Chyba w miare jak Nik rozwija sie ruchowo, bede musiala zaczac nowa serie - o szalenstwach Pana Kokusia. Moj syn konsekwentnie dazy do samozaglady! Dobrze, ze w sobote bylam u fryzjera. Swieza warstwa pasemek skutecznie zakryje ta garsc siwych wlosow, ktore na bank "wyskoczyly" mi po wczorajszym wieczorze!
Niko znalazl sobie nowa, swietna zabawe. Odchyla sie do tylu i leci na glowe nie patrzac, za to zasmiewajac sie do rozpuku! Robi tak co prawda tylko jak ktos siedzi przy nim, ale nawet bedac zaraz kolo niego trzeba miec niezly refleks, zeby go zlapac! A przy tym odchyla sie tak mocno, ze kilka razy mimo, ze ramieniem podparlam mu plecki, to glowa zatrzymala mu sie doslownie kilka milimetrow od podlogi! No i w tym glupiutkim, 10-miesiecznym mozdzku nie zdaje sobie sprawy, ze matka, nawet siedzac albo lezac kolo niego, moze akurat odwrocic sie do starszego dziecka, ktore wpadlo na genialny pomysl przemalowania stolu na zielono, albo ktore wlasnie zdecydowalo rozebrac sie do rosolu. I trzeba je sprowadzic do pionu. Nie... Niko usmiechnie sie szelmowsko, z mina "lap mnie" i sruuu... leci do tylu!
Poza tym chodzi przy "pchaczu". Z tego sie akurat ciesze, bo Bi panicznie sie tego pchacza bala, zaczela sie nim bawic dopiero, jak juz samodzielnie chodzila, co bylo zupelnie bez sensu. Nik sie pchacza nie boi, a wrecz przeciwnie. Niestety, pchacz zapiernicza po parkiecie jak odrzutowiec (dywany mamy posciagane na okolicznosc nocnikowania Bi), a Nik trzyma sie go nonszalancko jedna reka! I nie, nie jest taki zdolny. Dopiero zaczyna chodzic za jedna raczke, wiec rownowage jeszcze nie do konca ma wycwiczona, ale trzymanie sie obiema najwyrazniej nie dostarcza mu wystarczajacej ilosci wrazen...
Dopiero co sie to-to nauczylo stac z podparciem, dopiero zaczelo po kilka sekund stac samodzielnie... A wczoraj ten maly agent stanal sobie przy drzwiach na paluszkach, na samych czubkach paluszkow, usilujac dosiegnac klamki! Oprocz tego, Nik poczul sie na tyle pewnie, ze stojac bez trzymanki wymachuje roznymi przedmiotami. Notorycznie powoduje to utrate rownowagi i klapniecie z calym impetem na dupke. I ryk. Ale radzi sobie coraz lepiej. :)
A na koniec zaczal bawic sie w przymykanie i otwieranie drzwi. Na poczatku bylo troche zlosci, bo wasne nogi przeszkadzaly mu w tym fascynujacym procederze. Ale szybko zalapal jak sobie samemu nie przeszkadzac i mial zabawe na calego! A ja stalam i trzymalam sie framugi, zeby w razie czego, wlasnymi rekoma zapobiec przycieciu malych paluszkow...
Lobuz... ;))
Żadna farba świata nie przykryje siwych włosów pojawiających się z każdym nowym wybrykiem naszych pociech:) A młody faktycznie ma hobby;) pozdrawiam
OdpowiedzUsuńW takim razie ciesze sie, ze jestem blondynka. Nawet z gigantycznymi odrostami siwizna nie rzuca sie az tak w oczy. ;)
UsuńFajnie się czyta takie wesołe posty, pamiętam jak moja miała świetne pomysły. Teraz to bardziej cwaniaka udaje i pokazuje co to nie ona, chociaż ma dopiero 4 lata :/
OdpowiedzUsuńTego sie wlasnie obawiam, ze z wiekiem moim dzieciom tylko przybedzie ulanskiej fantazji...
UsuńNo łobuz ale jakże kochany prawda?
OdpowiedzUsuńWiesz co nie chcę cie martwic ale twoje dzieciaczki już teraz maja głowę pełną "ciekawych pomysłów" a co to będzie jak sie razem dogadają i zjednoczą siły?:D.
Oj, kochany! Urwis, ale jednoczesnie mamusina przylepa. :)
UsuńJak oni zacznal sie "umawiac" przeciwko mnie, to nie tylko osiwieje, ale pewnie wylysieje! :)
No widzisz Kochana, ten rocznik chyba tak ma :) Lila to też ryzykant pierwszej kategorii :) Mamy taką żyrafkę, której do buźki wkłada się piłki i ostatnio Lila też traktuje ją właśnie jako pchacz. A jak się denerwuje, kiedy żyrafka się zatrzyma na ścianie! U nas jest na topie nowa zabawa-stawanie nad wanną i przechylanie się, bo chyba chce dotknąć dna... Wiesz czym to się może skończyć? :) To dziecko nie przestanie mnie zadziwiać!
