Lilypie Kids Birthday tickers
Lilypie Kids Birthday tickers

poniedziałek, 10 listopada 2014

Weekendowe przelomy

To byl dopiero weekend!

Nadszedl czas na zmiany i zmiany te zostaly niezwlocznie poczynione! Dobra, nie az tak pilnie, bo o czesci z nich myslelismy i rozmawialismy od jakiegos czasu, ale jak to u nas bywa, duzo sie gadalo, a malo dzialo. Do czasu az cos mnie napadlo, jakies synapsy w mozgownicy zaskoczyly i w rezultacie przystapilismy do dzialania. Pod tym wzgledem dobrze sie z mezem uzupelniamy. Mnie jest straaasznie ciezko podjac decyzje, ale jak juz ja podejme, to sie nie cofam. Wyjatkiem byly obydwa porody, kiedy jakies 2 tygodnie przed terminem ogarniala mnie panika i piszczalam, ze ja sie poddaje i rezygnuje z tego calego cudu macierzynstwa... Oczywiscie wtedy M. stwierdzal bezlitosnie, ze na szczescie juz po ptokach i "jak weszlo, musi wyjsc". Brutal... No ale, wracajac do tematu... Ja dlugo podejmuje decyzje. Natomiast M. czeka tylko na sygnal, czasem "subtelnie" ponaglajac. Ale jak dam mu zielone swiatlo, nie czeka, tylko przystepuje do dzialania. Tak bylo i w miniony weekend.

A przepraszam, pierwsza rewolucja zdarzyla sie jeszcze przed weekendem, tylko zapomnialam o niej napisac. Mianowicie, moja piekna, wydrazona dynia, nie cieszyla sie dlugo statusem "Jack-o lantern". Zachecona iloscia miazszu, nie chcac aby sie zmarnowal, postanowilam sprobowac jeszcze raz moich sil z tym warzywem. Tym razem na slodko. Efekty wygladaly tak:


Na poczatek, wydrazone pestki zostaly wyplukane i wysuszone w piekarniku. Jak na sporej wielkosci dynie, pestek miala zadziwiajaco niewiele...
Miazsz zostal zas zmiksowany i... nie wiedzialam co robic z taka iloscia. :) Czesc zamrozilam w dwoch sporych pojemnikach. Jakas 1/8 dyni w koncu wywalilam (wiem Martus, zbrodnia!), nawet nie miksujac. A z reszty upieklam ciasteczka. Mniam, mniam... Pyszne, wilgotne, pachnace cynamonem i czekolada. A co najwazniejsze, przez dodatek dynii zawierajace choc troche zdrowych skladnikow. Nawet Potworki, ktore ku mojej rozpaczy wola "kupne" slodkosci, sie zajadaly! :)

W sobote upieklam tez babke na oleju. Nie mam niestety zdjecia, bo zostala zjedzona calutka w pol dnia!
Taaa... Stanowczo jesien nastraja mnie do pieczenia... Trzeba w koncu nabrac wprawy przed Swietami! ;) Tylko moj mikser cos mi przerywal i boje sie, ze zechce mu sie wysiasc przed samym Bozym Narodzeniam... :/


Na druga rewolucje, te z Was ktore posiadaja dwupokojowe mieszkanka, a wiecej niz jednego potomka, pewnie wzrusza tylko ramionami, bowiem dokonalyscie jej wieki temu. Prezentuje sie ona bowiem tak:



Dla jasnosci, wrzucilismy wreszcie oboje dzieci do jednego pokoju. A raczej "dorzucilismy" Nika do kompletu z Bi... Od dluzszego czasu sie nad tym zastanawialismy i rozwazalismy rozne opcje. Nasz dom bowiem posiada 4 pokoje, w tym 3 sypialne. Teoretycznie mamy wiec miejsce, zeby kazde z dzieci mialo wlasna przestrzen. To jednak tylko teoria. W praktyce nasz domek to taka "chatka Puchatka" i jak na dom ma naprawde malutki metraz. A w rezultacie malusienkie pokoiki. Stwierdzilismy wiec, ze poki dzieci sa male, niech mieszkaja razem. A raczej spia, bo oprocz nocy, pokoj dzieciecy jest niemal wcale nie uzywany. Bi i Niko, a za nimi cale zastepy zabawek, jakas dziwna moca ciagle dryfuja do salonu i reszty pomieszczen. :) Tak wiec lozeczko Nika znalazlo sie w pokoju Bi, my zas z ulga pozbylismy sie z wlasnej sypialni biurka z komputerem. Poniewaz, tak jak napisalam, pokoiki mamy malenkie, nie mozna bylo u nas przejsc po ciemku spokojnie naokolo lozka, zeby nie walnac sie bolesnie lydka, albo w rog loza malzenskiego, albo w krzeslo do kompa. Jesli chodzi o urzadzenie pokoi, wrocilismy wiec do stanu z czasow kiedy Niko byl malenki: sypialnia rodzicow, pokoj dziecka(ci), gabinet/pokoj goscinny. Z ta roznica, ze w "sypialni rodzicow" nie ma teraz zadnej dostawki w postaci kolyski czy biurka z komputerem. :)

