Lilypie Kids Birthday tickers
Lilypie Kids Birthday tickers

piątek, 18 października 2013

Jak nie zwariowac z niemowleciem, czyli Niezbednik Mlodego Rodzica + dopisany laktator :)

Przedstawiam liste dupereli, ktore uratowaly maja nadwatlona psychike przed kompletna kapitulacja podczas pierwszych miesiecy zycia moich dzieci. Po czesci dla siebie na pamiatke. A moze przy okazji przeczytaja to jacys przyszli rodzice i skorzystaja? :)

Bi:

Lezaczek, koniecznie z wibracjami
Oj tak, to byl hit! Kilka razy juz chyba wspominalam, ze Bi byla stra-szna! do spania w dzien. Po pierwszych kilku dniach rwania wlosow z glowy, odkrylismy wibracje! Sam lezaczek tez Malej Damie nie odpowiadal, muzyczki denerwowaly, ale wlaczone wibracje i Panna natychmiast zaliczala odplyw w objecia Morfeusza! :) Szkoda, ze przy wyborze lezaczka, zachwycila nas moskitiera, dzieki czemu moglismy wystawiac Bi do spania na swieze powietrze. Oprocz tej, w sumie waznej zalety, nasz lezaczek okazal sie malo wytrzymaly. Wg. instrukcji powinien sluzyc nam okolo pol roku, ale w praktyce (poniewaz Bi jak i jej brat byla sporym niemowleciem) posluzyl nam niecale 3 miesiace, po czym zaczal uginac sie niemal do ziemi pod ciezarem malego klopsa. :)

Kolyska
Nie wiem co bym bez niej zrobila. Chociaz nie, wlasciwie to wiem. Nosilabym Bi na rekach pol nocy. A tak? Poniewaz kolyska stala zaraz kolo lozka, wiec jak Mloda zaczynala swoje jeki, na wpol spiac wyciagalam reke i bujalam i bujalam i buuujaaalam... Poki kolyska byla w ruchu, Bi przysypiala. Przestawalam bujac - budzila sie. I tak nieraz pol godziny, kilka razy w nocy... Ale jakie bicepsy sobie wyrobilam w prawym ramieniu! ;)

Nik:

Bujak
To bylo prawdziwe wybawienie w nocy! Szczegolnie, ze Nik, w przeciwienstwie do siostry, dostawal spazmow kiedy zaczynalam bujac kolyska. A kolysanie bujaka, mimo, ze pozornie takie same, uspokajalo go. I badz tu czlowieku madry... W ktoryms momencie spedzal w tym bujaku niemal pol nocy i strasznie sie balam co bedzie, jak z niego wyrosnie. Niepotrzebnie. Kiedy skonczyl okolo 6-7 miesiecy, Nik sam z niego zrezygnowal. W tym czasie zaczal spac na brzuszku, a w bujaku musial byc na pleckach i jeszcze dodatkowo przypiety. Nic dziwnego, ze wsadzony do niego, zaczynal glosno protestowac... :)

Kocyki do otulania
Gotowe otulacze zupelnie nie zdaly u nas egzaminu, bo Nikowi zawsze udawalo sie oswobodzic przynajmniej jedna reke i natychmiast sie budzil. A sposob owijania cieniutkimi, flanelowymi kocykami podpatrzylam u pielegniarek w szpitalu (tu nie stosuje sie rozkow, tylko dzieci sa wlasnie ciasno otulane kocykami na "gasienniczke") i choc na poczatku wydawalo mi sie, ze dziecku musi byc strasznie ciasno, to predko sie przekonalam, ze kiedy zablokuje sie noworodkowi naturalny odruch wyrzutu ramion, jest znacznie spokojniejszy. Wszystko zalezy oczywiscie od dziecka. Bi tolerowala owijanie w szpitalu, ale w ciagu kilku dni od wyjscia do domu, otulanie zaczelo ja draznic. Nik za to je uwielbial! Dopiero kiedy mial okolo miesiaca zaczal okazywac zlosc kiedy sie go owijalo. A wtedy i tak robil sie juz za "stary" na otulanie, poniewaz po miesiacu moze ono hamowac rozwoj ruchowy dziecka.

