Bo wczoraj mielismy z M. kolejna rocznice slubu. Rocznica szosta - cukrowa. Chociaz u nas ten szosty rok nie byl za slodki. Mowia, ze to siodmy jest zazwyczaj kryzysowy. Jesli to prawda, to mamy przechlapane. :) Tylu klotni i cichych dni co w miniony rok, nie mielismy lacznie przez piec pozostalych.
Oczywiscie winie za obecny stan naszego malzenstwa podwojne rodzicielstwo przy krotkim odstepie czasu miedzy dziecmi. No i prace w roznych porach, przez co od poniedzialku do piatku kazde z nas jest poniekad rodzicem samotnym... Jedyna nadzieja, ze wkrotce Mlodszy podrosnie, oddamy go do opiekunki Bi, M. wroci na pierwsza zmiane, bedziemy wieczorami razem i zrobi sie latwiej. I moze ten siodmy rok nie bedzie taki zly. Bo jesli okaze sie gorszy niz szosty, istnieje realna grozba, ze skonczy sie rozwodem... ;)
Czy swietowalismy? Nie. Mimo, ze rocznica wypadla w weekend. Po ostatnim oparzeniu Nika, M. nie zgodzil sie zostawic go ani z moim tata, ani ze swoja ciotka. A wyjscie z dziecmi to nie relaks, tylko nerwy. Przynajmniej dla nas. Spedzilismy wiec dzien bardzo romantycznie robiac zakupy, gotujac obiady na caly tydzien, wstawiajac i skladajac pranie, a w przerwach marudzac, ze dzieciaki nie chca spac w tym samym czasie i ciagle przynajmniej jedno kreci sie pod nogami, wymagajac oporzadzenia i zabawiania. :)
Kupilam M. w koncu prezent "praktyczny". Utyskiwal ostatnio, ze nie ma juz calych koszulek. Rzeczywiscie, skladajac pranie widze w jakim stanie sa jego ulubione t-shirty. M. nosi je latami, niektore tak dlugo, ze doslownie rozpadaja sie w rekach. Wiekszosc ma z czasow zanim mnie poslubil! :) Kupilam mu wiec pare koszulek z jego ulubionej firmy. Musze przyznac, ze szczerze sie ucieszyl i teraz korci mnie, zeby pojsc na latwizne i kupic mu jeszcze kilka na Gwiazdke, skoro tak mu sie podobaja. :)
wszystkiego najlepszego, wszelkiej szczęśliwości.
OdpowiedzUsuńDziekuje!
UsuńNajlepsze życzenia :)
OdpowiedzUsuń"Kuje", jak by to powiedziala moja corcia! ;)
UsuńNajlepsze życzenia i gratulacje.
OdpowiedzUsuńJa też lubię kupować mężowi ubrania, bo zabranie go na zakupy ciuchowe graniczy z cudem, a tak to ja jestem zadowolona, że nie chodzi jak dziad, nie musze wymyślać niczego kreatywnego, a on ma w czym chodzić, nie musząc buszować po sklepach z odzieżą.
Wlasnie. Stan garderoby mojego meza wola o pomste do nieba, ale wygonic go na zakupy nie ma jak. Dobrze, ze istnieje cos takiego jak zakupy przez internet. :)
UsuńKochana, dla nas ten siódmy rok wcale nie był taki zły. Nawet całkiem dobry bym powiedziała :) Także głowa do góry, dzieciaki szybko rosną, a Wasz związek wróci do równowagi... Chociaż wiesz, od czasu do czasu i burza jest potrzebna, żeby potem zaświeciło słońce :)
OdpowiedzUsuńWszystkiego NAJ NAJ NAJ!
Widzę, że nasi mężowie to podobne typy w kwestii ubioru :( Mnie już czasami krew zalewa z moim pod tym względem.
