Lilypie Kids Birthday tickers
Lilypie Kids Birthday tickers

czwartek, 25 stycznia 2018

Styczniowej codziennosci ciag dalszy

Cos mi wyglada na to, ze styczniowa wiosna uciekla z Polski i przybyla do nas. ;) Od prawie tygodnia mamy wlasnie "wiosenke" - brzydka, chlodna i raczej deszczowa. Ale mrozy zniknely, a wraz z nimi snieg, zas temperatura nawet w nocy czesto pozostaje na plusie.
Co tu duzo ukrywac, nie podoba mi sie to! Jak jest zima, to ma byc zima, ze wszystkimi dobrodziejstwami! :/

Ciagle czekam na weekend nadajacy sie, zeby skoczyc na narty. Najpierw byly niemozliwe mrozy, a przy -10 stopniach, a odczuwalnych pewnie -20, jakos tak nie za bardzo mialam ochote szusowac po stoku... ;) Teraz dla odmiany, jest tak cieplo, ze warunki na pobliskich gorkach (z tego co slyszalam) sa tragiczne. A do wyruszenia z Potworkami te 2 godziny na polnoc, w kraine zimy, jakos nie mozemy dojrzec. ;)

Nie mowiac juz o tym, ze Nik skonczyl w zeszla srode antybiotyk, a juz w ten poniedzialek obudzil sie z katarem. To sie zdrowiem nacieszyl, nie ma co... :( A jeszcze w dodatku, mamy w tym tygodniu pogode w kratke. Dwa dni po +10 stopni, nastepnie trzy okolo 0, pozniej znow dwa okolo 8, po czym znowu spada do -2, itd. Ciagle zmiany i skoki, nie wiadomo jak sie ubrac, a cialo nie moze sie przystosowac. Idealnie, zeby sie doprawic... :/

Zamowilam w koncu kempingi! Narazie tylko dwa... ;) Pierwszy, na dlugi majowy weekend, w znajome miejsce, do ktorego pojechalismy w zeszlym sezonie chyba ze 4 razy. :)
Drugi, na polowe czerwca, do miejsca, na ktore "polowalam" caly zeszly sezon. Kemping ten polozony jest nad samiutkim oceanem, ma swietne opinie i miejscowki na nim schodza niczym swieze buleczki. Chcialam zamowic wypad tam na Dzien Niepodleglosci, wziac kilka dodatkowych dni i urzadzic dluzszy wypad. Zapomnij! Od polowy czerwca nie ma tam miejsc! Zlapalam ostatnie wolne, potem wszystko porezerwowane jest az po wrzesien! :O Mam nadzieje, ze pole kempingowe okaze sie tego warte. :)
Poza tym chce jeszcze znalezc miejsca wlasnie na wspomniany wyzej Independence Day oraz dlugi, wrzesniowy weekend. Oprocz tego, chyba sie wstrzymam, bo nadal nie wiem co bedzie z moimi tesciami. Wize dostali, ale na bilety chyba nawet narazie nie patrza. Kto wie, kiedy (i czy w ogole) przyleca...
Najwyzej bedziemy lapac jakies okazje w ostatniej chwili, trudno. ;)

W sobote zawoze Bi na ostatnie zajecia z gimnastyki w tej sesji.

W poprzednia sobote cwiczyli glownie na rownowazniach - wysokich z instruktorka...