Oboje:

Rozek
Tak jak pisalam wyzej, tutaj sie ich nie stosuje i ciezko je w ogole dostac, ja jednak mialam szczescie i otrzymalam dwa po mojej siostrzenicy. Co ja bym bez nich zrobila! Szkoda, ze niemowlaki tak szybko z nich wyrastaja... Bi owijalam w rozek od poczatku, Nika od czasu kiedy znienawidzil otulanie. Pokochalam rozki za to, ze tak latwo mozna w nich odlozyc spiace dziecko, nie budzac go. Poniewaz moje dzieci usypialy niemal zawsze przy piersi, szczegolnie w nocy rozek to bylo zbawienie. Tak tak, wbrew zaleceniom lekarzy, specjalistow, tesciowej i calej rzeszy innych madrali, odkladalam spiace dzieci po karmieniu bez odbijania. I zadne nie mialo kolek, gazow, czy innych brzuszkowych problemow. :)

Spiworki do spania
Kiedy moje maluchy (ku rozpaczy rodzicow) wyrosly z rozkow, powstal problem z rozkopywaniem sie z kocykow i budzeniem z powodu chlodu. Bylo to szczegolnie wazne przy Niku, ktory urodzil sie zima. Tu z pomoca przyszly mi spiworki. Kolejny cudowny wynalazek! Pokochalam je tak bardzo, ze Bi spi w spiworkach do dzis, chociaz dochodzimy juz do najwiekszego posiadanego rozmiaru i niedlugo trzeba bedzie przejsc na zwykla koldre. :( Tutaj znow przyszla mi z pomoca siostra, bo mozna u mnie dostac spiworki, ale wylacznie polarkowe i tylko do rozmiaru okolo 18 mies. Od siorki dostalam caly stos grubszych, kolderkowych i takich duzych, ze Bi spokojnie powinna pospac w nich do okolo 3 lat.

Karuzela
Zarowno Bi jak i Nik, po skonczeniu okolo 4-6 tygodni, zakochali sie w karuzeli (my mielismy FisherPrice Rainforest) zawieszonej nad kolyska. Dawalo mi to chwile wytchnienia po kazdym karmieniu, kiedy moglam sie spokojnie oporzadzic, a oni ukladali sobie zarelko w brzuszkach (szczegolnie wazne bylo to przy Bi, ktorej strasznie sie ulewalo). :) Nik lubil patrzec na karuzelke jeszcze niedawno, ale jakis miesiac temu bardziej spodobalo mu sie majstrowanie przy niej, w koncu udalo mu sie sciagnac ja sobie na glowe i wyladowala w piwnicy. :)

Mata edukacyjna
Kolejna zabawka dajaca chwile spokoju rodzicom. Moje dzieci po prostu ja uwielbialy. W naszej (nie pamietam firmy) u gory byla pozytywka ze swiatelkami i oboje przygladali sie im z fascynacja. Bi uwielbiala tez kiedy gimnastykowalam jej nozki w rytm muzyczki (a Nik sie zawsze wsciekal, kazde dziecko inne...). Mata przydala sie tez do lezenia na brzuszku, bo mamy w domu niewiele dywanow, wiec stanowila miekkie podloze. U nas matka edukacyjna byla w uzyciu praktycznie az dzieci zaczely raczkowac.

Podgrzewacz na nawilzone chusteczki
Ktos moze uznac to za zbedny luksus, ale ja bardzo polecam. W koncu wyobrazcie sobie, ze macie cieplutka dupke, owinieta w pieluche i spiochy, a tu nagle nie dosc, ze ktos was rozbiera, to jeszcze dotyka was mokra, zimna szmatka. Brr... Ja mialam podgrzewacz juz z Bi, ale przy Niku szczegolnie go sobie cenilam, bo wiadomo, zima w domu bylo raczej chlodno.