Plan na "za kilka lat" jest taki, ze jak dzieciaki podrosna, aby odgracic nieco ich pokoik, kupimy lozko pietrowe. A za nastepne pare latek, pewnie oboje beda blagac o osobne pokoje, ale na ten czas planow jeszcze robic nie bede. ;)

Niko zareagowal na przeprowadzke z lekkim zdziwieniem, mimo, ze w sumie rzucilismy go poniekad na gleboka wode. Bi, zanim przenieslismy do dzieciecego lozka, kladlismy tam przez kilka tygodni na drzemke, zeby sie przyzwyczaila. A Nika sruuu, wywalilismy do drugiego pokoju. Pierwszego wieczora, kiedy go przebieralam na przewijaku (ktory jeszcze wtedy zostal w jego "starym" pokoju) pokazywal palcem na miejsce gdzie wczesniej stalo lozeczko i wolal z panika, ale i pretensja w glosie "tata ziablal, nu-nu-nu!", wyraznie oskarzajac rodziciela, ze ten zabral mu lozeczko. ;) Ale kiedy poszlam do pokoju dzieci, pokazalam, ze lozeczko tam jest, nietkniete, poczytalam jak zwykle ksiazeczki i wlozylam go do srodka, poszedl spac jak gdyby nigdy nic. :)

Przewidzialam, ze Niko moze miec problem z zaakceptowaniem nowej sypialni, ale nie przyszlo mi do glowy, ze Bi tez bedzie miala cos na ten temat do powiedzenia. A miala, ale raczej do nawrzeszczenia. W lot pojela co sie swieci i ze maja z bratem dzielic pokoj. Nie powiem, zeby jej sie to spodobalo. Posluchalismy krzykow, ze to jej pokoj, ona tam nie chce Kokusia, nie chce z nim spac i nie chce jego lozeczka. To dziecko ma naprawde silne poczucie wlasnosci... ;) Na szczescie Bi najwyrazniej potrzebowala sie wykrzyczec i wyrzucic z siebie emocje, bo potem juz nie protestowala, a nawet dopytywala sie kiedy Niko idzie spac do nowego pokoju. :)

Przy okazji przeprowadzki, dokonaly sie jeszcze dwie, malusienkie rewolucje.
Wraz z lozeczkiem, przenieslismy do pokoju dzieci szafke z przewijakiem. Strasznie jednak wystawal on na srodek i zagracal i tak juz ciasny pokoik. Czesc "przewijakowa" zostala wiec odkrecona, a Niko od wczoraj przewijany jest na caratkowym podkladzie, na podlodze. Moje kolana i kregoslup tego nie lubia, ale mozliwe, ze jakos po 2 urodzinach zaczniemy Nika odpieluchowywac, wiec to kwestia kilku tygodni. Jakos wytrzymam. ;)
Poza tym M. wpadl w szal porzadkow i rzucil sie na pudlo z zabawkami. W ten sposob pozbylismy sie wszystkich "dzidziusiowych" grzechotek, zabawek sensorycznych, a przy okazji chyba dziesieciu pluszowych maskotek. Ludzie maja jakas manie obdarowywania dzieci maskotkami! Moje dzieciaki maja kilka ulubionych, z ktorymi spia, a reszta siedzi na polkach i sie kurzy. Jak widze kolejnego misia podarowanego z okazji Swiat czy urodzin, to mam ochote zaczac wrzeszczec! :) Poza jednak maskotkami, wyrzucenie zabawek przyszlo mi ciezej niz bym przypuszczala. Kazda grzechotka kojarzyla mi sie z bezzebnymi usmiechami, obslinionymi podbrodkami i niezdarnymi, malymi lapkami probujacymi uchwycic upatrzona zabawke... Po prostu czulam sie, jakbym wraz z nimi wyrzucala czesc moich dzieci, chlip...


