ostroznie... Te bardziej temperamentne moga sie zbuntowac... ;)

      Usuń
  7. Hahha, suuuper! Szkoda, że Świąt nie ma co miesiąc :) Swoją drogą, gdy byłam mała co roku przychodził do mnie Mikołaj. Zawsze ochoczo śpiewałam kolędy, recytowałam wiersze i odstawiałam teatrzyk. Ale kiedyś tam ktoś postraszył mnie mikołajową rózgą. Na moje nieszczęście w tamte Święta Mikołaj chyba miał problem ze znalezieniem odpowiedniej maski i osoba przebrana za niego miała maskę... Murzyna z czarną brodą. Matko Boska, jak się przeraziłam. Kolędę odśpiewałam, ale drżącym głosikiem :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja tez chcialabym uprosic ktoregos roku, zeby moj tata albo jakis znajomy przebral sie za Mikolaja. Bylyby jaja! :) No ale z maska murzyna to ktos mial pomysl, zeby tak dziecko wystraszyc! ;)

      Usuń
  8. Hehe u mnie takie straszenie już nie działa...

    OdpowiedzUsuń
  9. Ja też tak do moich chłopców wciąż gadam, mimo że to duże już chłopaki, powiem Ci, że wpierw się uśmiechają, pokiwają łebkami i o dziwo się słuchają :-D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam nadzieje, ze na moich tez to bedzie dzialac, chocby z czystego sentymentu... :)

      Usuń