Podgrzewacz do mleka
Tu oczywiscie zalezy od karmienia. Nam podgrzewacz przydal sie dopiero jak wrocilam do pracy, bo M. musial podgrzewac moje zamrozone mleko. Wczesniej, kiedy karmilam wylacznie piersia, stal sobie na polce zbierajac kurz.
Mamy tez podgrzewacz samochodowy, ktorego nie uzylismy ani razu, bo nie bylo takiej potrzeby, w koncu matka zawsze ma cycki przy sobie. :)

Laktator
Nie moge uwierzyc, ze o nim zapomnialam! Po urodzeniu Bi przez kilka dobrych dni nie mialam pokarmu. Az balam sie, ze nie dane mi bedzie karmic piersia. Za to jak juz zaczelam mleko produkowac, to jak prawdziwa dojna krowa! Myslalam, ze cycki pekna mi w szwach! Bi nie mogla sie dobrze przyssac tak byly pelne, krztusila sie, koniec koncow wypijala tylko troche, a ja dalej zostawalam z piersiami jak kamienie, bolem i uczuciem goraca. Zaopatrzylam sie jeszcze przed porodem w taniutka, elektryczna pompke, wiec poszla w ruch. Coz, okazalo sie, ze laktator to cos, na czym nie mozna oszczedzac! Ten pierwszy, tani, w ogole nie ciagnal! M. pedzil do sklepu na zlamanie karku (a ja, cala obolala i rozhisteryzowana modlilam sie, zeby juz wrocil!), zeby zdazyc przed zamknieciem i kupic mi pompe z prawdziwego zdarzenia. Wybralam Philips Avent i byl to strzal w dziesiatke! Pompa przezyla pierwszy nawal pokarmu, potem 4 miesiace odciagania w pracy mleka dla Bi, a nastepnie 5 miesiecy odciagania dla Nika. Ani razu nie zawiodla.
Mialam tez malutka, reczna pompke Medeli, ktora dostalam w szpitalu. Dzialala w porzadku, ale reczne odciaganie to ciezka praca. Pomagalam nia sobie czasem w domu, na szybkiego, ale do regularnego, porzadnego odciagania w pracy, konieczna jest jednak mocna, elektryczna pompa.

No dobrze, wymienilam to, co mi sie bardzo przydalo. Czemu wiec nie dodac rzeczy, ktore przy moich dzieciach nie zdaly egzaminu? ;)

Smoczki
W przeciwienstwie do niektorych rodzicow, chcialam, zeby moje dzieci uzywaly smoczka. Niemowleta smoczkowe sa ogolnie spokojniejsze i latwiej zasypiaja. Niestety, moje okazaly sie kompletnie antysmoczkowe. Bi, przez pierwsze pol roku dawala sie jeszcze "zapchac" smokiem od czasu do czasu, ale Nik odrzucil go zupelnie juz w szpitalu.

Chodzik
Tutaj to byl akurat nasz, swiadomy wybor. Jestem zdecydowana przeciwniczka chodzikow. Dziecko nie uczy sie w nich ani prawidlowej postawy, ani utrzymywania rownowagi. Wyjete potem z chodzika nie ma pojecia jak stanac opierajac na stopach caly ciezar ciala i chodzic. Wole, zeby moje dzieci uczyly sie poruszac przy meblach, stopniowo sie puszczajac i samodzielnie stawiajac pierwsze kroczki.

Elektroniczna niania/ monitor oddechu
Monitor oddechu sprawilismy sobie, a jakze. Tyle, ze okazalo sie, ze nie da rady go zastosowac w kolysce. A kiedy Bi urosla na tyle, ze przenieslismy ja do lozeczka, cala panika i paranoja swiezo upieczonych rodzicow juz nam przeszla. Kiedy urodzil sie Nik, nawet juz jej nie wyciagalismy. :)Natomiast elektroniczna niania, w naszym parterowym, malutkim i mega akustycznym domku, byla zupelnie bez sensu i nawet jej nie kupilismy.

