Lilypie Kids Birthday tickers
Lilypie Kids Birthday tickers

sobota, 10 maja 2014

Wiesci z frontu "niedzwiedziego"

Kurcze, no. Tydzien zylam sobie w blogiej uludzie, ze to byl jednorazowy przypadek... Ze sie raczej nie powtorzy... Przez tydzien zostawalam z dziecmi w ogrodzie, czujac sie coraz pewniej. Pod koniec tygodnia osmielilam sie nawet spuscic Bi i Nika na kilka sekund z oka, zeby wyrwac tu i owdzie jakiegos chwasta...

Dzis te zludzenia i zbudowane od nowa lekkie poczucie bezpieczenstwa runelo...

"Nasz" niedzwiedz znow widziany byl przy naszym domu. W czwartek. Przeszedl sobie najwyrazniej przez nasza posesje i probowal przejsc przez ulice. Zostal obtrabiony przez jakies auto, wiec poszedl sobie spokojnie wzdluz ogrodu sasiada.

Sasiedzi z przeciwnej strony ulicy przyszli nas o tym powiadomic i ostrzec, zebysmy uwazali bo wiedza, ze mamy male dzieci.

Cale popoludnie debatowalismy z M. co z tym zrobic. Nie wyobrazamy sobie zamknac sie na cztery spusty w domu. Ale zyc w ciaglym strachu tez nie damy rady. Chcac nie chcac, M. pojechal kupic materialy na plot. Trzeba bylo ruszyc oszczednosci, ale co zrobic. Po to zreszta miedzy innymi sa. Bezpieczenstwo dzieci jest wazniejsze niz kasa na koncie. Zreszta nawet my nie wyobrazam sobie w tej chwili samotnego pielenia chwastow, czy nawet siedzenia na lezaczku na trawie. Caly czas nerwowo bysmy sie rozgladali i podskakiwali przy najmniejszym szmerze...

Troche jestem tylko zla, no dobra, jestem porzadnie zla, nawet wsciekla, ze moj malzonek odmawia zatrudnienia ekipy do postawienia tego plotu. M. jako typowa Zosia-Samosia uparl sie, ze nie bedzie placil komus za cos, co umie zrobic sam. No i wiem, ze umie, ale ma ograniczone zasoby czasowe, a wynajeta firma postawilaby go w kilka dni. Malzonkowi zajmie to pewnie kilka tygodni... A ja przez ten czas nabawie sie ostrej nerwicy. :(

Jak tu zyc w tym "dzikim" kraju, no jak???

12 komentarzy:

  1. czytałam hurtem bo odrabiam zaległości i pierwsze, co mi się nasunęło po lekturze posta o niedźwiedziu to pytanie, co na to policja, to nie jest normalne, żeby człowiek żył w poczuciu REALNEGO zagrożenia. Nie wiem również, z czego to ogrodzenie, ale obawiam się, że np siatka dla niedźwiedzia nie stanowi przeszkody. To nawet nie chodzi o to, czy zwierzę zaatakuje czy nie ale o strach, o zachwiane poczucie bezpieczeństwa. Niech go kto zastrzeli:x.

    OdpowiedzUsuń
  2. Kurczę, no to nieciekawie :( Swoją drogą to takie niesamowite i z perspektywy mojego szczecińskiego podwórka- takie nierealne, żyć sobie w sąsiedztwie jakiegoś "misia".

    Nie znam się na tym za bardzo, ale może one niedawno obudziły się po zimie i są głodne, a zapachy ściągają je w pobliże posesji? No w każdym razie miałabym już teraz giga pietra i nie wiem, czy bym wychodziła, choć pora roku, aż błaga o czas na dworze!

    Wiesz, tak jak pisałaś Mi. ma na punkcie dzieci hopla, także może podstępem Go przekonaj :) Nie podważając Jego umiejętności i zdolności co do stawiania płotu, ale dzieci muszą być bezpieczne JUŻ! TERAZ, a nie za kilka tygodni.

    Agatka, no współczuję. Trzymaj się Kochana dzielnie!

    OdpowiedzUsuń
  3. oj, ja tez myslalam, ze to jednorazowe odwiedziny :O
    moze gdyby twoj Tato mezowi pomogl szybciej byloby gotowe ogrodzenie ogrodu??? ja mojemu menzonowi pewnie trulabym dup...przy kazdej wolnej chwili!!!j

    OdpowiedzUsuń
  4. A nie ma czegoś żeby te zwierzę odstraszyć? Może ktoś mógłby wywieźć to zwierzę w głąb lasu jak tak często przychodzi do was chyba to jest w interesie leśniczych? Jak mężowi zejdzie się tyle z płotem to jeszcze nie jedna wizyta was czeka...