Trzecia  wieksza rewolucja byla chyba najtrudniejsza... Przyznaje, ze jest ze mnie glupia, sentymentalna baba... ;)



Kokus doczekal sie drugich w swoim zyciu postrzyzyn. :( Gdzie sie podziala moja slodka "dziewczynka"??? Gdzie kedziorki nad uszkami i karku, gdzie??? Chcialam mu zapuscic te blond kudelki, ale od spodu rosly mu gestsze, za to koncowki to byly takie cieniutkie piorka. W dodatku latem, kiedy wilgotnosc powietrza byla wysoka, zakrecaly sie w sliczne loczki. Teraz jesienia, przy suchym powietrzu, po prostu mu sterczaly na wszystkie strony... Uznalam wiec, ze trzeba je troche podciac dla wyrownania. A i tak pozwolilam M. podgolic tyl oraz boki, natomiast gore tylko lekko przejechac, dlatego roznica nie jest jakas kolosalna. Gdyby to od mojego meza zalezalo, pojechalby golarka rowno, po zolniersku! ;) Ale dla mnie, matki i tak buzia mojego dziecka zmienila sie niemal nie do poznania. :( Podczas calego procesu prawie sie poplakalam... A Niko, jak to on, siedzial grzecznie i wolal, ze boli tylko, kiedy golarka dotykala jego uszu, co oczywiscie wcale nie boli, tylko po prostu wibruje. :)


Jak rewolucje, to na calego! Czwarta wyjatkowo nie rodzinna, lecz pogodowa. Matka Natura nam tu jakies figle plata, cholercia jasnista! Popatrzcie:



Widzicie te zaznaczone przeze mnie symboliki na czwartek, piatek i niedziele? Dla scislosci dodam, ze chodzi o ten tydzien! To byla prognoza z piatku, teraz troche sie zmienila na lepsze, ale czy to nie jest przerazajace? W koncu jeszcze nie mamy nawet polowy listopada, a ona (Matka Natura) mi tu ze sniegiem wyjezdza??? Ja sie nie zgadzam!!!

Tak wiec Kobietki (sa tu w ogole jacys faceci?) cieszcie sie jesienia, bo niewiadomo ile ona jeszcze potrwa! :)

23 komentarze:

  1. Ja Mlodego przeprowadzilam do Starszaka jak skonczyl roczek. Mlody juz nie spi w lozeczku ze szczebelkami, bo w sprytny sposob sie ich pozbyl - wyskakujac z niego. Od kilku miesiecy wiec spi bez I przychodzi do Nas w nocy spac. Od 2 tygodni musze go pochwalic, ze pieknke spi do 5 rana u siebie, wiec jak chce sie wtulic na 2 h jeszcze to moze.
    I tez planuje chlopcom kupic lozko pietrowe jak beda starsi... ;)

    A pogoda? Oby sie nie sprawdzila ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U nas to samo, w sensie przychodzenia do lozka rodzicow. Jak tylko przenieslismy Bi na normalne lozko, zaczela do nas przylazic. Prawie co noc! I pol biedy jak zdarzy sie to o 4 czy 5 nad ranem. Ale nieraz przylezie o polnocy, wiec cisniemy sie z nia prawie cala noc!

      Niko narazie nawet nie probuje wyskakiwac z lozeczka, na szczescie!

      Usuń
  2. Oj to się u Was dzieje oj dzieje! Faktycznie rewolucje :)
    A tymi babeczkami to mi apetytu narobiłaś kobieto :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To ciasteczka i sa naprawde pyszne, zdecydowanie polecam dynie na "slodko"!

      Rewolucje na szczescie minimalne, bo ja tak naprawde nie przepadam za zmianami i ciezko sie dostosowuje... ;)

      Usuń
  3. HHehe, prawdziwa rewolucja :) no i chyba wielki powrót do życia małżeńskiego by night; )
    Twoje babeczki wyglądaja przepysznie!
    A ja bym się nie pogniewala za śnieg :) gorzej jakby mi ktoś powiedział, że od przyszłego tygodnia powrót lata :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Moze Ci sie poszczesci I akurat w Polsce Was zasypie? ;)

      E nie, zycie malzenskie juz dawno mialo szanse ponownie "zakwitnac" bo Niko spal w osobnym pokoju od ponad roku. ;) Jest jak jest, lepiej nie bedzie! :)