Po spisaniu tego wszystkiego, poraz kolejny naszla mnie refleksja, jak do cholery radzily sobie nasze matki, babki, prababki??? Bez pieluch jednorazowych, bez pralki automatycznej lub nawet bez biezacej wody??? Bez centralnego ogrzewania w domu? O kolorowych, grajacych zabawkach, karuzelach czy matach edukacyjnych juz nie wspomne... Ja teraz, w dzisiejszych czasach narzekam, ze przy dzieciach nie mam na nic czasu! A gdybym jeszcze musiala zagrzac wode w garnku do pralki "Frani" (pomine juz przynoszenie wody ze studni), wyprac ubranka i pieluchy, wygotowac te ostatnie i wykrochmalic? Zdjac ze sznura te suche, wyprasowac i poskladac? Samo przygotowanie pieluch na dzien-dwa zajmowalo pol dnia! A gdzie jeszcze opieka nad niemowlakiem, spacer, ugotowanie obiadu i posprzatanie domu???
Moi rodzice mieli co prawda centralne ogrzewanie i biezaca ciepla wode, ale jeszcze jak urodzila sie siostra, mieli wlasnie "Franie". Jedna z moich babci miala biezaca wode, ale tylko zimna, a mieszkanie opalane weglem. Druga babcia musiala nosic wode ze studni i miala w domu piece kaflowe i kuchenke zeliwna na drewno. Jak one to wszystko ogarnialy??? Ja nie wiem, ale chyba 30 lat temu i dawniej, doba musiala miec wiecej niz 24 godziny! :)

27 komentarzy:

  1. My leżaczka, kołyski, ani bujaczka nie mieliśmy. Mi od urodzenia nie trzeba w ogóle usypiać, zasypia sama, jak tylko się ją odłoży. Po prostu wie, że po codziennych wieczornych rytuałach czas na sen. Wbrew zaleceniom (bo się dziecko może udusić buuu) od samego początku kładłam ją na brzuszku, preferowała taką pozycję i się nie wybudzała, a główkę dźwigała bez problemu od pierwszej doby życia, więc się nie bałam.
    Kocyków, otulaczy, rożków i śpiworków też w ogóle nie używaliśmy. Mi bardzo się poci, wychodzę z założenia, że jak się rozkopuje, to dlatego że jest jej za gorąco.
    Karuzele Mi ma dwie do teraz, lubi je ale od początku traktuje jako pobudzającą zabawę a nie element usypiania, swoją drogą mają strasznie głośne te pozytywki. Jak była maleńka, to gadała do tych misiów "gaaJ" <3
    Mata edukacyjna bez rewelacji, Mi przekręcała się i pełzała bardzo wcześnie, poza tym nie lubiła leżeć na plecach. Ale teraz kiedy chcę wydać matę, widzę że jeszcze czasem jej się wspomni.
    Nie wiedziałam że istnieją podgrzewacze do chusteczek!!! A to ich nie wysusza? Zawsze mnie to denerwowało, że muszę jej taką przykrość sprawić, Mi się aż wzdryga przy pierwszym dotyku, jak są takie zimne.
    Podgrzewacza do mleka nigdy nie użyliśmy, nigdy nie odciągnęłam mleka, ani nie podałam modyfikowanego. W sumie mogłabym słoiczki podgrzewać, ale po prostu wstawiam do czajnika po zagotowaniu wody i na jedno wychodzi. Można też w garnuszku. Zbędna rzecz.
    Ja byłam przeciwna smoczkowi, jednak po dwóch dniach w szpitalu z obolałymi krwawiącymi brodawkami, biłam się w pierś i błagałam mamę, żeby nam kupiła i dowiozła smoka. Mi miała okropnie intensywny odruch ssania i ssała cały czas, wszystko jedno pierś, mój palec, czy smoczek. Jednak po trzech miesiącach sama z dydla zrezygnowała. Byłyśmy u znajomych kilka dni, dużo się działo, Mi zapomniała o smoczku, a po powrocie jej nie przypominałam. Apel do wszystkich mam; nawet jeśli nie zamierzacie używać smoczka, kupcie go i wrzućcie do szpitalnej torby.
    Chodzik na nie! Mamy za to jeździki (rowerek, samochód), teraz na roczek Mi dostała kolejny- królika na kółkach.
    Niania w 50metrowym mieszkaniu bez drzwi (otwarta przestrzeń) nie jest konieczna mówiąc delikatnie.
    Jak masz więcej zajęć, to lepiej się organizujesz, bo musisz. Policz sobie ile godzin dziennie spędza się na rzeczach nie związanych z dziećmi i domem (praca, tv, komp, telefony, ...) ...właśnie tak to robiły ;)
    Zastanawiam się, bez czego my byśmy się nie obyły. Smoczek na pewno, szczotka drewniana zamiast grzebienia, ale u nas to wiadomo ;), frida, pieluchy jednorazowe są oczywistością, chusta do noszenia Mi i ostatnio stwierdzam, że kot.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rozpisałam się, ale może ktoś skorzysta, bo każde dziecko inne. Jeszcze dodam, że bez robota kuchennego (i pralki) ani rusz!

