Lilypie Kids Birthday tickers
Lilypie Kids Birthday tickers

czwartek, 7 czerwca 2018

Codziennosc czerwcowa

Przelecial sobie kolejny tydzien, a ja... nie mam o czym pisac! Szok!
Ale i tak pewnie wyjdzie mi tasiemiec. ;) Zawsze tak jest. Wydaje mi sie, ze nie mam tematow, a jak zaczynam pisac, to okazuje sie, ze jednak cos sie znajdzie, a jak juz sie znajdzie, to "samo" sie jakos "rozciaga"... ;)

Zazdroszcze Polsce pogody, naprawde!!! U nas w zeszlym tygodniu bylo w miare znosnie, raz chlodniej, okolo 22 stopni, raz cieplej - powyzej 25. Mogloby tak zostac, ale gdzie tam...
W sobote byla straszna duchota oraz wilgoc, powietrze doslownie stalo w miejscu, a zolty pylek unosil sie w powietrzu i na tle drzew wygladal niemal jak snieg. Wspolczuje ludziom z alergiami, serio... Nasz podjazd wygladal jak gdyby ktos posypal go sproszkowana, zolta kreda. Za kazdym razem kiedy scieram kurze, sciereczka nie jest szara, tylko zolta. Na stole w kaciku jadalnym w kuchni (pewnie z racji bycia przy duzych, rozsuwanych drzwiach na taras) zbiera sie tego cholerstwa tyle, ze wycierajac go, sama kichalam, a uczulen na pylki nie mam! ;)
I w ten potworny upal (30 stopni) i duchote, sprzatalam chalupe na przyjazd tesciow! Myslalam, ze tam zejde! No, troche przez wlasny upor, bo M. pytal kilka razy czy wlaczyc klimatyzacje, ale z racji, ze juz na tamta noc zapowiadali zalamanie pogody, stwierdzilam, ze bez sensu.

A wieczorem rzeczywiscie, jak lunelo, to pedem lecialam na gore zamykac okna, bo zawiewalo prawie z kazdej strony! Temperatura momentalnie poszybowala w dol, ale w niedziele nie bylo jeszcze tak zle. Nawet na lody wybralismy sie po poludniu! ;) Bylo okolo 20 stopni, ale wial strasznie zimny wiatr. Wybralismy sie do Ikei w poszukiwaniu malej kanapy do "bawialni" dzieci, ktora pelni rowniez funkcje pokoju telewizyjnego. Pokoik nie jest zbyt duzy dlatego chcielismy wstawic tam jakas wersaleczke, na ktorej od biedy ktos moze sie tez przespac. W koncu wzielismy najmniejsza, jaka znalezlismy. M. marudzi, ze niewygodna, ze mala, ze jak na jej rozmiar to za bardzo odstaje od sciany (nozki ma szeroko rozstawione i wystaja poza oparcie), ale kurcze, sama jej nie wybralam! On tez tam byl! ;)

Przy okazji, urzadzilismy sobie "dzien dziecka". Wracajac do domu, wszystkim nam juz porzadnie burczalo w brzuchach, postanowilismy wiec zjechac z autostrady do znajomej pizzerni. A traf chcial, ze obok niej jest lodziarnia. No i coz... Zamowilismy pizze, a podczas kiedy sie piekla, poszlismy na lody, a co!


 Ta ilosc, to najmniejsza, "dziecieca" galka :O





W ten sposob najpierw mielismy deser, a potem obiad. A co tam, czasem mozna. ;)

Za to w poniedzialek... porazka. Ulewny deszcz przez caly dzien i porywajace 10 stopni! Dziesiec!!! Musialam wyciagnac kurtki, ktore ostatnio spakowalam na kemping, ale wczesniej nie pamietam nawet kiedy ostatnio mielismy ubrane! :O Temperatura w domu momentalnie spadla do 18 stopni i kurcze... zimno mi. ;) We wtorek rano wlaczylam w kuchni ogrzewanie, bo ciagnelo mi od kafelkow po nogach i prawie szczekalam zebami.
Tak, jestem potworny zmarzluch. ;)