 I niskich samodzielnie

Moje niezmordowane dziecko prosi teraz o... balet! BALET! Nie wiem skad jej sie to wzielo... Jakies tance - wygibance, to jeszcze zrozumiem, ale balet? ;) W kazdym razie, poki co oznajmilam, ze nie bedzie zadnych sobotnich zajec, bo wypatruje odpowiedniego dnia na narty i nie chce byc ograniczana innymi zobowiazaniami. Na szczescie Bi ma dusze sportowca i chetnie przyklasnela wypadowi na stok. Oby pogoda wreszcie przypomniala sobie, ze mamy zime. Byle nie ZA zimna. Tak -1, -2 stopnie, bedzie idealnie. Wiem, mam wymagania nawet w stosunku do Matki Natury... ;)

Zajec sobotnich narazie wiec Potworkom nie funduje, za to (nie wiem, pisalam?) zapisalam ich na pilke nozna, w poniedzialki, w ich wlasnej szkole. Pierwsze zajecia, dwa tygodnie temu, przepadly im z powodu choroby Nika. Z zapaleniem ucha i goraczka przespal cale popoludnie i nie mialam go nawet z kim zostawic zeby chociaz Bi zawiezc... W poniedzialek byl wiec ich pierwszy raz. Kiedy w niedzielny wieczor oglosilam, ze kolejnego dnia zostaja w szkole dluzej bo maja pilke nozna, Nik wydawal sie ostroznie podekscytowany, natomiast Bi naburmuszyla sie, ze pilka jest dla chlopakow (a wczesniej sama mowila, ze chce sprobowac!). Tymczasem w poniedzialek odebralam ich po zajeciach i co? Bi zachwycona, a Nik ze lzami w oczach oznajmia, ze on nie chce chodzic na pilke i zeby go wypisac! No ludzie! Ja oszaleje z tym dzieckiem! Powod? "Bylo za duzo biegania!". Nie musze chyba dodawac, ze 10 minut pozniej, Nik zrobil z piec koleczek po podjezdzie, ganiajac za psem, a reszte wieczora skakal po kanapie i scigal sie z Bi po domu. Ale na pilce bylo za duzo biegania, taaak... :/
No coz... To byl akurat dzien, kiedy Nik obudzil sie z katarem, byl lekko przytkany i taki ogolnie "niewyrazny". Mam nadzieje, ze to, choc czesciowo, byla przyczyna jego niezadowolenia. Zreszta, za zajecia juz zaplacilam, zostaly tylko 3 spotkania (niestety, to sesja 5-tygodniowa, beznadziejnie krotka), wiec nie mam zamiaru go wypisywac, czy mu sie podoba czy nie. ;)

Jak juz narzekam na Mlodszego to dodam, ze myslalam iz w koncu odtrabie sukces i oglosze, ze przestal sikac w nocy. Niestety, tylko MYSLALAM, bowiem, dwie ostatnie noce cos sie chlopak popsul. We wtorek posikal sie konkretnie, ale chyba tuz przed przebudzeniem, bo kaluza byla obrzydliwie cieplutka. ;) Natomiast w srode rano wstal z pizamka podejrzanie wilgotna w kroku. Poniewaz jednak przescieradlo bylo suche, to albo tylko lekko popuscil, albo sie spocil, chociaz co do tego drugiego jakos watpie. ;)
W kazdym razie, Nik ma 5 lat i 1.5 miesiaca i nadal zmagamy sie z nocnym posikiwaniem... :/

Poniewaz w przyrodzie musi byc rownowaga, to teraz bede chwalic. Tym razem Starsza. Jak wspomnialam w poprzednim (?) poscie, M. od tego tygodnia wrocil na pierwsza zmiane. A Bi w poniedzialek rano miala wizyte u dentysty. Chcac nie chcac, pojechalam z nia ja. A ze bylo to leczenie, a nie zwykla kontrola, jechalam szykujac sie w myslach na batalie, przekupstwa oraz grozby. Poprzednie leczenia ubytkow opisywalam juz kiedys, przypomne wiec tylko, ze przy pierwszym zadzialal element zaskoczenia i Bi dala sobie zreperowac zeba choc przy akompaniamencie ogluszajacego wrzasku. Drugie podejscie skonczylo sie totalna histeria, wierzganiem i targaniem glowa, az w koncu dentystka stwierdzila, ze nie podejmie sie leczenia, bo boi sie, ze zrobi jej krzywde. Kolejny raz przyjechalismy z M. i pod okiem taty, Bi dala sobie zeba zaleczyc, choc slychac ja bylo az na koncu poczekalni, a moze i na zewnatrz, mimo, ze gabinet znajduje sie na 1 pietrze...