      Usuń
  4. My takie przemeblowanie zrobiliśmy gdy Niko miał roczek z własnego pokoju przeszedł do Niuńka, a Dasiek dostał swój, ale patrząc na nich to chyba zrobię im wspólny bo jak nie patrzę to wszyscy śpią na jednym tapczanie - jednoosobowym...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Haha, tak samo bylo z moimi dawnymi podopiecznymi. Marzyly o wlasnych pokojach, a jak w koncu je dostaly, to co noc przeciagaly materace z jednego pokoju do drugiego, zeby spac razem! ;)

      Usuń
  5. Zmotywowałaś mnie- jak tylko Lilka przestanie ssać, to sruuuu do pokoju Elizy :) I wtedy zatyczki do uszu, bo nasza panna E. to dopiero będzie musiała się nagadać z tego powodu.
    Od jakiegoś czasu też myślę, żeby Lilce podciąć włoski, bo na samych końcach ma takie cieniutkie, no ale to się wiąże z wizytą u fryzjera, więc pewnie zanim tam dojedziemy...

    Kochana, najlepiej będzie jak przemilczę tą wyrzuconą dynię :) Taka minuta ciszy żałobnej :)
    A ciasteczka świetne. To się często zdarza, że duże dynie mają mało pestek i na odwrót :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. http://2smaki.pl/index.php/desery/muffiny-czekoladowe-z-dynia/

      Tu masz Agatka świetny przepis na wykorzystanie tej zamrożonej dyni- Lila uwielbia te muffinki, a jest w nich całkiem sporo dyni :)

      Usuń
    2. Dzieki Martus! Przepis idealny na Thanksgiving!!!

      Wydaje mi sie, ze mozecie Lilci podciac wloski sami. Nawet jak wyjdzie Wam nie do konca rowno, to poniewaz sie kreca i tak nic nie bedzie widac. My tak pare razy ciachnelismy wlosy Bi jak byla malutka, bo rosly jej nierowno i z tylu robil sie taki dluzszy "ogon". M. cial szybko i znienacka, kazdy szanujacy sie fryzjer pewnie zlapalby sie za glowe, ale po wyschnieciu (M. robil to zawsze po kapieli) wlosy skrecaly sie w loki i nie mialo to znaczenia. :)

      A moze Eliza sie ucieszy z towarzystwa w pokoju? ;) Ja kompletnie nie pamietam mojej reakcji, kiedy rodzice wladowali mi siostre do pokoju, ale te wspomnienia, ktore MAM ze wspolnego "kata", sa jak najbardziej pozytywne. :)

      Usuń
  6. U nas takie generalne porządki, co w normalnych domach odbywają się raz w roku przed przyjazdem rodziny na święta, są przynajmniej raz w tygodniu...a po 0,5 godziny od przyjścia Mi z przedszkola, wszystko wygląda jakbym nie tknęła sprzątania od miesięcy :/
    Bi świetnie rozumiem, ciesz się że nie masz mnie za córkę, bo bym Ci piekło urządziła z tej okazji...bo kto daje i odbiera... a w końcu pokój był jej, cały.
    Ja Mi przeniosłam do osobnego pokoju w momencie skończenia pół roku. Gdyby nie to, że połóg nie jest najlepszym momentem na gimnastykowanie się i spacery po domu do malucha, to pewnie od początku spałaby w swoi pokoju. U nas przenosiny odbyły się bez echa.
    O niee, obcięcie włosów. Ja uwielbiam taki dziki look. Mi zdecydowanie nadaje się pod siekierę, bo w różnych partiach ma różną długość włosów, ale to zwykle jest taki stan przejściowy, a jak jeszcze urosną, to nie będzie się odznaczać. Sama też ścinam włosy tylko dla ich zdrowia, jak mi się końcówki niszczą (czyli ostatni raz w ciąży :P ) Jakoś tak zawsze mi nieswojo nawet po wyrównaniu czy wycieniowaniu, a jakbym miała ściąć Małą Mi to by mi chyba serce pękło. A niby tylko włosy, niby odrosną...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A ja u siebie, jak w koncu dotre do fryzjera, z przerosnieta fryzura i kilku-centymetrowymi odrostami, to czuje niesamowita ulge! Nie wspominajac, ze wlosy mam bardzo geste i ciezkie, wiec robi mi sie tez lekko i wygodnie! ;)
      Z wlosami Bi mielismy to co opisujesz u Mi. Zawsze w jednym miejscu z tylu rosly jej szybciej i miala taki dluzszy "ogon". M. od czasu do czasu, po kapieli jej go "ciachnal". ;) Zazwyczaj krzywo, ale na szczescie potem jej sie wlosy lekko skrecaly i nie bylo widac. ;) Ale taka czuprynke jak Mi to nie wyobrazam sobie ujarzmic! :)
      My tez dzieci wywalilismy z naszej sypialni jak mialy okolo 4 miesiecy. Z tym, ze Bi przenieslismy do jej pokoju, a Nika do "gabinetu", z ktorego z kolei wynieslismy biurko z komputerem. Do naszej sypialni. Teraz komp wrocil do "gabinetu", nasza sypialnia jest tylko nasza, a dzieci sa razem. :)

