Lilypie Kids Birthday tickers
Lilypie Kids Birthday tickers

piątek, 23 sierpnia 2013

Wypadki chodza po dzieciach

Zanim ktos sie wystraszy: nic powaznego sie nie stalo i nikt nic sobie nie uszkodzil! :)

Ale talent do zbierania "bu-bu", jak to okresla Bi, to moje dzieci maja niesamowity! Zreszta, nie sadze, zeby akurat moje mialy patent na takie przypadki. Zapewne kazda mama malego dziecka przynajmniej raz dziennie wstrzymuje oddech z przerazeniem patrzac na wyczyny swojej pociechy. :)

Nie ma co przedluzac, przechodze do sedna. Jeden dzien wystarczyl Bi, zeby:

Gramolac sie (a raczej skaczac) na ojca, stracic rownowage, rabnac buzia prosto w jego czolo i rozciac warge (wewnatrz). Nie jestem wrazliwa na takie widoki, ale tym razem zrobilo mi sie goraco kiedy zobaczylam buzie pelna krwi...

Uprzec sie, zeby pchac wozek brata po podjezdzie, potknac sie i zedrzec do krwi oba kolana...

Bujajac sie na hustawce w domu, wychylic sie za mocno i rabnac centralnie we framuge drzwi. Guz byl wielkosci (i koloru) sliwki!

A brat, zeby nie byc gorszym, stanal swoim zwyczajem na czworakach z wyprostowanymi nogami, przechylil sie za mocno do przodu i... wywinal fikolka! Wylozyl sie na szczescie na mieciutkim i puchatym dywanie. Przez kilka sekund byl w takim szoku, ze lezal cicho, a potem zaczal zawodzic, jakby stala mu sie niewiadomo jaka krzywda... :)

Poza tym, trzeba teraz chodzic za Nikiem krok w krok, bo caly czas probuje wstawac. Czesto obiera sobie niestety kiepski mebel za cel. Na przyklad nasz stolik w salonie. Uwiesza sie na jego brzegu obiema raczkami jak malpka, ale poniewaz nie moze sie o niego swobodnie oprzec (za wysoko!), to nogi zeslizguja mu sie pod stol i tak pol-wisi jeczac rozpaczliwie. Wyglada to przekomicznie, ale zdjecia nie bedzie, bo w tym czasie zawsze siedze za nim i go asekuruje. Szybko braknie mu sil i leci prosto na glowe... :)

Chyba wystarczy wrazen jak na jeden dzien...

A ostatnie dwa dni to jakis koszmar. Maly marudzi, poplakuje, wybudza sie w nocy... Podejrzewam, ze ida gorne jedynki lub dwojki. Chodze dzis jak polzywa, bo spedzilam godzine noszac go na rekach o 1 nad ranem. Zasnal w koncu na dobre okolo 2, a o 4 znow zbudzil sie na karmienie. A potem poranna pobudka o 6:30. Ten to ma zdrowie...

A wczesniej, o 11 obudzil mnie pies. Niewiadomo po co zaczal jak glupi drapac w dywanik w przedpokoju. Drapal w ten chodnik i drapal. I drapal. I drapal. A ja spac nie moglam. W koncu wkurzona wstalam, opierdzielilam siersciucha i kazalam wracac na poslanie. Nawet zwierzak przeciwko mnie!

18 komentarzy:

  1. Chyba jednak mają patent! Mi zaliczyła do tej pory dwa wypadki, a ja i tak mam kaca, że mimo stania obok, pilnowania i łapania dopuściłam do upadku. Cóż, dzieci nie są ze szkła, oby obyło się bez poważniejszych zdarzeń.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hihi, poczekaj az Mi zacznie chodzic! :)

      Z doswiadczenia wiem, ze nawet jak sie siedzi albo stoi zaraz kolo dziecka, to zazwyczaj wszystko dzieje sie w ulamku sekundy, nie ma czasu na reakcje. Bi zleciala juz pare razy z kanapy, kiedy siedzialam zaraz obok z wyciagnietymi rekoma, zeby w razie czego ja zlapac! :)

      Usuń
  2. Ajć... też mamy na koncie historie mrożące krew w żyłach matki:/
    Pozwolisz że ściągane pomysł na temat posta? :)
    Pamietalisko (nie wiem dlaczego ale nie mogę się zalogować, chyba wkradł mi się jakiś wirus na telefon:/)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Prosze bardzo, ciesze sie, ze moge sluzyc za inspiracje! I ze nie tylko ja mam szalone dzieci! :)

      Usuń
  3. Na samą myśl o tej krwi i o tym guzie ciary mnie przechodzą!
    Mogę stwierdzić, że te Twoje szkraby to jednak mają patent na takie przypadki!
    Tusia jak do tej pory miała tylko 1 poważny upadek który zakończył się przeciętą wargą i krwią! Co ja wtedy przeżyłam....
    A tak to nawet nie miała jeszcze porządnie startych kolan, guza miała, może dwa, ale takie sobie porównaniu z tym co piszesz.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No ladnie, najwyrazniej Bi powinna byla urodzic sie chlopcem, bo szaleje jak najprawdziwszy lobuz! ;)

