Lilypie Kids Birthday tickers
Lilypie Kids Birthday tickers

piątek, 21 grudnia 2012

Do d*** jest...

Balam sie tego. Cala ciaze z Nikiem przesladowala mnie mysl jak poradze sobie z dwojka maluchow, a szczegolnie z kolejnym niemowlakiem... Jednak pewne aspekty swojego charakteru znam doskonale...

Nie radze sobie. Z wlasnymi emocjami. Powtarza sie historia z Bi kiedy byla w wieku Nika. Nie cieszy mnie macierzynstwo. Wrecz przeciwnie, najchetniej zasnelabym i obudzila sie jeszcze w ciazy, albo najlepiej za jakies pol roku. I mam to smutne przeswiadczenie, ze gdybym mogla cofnac czas, to bylabym ostrozniejsza i zadbala, zeby ta druga ciaza pojawila sie znacznie pozniej. Nie da sie, wiem, musze zacisnac zeby i przetrwac... Ale zaczyna mnie to wszystko przerastac. Nie nadaje sie na matke niemowlecia. Z Bi radze sobie bez wiekszych problemow, teraz juz rzadko puszczaja mi nerwy. Za to placz Nika doprowadza mnie do szalu. Tak, do wscieklosci. Nie jest mi go zal, nie budzi we mnie opiekunczych instynktow. Kiedy placze mam ochote go rozszarpac, a w miare jak rosnie, placze coraz wiecej... Mierzi mnie ciagle przewijanie, bo Nik zalatwia "grubsza" potrzebe przy kazdym karmieniu. A z karmieniem tez mam zalamke. Nie mam problemow z laktacja, wymiona mam jak krowa, ale mlody nie moze zalapac jakiegos konkretnego rytmu. Raz domaga sie zarcia po poltorej godzinie, innym razem po 3-4. Nigdy nie wiem czego sie spodziewac, przewazaja jednak karmienia co 2 godziny. Ale przez brak regularnosci cycki mam ciagle obrzmiale i bolesne i przemaczam jedna wkladke laktacyjna za druga... W dodatku mlody przestal tak latwo usypiac przy piersi i teraz odlozony po karmieniu czesto zaczyna natychmiast kwekac, a po chwili juz wrzeszczy... A mi gula natychmiast skacze... W dodatku caly ciazar opieki nad nim spadl na mnie. M. pracuje na noc, wiec od 5 po poludniu, do 3 nad ranem go nie ma. Kiedy przyjezdza idzie spac i jest bezuzyteczny. Rano wstaje, zawozi Bi do niani, po czym wraca, kladzie sie spac i odsypia do 2-3 po poludniu, a kiedy wstaje zaraz musi jechac odebrac Bi. Rozumiem, ze jest zmeczony po nocce, ale ja do cholery tez spie po okolo 4 godziny i to na raty... I ja nie mam kiedy tego odespac, bo ten dzieciak jak na zlosc nie bedzie w dzien spal i koniec... :(

Matka doprowadzila mnie do placzu przedwczoraj. Wlasciwie bez powodu. Po prostu skrytykowala wszystko co robie, zaczynajac od czapeczki, ktora maly mial na glowie, az po noszenie go na rekach. Ciekawe co mam innego zrobic z dzieckiem, ktore drze sie wnieboglosy, nie akceptuje smoczka i tylko na rekach sie uspokaja? Moge go oczywiscie wystawic za drzwi, na mroz, ale to gwarantuje mi uwage sasiadow i wizyte milych ludzi z agencji ochrony praw dziecka... Kochana mamusia stwierdzila tez, ze teraz to powinnam juz sobie odpuscic ta magisterke, ze chyba mi odbilo, zeby to na sile konczyc, ze trzeba bylo sie bardziej postarac wczesniej. Mam zaprzepascic tyle miesiecy wytezonej pracy? Tak po prostu? Niedoczekanie... Zreszta, w tej chwili chetniej siadam nad praca niz zajmuje sie Nikiem...

Przed Swietami juz raczej nic nie napisze, a M. ma wolne do 2 stycznia, wiec mozliwe, ze odezwe sie dopiero wtedy.

Mimo, ze moje beda raczej srednie, zycze wiec wszystkim Wesolych Swiat, Czasu Milo Spedzonego z Rodzina, Szalowego Sylwestra i Szczesliwego Nowego Roku!

8 komentarzy:

  1. kochana, jedyne co mi pozostaje napisać to: I'VE BEEN THERE ;-)
    zaraz tak pokochasz Nika, że sama nie uwierzysz, wiesz to przecież, no ale początek jest co tu mówić ... chujowy...
    3maj się, z każdym tygodniem będzie lepiej, a za parę lat Ty nasze dzieciaki będą się ze sobą bawić, a my drink z palemnką w ogrodzie/na balkonie i nieprzespane noce odejdą w niepamięć...
    mimo wszystko - WESOŁYCH!