Co jeszcze? W pracy mam chwilowo taki zapieprz, ze nie wiem jak sie nazywam. Pierwszy raz od roku! ;) Codziennie niestrudzenie podejmuje probe odkopania sie z papierow i codziennie koncze prace z takim samym burdelem na biurku. ;)
Ale nie powiem, dni mijaja blyskawicznie, a wiem, ze taki stan rzeczy nie bedzie trwal wiecznie, wiec ciesze ta nowa rzeczywistowscia. :)
A skoro juz mowa o pracy, to pod nasze okna nadal ciagnie dzika zwierzyna. Na szczescie nie niedzwiedz. Tym razem trafil nam sie roslinozerca, a konkretnie sarenka. :)

Nie wiem, czy dobrze ja widac, bo zdjecie robione przez szybe. Ale to ten brazowy ksztalt mniej wiecej na srodku zdjecia.

Dziwi mnie tylko, ze byla jedna. Zawsze myslalam, ze one trzymaja sie w stadach. Ale moze jej krewniaczki byly gdzies glebiej w lesie. Albo niedzwiedz sie z nimi rozprawil, haha!
Ten czarny humor... ;)
A kilka dni temu, na parkingu, przebiegl mi droge najprawdziwszy SZOP PRACZ! i w sumie nie byloby w tym nic dziwnego, bo zwierzatka te (ladne, ale wredne szkodniki) sa tu bardzo powszechne, tyle, ze zazwyczaj wylaza z nor noca, a wtedy bylo wczesne popoludnie...

Skoro mowa o zwierzakach... Potworki nadal traktuja Maye jak mlodsza siostre, czyli korzystaja z kazdej okazji, zeby sie z niej posmiac. ;) Ktoregos dnia siersciuch, ktory uwielbia klasc sie na grzbiecie, polozyl sie na piankowym jajku z obustronna tasma klejaca. Rezultat? Jajo przykleilo sie jej do grzbietu.

"No cos mam na grzebiecie... Wezcie to!"

Biedna piesa krecila sie w kolko nie rozumiejac skad wzielo sie to "cos", usilowala dosiegnac "intruza" zebami, w koncu jednak z wlasciwia sobie ulegloscia... skapitulowala i polozyla sie zrezygnowana. ;)

 "A trudno, niech sobie siedzi... "

A Potwory zasmiewaly sie do rozpuku!
Biedula ma uczulenie na srodek na kleszcze... :/ W jednym miejscu tak sie drapala, ze zdarla skore az do krwi. Kiedy odpadl strupek, zostal lysy placek, bez siersci. :(
Nie wiem co z tym fantem zrobic. Nie zostawie jej bez kropienia, bo dwa lata temu przeszla borelioze. Po tym weterynarz polecil inny srodek na kleszcze, bo ten, ktory uzywalam wczesniej, ma slaba skutecznosc. Na ten polecony jednak, jak widac Maya ma uczulenie. Az zal patrzec na psiura, ktory caly czas sie drapie...