      Usuń
  4. Na wstępie napiszę tylko tyle, że ostatnio Tymek wstał rano z PODBITYM OKIEM! Potem zdarł dwa kolana i łokieć. Więc łącze się z Wami :D

    Czytajac co wyprawiała Bi, aż mnie serce stanęło. :D Zwłaszcza z tą rozciętą wargą :/
    Nik widzę garnie się do wstawania, rewelacja :)

    Emiśkowi wyszły parę dni temu górne jedynki a dzisiaj to zawodzenie, płakanie, krew z dziąseł :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ojej, biedny Emis, a ja myslalam, ze jak juz zeby wyjda to dziecko przestaje bolec. Chyba, ze nastepne mu ida...
      Bi to szaleje lepiej niz niejeden chlopak, Nik bedzie musial sie bardzo postarac, zeby przebic siostre sprawnosciowo! ;)
      A Niko juz wstaje, idzie mu coraz lepiej, chociaz jeszcze nie zawsze wychodzi. :)

      Usuń
  5. Ehh... jak czytam o wyczynach Twoich maluchów to aż nie chcę, zeby Kubuś nauczył się chodzić ;/
    Wdech wstrzymywałam już przy Twoich opisach.. a gdybym zobaczyła to na żywo... ehh...

    Kubusiowi dzisiaj wychodzi już ósmy ząbek i też marudny jest, ale doszło jeszcze wczorajsze szczepienie. Ale poniewaz całe życie jest pogodny i radosny to wybaczam mu to marudzenie ząbkowe i poszczepienne :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niko tez zazwyczaj jest malym smieszkiem, ale nawet wtedy, okresowe marudzenie ciezko jest mi zniesc... :)
      Ja tez sie boje co to bedzie jak Nik zacznie chodzic, bo juz widac, ze ma niespozyte zapasy energii, a na dodatek napewno bedzie chcial we wszystkim nasladowac siostre...

      Usuń
  6. Wypadki i dzieci to niestety nieunikniona kombinacja. U nas naj straszniejszy wypadek był jak Stokrocia ściągnęła ze stołu na siebie szklankę z gorącą kawa:( straszne to było:(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O Boze, rzeczywiscie straszne! Poparzenia to tez jeden z wiekszych moich strachow, szczegolnie ze moj maz do dzis ma blizny na ramieniu, po tym jak sciagnal na siebie garnek z goraca woda jako roczny maluch... :(

      Usuń
  7. najgorsze w tym wszystkim jest to, że dzieciaki mają tak wielką wyobraźnię, że my nawet nie potrafimy przewidzieć wszystkich zagrożeń

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Naprawde, nie wiadomo co im kiedy moze wpasc do tych malych glowek!!!

      Usuń
  8. Bi przyprawiałaby mnie notorycznie o zawał serca. U nas Eliza to było tak spokojne i ostrożne Dziecko, że praktycznie nic nigdy się Jej nie przytrafiło, poza raz rozwaloną wargą. Za to Lila? Myślę, że Ona mnie wykończy nerwowo, nie ma dla Niej miejsc gdzie by nie chciała wejść, wszędzie sięga, wszystkiego chce dotknąć. I ani sekundy nie usiedzi w miejscu. A nawet jak stoi, to się buja, puszcza, leci... ehh :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bi jest bardzo ostrozna, kiedy robi cos poraz pierwszy. Wtedy przymierza sie pomalutku, malymi kroczkami. Czasem zajmuje jej tygodnie, zeby cos zrobic. Ale jak juz sie nauczy nowej umiejetnosci, to drzyj matczyne serce, bo bedzie wyprawiac takie cuda, ze wypadek to tylko kwestia czasu! :)

      Usuń
  9. Moja do tej dziecięcej tendencji do wypadków dokłada jeszcze pasję kaskadera i gdy raz spadnie z kanapy lub z taty, to mimo obrażeń, jest tak zachwycona, że zaczyna specjalnie spadać, taka zabawa, i śmieje się z tego, jak dziki osioł. Nie zraża ją nic. Bliska zawału to ja jestem 10 razy dziennie, bo ja się nie wspina, nie kręci, nie spada, to błaga tatę, żeby ją rzucał do sufitu, albo nią kręcił bardzo szybko. Może kiedyś będzie z tego jakiś pożytek, może zostanie alpinistą, astronautą lub kaskaderem...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Haha, Bi na szczescie kaskaderem raczej nie zostanie, bo jak spadnie to ryk jest niesamowity i calowanie uderzonego miejsca obowiazkowe. Co nie przeszkadza jej jednak wdrapac sie na kanape, z ktorej dopiero co spadla i rozpoczac ponowne po niej skakanie... :)

      Usuń