OdpowiedzUsuńO, Bi tez miala taki okres z wanna! Tylko byla troche starsza niz Lila... I ona w koncu do niej wpadla! Dobrze, ze tutaj wanny sa bardzo niskie, a my dodatkowo mamy mate antyposlizgowa z miekkiej gumy, wiec nic jej sie nie stalo.
UsuńChyba cos w tych rocznikach jest... Bi zawsze byla bardzo ruchliwa, ale ostrozna. A Nik to istny kaskader!
Niezmiennie nie mogę się nadziwić, jak Ty dajesz radę ogarnąć dwójkę urwisków :)
OdpowiedzUsuńNie daje. Po prostu kiedy oporzadzam jedno, to zmawiam Zdrowaske, zeby drugie wytrzymalo te kilka minut bez glupich pomyslow. ;)
UsuńMały kaskaderek Ci rośnie;)
OdpowiedzUsuńOczy dookoła głowy to i tak za mało.
Oj tak, istny kamikadze! :)
UsuńTeż mam taką kaskaderkę i wychodzę z założenia, że jak ją to bawi, to niech leci na łeb na szyję, a jak sobie coś zrobi, to może zrozumie, że sama sobie to zafundowała. Niestety jak do tej pory niczego się nie nauczyła i jak skądś spadnie to zaraz znów się drapie, żeby powtórzyć zabawę. Coś ostatnio temat siwych włosów przewija się na tym czy owym blogu. To chyba na pociechę dla mnie, że nie ja jednak odkrywam srebrne nitki na głowie.
OdpowiedzUsuńHihi, ja na szczescie blondynka, wiec siwizny az tak nie widac! ;)
UsuńBi jakos jak sie na czyms bardziej "sparzy", to przez jakis czas jest ostrozniejsza. Ale Basia widze jest niereformowalna! ;) Ciekawe czy Nik z wiekiem nauczy sie troche uwazac, bo narazie nie ma zadnych oporow, a potem ryczy az sie zanosi!
Zuzka tez tak leciała do tyłu, po trzecim razie jak walnęła głowa o podłogę przestała :P
OdpowiedzUsuńNik predzej czy pozniej tez rabnie napewno, nie jestem w stanie byc przy nim w kazdej sekundzie... Martwie sie tylko, ze znow skonczy sie zaniesieniem az do omdlenia... :(
UsuńJestem przerażona poziomem myślenia rodziców... Dziwi mnie potwornie fakt, że młode, 30- letnie mamy, są tak nieświadome!!! W dzisiejszych czasach, gdzie mamy dostęp do wszelkiej wiedzy czy to internetowej, czy książkowej, bardzo nieliczna część mam decyduje się na świadome rodzicielstwo. Czy traktujecie dzieci z szacunkiem? Przecież to CZŁOWIEK, i przede wszystkim człowiek, dla którego to My jesteśmy przewodnikiem i nauczycielem życia. Jak można pisać o swoim dziecku "No i w tym glupiutkim, 10-miesiecznym mozdzku nie zdaje sobie sprawy, ze matka, nawet siedzac albo lezac kolo niego, moze akurat odwrocic sie do starszego dziecka" . 10 miesięczne dziecko rozumie więcej, niż Ci się wydaje, i chłonie w tym czasie bardzo dużo informacji. To my uczymy go co jest dobre, co złe, co wolno co nie. UCZYMY! To, co wyczynia, co opisujesz, traktuje jako zabawę z tego co widzę, bo sama do tego doprowadziłaś. Zamiast mu wytłumaczyć co robi źle, i że tak nie wolno, pozwalasz mu na to. Skoro Ci nie słucha i próbuje dalej, z uśmiechem wielkim, trzeba go zabrać z tego miejsca, odizolować i jeszcze raz wytłumaczyć, a nie "starać się łapać", bo to dla niego będzie ciągle zabawą. A potem właśnie rodzice piszą, że mają Łobuzów, a same uczycie dzieci takiego postępowania - a raczej NIE UCZYCIE niczego, bo jak widać ze świadomym rodzicielstwem to nie ma nic wspólnego. Ciekawa jestem tylko ,czy to wynika z braku chęci poznania języka małego człowieka? nieświadomości że się robi źle? czy bagatelizowania problemu??? Pora się obudzić !!!