Moj najbardziej mnie dobija wlasnie z t-shirtami. Jak juz ktorys ma tyle dziur i dziurek, ze nie nadaje sie zeby go ubrac idac w publiczne miejsce, M. przeklada go do innej szuflady, zeby ubierac jako... pizame! A koszulki do spania wyrzuca dopiero jak juz sa tak zszarpane, ze nie wiadomo czy to dziura czy rekaw! Tocze z nim batalie o to od 6 lat. Tzn. w koncu stwierdzilam, ze szkoda czasu na klotnie o glupie t-shirty i troche odpuscilam. :)
UsuńU nas jest tak z kolei ze spodniami. Dodam, że mój mąż ma funkcję kierowniczą w pracy, i pracuje nie tylko z facetami ale i z kobietami. Wiesz ile ja się mu natłumaczyłam, że to świadczy nie tylko o Nim, ale też o mnie? On nosi te cholerne spodnie dopóki nie ma dziury na dupie, i nogawek tak postrzępionych, jakby ktoś je specjalnie tak pochechłał. A wytłumaczenia mojego męża są równie boskie-nie mam czasu jechać do sklepu, ale ja tak lubię te spodnie, oj nie przesadzaj, że jest już tak źle i mój faworyt-ale kto na to zwraca uwagę. Nie no nikt! Kierownik w porwanych spodniach-nic takiego... U nas cały czas są o to awantury, bo koszulki, swetry, a nawet koszule kupuje mu sama, no ale spodnie? Sorry bardzo, ale już dwa razy wzięłam zły rozmiar więc to się nie sprawdza :(
UsuńPoswiadczam, ze ludzie na to patrza! Ja w kazdym razie bacznie obserwuje ubior swojego szefostwa (a wszyscy to faceci). Moj kochany szefunio nagminnie przychodzi w spodniach i koszulach, ktore maja niedoprane plamy czy dziurki jak wyzarte przez mole, bleee... A inny wiecznie ma brudne paznokcie (na to tez patrze), co juz w ogole jest dla mnie szczytem niechlujstwa... :)
UsuńJak mnie w końcu szlag trafi, to posta takiego odmaluje, że może mu w pięty pójdzie...
UsuńChoć ostatnio tak mnie wk... dzieciowo, że najpierw to muszę pisemnie udokumentować... No więc tak to jest Kochana, 7rok małżeństwa ok, ale ósmy to już rozwodem trąci :)
A swoją drogą, to nie pojmuję, skąd ci faceci się urywają-czy oni naprawdę tego nie widzą? Chyba widzą, ale im to po prostu w ogóle nie przeszkadza!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! I tu jest pies pogrzebany...
Wszystkiego naj na kolejne lata- najlepiej "zapomnijcie" ze to TEN 7 rok ;)
OdpowiedzUsuńi wszystko bedzie ok :)
Dziekuje!
UsuńPo burzy zawsze wychodzi słońce, kolejny rok będzie lepszy :)
OdpowiedzUsuńJa nie uznaje tego kryzysu siódmego roku, bo w związku jesteśmy 10 lat, to co mi tu będą gadać o jakieś siódemce w małżeństwie :P
Wszystkiego najlepszego :)
Dzieki! My w zwiazku jestesmy niecale 7 (tacy szybcy bylismy!), wiec zobaczymy jak to bedzie. ;)
UsuńEhh, romantyzm starego dobrego małżeństwa. Za nami 10. rok, Wy też dacie radę. Będzie dobrze. pozdrawiam
OdpowiedzUsuńJak sie nie zaczniemy okladac garnkami, to jakos przetrwamy... ;)
UsuńGratulacje :)
OdpowiedzUsuńDzieki!
UsuńNie pozostaje mi nic innego, jak dołączyć się do rocznicowych życzeń, allora wszystkiego naj, oraz następnych rocznic, osiągniętych wyłącznie po szczęśliwie przeżytych kolejnych latach razem ;-)
OdpowiedzUsuńDziekuje Akularku! ;)
UsuńGratuluję kochana :) Mi do 6 rocznicy ślubu jeszcze trochę zostało bo dopiero 2 za nami ale za to wielkimi krokami zbliża się 5 rocznica naszego związku :) A co do koszulek to u mnie chyba będzie podobny pomysł na święta :)
OdpowiedzUsuńDziekuje!
UsuńGratuluję!!! I życzę Wam, żeby kolejne lata były jak najlepsze, pełne miłości!!!!
OdpowiedzUsuńI mniej cichych dni! Amen! ;)
UsuńSzósta ? Ehhh to ja jakąś emerytowaną żoną już chyba jestem . Bo u mnie kolejna rocznica będzie 11 . ( nie żebym stara była - wyszłam za mąż w podstawówce)
OdpowiedzUsuńA siódma rocznica - eeeee to jakiś mit . Siódemka to przecież szczęśliwa cyfra . Dzieciaki podrosną i może naprawdę będzie łatwiej .
Szczerze gratuluję tych sześciu lat ! Życie w końcu to nie bajka i nie łatwo czasem wytrzymać tyle z jednym Chłopem ;-)
Wszystkiego najlepszego Kochani !
Dziekuje!
UsuńJak czasem sobie przypomne, ze moje poprzednie "zwiazki" konczyly sie po 1.5 roku, to jestem w szoku, ze tyle z M. wytrzymalam! ;)
Tak to chyba juz jest, ze jak pojawiaja sie dzieci, to tez pojawiaja sie nowe problemy i dylematy. Co za tym idzie, to odmienne zdania rodzicow, co konczy sie na wymianie slow. Pozdrawiam cieplutko i zycze duzo milosci i cierpliwosci na przyszle lata. Zapraszam tez na swiateczne candy http://peacock111.blogspot.co.uk/2013/11/zimowe-candy.html
OdpowiedzUsuńDziekuje! Moze kiedys sie w koncu na nowo "dotrzemy". :)
Usuń