    OdpowiedzUsuń
  2. Jej, kochana... żadne rady nic nie dadzą, bo jesteś w dołku i pewnie się to kwalifikuje jako depresja poporodowa. Rozumiem, jak to jest nie mieć wsparcia, kogoś na zmianę do dziecka choć na chwilę, a po Twoim dramatycznym wyznaniu czuję, że by Ci to bardzo pomogło... Nie słuchaj mamuśki, wiesz jaka jest ;). Tyle pracy włożyłaś w magisterkę i jesteś taka dzielna, że nie możesz paść przed metą. Z Nikiem się uspokoi, wiesz przecież. Tylko jak Ci tu dodać otuchy, siły i wiary w to, że to jest przejściowe...? Mocno was ściskam! Jesteś świetną mamą, uwierz w to! Dasz radę, a dzieciaki kiedyś Ci podziękują za to, że miały w domu rówieśnika, z którym mogły się bawić i znaleźć wspólny język. A póki co rycz sobie i się złość, jak Ci to pomaga. Sama piszesz, że jesteś choleryczka, panikara i masz nerwy zawsze na wierzchu, więc taka reakcja na tak trudną sytuację nie jest dziwna. Ale kto jest tak ekspresywny i nerwowy, ten też umie okazać dużo miłości i radości, a na to przyjdzie niedługo czas. Powodzenia Agatko. Wesołych Świąt i spokoju, spokoju, spokoju... :*

    OdpowiedzUsuń
  3. Jak czytam Ciebie i Joasię to czuję się koszmarnie, raz, że jest mi przykro, że Wam tak ciężko a dwa- jak patrzę na swojego malutkiego, który już wcale nie jest taki malutki, bo trzyletni i sam się sobą potrafi zająć przez większość dnia -jest mi zwyczajnie głupio, ze ja już ten koszmarny okres niemowlęcy mam już dawno za sobą a Wy nie :-( .
    Życzę Ci kochana (jakimś cudem)radosnych i zdrowych świąt, żeby ten najtrudniejszy okres jak najszybciej minął oraz baaardzoooo szczęśliwego 2013 roku.

    OdpowiedzUsuń
  4. oj musi ci być bardzo ciężko ....ale nic przecież nie poradzisz, mąż pracuje...:(
    jedyne co mozna to po prostu przeczekać ten zły okres.... Nik podrosnie i pomału wszystko wróci do normy.....
    życzę jednak spokojnych i szczęśliwych świat....

    OdpowiedzUsuń
  5. Agatko, chyba powiem to w imieniu wszystkich blogowych cioc, ze bardzo zalujemy ze nie jestesmy blizej i nie mozemy wpasc i pomoc, posiedziec z malym zebys mogla miec chwile dla siebie. Ale dolaczam sie do serdecznych zyczen spokoju i wytrwalosci. Pozniej bedziesz zbierac owoce tej ciezkiej harowki jak maluchy bede zajmowac sie soba bo sa w podobnym wieku no i praca bedzie obroniona. Trzymam mocno kciuki. Szkoda, ze specjalizuje sie w innej dziedzinie bo bym pomogla ;( mam nadzieje, ze z mezem w domu znajdziesz chwiel wytchnienia. Pozdrowienia i Wesolych Swiat! Zosia

    OdpowiedzUsuń
  6. KOchana dasz rade3 wierzymy w Ciebie!!!!!!!!!!! Niestey te pierwsze 6-8 tygodni nie ejst fajnych a wrecz sa straszne ale potem z kazdym dniem jest lepiej :) Dasz rade i wytrzymasz ... byle przetrzymać nocki męża a potem to będzie bardziej pomocny a ty odpoczniesz .. choćby troszke :) Zdrowych spokojnych świat wielke snu i DUŻO DUŻO DUŻO CIERPLIWOŚCI :)Sybil

    OdpowiedzUsuń
  7. Oj, mamuśka, trzeba spiąć pośladki i być twardym. Ja zawsze kiedy zaczynają mnie wkurzać np. po raz 20 w ciąugu dnia rozwalone po całym pokoju zabawki myślę sobie: a gdyby nie miał ci kto tych zabawek rozwalać byłabyś szczęśliwsza? To zawsze działa.

    OdpowiedzUsuń
  8. Kochana! Doskonale Cię rozumiem i wiesz o tym. Wiesz też, że to minie. Nie będzie łatwo, nie będzie szybko, bo te dni się dłużą, ale minie. Uświadom sobie, że teraz masz dni na cierpienie, ale zostanie Ci to wynagrodzone. Tak sami jak z Bi. Poza tym moja rada (pewnie bardzo różna od innych) - nie dajesz rady z płaczem dziecka? To wyjdź z pokoju i się uspokój. Od płaczu małemu się nic nie stanie, a nerwy musisz opanować. Bo wiem, że w takich nerwach i depresji, głupie rzeczy zaczyna się robić i myśleć. Nie pozwól na to. Poza tym może popijaj jakieś herbatki ziołowe, które Cię trochę uspokoją?
    Z mężem pogadaj. Wylicz przez 3 dni, ile sypia on, ile Ty. Podzielcie się tym snem. Bo wyspana zniesiesz dużo więcej.
    A mamą się nie przejmuj, olej to i tyle. Nie potrzeba Ci dodatkowych nerwów. Ja tylko nie powtrzymałabym się przed uświadomienim jej, że w te dni potrzebujesz pomocy, a nie krytyki. Więc jeśli nie stać jej na rzeczową pomoc, to niech chociaż da Ci spokój z komentarzami. Bo z taką psychikją, krytyka dodatkowo dołuje.
    Gorąco Cię pozdrawiam, trzymam kciuki, byś opanowała nerwy, by mały tak nie płakał, byś się wyspała.
    Ttigress

    OdpowiedzUsuń