OdpowiedzUsuńBagatelizowanie problemu? Ty masz dzieci, że się tak "świadomie" wypowiadasz, do tego anonimowo? Widziałaś 10- miesięczne dziecko, które reaguje na zakazy? Sama się obudź! Odizolowane od niebezpiecznego miejsca wróci do niego z uśmiechem mimo zakazów, bo nie rozumie jeszcze prostych poleceń i to nie jest kwestia wychowania.
UsuńCoz, post pisany byl z przymruzeniem oka, ale niektorym brakuje poczucia humoru... :)
UsuńZ Twojego komentarza Anonimowa, wydaje mi sie, ze oczytalas sie zbyt wielu polecanych przez Ciebie poradnikow oraz ze nie masz dzieci, albo mialas je tak dawno temu, ze nie pamietasz juz jak to jest miec w domu niemowle. :)
Moze i nie jestem matka "swiadoma", jak to okreslilas, ale za to calkiem doswiadczona, w koncu wychowuje juz drugiego brzdaca. I zanim urodzilam corke, tez naczytalam sie tylu poradnikow, ze bokiem mi zaczely wychodzic. A co sie okazalo? Ze praktyka nijak nie ma sie do teorii. Nagle mialam przed soba, tak jak okreslasz, mlodego CZLOWIEKA, ktory za cholere nie chce sie wpasowac w reguly opisane w podrecznikach. :)
Masz racje, ze 10-miesieczne dziecko duzo juz rozumie, ale wbrew temu co piszesz, nie mysli jeszcze logicznie i nie da mu sie "wytlumaczyc", ze czegos nie wolno i zle robi. Nawet moj dwu i pol latek czesto ignoruje takie tlumaczenia, bo pokusa jest zwyczajnie zbyt silna.
A wlasnie. Moja corka przeszla przez etap dokladnie takich samych zabaw. Po kilku tygodniach z nich wyrosla, zeby rownie namietnie zaczac otwierac i zamykac szuflady. Mimo, ze pilnowalam jej jak moglam, nie raz i nie dwa przyciela sobie paluszki. Ale w koncu zalapala jak robic to bezpiecznie. Wiem, ze Nik przejdzie przez takie same etapy. I absolutnie nie bede go przed tym powstrzymywac. Dziecko uczy sie metoda prob i bledow i musi nabic sobie kilka guzow i siniakow, zanim nauczy sie poruszac bezpiecznie w swoim srodowisku. A zadaniem rodzica jest pozwolenie mu na jak najbardziej samodzielne odkrywanie otoczenia i pilnowanie tylko, zeby nie zrobilo sobie powaznej krzywdy.
Nie traktuje moze moich dzieci z "szacunkiem", ale za to z duza dawka milosci, czulosci i zdrowego poczucia humoru.
Kokuś? Brzmi uroczo, czy to pieszczotliwie o Nikusiu? My mamy w domu Lalanka ;-) Zabawy Nika, mój młody stojąc przy mnie ćwiczył takie rzeczy. Niektórzy ucząc dzieci chodzić czy stać samodzielnie dają dziecku zabawkę do ręki, podobno wtedy czuje się ono pewniejsze. Masz przykład :-) Synuś Ci się rozwija błyskawicznie. Z pewnością roczek przekroczy bez trzymanki ;-)
OdpowiedzUsuńZobaczymy, nie moge sie juz doczekac, zeby zaczal samodzielnie chodzic! :)
UsuńA Kokus, to tak, o Nikusiu. Kiedy sie urodzil, Bi uparcie wymawiala jego imie jako "Koko", my zdrobnilismy to na Kokusia I tak juz zostalo. :)
A co to za różnica, czy podpisze się Kasia czy Asia??? Nie prowadzę bloga, więc podpis tutaj ma najmniejsze znaczenie. 10 - miesięczne dziecko jest świadome tego, na co mu pozwalamy a na co nie. Chcesz powiedzieć, że takiego dziecka nie warto uczyć co jest dobre, co złe, co może a co nie, bo ma tylko 10 miesięcy i nic nie rozumie???? Rozumie więcej niż sądzisz. To mały człowiek! A nie rzecz. Jeśli tylko rodzice z nim rozmawiają, mówią do niego i go tego uczą. Okres zmiany może trwać nawet kilka tygodni, ważne że prowadzi do celu, a czasami może potrwać 2 -3 dni, wszystko zależy od dziecka, bo przecież każde jest inne. Liczy się nasza wytrwałość. Każdy zły nawyk, który staramy się wykorzenić jest konsekwencją pewnych działań, czyli podłoża, które stało się przyczyną niepożądanego zachowania. Postępując tak jak dotychczas, tylko utrwalamy tę konsekwencję. To dotyczy wszystkich problemów..
