Lilypie Kids Birthday tickers
Lilypie Kids Birthday tickers

środa, 2 kwietnia 2014

Czy pisalam juz, ze nie lubie poniedzialkow? ;)

Jak tam wiosna drogie Panie (i Panowie, jesli sie jacys znajda)? Bo u mnie, w poniedzialek rano, wiosna wygladala tak:


 
W ostatni dzien marca! Skandal! :)
 
Na szczescie, po poludniu wyszlo slonce, temperatura skoczyla do prawie 10 stopni i wiekszosc tego bialego "swinstwa" stopnialo. :) Zanim to jednak nastapilo, musialam z dusza na ramieniu zrobic kilka rundek po pobliskim miasteczku, bo Nik mial bilans 15-miesieczniaka, trzeba bylo wiec zawiezc Bi do opiekunki, zabrac Mlodszego do przychodni, odbebnic bilans, po czym odwiezc syna rowniez do opiekunki i pedzic do pracy.
Jak zwykle uwkurzalam sie u lekarza, bo niby umawiaja czlowieka na konkretna godzine, a potem spedzam w przychodni prawie 1.5 godziny, z czego godzina to czekanie, najpierw w poczekalni, a potem w gabinecie. W takich chwilach naprawde sie ciesze, ze czytam blogi, bo chociaz siedze tam jak na szpilkach i odliczam cenne minuty, to te 1.5 godz. to pikus w porownaniu z tym co sie dzieje w Polsce. :) Nie wiem co bym zrobila gdybym musiala zabawiac Nika przez 3 godziny. O ile w poczekalni nie bylo zle, bo duza przestrzen, krzesla do wdrapywania, okno, inne dzieci, o tyle gabinet to koszmar. Male pomieszczenie, moze 2x2m bez okien, dwa krzeselka, lezanka i szafka ze zlewem. Po 20 minutach Nik juz kota dostawal. Wzielam mu chrupki i pare zabawek, ale i tak bardzo wymownie pokazywal na drzwi, dajac mi do zrozumienia, ze ma juz ochote stamtad zwiac (ja zreszta tez).
Ogolnie jednak badanie, kiedy w koncu nastapilo zniosl bardzo dobrze. Po cyrkach podczas bilansu roczniaka, truchlalam na mysl, ze tym razem musze jechac z nim sama. Okazalo sie, ze niepotrzebnie sie martwilam, bo Niko zaplakal tylko poczatkowo, kiedy posadzilam go na wage (chyba bal sie, ze go zostawie, bo musialam go puscic), a poza tym ani nie pisnal. Nawet przy szczepieniu sie nie rozplakal, a dostal 2 wklucia. Za to grzecznie zademonstrowal jak chodzi (bo chcialam, zeby lekarka spojrzala na te jego szpotawe nozki) i obdarzal obydwie pielegniarki i pediatre swoimi pieknymi usmiechami. Wszystkie 3 panie stwierdzily zgodnie, ze jest czarujacy, a ja spuchlam z dumy. :) Same zreszta spojrzcie na tego malego gagatka:




Zdjecie zrobione w sobote. Jak widac snieg juz praktycznie znikl, zeby w poniedz. znow pokryc ogrod. :/
 
 
Co do szpotawosci nog Nika, to Pani Doktor strwierdzila, ze miesci sie w normach. Dodala tez zebym sie nie zdziwila jak w okolicach 3 lat, wykrzywia sie w druga strone, w literke X. To podobno normalne i z wiekiem nogi same sie wyprostuja. Hmm... Nie wiem, bede nadal obserwowac i przy najblizszej wizycie w Kraju (tylko kiedy to bedzie...), chyba skonsultuje to z jakims polskim pediatra...
 