Jadac wiec w znajome miejsce "tortur" w poniedzialek, przygotowywalam sie mentalnie na kolejne wrzaski i wierzganie. Tymczasem Bi grzecznie polozyla sie na fotelu, grzecznie pozwolila zapodac sobie znieczulenie (krzywiac sie tylko kiedy policzek jej zdretwial) i grzecznie przelezala cale plombowanie. A ja siedzialam i czekalam przytrzymujac opadajaca szczeke. ;)

Kto by pomyslal, ze szczerbol czeka z takim usmiechem na... borowanie! ;)

Jedynymi lzami tego ranka byly te w oczach Nika kiedy wysiadal z auta, bowiem ubzdural sobie, ze Bi nie pojdzie tego dnia do szkoly, a pozniej w oczetach Starszej kiedy jednak do tej szkoly ja odstawilam... :D

A jesli juz pisze o odwozeniu dzieci rano do placowki, to to nie jest na moje nerwy! Brytusia ma racje, kazdego ranka mam ochote oglosic dzien sliskiego kocyka!
Po pierwsze, kiedy jezdzilam do pracy na 7 i chcialam sie rano w spokoju i szybko wyszykowac, te male szkodniki wstawaly zaraz po 6, plataly mi sie pod nogami i jeczaly o kakalko! Teraz wstaje grubo po 7 i co? Musze ich budzic! Wstaja zaspani, a niektorzy jeszcze zasikani! I tez jecza o kakalko! ;) Potem zaczyna sie kilkukrotne powtarzanie wszystkiego, az w koncu zaczynam wrzeszczec. Dre sie wiec, zeby siedli do stolu. Zeby jedli sniadanie. Zeby dojasnejpierdzielonejcholery przestali sie szturchac i kopac tylko zjedli! Zeby sie ubrali. Ze ile razy mam powtarzac o ubieraniu, a oni dalej siedza goli z jedna tylko skarpetka na stopie! Zeby przestali sie szarpac o pierwszenstwo do kibla. Zeby zostawili w spokoju psa i poszli zakladac buty, kurtki i plecaki. Zeby szli do auta, zamiast rozbiegac sie po ogrodzie albo wlec noga za noga. No po prostu cala godzine i dziesiec minut poranka spedzam drac morde, az boli mnie wyschniete gardlo. Powiedzcie mi, czy to tylko moje, czy zadne dzieci nie sluchaja jak sie na nie nie wrzasnie? Bo jak to tylko moje, to gdzies popelnilam blad i to powazny... :/

W kazdym razie, w koncu docieramy pod szkole, oczywiscie duzo pozniej niz przewidzialam. Myslalam, ze bede juz o tej godzinie w pracy, a tymczasem stoje w ogonku aut, ciagnacym sie, hen! poza parking, wzdluz ulicy, przy ktorej znajduje sie szkola. Posuwam sie niczym slimak do przodu, cenne minuty uciekaja i co widza moje juz-zmeczone oczy? Jakies auto zatrzymuje sie przed glownym wejsciem gdzie kazdy po kolei wysadza dzieci. Wysiada z niego baba i pomalu, nie spieszac sie, otwiera bagaznik, wyjmuje z niego plecak dziecka (po co go tam w ogole chowala, skoro wiedziala, ze smarkacz za chwile bedzie go potrzebowal?!), bierze synalka za raczke i prowadzi do szkoly! A cala kolejka aut czeka az maz tej pieprzonej swietej krowy odjedzie i zrobi miejsce innym!!! ://///
A w regulaminie szkoly jest napisane grubymi literami, ze aby uniknac zatorow podczas porannego odstawiania dzieci, przed glownym wejsciem mozna zatrzymywac sie tylko w celu wysadzenia potomka. Jesli chce sie zaprowadzic dziecko do szkoly osobiscie, trzeba zostawic auto na parkingu i wtedy isc z dzieckiem. Ale kto by to czytal, a tym bardziej przestrzegal. :/