    OdpowiedzUsuń
  5. Powtórzę pytanie Klarki: czy nie ma jakiejś instytucji, która mogłaby Wam pomóc w tej sprawie? Nie wiem kto tam się u Was tego typu sprawami zajmuje? Gorzej jeśli misiu nie jest jeden ten sam. Tak czy inaczej płot na pewno Wam się przyda :) I wiesz, rozumiem, że jesteś zła na M., ale powiem Ci, że ja ze swoim mężem dłuuugo musiałam walczyć by nie wołał do wszystkiego ekipy z zewnątrz, bo jego pomysły sięgały już absurdu (np. do zawieszenia abażurów w mieszkaniu). Ostatecznie sama się za nie wzięłam, a że tym samym nadepnęłam na jego poczucie honoru musiał zakasać rękawy :D Fajnie gdy facet sam się garnie do tych zajęć ;-)

    OdpowiedzUsuń
  6. Ja mam doswiadczenie tylko z dzikami, bo tez zyje w dzikim kraju- niemcy- Niestety u nas nie wolno bylo nic zrobic dopoki dziki nikogo nie zaatakowaly- dopiero jak ktos zostal powaznie zraniony to wtedy policja zastrzelila dwa dziki... My sie przeprowadzilismy bo moj facet byl za bardzo leniwy zeby wstawac o 5 rano i odprowadzac mnie na przystanek tramwajowy... Potem ja musialam do niego dzwonic i sprawdzac czy dotarl szczesliwie do domu.Kilka razy wykonalam maraton uciekajac przed takim dzikiem- powiem tobie szczerze ze nawet nie przepuszczalam ze tak szybko moge biegac :) No ale jak juz pisalam my sie przeprowadzilismy i teraz mieszkamy w bardzo bliskim sasiedztwie Jugenamtu- takiej opieki spolecznej dla dzieci- to odnosnie ostatniego posta :) i powiem tobie szczerze ze chyba juz bym te dziki wolala...Jak moje dwa potworki zaczynaja sie drzec to szybciutko zamykam okna, chociaz tutaj za krzyki nikt nie wzywa opieki chyba ze dzieciak krzyczy bo go bija.. za nawet durnego klapsa jak cie sasiad podkabluje...

    OdpowiedzUsuń
  7. Duś męża by jak najszybciej postawił ten płot!
    Swoją drogą koleżanki mają rację: co na to władze miasta? Przecież to nie jest normalne, dzikie zwierzęta raczej nie zbliżają się do domostwa ludzi.
    Mam nadzieję, że już ten miś nie będzie Was nachodził!

    OdpowiedzUsuń
  8. O kurenka! To już nie jest zabawne! Naprawdę gwałć męża o ten płot i to jak najszybciej.

    OdpowiedzUsuń
  9. Dodatkowe atrakcje, szkoda tylko że nie są mile widziane i zagrażają bezpieczeństwu

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. powinniscie to zglosic, w pensylwani usypiaja i przenoosza je w bezpieczniejsze miejsce.

      Usuń
    2. Właśnie, wymuś płot. Ja to bym chyba zawału dostała. Faktycznie, dziki kraj:)

      Usuń
  10. Pozwolcie dziewczyny, ze odpowiem hurtem, bo musialabym praktycznie pod kazdym komentarzem pisac to samo. :)

    Juz sie dowiadywalam i niestety, w naszym Stanie miski podlazace pod domy to widok dosc czesty i wladze nic z tym nie zrobia dopoki niedzwiedz nie bedzie wykazywal konkretnych negatywnych zachowan, czyli agresji w stosunku do ludzi albo ciaglego dobierania sie do smietnikow. Niedzwiedzie, ktore zapedza sie do centrum wiekszego miasteczka, sa usypiane i wywozone. W naszej okolicy jest niestety duzo lasow i w takich miejscach Stan zostawia misie w spokoju, w nadziei, ze nie dokarmiane przez ludzi, same wroca do bardziej naturalnego dla siebie srodowiska. Zalamalam sie, kiedy przeczytalam ranking miasteczek, gdzie niedzwiedzie sa najczesciej widywane - moje miejsce zamieszkania jest na 1 miejscu! Kolejne "niestety" to nasz Stan jest malutki, wiec zwyczajnie nie ma gdzie wywozic niedzwiedzi, a dodatkowo sa one bardzo dobre w powracaniu w miejsca z ktorych zostaly przeniesione. Wywozenie niechcianych misiow do innych Stanow jest niezgodne z prawem.
    Pocieszajace jest (chociaz niewiele), ze niedzwiedzie te z reguly boja sie ludzi. Eksperci radza, zeby machac rekami i krzyczec, albo cofac sie pomalu, nie spuszczajac wzroku z miska. W zadnym wypadku nie uciekac. Nie zostawiac jedzenia na zewnatrz, chowac karmniki dla ptakow, a grilla dokladnie czyscic po kazdym uzyciu. No wlasnie, przypomnialo mi sie, ze sasiadowi niedzwiedz przewrocil wielkiego, gazowego grilla. Widocznie czul zapach smakowitego mieska.
    Wyglada na to, ze musiamy podwoic ostroznosc, ale zwyczajnie zaakceptowac obecnosc naszego nieproszonego goscia... Musze przyznac, ze przechodza mnie ciarki kiedy widze ludzi chodzacych lub biegajacych wzdluz naszej ulicy.
    No coz, pozostaje stawianie plota... Poprztykalam sie z M., bo nadal uwazam, ze powinnismy zamowic ekipe, ale on oczywiscie wie swoje. Kupil juz slupki i siatke. Mam nadzieje, ze wroci dzis w miare wczesnie z pracy i zacznie cos dzialac... :/

    OdpowiedzUsuń