Pediatre bardziej zaniepokoilo to, ze choc wzrostem mlody spadl do okolo 50 centyla, to wagowo nadal utrzymuje sie w okolicach 90-ego. Przeanalizowalysmy szczegolowo jego jadlospis i trudno cos z niego wyrzucic, bo nie dajemy Nikowi slodyczy ani sokow, ale musze kombinowac, zeby przemycac mu jak najwiecej warzyw i owocow. Phi, tez mi nowosc, sama to wiem, gorzej z wykonaniem, bo Mlodszy nawet owocow nie lubi, a co dopiero warzyw... :/
 
Wlasnie, za pamieci. Nik wazy 12,100 g i mierzy 80.6 cm. Byczus, jak zwykle. :)
 
Za to po powrocie do domu, mimo ze snieg stopnial i jazda byla znacznie latwiejsza, cisnienie chwilowo skoczylo mi za sprawa panny Bi. :) Tu poklon w strone mam, ktore regularnie musza zalatwiac sprawunki z dziecmi i jakos ogarniaja potomstwo, siatki, torebki i nie gubia nic po drodze. Jestescie wielkie! Ja "rozbijam" sie autem, wiec najczesciej zostawiam wiekszosc rzeczy w samochodzie, zeby po nie wrocic w wolnej chwili.
Ale wczoraj uparlam sie, zeby wziac wszystko za jednym zamachem. Wypakowalam wiec Bi z auta, po czym na jedno ramie wzielam Nika, a na drugim zawiesilam sobie torebke, wlasna torbe na prowiant, torbe na prowiant Nika, torbe Bi, a do tego jeszcze plecak, ktory zapakowalam do przychodni. Szlam wiec objuczona, jak nie przymierzajac sie wielblad, a dzieciaki jak na zlosc wlaczyly syreny. Nik dojrzal na podjezdzie resztki sniegu i zaczal mi sie przeginac i wyrywac, domagajac sie aby puscic go na ziemie. Bi rowniez dojrzala te marne resztki roztopionej breji i zaczela ryczec, ze jest slisko i ona chce isc za raczke! Szczerze mowiac to zaluje, ze ewolucja nie wyksztalcila gatunkowi ludzkiemu jeszcze jednej, albo i dwoch konczyn. Bylyby jak znalazl na takie sytuacje. Ide wiec, trzymam kurczowo wyrywajacego sie Nika, zeby nie wyladowal lepetyna na asfalcie i sapie ugieta pod ciezarem toreb, usilujac jednoczesnie przekrzyczec wrzaski Bi i wytlumaczyc jej, zeby szla tam gdzie sniegu nie ma (czyli na wiekszosci podjazdu do cholery!), jednoczesnie slyszac za soba ryk: "MAMAAA!!! SISKO! LONCIE CIE!!! MAMA, LONCIEEEE!!! LONCIE!!! SISKOOOOOOO!!! UEEEE-HEE-HEE!!!!". Noszzzz, od wiaty na auta, do tylnych drzwi mamy moze z 20m, ale wierzcie mi, w poniedzialkowe popoludnie mialam wrazenie, ze mamy najdluzszy podjazd swiata! Potem oczywiscie byl placz, bo ona sama nie wejdzie po schodkach, bo sa sliskie (byly mokre, to wszystko). A potem czekalo mnie radosne scieranie szczeniakowych kaluzy i bobkow z kuchennej podlogi. Ech...
 
Swoja droga to z Bi straszny tchorz jest... Nie przypominam sobie, zeby sie kiedys poslizgnela i upadla, ale chyba strasznie sobie wziela do serca nasze ostrzezenia, zeby uwazala na tarasie i schodkach kiedy zima pokrywal je lod i snieg. Dzis rano schodki pokrywala gdzieniegdzie cieniutka warstewka szronu, a Bi znow w placz, zeby ja wziac na raczki, bo jest slisko! Trzymalam juz oczywiscie Nika, a podniesienie dwojki to nie na moj kregoslup. Podalam wiec Bi reke, co skwitowala rykiem, ale zeszla po tych nieszczesnych schodkach, trzymajac sie trzesacymi lapkami tak mocno, ze nieomal miazdzac mi palce! No co za maly cykor! :)


22 komentarze:

  1. Slowa "szpotawy" w zyciu nie slyszalam, ale domyslam sie co oznacza po lekturze twego wpisu:)
    Tak sobie pomyslalam, ze wszelkiego typu wizytu kontrolne najlepiej jest zawsze umawiac na piatek popoludniu. NA ogol jest po nich czlowiek tak wypluty jak po jakims maratonie i fajnie pomyslec, ze potem jest weekend:))
    Pozdrawiam Nika

