Chwile pozniej przychodzi i jeczy:
-Auuu, boli, boli, o tu! (pokazuje ramie)
-A co sie stalo?
-Ja udezilam blamke [uderzylam sie w bramke]
-Taak? A kiedy? (pytam powatpiewajaco, bowiem caly czas bylam w pokoju i nic nie zauwazylam)
-Jutlo...
Dla Bi jutro = wczoraj. :)
***
Prowadze auto. W ktoryms momencie trace cierpliwosc do jakiegos kretyna przede mna i wykrzykuje polglosem: Ty baranie!
Z tylu odzywa sie glosik: "Balan tam byl? Balan-buc?".
Taaa... Dobrze, ze nie wyrwal mi sie gorszy epitet... ;)
***
Bi nadal marzy o sniegu:
"Jak bedzie snieg, bedzie ladnie!"
Matka sie rozmarza: "Masz racje, wszystko bedzie biale i czyste, pieknie!"
"I beda duzie kwiatki..."
Eee... No chyba nie bardzo... ;)
***
Bi chce zeby jej wlaczyc bajke, ale prosi takim marudno-jeczacym tonem:
"Mamaaaa, jaaaa cieeeeem bapis [Bubble Guppies]! Maaamaaa, wlaaaac mi baaaajkiiii!!!"
W koncu, znudzona zluchaniem tego wycia ulegam, ale chce przy tym zachowac resztke "twarzy", wiec oznajmiam: "Bi, przestan zawodzic, wlacze ci bajke jak poprosisz ladnie i bez jeczenia"
"Ale ja nie cieeeeem laaaaadnieeee, ja ciem bziiiiidkoooo..."
***
Jedziemy autem. nagle Bi oznajmia:
"Cos tu smieldzi..."
"Tak? (pociagam nosem) Nic nie czuje... Co to moze smierdziec?"
"Moze zlobilam purku..."
Jak to mowia: kto poczul, ten wytoczyl. ;)
***
Przypomnialo mi sie przy okazji komentarza u Dorotki.
Odkad Bi nauczyla sie samodzielnie otwierac drzwi wejsciowe, tlumacze, ze trzeba je zamykac, zeby nikt obcy nam nie wszedl. Mowie wiec, zeby zamknac drzwi, zeby nam zaden dziad nie wlazl do domu. Niedawno drzwi nauczyl sie otwierac Niko, wiec strzelilam mu taka sama gadke. A na to moj synek zdziwiony: "Dziadzio?".
W ten sposob okazalo sie, ze trzeba drzwi zamykac przed Bogu ducha winnym dziadkiem. :)
***
Teraz bedzie bardzo fonetycznie. Wybaczcie, ale bez polskich liter czasem ciezko oddac wymowe Nika. ;)
Nik wchodzi do lazienki, w ktorej urzedujemy ja z M. Przechyla glowke figlarnie, macha raczka i oznajmia uprzejmie "Helou!", po czym dodaje: "Uaj ju?" [how are you].
Co za maniery. ;)
***
A jesli juz mowa o Kokusiu, to niedawno sklecil swoje, jak dotychczas najbardziej skomplikowane zdanie. Brzmialo ono tak:
"Mama bip-bip kulbas!" [mama, schoolbus zatrabil] :)
Jesienne gaduly, pomagajace tatusiowi grabic liscie:
Mala Dama:
Oraz Maly Klaun:
Happy Halloween! ;)
Świetni są ;)
OdpowiedzUsuńSa, sa. Jak nie swiruja. :)
UsuńDialog w aucie mi się bardzo spodobał :D
OdpowiedzUsuńJak mąż ostatnio zwyzywał kierowcę od kretynów, to Tymek zapytał, gdzie jest kret? :D
Hehe, cale szczescie, ze dzieci biora wszystko tak doslownie.
UsuńOj coraz gwarniej tam u Ciebie :D
OdpowiedzUsuńNiedlugo przyjdzie czas zaopatrzyc sie w zatyczki do uszu. :)
UsuńNie ma co - niedlugo buzki im sie nie zamkna ;)
OdpowiedzUsuńJuz sie praktycznie nie zamykaja. Jak nie gadaja, to rycza. Jak nie rycza, to wrzeszcza... ;)
UsuńSuper mają teksty! A Nik wyjątkowy poliglota :-) Fajnie ze spisujesz ich dialogi/monologi, świetna pamiątka.
OdpowiedzUsuńWlasnie dlatego je zapisuje. Na pamiatke. :) Mam nadzieje, ze juz zostana takimi poliglotami i oprocz angielskiego, beda poslugiwac sie rowniez polskim. :)
UsuńZasmialam sie w glos :))) wesole rozmowki :)))
OdpowiedzUsuńCo Wy robicie z ta ogromna iloscia lisci?? macie extra kompost, palicie czy sa odbierane ?? Bo kurcze tago troche tam jest :O
Choc z drugiej strony fajnie tak pobrodzic po suchych lisciach :)
Oj, fajnie! Dziecinstwo mi sie przypomina, chociaz teraz tez patrze na nie jak na siedlisko kleszczy. :/
UsuńLiscie sa czesciowo zabierane, a czesciowo to... radz se czlowieku jak mozesz. :)
Jeju jacy oni kochani :)
OdpowiedzUsuńTia... Szczegolnie jak sie leja... ;)
UsuńTe rozmówki są świetne, idealnie pokazują tok myślenia dzieci :)
OdpowiedzUsuńZgadza sie, takie 2-3 latki sa najfajniejsze! Biora wszystko tak doslownie, a przy tym pojecia czasu i przemijania sa dla nich zupelna abstrakcja! :)
UsuńJa aż się boję co to będzie jak dwie będą gadać, u nas przy jednej gadającej nie można dojść di głosu:) uwielbiam rozmówki dzieci;)
OdpowiedzUsuńBeda awantury, jak u nas. ;) Zaczynaja sie od jakiejs drobnostki, a koncza na: TAK! NIE! TAAAK! NIEEE! TAAAAAK! NIEEEEE! I dra sie tak na siebie, az w koncu ktores nie zdzierzy i dochodzi do rekoczynow. :)
UsuńJa też uwielbiam te wszystkie teksty maluchów. Często rozkładają na łopatki i pozostawiają bezradnym :)
OdpowiedzUsuńMasz racje. Czasem naprawde nie wiem co Bi odpowiedziec. Szczegolnie jak probowalam wybrnac dyplomatycznie z jej prosby o pomalowanie naszego domu na rozowo... ;)
UsuńDzieciece teksty rzadza no i genialne grabie, musze gdzies takie dorwac :)
OdpowiedzUsuńTakie grabie powinny byc do dostania w sklepach ogrodniczo-domowych, typu Obi. :)
UsuńHaha, jak zwykle ubaw po pachy! Niko z how are you mnie rozwalił :)
OdpowiedzUsuńWersal po prostu, nie? ;)
UsuńRosną, rozwijają się, gadają... Cudne są.
OdpowiedzUsuńBi to normalnie Baśka kilka miesięcy temu :).
Hehe, ja zawsze z wielkim zainteresowaniem czytam o Basi, bo wiem, ze kilka miesiecy pozniej Bi bedzie mi serwowac to samo. No, moze Basia jest troche bardziej wygadana, bo Bi mowa nadal wychodzi tak srednio na jeza. :)
UsuńPoproszę o wiecej :)
OdpowiedzUsuńNie ma problemu, ten cykl tak szybko nie umrze smiercia naturalna, bo moim dzieciakom buziaki sie nie zamykaja. :)
Usuń