A teraz najlepsze.
Sklelam glupiego babsztyla w myslach i na glos (trudno, niech Potwory sluchaja...). W koncu i ja podjezdzam pod wejscie, a tu zonk. Nie ma pana, ktory zawsze otwiera dzieciom drzwi, zeby przyspieszyc proces wysadzania uczniow. A drzwi w moim durnym aucie sa jakos tak zrobione, ze dzieciaki nie moga za cholere otworzyc ich od srodka! Podjezdzam wiec pod wejscie do szkoly, z drzwiami szamocze sie Nik, a potem Bi, bez rezultatu. W koncu musialam wysiasc sama i pod obstrzalem wzroku rodzicow stojacych w ogonku, obejsc auto naokolo i samodzielnie wypuscic Potwory! I pewnie tez zostalam rowno obdarzona epitetami!

Kurtyna. :D

A na koniec, cos dla milosnikow Stephena Kinga. Jesli zastanawialiscie sie, co robi slynny pisarz, kiedy nie pisze kolejnego horroru, to mam odpowiedz. Pilnuje serwerow w budynku mojej pracy, o!


Hehehe... To zarcik oczywiscie, ale i tak parsknelam smiechem na widok tej plakietki. Swoja droga, rodzice tego goscia od bazy danych musza miec niezle poczucie humoru... :D

40 komentarzy:

  1. Dzień sliskiego kocyk też mam codziennie albo prawie codziennie. Zwłaszcza, że w ciąży jakby cierpliwości mam mniej. I pocieszę Cię, że Junior też nie słyszy co się do niego mówi dopóki się nie wrzasnie. Pani w przedszkolu mówiła, że u nich w grupie praktyczne wszyscy tak mają. To chyba taki defekt tego pokolenia...
    Zazdroszczę kempingow. My w tym roku raczej nigdzie się nie wybierzemy, bo Mniejsza będzie jeszcze za mała, ale chcemy Juniora wysłać z dziadkami. O ile pojedzie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jasne, gdybym miala na stanie niemowlaka, tez nigdzie bym sie nie wybierala. ;)

      No dobrze, ze to nie tylko moje Potworki sa gluche - wybiorczo. ;)

      Usuń
  2. Odpowiedzi
    1. No nie wiem... To bardzo wymagajacy taniec, jesli chce sie go uprawiac dluzej. Ja bym widziala Bi raczej w czyms skocznym, albo chociaz w tancu towarzyskim. ;)

      Usuń
  3. Teraz taka moda, ze kazda dziewczynka musi chodzic na balet. Niech Bi nie bedzie gorsza!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jesli chce, moze sprobowac, ale wolalabym ja w czyms zywszym. ;)

      Usuń
  4. Kochana, co oni dali Bi za znieczulenie?? Ja bym też chciała tak sobie leżeć zadowolona.. Tymczasem mimo zastrzyku ze znieczuleniem jestem chora i umieram że strachu..
    U nas od wczoraj wiosna.. Szara ponura +10 st..
    Buźki!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aniu, to bylo jeszcze przed znieczuleniem! :D
      Znieczulenie daja normalne - zastrzyk. I rok temu juz od niego zaczynalo sie wycie i histeria. A tym razem nic... ;)
      U nas pogoda w kratke. Dzis +7, jutro -2. :/

      Usuń
  5. Kieliszek wina rano to nie jest zle rozwiązanie ! Szkoda że tylko możliwe w weekendy 😀

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wlasnie, czasem juz rano marze o wypiciu czegos z "pradem". A tu do pracy trza jeszcze dojechac! ;)