We wtorek przylecieli moi tescie... O rany!
Przybyli juz tradycyjnie na 3 miesiace! Wyleca na poczatku wrzesnia, kiedy Potworki wroca juz do szkoly. Cale lato z tesciami! Musze szukac jakichs atrakcji, wycieczek, zeby miec pretekst do ucieczki z domu. W tygodniu i tak wiekszosc dnia spedzam w pracy, ale M. pracuje zazwyczaj tez w sobote, wiec czeka mnie pol dnia sam na sam z tesciem i tesciowa. Jak ja to przetrwam? ;)
Juz w srode, pierwszego dnia po przyjezdzie mnie poirytowali (na poczatek leciutko, ale to w koncu pierwszy dzien), bo rano usilowali przejac kontrole nad Potworkami i powtarzali im w kolko (sporo przed czasem), ze "ubierajcie buty, czas wychodzic na autobus, szybciutko, ubierajacie sie!". Dobrze, ze Potworki nie w ciemie bite i odparowywaly, ze mama wie kiedy jest czas wychodzic, a skoro nic nie mowi, to znaczy, ze jeszcze nie pora. ;)
To jednak przedsmak tego, co czeka mnie przez kolejne 3 miesiace. Kiedy zaczna sie wakacje i dzieciaki zostana z dziadkami na caly dzien w domu, ich zycie zostanie calkowicie przez nich zdominowane. Ja i M. bedziemy mieli niewiele do powiedzenia, chyba ze sie ostro postawimy, ale wiem, ze M. tego nie zrobi. On - taki mocny charakter, przy mamusi i tatusiu staje sie znow malym chlopczykiem. :/
Poza tym, przez 3 lata, zapomnialam o wkurzajacych zwyczajach mojej tesciowej.
Na "walke o zmywarke" bylam przygotowana. Tesciowa, ktora w domu sama posiada ten sprzet (tym bardziej nie rozumiem), zmywarke uznaje tylko od swieta. Kazda jedna lyzeczke i jeden kubeczek, natychmiast myje recznie. Nie zaladuje do zmywarki, bo nie i koniec. I machnelabym nawet na to reka, bo to w sumie jej sprawa. Jak chce stac pol dnia nad zlewem i zmywac, to jej wybor. Ale wkurzam sie, bo recznie naczynia nigdy nie beda tak dobrze pozmywane jak w zmywarce. To po pierwsze. Po drugie, tesciowka nie da niczemu wyschnac. Odstawia na suszarke tylko na minute zeby obcieklo, po czym wyciera wszystko szmatka... Ohyda! Po pierwsze, na naczyniach zostaja klaczki ze scierki. Po drugie, znam mojego malzonka i wiem, ze w ciagu dnia ta sama scierka wyciera umyte owoce, a potrafi tez przetrzec nia blat (z czym walcze od poczatku malzenstwa). A tesciowa potem wyciera taka szmata czyste naczynia... :/ Od kilku dni obsesyjnie wiec wymieniam kuchenne scierki na czyste, nawet kilka razy dziennie. Cale szczescie, ze mam ich sporo! ;)
Poza tym, moja tesciowa suszy zuzyte reczniki papierowe do ponownego uzytku!!! Tutaj juz po prostu rece mi opadaja i brak slow na komentarz... Oprocz tego, ze przy kazdej okazji, wyrzucam te suszace sie kupki papieru do kosza. ;)
Coz... Tak jak wyzej. Musze znalezc ucieczke i odskocznie na weekendy. To "tylko" 3 miesiace. Przezylam ich najazd trzy razy, przezyje i czwarty. ;)

W czwartek (dzis) Bi miala w szkole prezentacje na zakonczenie I klasy. Nie wiem dlaczego tutaj nie ma tak jak w Polsce, przedstawien dla rodzicow ze spiewami, tancami, itd. Na zakonczenie przedszkola Potworki mialy cos w tym stylu (chociaz tanca to tam niewiele bylo), ale w szkole juz nic. Bi miala prezentacje na temat tygrysow, przygotowana z kolezanka i kolega. Zabralam do szkoly i tesciow, bo bardzo chcieli zobaczyc przemowe swojej wnuczki. No i pewnie byli ciekawi tej hamerykanckiej placowki. ;)

Najpierw cala klasa spiewala wesola pioseneczke, pt. "Animal boogie"

Prezentacja wyszla bardzo ladnie. Dzieci byly podzielone na grupki 3, 4-osobowe i kazda grupa opisywala inne zwierze. Jestem niesamowicie dumna z Bi! Czesc dzieci byla wyraznie oniesmielona, mowila cicho i niewyraznie, albo bardzo szybko, ucinajac koncowki. Inne gubily sie w polowie, chociaz tekst mialy przed soba. Jeszcze inne "klepaly" swoja czesc szybko, bez emocji i polotu. No i niektore dzieciaki mialy wyrazna wade wymowy, wiec trudno bylo je zrozumiec. ;) Bi mowila z usmiechem, glosno i wyraznie, ladnie intonujac tam, gdzie trzeba. Jesli w wiekiem nie zrobi sie niesmiala, mysle, ze moze w przyszlosci byc bardzo dobra w publicznych przemowach. :)