      Usuń
    2. Masz racje, kazde dziecko inne. Ale Mi jest w ogole niesamowita, zupelnie bezproblemowa! Masz szczescie! :)
      Moje dzieciaki usypialy (Nik do dzis usypia) przy piersi, wiec z wieczornym usypianiem nie mialam generalnie problemow. Gorzej z drzemkami i nocnymi pobudkami, wtedy kolyska i bujak bardzo sie przydaly.
      To prawda, ze karuzela sluzyla u nas za rozrywke, na usypiacz nie nadawala sie kompletnie, zbyt kolorowa i glosna. :)
      Podgrzewacz do chusteczek nie wysusza ich, bo ma klapke. dzieki temu, parujaca wilgoc skrapla sie w srodku i chusteczki pozostaja mokre.
      Mialam dokladnie tak samo ze smoczkiem, Kupilam na wszelki wypadek, ale do szpitala nie wzielam. Wytrzymalismy z rozdarta Bi 4 dni, po czym zaczelam dawac jej smoka, ale go nie polubila. Nauczona doswiadczeniem, z Nikiem wzielam smoczek do szpitala, ale on kompletnie go odrzucil juz na poczatku. :)

      Usuń
  2. Po prostu dzieci były mniej rozpuszczone, jak wyły w łóżeczku to sie je zostawiało do wypłakania i nikt na nie nie chuchał wyparzając co karmienie smoczek jakby co :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pewnie masz racje. My dlugo nie mielismy serca, zeby dac sie Bi wyplakac az do zasniecia...

      Usuń
  3. My mieliśmy kołyskę, ale ani razu nie musieliśmy Małej bujać :) Ale ogólnie jestem zadowolona, że ją kupiliśmy, bo myślę, że Lilce było w Niej po prostu przytulniej :) Śpiworki-absolutny hit. Chodzik zdecydowanie na nie, pchacz też nam nie był potrzebny, za to smoczek bardzo-i jedna i druga to Dziecko ssące :) Lila chyba więcej się na macie bawiła, nie miała za to karuzeli, którą Eliza uwielbiała. Podgrzewacz nie był potrzebny bo jaśnie Pani Lila nie potrafiła pić z butli, tylko cyc wchodził w grę. O, ja też nie wiedziałam, że można sobie podgrzać chusteczki :)
    A nasze matki i babki po prostu nie blogowały, to Im czasu starczało na wszystko i już :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U nas podgrzewacz tez przydal sie tylko M. w dzien, do podgrzewania mojego zamrozonego mleka, kiedy bylam w pracy.
      Podgrzewacza do chusteczek prawie nie kupilam, bo wydawal mi sie bzdurka, ale potem sobie gratulowalam, ze jednak go wzielam, szczegolnie, ze tutaj sa tanie jak barszcz. :)
      A spiworki tak, uwielbiam! :)

      Usuń
  4. czy w usa kupowalas spiworki dla Bi? Ja wszedzie widze tylko do roku, w dodatku z polaru co nie wydaje mi sie za cieple. Czy w polsce mozna dostac takie grubsze i na wieksze dziecko, moze siostra by mi przyslala. Moja corka ma rok i przyznam sie ze w nocy sie rozkopuje, a potem budzi z zimna i strasznie mnie to denerwuje.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niestety nie w USA. Siostra przyslala mi caly stos z Polski. Te tutejsze, polarkowe sa ok na lato, ale na zime tez wydaja mi sie za cienkie. No i corka dawno z tych "tutejszych" wyrosla, a syn juz ledwo sie miesci. Koniecznie popros swoja siostre o przyslanie ich z Polski, tam maja takie i na 3latki i to o wiele grubsze! :)