      Usuń
  6. Uśmiałam się czytając o Waszych porankach;) ale tylko dlatego że mam dokładnie tak samo! Tyle tyko że jedno dziecko i w przedszkolu. Reszta wypisz wymaluj tak samo. Jak się nie wydrę to nie usłyszy... także łącze się w bólu :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ta wybiorcza gluchota to plaga dzisiejszych czasow... ;)

      Usuń
  7. Twój Nik jak mój Junior też nie chce chodzić na żadne dodatkowe zajęcia- ani na piłkę nożną choć wielu jego kolegów z grupy chodzi, ani na judo ani na angielski ( choć w tym przypadku nie ma wyjścia i nie pytam go o zdanie musi chodzić i koniec kropka)

    U nas też zima w kratkę teraz mamy raczej jesień..

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Licze, ze z wiekiem pozazdrosci siostrze i sam bedzie chcial czegos sprobowac. Niestety, poki co stanowczo odmawia... :/

      Usuń
  8. Kiedyś zapytałam Jerzyka, dlaczego słuchają mnie tylko wtedy, gdy krzyknę, a on na to, że dzieci po prostu takie są :) To by było tyle w temacie :D
    (A ostatnio w telewizji śniadaniowej kategorycznie zabraniali krzyczeć na dzieci, bo przez to przestaje się rozwijać mózg. Okej.....)

    Dzielna Bi u dentysty! Nas czeka kontrola dentystyczna starszych dzieciaczków, ale przypuszczam, że będą dzielni. Co do borowania to już bym taka pewna nie była, czy byliby dzielni, ale są jeszcze dość mali, więc mieliby prawo się wierzgać ;)

    Trzymajcie się zdrowo w tę wiosenną zimę! Zdrówka zwłaszcza dla Nika - z zeszłego roku pamiętam, jakie to utrapienie taki ciągły katar, u nas skończył się aż dwa razy zapaleniem ucha i wszystko minęło dopiero na wiosnę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Te nowomodne metody wychowawcze robia sie coraz idiotyczniejsze. Klapsa nie, krzyknac nie... To ciekawe, jak mozna zaprowadzic dyscypline... Kiedy ma sie wiecej niz jedno dziecko, ciezko jest co chwila siadac z nim na spokojna rozmowe o zachowaniu. Kiedy ja probuje przeprowadzic taka rozmowe z jednym, drugie w tym czasie demoluje pokoj, morduje psa, albo ciagnie mnie za reke, albo dopytuje sie, czy ono jest grzeczniejsze niz brat/siostra. :D

      Zarowno Bi, jak i Nik, na kontrolach sprawuja sie super. Niestety, Bi ma slabe zeby, wiec trzeba bylo leczyc ubytki. I te wizyty okazaly sie duzo, duzo gorsze... Ale jak widac, do tego tez mozna dorosnac. Mozna, bo ja tam sie dalej dentysty boje! ;)

      No wlasnie, Nik bierze wlasnie drugi antybiotyk w ciagu miesiaca na zapalenie ucha... :(

      Usuń
  9. Jaka Bi jest dzielna. U nas to tata będzie musiał chodzić z Tygrysem, bo mi wystarczy już np. zdjęcie Bi. Jedno podejście mieliśmy, ale młody za żadne skarby nie chciał otworzyć buzi.
    U nas ostatnio drze się Młody. Może to wpływ przedszkola, ale jak "czyta" książkę, to drze się przy każdym obrazku.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U nas z kontrola u dentysty nigdy nie bylo problemu. Oboje grzecznie otwierali buzie, plukali, itd. Tygrysek jest jeszcze maly. Ja celowo czekalam z pierwszymi wizytami az skoncza 4 lata. Ale leczenie ubytkow juz Bi przeroslo, mimo ze miala juz 5 lat. ;) Jak jednak widac, musiala tylko podrosnac. :)