Tu juz wlasciwa prezentacja - tak, ta dziewczynka jest z Bi w klasie. :D Bi jest wysoka jak na swoj wiek, ale to dziecko jest ogromne! ;)

Nik swoja uroczystosc zakonczenia ma jutro (choc do oficjalnego konca roku jeszcze tydzien). Ciekawe jak pojdzie jemu, bo w przeciwienstwie do siostry, czasem budzi sie w nim niesmialek. ;)

Pomalu ogarniam tez prezenty dla nauczycieli. Tylko dlaczego jest ich az tylu?! :D Wychowawczynie, asystentki wychowawczyn, pani od plastyki pierwsza, pani od plastyki druga, pani od muzyki jedna, pani od muzyki kolejna... Dobrze, ze pana od w-f'u oraz pania od hiszpanskiego Potworki maja ta sama. ;) Oprocz tego jest jeszcze nauczycielka, z ktora Bi miala dodatkowe zajecia w celu podciagniecia tego nieszczesnego czytania, a ktora to pani jest tez nasza sasiadka, wiec ten tego... wypada jej tez podziekowac... No i starsza pani - kierowca autobusu...
Tak naprawde to dla tej calej gromady kupilam tylko po notatniku z cytatem odpowiednim dla profesji. Jedynie dla wychowawczyn zamowilam po zestawie "post-its" z dedykacja oraz po doniczce, do ktorej Potworki maja zasadzic po kwiatku. Tylko najpierw musze sie po te kwiatki wybrac, haha. ;)

Zostal tydzien do konca roku (Potworki ostatni dzien maja 15-ego). A na ostatnie kilka dni wychowawczynie, zamiast odpuscic, jeszcze wymyslaja. U Bi pani napisala, zeby kazde dziecko przynioslo po 19 (tyle jest dzieci w klasie) drobiazgow do rozdzielenia pomiedzy uczniow, zeby uzbierac pozegnalna kupke drobiazgow dla kazdego. Pani Nika zas napisala, ze w czwartek (to jest, kuzwa, przedostatni dzien!) dzieci beda mialy krotkie prezentacje na wybrane przez siebie tematy (Kokusia - "All about trucks"). Maja przyniesc rekwizyty, plakaty, co tam maja ochote.
Zamiast wiec oddychac z ulga, ze wreszcie koniec szkoly, ja bede latac po sklepach szukajac 19-nastu pierdol i malowac (!) dla syna plakat czy cus. :/
Na szczescie to juz ostatnia prosta... :D

I to tyle. :) Coz, tasiemiec to moze nie jest, ale krotkim tez nie da sie tego posta nazwac. ;)

30 komentarzy:

  1. No to powodzenia z tesciami. Trzymam kciuki, żebyś jakoś przetrwała te trzy miesiące. Ja nie dałabym rady,z moja teściowa ledwo jestem w stanie przeżyć 3 godziny w jednym pomieszczeniu, a co dopiero 3 miesiące 😜
    Rzeczywiście te nauczycielki niepoważne, dałyby dzieciom odetchnąć i spokojnie czekać na wakacje, a nie wymyślać. W naszym przedszkolu wakacje zaczynają się od lipca. W sierpniu przedszkole już pracuje, ale Junior w tym roku będzie mieć pełne 2 miesiące wakacji z mamusia w domu i z dziadkami nad morzem

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szczesciarz z tego Juniora. ;)
      Z jedna nauczycielka sie wyjasnilo, ze chodzilo jej o to, zeby dziecko przynioslo na swoj wystep jakis rekwizyt. Kokus bedzie mowil o autach, wiec wezmie jakies auto z domu. Ma ich tyle, ze to nie problem. A do klasy Bi, drobiazgi zamowilam przez internet. ;)
      Tak naprawde to po prostu nie mam wyjscia, musze z tesciami wytrzymac. Bo co, wyprowadze sie do taty? Moglabym, ale za dziecmi tesknic bede. ;)