      Usuń
  5. Po przeczytaniu myślałam że to przewodnik "nieświadomego rodzica", że tak delikatnie to ujmę. To, co napisałaś pod tekstem "Kołyska" sama sobie zafundowałaś, uzależniając dziecka od rekwizytu, jakim jest kołyska. Czy nie warto nauczyć dziecka samodzielnego zasypiania??? Ty nauczyłaś je spania w bujanej kołysce, przez co pewnie nie pamiętasz, jak to jest spać całą noc... Szczerze współczuję.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witam ponownie. :) Wnioskuje, ze to ten sam Anonim z poprzednich postow, bo widze obsesyjne wrecz nawiazywanie do "swiadomego" rodzicielstwa. :)
      Niestety, ale sa dzieci, ktore latwo same zasypiaja, takie ktore pozostawione same protestuja, ale szybko akceptuja kolej rzeczy i takie, ktore wrzeszcza glosno i niezmordowanie. Sa tez rozni rodzice. Niektorzy sa w stanie zniesc godzinny ryk 3-miesiecznego niemowlecia i tacy, ktorzy nie sa az tak odporni psychicznie. My nalezelismy do tej drugiej kategorii, a nasza corka do trzeciej...
      Co do mojego snu, to mozesz darowac sobie wspolczucie, bo corka przeszla gladko z kolyski do lozeczka i zaczela przesypiac noce nim skonczyla roczek. I przez nastepne 7 miesiecy spokojnie sie wysypialam. A potem, coz, urodzil sie synek i spokojne noce odeszly w zapomnienie, ale to naturalne kolej rzeczy przy niemowleciu. Zreszta, to kwestia czasu i jego tez nauczymy przesypiac nocki.

      Usuń
  6. Ale super post !
    Zamierzam do niego wracać i wracać . Mam nadzieję, że już wkrótce Twoje rady i mnie się przydadzą .
    Posta odbieram osobiście i gorąco za niego dziękuję ;-)
    Super sprawa ;-) Zwłaszcza dla takich laików jak ja ! ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aneta jeszcze będziesz miała dość naszych rad :) W końcu powiesz "dość, ja chcę sama!" :)

      Usuń
    2. Marta ma racje. :) Nie daj sie innym mamuskom, bo my wszystkie mamy swoje sposoby wychowawcze i oczywiscie kazda uwaza, ze jej sa najlepsiejsze. ;)
      A poza tym, widzisz po komentarzu Anonimowej, ze ja jestem strasznie nieswiadoma, ciemna matka, wiec mnie lepiej nie sluchaj. ;)

      Usuń
    3. Ja mam szczególny sentyment do takich anonimowych komentatorów :) Ostatni, pod którymś moim postem, napisanym oczywiście tak jak było, ale zabawnie, otrzymałam śmiertelnie poważny wyrok, że dzieci nam nie będą ufały itd... prawie się przeraziłam :)
      Zawsze sobie myślę, że też ludziom się chce... Jak mi się u kogoś nie podoba,to po prostu drugi raz nie wchodzę i się nie katuję :) Ale widać są masochiści, albo ludzie z misją :)

      Usuń
    4. Wiesz co, nigdy nie myslalam o anonimach w ten sposob, ale pewnie masz racje. :) To osoby, ktore chca naprawiac swiat i innych ludzi. Za wszelka cene!!! :)
      Najlepsze, ze ta osoba pisze, ze nikogo nie poucza, bo nie jest ekspertem. A te wszystkie komentarze, to niby co ma byc? ;)

      Usuń
  7. Bujaczek i mata oraz huśtawka Fiseh Price rządziły u nas dłuuugi czas. Ale o podgrzewaczu do chusteczek jak żyję nie słyszałam. Całę życie człowiek się uczy:) pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zrobilam male rozeznanie i rzeczywiscie w Polsce podgrzewacze do chusteczek sa malo popularne. Dziwi mnie to, bo gadzet niedrogi (przynajmniej u mnie) a calkiem pozyteczny. :)

      Usuń
  8. 30 lat temu, może doba nie była dłuższa, ale żyło się inaczej. W mniejszym pędzie, priorytety były inne i chyba ten czas wtedy tak nie zapierniczał jak teraz. Ehhhh

    Pierwszy raz słyszę o podgrzewaczu do chusteczek nawilżonych :-o Ale w sumie niegłupie to :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jestem w szoku, ze chyba nikt, kto wchodzi na mojego bloga nie slyszal o podgrzewaczu do chusteczek! :)
      To prawda, za czasow naszych matek i babek, matka rzadko kiedy musialam godzic bycie mama z kariera, mogla calkowicie poswiecic sie dzieciom i domowi, na kilka ladnych lat...