OdpowiedzUsuńWiesz, moze i sa gdzies tam mlodzi geniusze, ktorzy w wieku 10 miesiecy na strofowanie matki odpowiadaja "przepraszam mamo, wiecej nie bede". Niestety, moj syn jest nad wyraz przecietny i jakos puszcza moje tlumaczenia mimo uszu. Bo wbrew Twoim oskarzeniom, ja tlumacze mu, ze taka czy inna zabawa jest niebezpieczna, albo miejsce w domu zakazane. Wiem, ze kiedys to zrozumie, wiec nie ustaje w tlumaczeniach. Ale jak narazie nie dane mi bylo zobaczyc w jego oczach blysku zrozumienia... :)
UsuńZgadzam się, ze trzeba uczyć dziecko dobrych nawyków od początku. Ale na niektóre rzeczy takie dziecko jest jeszcze za małe. Widać, że tego bloga nie czytasz. Wnioski wyciągnęłaś z jednego posta i tym samym zarzuciłaś odpowiedzialnej, dającej przykład innym matce, że traktuje dziecko jak rzecz. Twoja wypowiedź jest absurdalna i nie zasługuje na moje dalsze komentarze.
OdpowiedzUsuńDokladnie Ewelko, sa dzieci bystrzejsze i te mniej, ale w wieku 10 miesiecy dziecko nie jest w stanie pojac, ktore zabawy sa niebezpieczne. A kiedy jest na tyle duze, zeby to zrozumiec, ma juz wszystkie te czynnosci opanowane do perfekcji i nie ma mu czego tlumaczyc. :)
UsuńNie czytam, trafiłam tutaj z innego bloga - Dorotki z Maminkowa, która wg mnie jest świadomą mamą, bardziej niż większość osób, które się tutaj wypowiadają. Przeczytałam kilka postów, a komentarze pod nimi są przerażające. Pełno tutaj przypadkowego rodzicielstwa, które dla mnie z pewnością nie będzie przykładem. Każdy wychowuje dziecko na swój sposób, co nie zmienia faktu, że z tymi umiejętnościami się nie rodzimy, i czasami warto zgłębić swoją wiedzę, bo niewiedza na tym blogu często okazuje się tutaj normalnością bądź przykładem dla innych.
OdpowiedzUsuńOwszem, Dorotka jest wspaniala mama i moim niedoscignionym wzorem. :)
UsuńNie bardzo rozumiem co masz na mysli piszac o "przypadkowym" rodzicielstwie. Moje dzieci sa chciane i wyczekane i kocham je nad zycie. Jestem jednak, jak wiele zagladajacych tu mam, tylko czlowiekiem i czesto popelniam bledy, wcale tego zreszta nie ukrywamc. Tak jak pisalam wyzej, przed urodzeniem corki mialam TEORIE wychowania potomstwa w malym paluszku. Niestety, rzeczywistosc troche sie rozminela z sielanka opisana na forach, a rady z poradnikow okazaly sie bezuzyteczne.
Jesli jeszcze nie masz dzieci, to zycze powodzenia w dopasowaniu ich scisle do wzorcow z podrecznikow o SWIADOMYM rodzicielstwie... ;)
Przypadkowe rodzicielstwo, które mam na myśli nie jest wcale związane z powodem przyjścia na świat maleństwa. Nie mam na myśli tutaj tego, czy dzieci są "chciane i wyczekane", czy też są niespodzianką dla Rodziców. Jeśli będzie Ci to łatwiej zrozumieć, mogę to nazwać "chaotycznym rodzicielstwem", a wiąże się to tylko z tym, że rodzice NIEŚWIADOMIE wzmacniają negatywne zachowania swoich dzieci. "Jeżeli w dziecku jest coś, co chcielibyśmy zmienić, powinniśmy najpierw dokładnie się temu przyjrzeć i zobaczyć, czy nie jest to coś, co moglibyśmy raczej zmienić w sobie" Carl Jung. I tyle w tym temacie z mojej strony, nie mam zamiaru nikogo pouczać, doznałam lekkiego szoku wchodząc na tego bloga, większego szoku czytając komentarze i mogłabym się podzielić wieloma uwagami, ale widzę że to kompletnie mija się z celem, także życzę powodzenia! :) Aha -a dopasowywać swoich dzieci do wzorców z podręczników nigdy nie będę. Każde dziecko ma prawo do indywidualnych reakcji na otaczający je świat a im wcześniej rozpoczniemy dialog z naszym dzieckiem, tym łatwiej nam będzie zrozumieć, czego oczekuje. Rodzicielstwo trwa całe życie, i to my, Rodzice jesteśmy modelami zachowań. Dzieci, których w wczesnym dzieciństwie słuchano i które traktowano z szacunkiem, wyrastają na ludzi umiejących słuchać i szanować bliźnich.
Usuń