      Usuń
  10. Dzień śliskiego kocyka :D Aż musiałam chwilę pomyśleć, o co chodzi, ale już sobie przypomniałam- matka Madzi??? No to pod tym względem mam dzieci ogarnięte- kiedy muszę Lilę odprowadzić ja (czyli dużo wcześniej niż Marcin) nie ma żadnego problemu. Mówię Jej tylko wieczorem, że trzeba jutro szybko i jest ok. Natomiast śliski kocyk przydałby mi się czasem w innych sytuacjach :D Lila to prawdziwa królowa dramy. Takie akcje jakie Ona potrafi czasem urządzić i do jakiego stanu Ona mnie potrafi doprowadzić, to nawet nie chcesz wiedzieć. Powodem może być oczywiście wszystko, ale najczęściej dzieje się tak wtedy, kiedy Ona ma jakąś wizję (żebym np Jej w czymś pomogła) ale nie do końca wyjaśni/sprecyzuje o co chodzi. Ja to oczywiście zrobię w Jej mniemaniu źle i się zaczyna...
    No właśnie- u nas "wiosna" nadal jest. Temperatury blisko 10stopni, wieje i pada często. Okropnie. Zimy nie lubię, ale oczywiście też jestem zdania, że ta zima po coś do cholery jest i jak jest zima, to ma być zima, a nie takie ch... wie co. Tym bardziej, że niestety ta pogoda zdrowiu nie służy. A po drugie- już tak bywało, że ta zima i tak się o nas upomni ale na przełomie marca i kwietnia. Dokładnie wtedy, kiedy człowiek marzy już o prawdziwym cieple i słoneczku.
    Eliza zaliczyła epizod z piłką, podobało Jej się, ale karate ma dwa razy w tygodniu, siatkówkę też i niestety piłka już się w tym grafiku nie mieści. Natomiast Lila też marzy o balecie! Tyle, że ja wiem, skąd Jej się to wzięło- ogląda bajkę "Marta mówi" i tam jest jeden odcinek o balecie ;) Także, kto wie, czy od września nie poszukam czegoś. Chociaż niestety o balecie tu gdzieś w okolicy nie słyszałam- łatwiej znaleźć jakiś hip hop, taniec nowoczesny, towarzyski...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Fajnie, że już ogarniacie sobie wyjazdy. Zawsze przyjemnie się czytało Twoją relację z kempingów. Bliskość oceanu- wow, to musi być super! Teraz pozostaje życzyć Wam tylko pogody. Tylko powiedz, dobrze zrozumiałam, że Wy w tym roku do Polski nie przylecicie? Pamiętaj, że mamy do zrealizowania nasz sabat czarownic, także za rok już obowiązkowo, co??

      Usuń
    2. Sabat brzmi kuszaco, ale ten rok odpada. Co do nastepnego... Chyba boje sie wybiegac az tak daleko w przyszlosc... :D
      "Dzien sliskiego kocyka" sciagnelam od Brytusi, ale rowniez zakladam, ze chodzi o matke Madzi. ;)
      No Kochana, Lila i Bi moglyby sobie podac raczki! :) Mam awantury o dokladnie to samo, tylko ostatnio przy odrabianiu lekcji. Tlumacze cos, ona nie rozumie. Tlumacze jeszcze raz, bez rezultatu. W koncu podaje jej gotowa odpowiedz, starajac sie wytlumaczyc, dlaczego powino byc tak, a nie inaczej. Ona twierdzi, ze ta odpowiedz nie ma sensu. Tlumacze kolejne pare razy, ona upiera sie, ze daje jej zla odpowiedz i nauczycielka powie, ze zle zrobila zadanie (zero wiary w matke...)! Najczesciej taka "przepychanka" trwa chwila, az Bi rzuca sie na ziemie kopiac nogami i wrzeszczac, ze specjalnie mowie jej zle! ;)
      Kolejna afera jest chorobliwa zazdrosc i tu juz oba Potwory ida leb w leb. Wszystkiego musi byc po rowno, a i tak jest klotnia, ze "ona ma pomaranczowy lizak, a ja czerwony i ja tez chce pomaranczowy!" (niewazne, ze smakuja tak samo...). Hitem byla karczemna awantura, kiedy Bi dostala dwie rzeczy w jednym opakowaniu, a Nik po jednej w dwoch pudelkach. Ile bylo ryku, ile trzaskania drzwiami! I nie pomagaly tlumaczenia, ze dostali po dwie rzeczy, a jak byly zapakowane - kogo to obchodzi?! No, Bi obchodzi... :/
      Ja probuje Bi namowic na jakis wlasnie inny taniec, bo wydaje mi sie, ze szybciej by sie w nim odnalazla. Poki co, upiera sie przy balecie. ;)