      Usuń
  9. Wszystko zależy od dziecka. My nie używaliśmy niczego z wymienionych przez Ciebie gadżetów, niektórych wcale nie mieliśmy, a nieliczne posiadane nie sprawdziły się wcale przy Basi. Było to dziecko, które nawet w szpitalu wywijało się z betów i wyło zawinięte w rożek, koc czy śpiwór, musiała mieć ciągłą swobodę, bo się wściekała. Smoczka ani butelek nie używałam, mokrych chusteczek też nie, tylko wodę z mydłem, albo waciki nasączone świeżą wodą, a temperatura wtedy zawsze jest odpowiednia. Nie miałam bujaczków, kołysek, leżaczków - bardzo się obawiałam uzależniania dziecka od bujania i pozycji, co potem mogłoby być kłopotliwe. Nie miałam też karuzeli nad łóżkiem, a mata była dla Basi średnią rozrywką, bardziej ją rajcowało otoczenie, a to jakiś suwak przy poduszce, a to pranie na suszarce, matę mogłabym sobie więc też darować. Chodzikom też jestem zupełnie przeciwna. Tak więc ja myślę, że można tak jak nasze mamy i babcie i bez zbędnych wydatków, a i tak się da wytrzymać. A niania elektroniczna byłaby u nas zabawna, bo po narodzinach Basi mieszkaliśmy na 33 metrach, a dziś na 44 i w nocy słyszę każdy jej oddech z jej pokoju:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Basia od urodzenia byla mala indywidualistka. :)
      Ja przed urodzeniem Bi tez zawsze powtarzalam, ze nie bede przyzwyczajac jej do noszenia i bujania. Niestety, kiedy probowalismy ja zostawic, zeby sie wyplakala, darla sie niezmordowanie. Po 30-40 minutach kapitulowalismy. Do czasu az skonczyla 11 miesiecy, wtedy nauka spania w lozeczku a nie na rekach przyszla w miare latwo. :) A Nik z bujaka sam zrezygnowal, kiedy zaczal spac na brzuszku. :)

      Usuń
    2. W jakim podręczniku, które opanowałaś w małym paluszku jak twierdzisz, znalazłaś informacje, że dziecko się ZOSTAWIA, ABY SIĘ WYPŁAKAŁO??? Nigdy nie powinno się zostawiać płaczącego dziecka własnemu losowi.Jeśli mamy nauczyć dziecko samodzielności, nie możemy go zaniedbywać. Nie będę rozszerzać tematu, bo jak już wcześniej wspomniałam - to jak grochem o ścianę :) Nie jestem specjalistką w tej dziedzinie, tymbardziej nikogo nie pouczam, kto będzie chętny to zgłębi temat. To tak jak dawanie klapsów dzieciom - 20 -30 lat temu wydawało się normalną metodą wychowawczą, a dziś jest niedopuszczalną, a niektórych jeszcze potrafi dziwić dlaczego....

      Usuń
    3. Hmm... Tylko w KAZDYM??? :)
      Piszesz, ze nie bedziesz nikogo pouczac, a tymczasem dokladnie to robisz.
      Ja jestem tylko ciekawa, czy masz dzieci. Jesli tak i udalo Ci sie wprowadzic w zycie wszystkie te wspaniale zasady, to gratuluje. Napewno jestes wspaniala mama i Twoje dzieci maja szczescie. W takim razie chetnie przyjme kilka wskazowek, bo wiem, ze do matki idealnej mi daleko.
      Jesli jednak matka nie jestes, to prosze Cie, wroc na tego bloga kiedy juz nia zostaniesz. Bo naprawde, zycie weryfikuje wiele teorii, nawet tych najlepszych...

      Usuń
  10. Dobra lista.. osobiście dodałabym jeszcze laktator.. bo mnie pomógł podczas pobytu w szpitalu kiedy Kubuś miał zaledwie 5 dni...;/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A mi nie był w stanie ściągnąć ani kropli :(

      Usuń
    2. A wiesz, ze zupelnie wypadl mi z glowy? A przydal sie w pierwsze dni po urodzeniu Bi, kiedy miala taki nawal, ze niemal wylam z bolu. No i po powrocie do pracy, byl po prostu nieoceniony.
      Musze go dopisac...

      Usuń