      Usuń
  2. Jejku, szczerze - szczerze podziwiam, ze ugoscisz tesciow na tak dlugo. Ja nie lubie nikogo za dlugo goscic I u nikogo nie lubie sie dlugo goscic takze. Suszenie jednorazowych papierowych reczniczkow? Are you kidding me? Jaaa cie. Nie moge :-)
    Mam nadzieje, ze nie oszalejesz przez nasteone 3 miesiace...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Moze nie oszaleje... Tak naprawde, poza kilkoma dziwactwami, moja tesciowa to calkiem normalna kobieta. Jak nie chodzi za wszystkimi probujac wciskac im jedzenie, to da sie wytrzymac. ;)

      Usuń
  3. Suszy papierowe ręczniki??? Ej czasy kolejek za papierem to już daaawno za nami :D Przepraszam ale robawiłaś mnie tym bardzo, choć Tobie pewnie do śmiechu nie jest. Kochana trzymaj się, bo coś czuję, że to będą najdłuższe trzy miesiące Twojego życia ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ano suszy... I pewnie przklina w myslach, kiedy ja te suszace sie papiery wyrzucam do kosza. ;)

      Usuń
  4. Ja uważam, że Twoja teściowa jest poprostu bardzo EKO! Nie marnuje bezsensownie papieru ;)))))
    Ja bym niewytrzymała gdyby ktoś mi się wtrącał w gary czy też inne rzeczy o dziecku nie wspomnę ;))) ale Ty masz anielską cierpliwość i napewno dasz radę! Nauczycielki szalone, ale co zrobić? Jeszcze trochę i koniec! Trza przetrwać ;)))
    Co do suni to może spróbujcie tabletek? Nam weterynarz takie podaje w okresie największego ataku kleszczy i na 3 miesiące mamy spokój. A w międzyczasie takie krople na sierść. Są tez jakieś specjalne obroże, ale nie wiem jak ze skutecznością. Myśle że weterynarz coś doradzi- szkoda psinki żeby się tak męczyła.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jutro mam wizyte u weta, wiec podpytam. O tabletkach nie slyszalam. O obrozy kiedys wet mi mowil, ale nie polecal przy malych dzieciach. Dzieci teraz starsze, to moze akurat? ;) Krople kiedys uzywalam inne i psu sluzyly, ale nie zapobiegly zarazeniu sie przez nia borelioza. Wet polecil te inne kropelki, ale na nie jak widac, psiur ma uczulenie... :/
      Gary to akurat tesciowa calkowicie przejela, zreszta z moim blogoslawienstwem. ;) Ale przy wtracaniu sie do wychowania dzieci, to juz mi zeby zgrzytaja... ;)

      Usuń
  5. Suszenie papierowych recznikow, omg!!😂😂😂 Powodzenia!!#

    OdpowiedzUsuń
  6. Ja bym tyle czasy nie przeżyła 😂
    U nas to juz mozna powiedzieć wakacje w klasach po pare sztuk uczniów i oglądają filmy czy chodzą na wycieczki. Pożycz trochę tego deszczu, bo tu ino straszy

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak sie mowi, ale tak naprawde to kazdy z nas przezylby, gdyby musial. ;)
      U nas w tym tygodniu pani w koncu odpuscila prace domowa, ale jednak do konca cos tam w szkole dzialaja... :/

      Usuń
  7. Moi rodzice dopiero od roku mają zmywarkę. Jak są we dwójkę to te dwie szklanki talerzyk machną ot tak w rękach. Jak nas jest więcej to zmywarka się przydaje i nawet korzystają. Czy w weekendy jak dużo gotują. Ale moi nie susza ręcznikow hihi. Wyrzucają. A wiesz że również walczę ze swoim mężem o tą szmatkę? Ja używam jej bardziej... Do naczyń 😁 ale zmywarka nie dosusza więc często są mokre naczynia i wycieram trochę. A on i ręce jedzie w to i pomidor itp 😑 hehehe. Ah ci mężowie. U nas susza i upał przeokrutny. Momentami nie ma czym oddychać.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aaa, 3 m-ce będą Teściowie u Ciebie? Łomatko. No w sumie rozumiem że się stęsknili, że rodzina daleko, ale aż 3 m-ce?! Byłam przekonana, że będą miesiąc półtora..;) trzymaj się dzielnie! ;)

