Lilypie Kids Birthday tickers
Lilypie Kids Birthday tickers

środa, 11 lipca 2012

A dzis siedze z chorym dzieckiem w domu... :(

Bi wymiotowala pol nocy. W dodatku psychicznie fatalnie sie czuje, bo przez wiekszosc czasu ani ja ani M. do niej nie wstalismy, mimo, ze slyszelismy jej placz. :( Bi dopiero od niedawna zaczela przesypiac noce, a nauczyla sie tego wlasnie dzieki temu, ze ignorowalismy jej marudzenie. Przyjelismy wiec zasade, ze moze chwilke sobie poplakac, a my nie idziemy do niej i juz. No i wlasna zasada wrocila, zeby kopnac nas w zarozumiale, rodzicielskie tylki. Bo kiedy wreszcie M. poszedl do niej, to cale lozeczko upstrzone bylo plamami z wymiocin. :( Zaczelam dzionek od wrzucenia wszystkiego do prania, a potem dalam Bi sie napic, bo prosila o swoj kubeczek. Niestety, chwilke pozniej chlusnela (i to porzadnie) sama woda i zaczela plakac. Tak wiec nie bylo mowy, zeby poszla dzis do zlobka. Tata zdolal ja uspic zanim wyszedl do pracy, przespala sie z godzinke i znow obudzila sie z placzem. Biedna, caly czas wyciagala raczke po kubek, a ja balam sie dac jej wiecej niz dwa lyczki wody na raz. Na szczescie dalam jej kilka lykow, wysluchalam 10 minut lamentow, dalam pare lykow ponownie, odczekalam znow 10 min. i jakos nic sie nie wydarzylo. Pozwolilam wiec Bi napic sie porzadnie i (odpukac w niemalowane) nie chlusnela. Ale po niemal nieprzespanej polowie nocy i przy oslabieniu po wymiotach jest strasznie spiaca i marudna. Caly czas domaga sie noszenia i praktycznie przysypia mi na rekach. A odlozyc oczywiscie sie nie daje. W koncu pozwolila mi chociaz usiasc, przytulilam ja, owinelam ulubionym puchatym kocykiem i tak siedzialam z pol godziny calujac maly nosek i czolko, az wreszcie usnela porzadnie. Ciekawe tylko ile pospi... I czy "chlustanie" juz nie wroci. Jak do poludnia nic sie nie zdarzy to sprobuje dac jej troche suchego chlebka, moze nie zaszkodzi...
A ja sie glowie co jej tak zaszkodzilo. Wiadomo, bierze wszystko do buzi, w domu i na podworku, ale nigdy jeszcze niczym sie nie zatrula. Moze jestem uprzedzona, ale wydaje mi sie, ze to przez zlobek. Nie wiem ile dzieci dziennie dotyka tam zabawek i jak czesto sa one myte. Poza tym Bi ma codziennie niedomyte raczki. Wyglada, ze po powrocie z podworka, gdzie podobno uwielbia bawic sie w piachu, raczki tylko jej pobieznie plucza, a ona potem nimi je. Wiec moze stad to zatrucie. Pozostaje mi tylko modlic sie, zeby to nie byla jakas Salmonella. :(

14 komentarzy:

  1. W żłobku się takie rzeczy mogą przypałętać, bakteryjne czy wirusowe. Moja siostra jako dorosła wychowawczyni ciągle od dzieci łapała takie "zatrucia" i przeziębienia. No ale z tymi rączkami nie powinno tak być. Musisz zwrócić im uwagę, żeby je dokładnie myły po zabawie, przed i po jedzeniu. Dowiedz się, czy więcej dzieci choruje z podobnymi objawami, bo może coś być na rzeczy. Biedulka. Dobrze, że pić chce, bo to ważne, by ją nawadniać teraz. Uściski dla Was i zdrówka!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na szczescie od godziny 10 rano juz normalnie pila i nie wymiotowala, wiec przestalam martwic sie odwodnieniem. Ale o myciu raczek bede musiala sobie z pania porozmawiac jak bede mala odbierac.

      Usuń
    2. Nic poważnego na szczęście :) Oby jak najmniej takich przygód! Choć chorób się nie uniknie :(

      Usuń
    3. No naprawde! Straszna ulga, bo juz mialam przed oczami moja siostre, ktora w wieku bodajze 5 lat, spedzila tydzien w szpitalu z Salmonella. Nie mogli pozbyc sie tego cholerstwa, a ona w ktoryms momencie przestala akceptowac nawet sol fizjologiczna... :(

      Usuń
  2. Biedulka. Nie można wykluczyć, że to z powodu niedomytych rączek lub jakiegoś wirusa. Dzieci w żłobku i przedszkolu chorują o wiele częściej niż te, które są w domu.Tak już jest od lat. Podawaj Bi płyny to bardzo ważne.Serdeczności

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Spodziewalam sie, ze Bi moze zaczac chorowac jak pojdzie do zlobka, ale myslalam raczej o przeziebieniach, zapaleniach gardla, itp. I cieszylam sie, ze zaczela tam chodzic po sezonie grypowym. A tu masz...

      Usuń
  3. malusieńka, biedactwo, trzymajcie się

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziekuje Klarko, na szczescie zatrucie puscilo bardzo szybko, dzis mloda jest juz z powrotem w zlobku. :)

      Usuń
  4. doskonale Cię rozumiem -Grześ dziś tak samo mnie potrzebował, ale on biegunka;(
    Dobrze, że pilnujesz picia! A jeśli masz daj jej coś osłonowego na jelitka.Ja mam w kropelkach dicoflor - pomaga.
    Uściski dla bidulki

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie mam niestety nic w domu. Na szczescie jak narazie nie bylo to potrzebne. Ale moze powinnam sie zaopatrzyc jak mi dziecko ma co i rusz przynosic ze zlobka jakies wirusy... :(

      Usuń
  5. To jest właśnie ta druga- gorsza strona żłobka: Bi przyniesie Ci do domu wszystkie choroby świata :-(( . Ja już trochę o tej gorszej stronie żłobka zapomniałam bo mój mały chodzi tam od ponad roku i już się trochę uodpornił. Ale na początku, a potem przez zimę zaraził się wieloma chorobami :-(. Trzymajcie się biedactwa ciepło i zdrowo-przede wszystkim.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieplo to trzymamy sie bez problemu, bo u nas temperatura nie spada w dzien ponizej 27-28 stopni. :) Ze zdrowiem troche gorzej (chociaz dzis juz Bi jest w zlobku), ale mam nadzieje, ze Bi w koncu tez zlapie jakas odpornosc. Tyle, ze ja do tego czasu zmarnuje wszystkie przyslugujace mi dni wolne na siedzenie w domu z chorym maluchem. I jak bede chciala gdzies jechac to bede musiala wziac bezplatny... :(

      Usuń
  6. Chyba jestem uprzedzona, ale też od razu pomyślałam o żłobku :-( Mam nadzieję, że dziś czuje się już znacznie lepiej Uściski gorące i żeby to był jednorazowy wypadek

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tez mam taka nadzieje... Juz wczoraj wieczorem Bi zaczela zachowywac sie po "swojemu", a dzis zaryzykowalam i zawiozlam ja do zlobka. Mam nadzieje, ze nie zadzwonia za pare godzin, ze dziecko wymiotuje i mam je zabrac...

      Usuń