      Usuń
  11. Agata, wszystko kiedys minie- przerabialam te poranki i nerw i wkurw - czesto dzien sie jeszcze nie zaczal a ja juz bylam padnieta jak po maratonie. Z wiekiem sie troche zmienilo- nie zapomnij, wez, uwazaj, masz wszystko, spojrz na zegarek i ta ulga gdy zamykaly sie drzwi :)
    Teraz wychodze z sypialni gdy juz wszyscy sa poza domem :) Najlepsze rozwiaznie- takze, teges- kiedys i ty doznasz tego stanu :)
    maluchy, tfu przepraszam Potworki uwielbiam, slodziaki ogromne i Bi bez jedyneczki taka slodka :)
    fajnie, ze juz planujecie urlopy- my mamyjeszcze jesiennny tydzien do zaplanowania.... ale zaczniemy myslec gdy Mlody zda- mam nadzieje mature i podpisze umowe o prace....
    ps. ja tez cos tam baletowalam, moja Mloda rowniez- wiec to normalne- Bi tez musi :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Najwyrazniej masz racje - MUSI, bo probuje ja ze wszystkich sil przekonac do czegos innego, a ona uparcie, ze balet i juz. ;)
      Bi bez zeba wyglada raczej zawadiacko niz slodko. ;)
      Jestem pewna, ze jeszcze kiedys wspomne te poranne uzeranie sie z lezka w oku. Poki co, cholera mnie bierze. ;)

      Usuń
  12. Chyba każda dziewczynka przechodzi przez fascynację baletnicami. One są takie piękne! Potem fascynujemy się pool dance, ale to później :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hahaha, we mnie pool dance wywoluje raczej przewrot oczami, ale balet tez mnie nie ciagnie. Owszem, tancerki poruszaja sie w gracja i wdziekiem, ale wiem, ze to katorznicza praca, ciagle liczenie kalorii i obtarte do krwi nogi. Ale Bi, jesli chce, moze sprobowac. Dlugo nie wytrzyma. ;)

      Usuń
  13. U nas też śnieg powoli znika, mrozek to tylko w nocy, w dzień szaro i deszczowo... bleeee

    Za dużo biegania :D padłam :)

    Brawo dla Bi. pamiętam Zuzowe histerie u denstysty... póki co u tych Młodszych nie ma z tym problemu, ale ciiiii :)
    Z porankami witaj w klubie... pocieszyłam?
    O matko, te same święte krowy są i pod naszą szkoła, a nawet barany.... wiem co czujesz!
    Wyłącz blokadę drzwi w aucie, będą się otwierać od środka ;")

    Stephen King :) :) :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kochana, jestem blondynka, ale nie az taka. Blokada jest wylaczona, to raczej budowa drzwi sie klania. Co ciekawe, Nik czasem da rade je otworzyc, Bi - nigdy. ;)
      Ciesze sie, ze od dzis Potworki jezdza do szkoly autobusem. Po prostu patrzec juz nie moglam na to, co wyprawiaja inni rodzice pod szkola. Oczywiscie nie jest wazne, ze inni czekaja w kolejce, ze sie spiesza do pracy, kazdy zapatrzony w czubek swojego nosa i robi co mu sie zywnie podoba... :/
      U dentysty z Bi szok po prostu przezylam! ;) Nie mniej jednak, mam nadzieje, ze stale zeby beda jej sie mniej psuly niz mleczne, bo 5 ubytkow w ciagu 2 lat, to wydaje mi sie, duzo...
      U nas lekki mrozik i slonce, albo cieplej, ale z deszczem. Na snieg nie ma co liczyc...