      Usuń
  7. Mój szkrab jest alerhigiem i z tego oto powodu moja mama uraczyła mnie drożdżowym ciastem z dynią zamiast mleka i jaj-jest pyszne;) a twoje ciasteczka też smakowicie wyglądają;)

    Chciałam aby moi chłopcy mieli jeden pokój ale M (jak zykle:/) ma inne zdanie i mają oddzielne a my za to nie mamy sypialni:(

    Dzięki twoim postom o tym jak wspominasz swoje dzieci jako maluszki jaram się każdą chwilą malutkim juniorkiem bo wiem że też zatesknie za takim niemowlaczkiem;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ech, ja czasem tez... Mimo, ze rozsadek sie wtraca i mowi, ze trzecie dziecko jest zupelnie nierealne...

      Moj maz na szczescie ceni sobie wlasna przestrzen. :) A jesli w przyszlosci dzieci beda chcialy osobne pokoje (a ZALOZE SIE, ze beda chcialy), to mamy ten gabinet/pokoj goscinny, gdzie mozemy jedno z nich przeniesc.

      Usuń
  8. Przez tą dynie to ja wpadnę w kompleksy!Nigdy nic dyniowego nie zrobiłam i nie jadłam,z wyjątkiem pestek,które mama mi wciskała jak byłam mała.Rewolucje fajna rzecz,umorduje sie człowiek tym przenoszeniem,zmęczony lepiej zasypia,głupoty mu po głowie nie chodzą,do tego stare a jakby nowe lokum się robi.Tylko tej jednej żal...na Kokusiowej głowie..Takie piękne miał te loczki!
    U nas jeszcze śniegiem nie straszą,jak dla mnie to mogłoby tak być całą zimę ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A u nas wlasnie dzis w nocy spadl pierwszy snieg. Co prawda taka warsteweczka, raptem pokrywajaca trawe, ale zawsze. :)

      Mi tez strasznie zal Nikowej czuprynki, ale naprawde zrobily sie z niej takie sterczace strempetele. A pod czapka robilo mu sie siano, wiec trzeba bylo zrobic z tym porzadek. :)

      Ej, co do dyni to nie masz co wpadac w kompleksy. Ja tez dopiero w tym roku zaczelam "odkrywac" to warzywo! ;) I po niezbyt udanym leczo, myslalam, ze dam sobie spokoj. Ale wpadla mi w lapki ta halloweenowa dynia i stwierdzilam, ze raz kozie smierc, sprobuje na slodko. To byl strzal w dziesiatke! ;)

      Usuń
  9. Ej, no przerażasz mnie z taką energią! Ja na szczęście mam obiad z wczoraj ;)
    Jak to śnieg? Nie chcę.....

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cos Ty Juti, nie przerazaj sie, tutaj potrzebna byla glownie energia mojego meza! Ja tylko dyrygowalam cale przedsiewziecie! ;)

      Ja tez nie chce, ale wlasnie dzis w nocy mielismy pierwsze opady... :/

      Usuń
  10. U nas jest łóżko piętrowe od niedawna - na górze śpi Starszy, na dole mąż, a ja w dużym pokoju z Małym. Taka sytuacja ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hahaha, a to ci numer! Mam nadzieje, ze u nas jednak dzieci zajma lozko, chociaz wiem, ze bedzie wojna o to kto spi na gorze, a kto na dole. ;)

      Usuń
  11. U nas rewolucja trochę mniejsza, na dobre wyprowadzam sie z pokoju syna, bo wstyd sie przyznać, ale często z nim podsypiamy na zmianę z mężem, częściej ja, zmieniamy mu łóżko na jednosobowe, żeby w koncu zasypiał sam bez polegujących z nim rodziców.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Haha, my mamy inny problem, bo to Bi przychodzi w nocy do nas. I za cholere nie mozemy jej tego oduczyc! ;)

      Usuń