      Usuń
    2. Oj nie, moi tescie za kazdym razem jak przylatuja, to na 3 miesiace... I rozumiem, ze to daleko i nie oplaca sie na tydzien, ale... przeginaja troche w druga strone. ;)
      Mezowie, no! ;) Moja zmywarka tez nie dosusza, ale ja po prostu ukladam nadal mokre rzeczy na suszarce, zeby doschly. Ja tej szmatki uzywam wlasnie do rak oraz owocow. :D Ale jak mi maz w nia wyciera rozlany na blacie sok, razem z jakimis okruchami, to sie gotuje! ;)

      Usuń
  8. Przez te wakacje bedziecie miec niezly ubaw z tesciami. Dla dzieci i dla dziadkow to dobrze - patrzac na zycie - jako calosc. My, odkad kupilismy duzy dom, goscilismy moich rodzicow wlasciwie w KAZDE swieta Bozego Narodzenia przez ok 2 m-ce, do polowy lutego. I teraz bardzo dobrze wspominam te "rodzinne czasy". Moi tesciowie bywali u nas duzo rzadziej, ale tez przez minimum 1 m-c. A ze przy okazji zdarzalo sie im odstawic jakas szopke - coz... Zycie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To prawda, ze dla dziadkow i dzieci, takie wspolne wakacje to wspaniala rzecz. Tylko ze wzgledu na to, kiedy tescie wspomnieli o przylocie, nie tupnelam noga na znak protestu. ;) Potworki bardzo skorzystaja, bo nasz "lokalny" dziadek nadal pracuje, ma swoje sprawy i jest malo zaangazowany, mimo, ze mieszka na miejscu... Dziadkowie z Zakopanego beda tak tylko dla nich. :)

      Usuń
  9. Jeny, ja też czekam na to zakończenie roku, jak na zbawienie. Od poniedziałku, to jeszcze tydzień nauki, bo do piątku oceny mają być wystawione. A potem zagryźć zeby do 22czerwca... I kolejny problem- nastolatka kontra wakacje. Już mi siwych włosów przybywa na samą myśl.Mówię Ci Agata, im dalej w las, tym gorzej!
    Kurczę, no teściowa ma "swoje" ale co zrobisz... Tak, jak piszesz- to tylko 3miesiące i JAKOŚ naprawdę zleci :)
    Choć wiem, łatwo mi mówić.
    Buziaki!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na szczescie mam juz wprawe co do wytrzymywania z tesciami. ;)
      Kurcze, nastolatka i wakacje, to mi dalas do myslenia... U nas dzieci od 12 roku zycia moga juz zostawac same w domu. Tylko co wtedy z nimi robic? Zostawione same sobie, pewnie caly dzien spedza przed komputerem... :/

      Usuń
  10. Choć z moją teściową trudno Ci będzie konkurować, ręczniki mnie rozwaliły :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Blagam, pociesz jakos! Napisz o swojej tesciowce!!! ;)

      Usuń
  11. Wierz mi na słowo, alergicy ledwo funkcjonują przy takich pyłkach. Niestety u nas też jest żółto, a przez to cierpi Krzysiek z Oliwką. On nawet gorzej, bo jest uczulony na większą ilość pyłków.
    Pod oknami w pracy to macie takie mini zoo :) Ale przyznam, że i tak ten niedźwiedź by mnie przerażał i bałabym się chyba wyglądać przez okno, nie mówiąc o chodzeniu po parkingu. Bo sarna podejrzewam byłaby bardziej wystraszona niż ja :)
    Z teściami to ja Ci naprawdę współczuję i ze względu na Ciebie mam nadzieję, że te 3 miesiące szybko zlecą. Z moją mamą jest podobnie, podoba jej się zmywarka, ale u siebie mieć by nie chciała, bo jakby miała tak ładować i otwierać ją, gdy są w niej brudne naczynia, to by nie chciała...
    Jak czytam o Bi i Niku, to tak jakbym widziała Oliwkę i Jasia. Ona uwielbia śpiewać, tańczyć i przedstawienia, a Jasiu śpiewa jak myśli że nikt nie słyszy, ewentualnie jak ma dobry dzień to przy mnie, ale jak się go poprosi żeby śpiewał jak jesteśmy wszyscy w domu, to mówi że nie umie. Ale Krzysiek też nie lubi np. tańczyć na jakichś koncertach czy innych imprezach poza weselami. Oni są bardziej introwertykami, ja z Oliwką ekstrawertyczkami :)