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U nas niestety odpada, bo w piatek nasza Pani Doktor nie przyjmuje. :) Ale zgadzam sie. to bylby najlepszy dzien. :)

      Usuń
  2. Super strat w nowy tydzien! ;)
    Czego jak czego ale sniegu Wam nie zazdroszcze!!!! FUJ!!
    a u nas 24 st! :) kocham cieplote!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Prawda? Nie ma to jak zaczac tydzien od sniegu (praktycznie w kwietniu!) i wizyty w przychodni. :)

      Usuń
  3. Czyżby czekała Was zimowa wielkanoc? :o

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O nie nie, prosze w ogole wypluc te slowa!!! ;)

      Usuń
  4. Na szczęście teraz mam pediatrę u którego czekam 15 minut, od wcześniejszego wypisałam się zanim zaczął się sezon chorobowy, więc nie zaznałam tych kolejek po 3h. Ale wkurza mnie jak idę prywatnie na umówioną godzinę a i tak czekam 40-60minut...

    Nikuś to faktycznie byczek :)
    Co do nóżek, Tymek ma taki mały X już, czekamy do 3 urodzin, jak się nie poprawi to bedzie trzeba ćwiczyć, bo ani wg pediatry ani wg fizjoterapeuty tak być nie może.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czyli jednak polscy pediatrzy przykladaja do tego wieksza wage. Dla mnie tez wydaje sie niemozliwoscia takie zignorowanie tego bo widze wielu doroslych ludzi z takimi "iksowatymi" nogami.
      Tutaj to niestety norma. Do kazdego lekarza umawianym jest sie na konkretna godzine, ale i tak trzeba byc przygotowanym na conajmniej polgodzinne czekanie.

      Usuń
  5. Rozumiem, że masz dość zimy w szczególności pod koniec marca :) ale gdyby data była trochę bardziej zimowa, to musiałabym napisać, że całkiem ładny widoczek macie za oknem :))

    Niko jest uroczy i nie wątpię, że skradł serce pielęgniarek. Egh, taka nasza dola żyjących za granicą, że lekarzom ufamy najbardziej tym polskim... skąd ja to znam :-]
    A Bi pocieszna jest z tym swoim lękiem przed śniegiem :-D ciekawe jak by zareagowała na lodowisko :-D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No wlasnie, ja mialam w planach zabrac Bi na lodowisko (i stok narciarski) w tym roku, a nie zabralam tylko ze wzgledu na bolace (mnie) kolano! Ale widze, ze dobrze sie stalo, bo ona raczej po mamusi bedzie nerwowo i ze strachem reagowac na nowe sytuacje. :)
      Wiesz co, jak czytam polskie blogi, to czasem mam wrazenie, ze polscy pediatrzy ostro przesadzaja i kazde dziecko zaraz wysylaja na rehabilitacje, przy kazdej malej duperelce, tak na wszelki wypadek. Na razie zaufam wiec naszej Pediatrze, bo juz kiedys, kiedy Nik mial z 6 miesiecy i pelzal, napomknelam ze wydaje mi sie, ze lewa nozke ma mniej mobilna i porusza sie glownie za pomoca prawej. Lekarka popatrzyla, pomacala, sprawdzila ruchliwosc bioderek i stwierdzila, ze nie widzi zadnej nieprawidlowosci. Pamietam, ze bylam dosc zla, bo bardzo sie niepokoilam i mialam wrazenie, ze kobieta sprawe olala. Ale potem okazalo sie, ze w ciagu paru tygodni Nik zaczal raczkowac i ruchy obiema nozkami same mu sie wyrownaly. Moze wiec niepotrzebnie sie martwie i tym razem bedzie to samo. Ale jesli nie, to zawsze zostaje konsultacja...
      No tak, taki widok za oknem w lutym bardzo by mnie cieszyl. Ale koniec marca to juz przesada! ;)

      Usuń
  6. Oj wreszcie zimę zobaczyłam u nas w ogóle jej nie było...A co do nóżek małego tak się dzieje, ale to mało zauważalne jest. Mój też ma 12 kg ale 85 cm i się tym nie przejmuje dopóki biega i szaleje, chłopcy różnie przybierają na wadze. Mój starszy przez 5 lat miał wagę 20 kg a w ciągu roku zgrubł 7 (wspomnę, że cały czas rósł do nieba)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z Nika zawsze byl pulpet, ale szczerze myslalam, ze jak zacznie chodzic to wiecej zrzuci. Z Bi w jego wieku zrobil sie "szczypiorek", a on dalej trzyma sadelko. :)
      U Malego jak stoi to jeszcze sie te nozki tak nie rzucaja w oczy, ale jak chodzi to strasznie mu sie wykrzywiaja...