      Usuń
    2. Uważaj, też myślałam już ze pozamiatane kiedy wróciły deszcze... od tygodnia mamy śnieg i dość mroźno :)

      Dobra dobra, wcale o tej blondynce tak nie myślałam ;)

      Usuń
    3. Ja z kolei mam NADZIEJE, ze zima jeszcze wroci! Byle nie w kwietniu! ;)

      Usuń
  14. Witam! Od jakiegoś czasu podczytuję Panią regularnie, ale nigdy nie komentuję. Akurat temat moczenia nocnego jest mi (niestety) bliski. Gdy trafiłam z dzieckiem z tym problemem do poradni nefrologicznej, spodziewałam się skupienia uwagi lekarza na drogach moczowych i szukania w nich dysfunkcji. Tymczasem lekarz (po analizie podstawowych wyników i obrazu USG) przyczyny zaczął upatrywać w zaparciach. Ja sama bym na to nie wpadła, ponieważ regularność wypróżnień wydawała się być właściwa. Ale zaparcia to nie tylko regularność. Pełne jelito grube naciskać może na pęcherz moczowy i skutkować moczeniem w nocy (kiedy trudniej to kontrolować).Przewlekłe zaparcia mogą też hamować powiększanie się pęcherza z wiekiem. Dziecko rośnie, produkuje więcej moczu, a pęcherz jest zbyt mały, by tę objętość utrzymać... To tak z grubsza. Dzielę się z tym z Panią, bo na pewno warto się temu przyjrzeć, zaparcia można uregulować dietą (i póki co- u nas leczenie, to właśnie dieta rozluźniająca). W sumie jest to ważny trop, postępowanie nieszkodliwe, może sprawdzi się u Synka:) powodzenia!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O, dziekuje za rade! Na pewno spojrze na to blizej i popytam lekarza przy najblizszej okazji! Wydaje mi sie jednak, ze tutaj to nie to. Nik wyproznia sie regularnie i stolce ma raczej, hmm... luzniejsze. On ma, jak juz, tendencje do rozwolnien, a nie zatwardzen. ;)

      Usuń
  15. Córka jest bardzo dzielna! :)
    Moja to panikara jakich mało... naprawdę...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Moja zazwyczaj tez. Jestem naprawde pod wrazeniem, ze tym razem tak gladko poszlo... :)

      Usuń
  16. Sprawdź czy nie ma ukrytego zapalenia pęcherza lub cewki, pamiętam jak chłopcy podsikiwali to lekarka nam kazała dawać syrop z żurawiny i problemy znikały szybko.
    Ja też się wydzieram i często z marnym skutkiem, wiesz kiedy słuchają mojego darcia, gdy jestem przed okresem. U synów włącza się instynkt przetrwania 😂

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chyba nie ma, bo od kilku dni (ciiii...) znow jest spokoj. ;)

      Usuń
  17. Strach się bać jak u dentysty przyjmuje Stephen King, chociaż chyba gorzej by było gdyby przyjmował Klaun z "TO".

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A nie, nie, Stephen King to u mnie w pracy, nie u dentysty! ;) Swoja droga, pewnie lepiej nie zostawac w tym budynku po zmroku! :D

      Usuń
  18. Tak samo jestem bardzo zadowolony że jest uśmiech na twarzy.

    OdpowiedzUsuń