    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U nas akurat Bi wdala sie w niewiadomo kogo, bo ja jestem potwornie niesmiala, a M., choc smialosci mu nie brakuje, jest typem samotnika, nie lubi tlumow, imprez, itd. ;)
      Moja tesciowa ma zmywarke, ale uzywa jej tylko jak ma gosci. Czyli srednio raz do roku. ;) Ale u nas, przy obecnie 6 osobach, naprawde jest co zmywac i spokojnie moglaby wszystko wkladac do zmywarki. Ale nie. :/
      Boje sie tego niedzwiedzia, ale coz, do auta dojsc trzeba. ;) Poza tym niedzwiedzie bruntane tez zazwyczaj unikaja ludzi. PODOBNO. :D
      Wierze Ci z tymi alergiami. U mojej mamy za blokiem rosl kiedys rzad topol, ale mieszkancy tak dlugo pisali petycje do spoldzielni, az je wycieli, bo podobno wiele osob z bloku mialo na nie uczulenie. Mnie tych drzew bylo strasznie szkoda, a ludziom nie wiem czy pomoglo, bo zaraz obok jest boisko otoczone rowniez szpalerem topol. ;)

      Usuń
  12. Agatko a nie próbowałaś dla Mayi obroży Foresto ( nie wiem czy u Was jest dostępna ) . Stosuje u moich psów od kilku lat i z czystym sumieniem polecam - naprawdę się sprawdza . I działa przez 8 miesięcy .
    Bi wydawała się taka nieśmiała a tak super sobie radzi na scenie .
    Co do Teściowej i 3 miesięcy : OMG ! Wiem , przeżyjesz , ale ... Szczerze współczuje !

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ostatnio kiedy pytalam o taka obroze, wet powiedzial mi, ze nie poleca jej przy malych dzieciach. To bylo 2 lata temu, kiedy Nik nie mial jeszcze 4 lat. Spytam o nia znow w tym roku. W koncu dzieciaki juz troche podrosly...

      Usuń
  13. Trzy miesiące z tesciami?!?! O matko z córką - współczuję pełną gębą;)
    U nas do końca szkoły jeszcze ponad miesiąc!
    Ps. Bądź dzielna:))

    OdpowiedzUsuń
  14. Agatko podziwiam Cię bardzo, że dasz radę 3 miesiące z treściami mieszkać! Ja moich mam w porządku (miałam, bo teść już nie żyje półtora roku) ale 3 miesiące razem codziennie to przesada ;) Ale ty masz już wprawę i wiesz jak to jest i co Was czeka :) Powodzenia!

    Z tymi prezentami dla WSZYSTKICH nauczycieli swoich dzieci to lekka przesada..Współczuję hamerykańskim rodzicom ;)

    Oby szybko do tego końca roku szkolnego zleciało i była już tylko las! :)) Pozdrawiam Cię serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tylko laba miało być, a nie las haha ;)

      Usuń
    2. Dam czy nie dam wytrzymac 3 miesiecy, nie za brdzo mam wyjscie. ;)
      Z tymi prezentami to okazuje sie, ze wzorowalam sie na niewlasciwych ludziach. ;) Przez ostatnie lata widzialam rodzicow i starsze dzieci roznoszace upominki po calej szkole, wiec robilam to samo. Tymczasem w obecnej pracy gadalam z dziewczynami i okazuje sie, ze jednak daje upominki tylko wychowawczyniom, a druga nie daje ich w ogole! :D

      Usuń