      Usuń
  7. eh, no nie ciekawy ten poniedziałek...
    A z Nika to kawał chłopaka :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj jest i moj kregoslup to odczuwa, bo Niko nadal lubi byc ponoszony. :)
      Nie, zeszly poniedzialek byl w biegu, ale dzisiejszy (odpukac) jest juz znacznie spokojniejszy. :)

      Usuń
  8. może to miał być przyspieszony kawał na prima aprilis z tym śniegiem? Moja też jest taka tchórzliwa, tu nie wejdzie, na to się nie powspina...
    A Nik to spory, ale niesamowicie uroczy młody mężczyzna :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Uroku to Nikowi nie da sie odmowic. :) Do obcych ludzi sie to dziecko usmiecha, na rece idzie, a jak nawet czasem sie oniesmieli, to nie uderza w bek jak zwykla to robic siostra, tylko wtula sie w szyje mamy lub taty. :)
      Bi mnie z ta ostroznoscia nieraz dobija, bo ona jest naprawde bardzo skoordynowana jak na trzylatke, szybka i zwinna, a przy tym ma tyle energii, ze czesto zastanawiamy sie z M. czy to nie dobra pora, zeby ja zapisac na jakis sport. Ale ze przy tym jest taka ostrozna i bojazliwa, szczegolnie w stosunku do obcych ludzi i miejsc wiec nie chcemy jej niepotrzebnie stresowac...

      Usuń
  9. Rok temu do końca kwietnia u nas śnieg leżał.
    Co do nóżek to faktycznie wszyscy chyba są zgodni, że się same prostują z wiekiem, można trochę pomóc ćwiczeniami, jak okaże się, że koślawość jest duża, sprawdź sobie w sieci jakie zabawy robić, jak uczyć siadać itd. Nie ma co panikować. Basi się teraz X-ują, ale to też ponoć norma u 3-latków.
    Moja kiedyś była bardzo odważna, a z wiekiem się zrobiła zachowawcza i boi się przewrócić, spaść itp.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pamietam Twoje wpisy o wyczynach Basi na placach zabaw. :) Bi zawsze byla dosc ostrozna, chociaz wg mnie zupelnie niepotrzebnie, bo jest bardzo sprytna i naprawde rzadko zdarza jej sie przewrocic. Ale coz, taka jej natura...
      O prosze, to dobrze, ze piszesz z tymi nozkami. Ja co zaczynalam poszukiwac informacji, to wlasnie raczej wlos mi sie na glowie jezyl bo trafialam na artykuly o krzywicach, uposledzeniach ruchowych i innych cudach na kiju. I stwierdzilam, ze wiecej nie czytam. :)
      Boszzz, snieg do konca kwietnia? Dziekuje, postoje! ;)

      Usuń
  10. Oj ten śnieg mnie przeraził :( Niech sobie idzie ta zima, akysz :)
    Oj Nikuś słodziaku Ty! U nas też z miłością do warzyw i owoców średnio.
    Eliza to też "boidusza" jak Bi :)
    A Ty to normalnie jesteś twardzielka :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bi ze schodow boi sie zejsc, ale z kanapy robi sobie trampoline i szaleje, mimo, ze nieraz juz z niej spadla. Taki "wybiorczy" z niej wiec tchorz. :)
      Ech, Bi warzyw do dzis jesc nie chce, ale w wieku Nika potrafila juz przynajmniej wziac do raczki i skonsumowac jablko czy banana. A Nik nawet nie chce ich ugryzc! :/
      U nas w ogrodzie zaczyna pomalu wygladac bardziej wiosennie i licze, ze snieg juz nie wroci. :)

      Usuń